Drogi powiatu: Niemal co drugi kierowca nie zapina pasów
- 2 lutego 2016
Tylko podczas jednego dnia na drogach powiatu policjanci zatrzymali 27 kierowców jeżdżących bez pasów bezpieczeństwa
Kontrole odbywały się w ramach akcji „Pasy”. Policjanci zwracali szczególną uwagę na korzystanie podczas jazdy z pasów bezpieczeństwa przez kierujących i pasażerów oraz przewożenie dzieci w specjalnych fotelikach ochronnych.
Podczas jednego dnia funkcjonariusze ruchu drogowego oraz innych ogniw KPP w Myślenicach skontrolowali 69 samochodów, ujawniając 42 naruszenia przepisów w tym 27 przypadków niekorzystania podczas jazdy z pasów bezpieczeństwa przez kierujących i 6 przez dorosłych pasażerów.
- Przypominamy, że pasy bezpieczeństwa są najskuteczniejszym znanym środkiem ratującym ludzkie życie podczas zdarzenia drogowego. Zapięte pasy bezpieczeństwa w momencie uczestniczenia w wypadku drogowym to najczęściej jedyna szansa na przeżycie. Podobne akcje będą powtarzane - zapowiadają policjanci.
Skoro o kierowcach.
Rondo przy Słowackiego/Cegielskiego. Na 70 aut zjeżdżających z ronda - w stronę Borzęty, 45 nie włączyło kierunkowskazów.
Wielu rozmawiało przez komórkę trzymaną ręką przy uchu!
Akurat zapinanie pasów to najmniejszy problem. Kierowcy szkodzą tylko sobie, nikomu innemu. To tak jakby karać kogoś za to, że pali papierosy. Chociaż paleniem można zniszczyć zdrowie komuś innemu, więc raczej za to powinny być mandaty, a nie za niezapięte pasy.
Nie tylko sobie szkodzą Lecza się później na nasz koszt, powodują traumę w rodzinie i wśród przyjaciół.
Czy nie lepiej być zdrowym, w całości?
A tymi minusami pod moim postem się nie przejmuję. Nie doszedłem jeszcze do tego aby zgłaszać policji rozmowy przez telefon trzymany w ręku, a mógłbym. Jeden taki kierowca na mnie, gdybym nie uciekł mu z czołowego, dopadł by mnie na moim pasie jazdy. "Minusowiczom" mimo wszystko nie życzę podobnej przygody by zmienili zdanie!
Pewnie, że lepiej być zdrowym "w całości". Idąc jednak za twoim tokiem myślenia należałoby również zakazać palenia papierosów, picia wódki (to dopiero powoduje traumę w rodzinie), słuchania głośno muzyki w słuchawkach itd. Wszystko to szkodzi i choroby związane z tymi sprawami również są leczone na "nasz koszt". Rozmowa przez telefon to już inna sprawa, bo - jak sam stwierdziłeś - zagrażała twojemu bezpieczeństwu i zdrowiu. To powinno być surowo karane.
Wszystkich patologii nie da się rady, użyję dosadnego słowa - wytrzebić. Tym co można należy przeciwdziałać, choćby przez edukację Np w szkołach pokazując płuca palaczy na filmie lub w formalinie!
Jak szkodzi alkohol łatwiej podziałać na wyobraźnie dzieci, z młodzieżą już gorzej. Wystarczy do szklanki napełnionej białkiem jaja kurzego nalać parę kropel wódki czy spirytusu. Potem kilka słów i może się kogoś uda przekonać o szkodliwości nałogu.
No ok - zgadzam się z wszystkim. Jak to się jednak ma do tego, co napisałem w pierwszym poście? Stwierdziłem jedynie, że nie zapinając pasów szkodzimy tylko sobie i nie powinniśmy być za to karani mandatem. A tu nagle doszliśmy do tematu przeciwdziałania uzależnieniom w szkole od najmłodszych lat :) I tak na marginesie - największy wpływ na dziecko mają rodzice - nie szkoła. Jeśli rodzice dają dobry przykład i potrafią dziecku pokazać co jest dobre, a co złe to szkoła nie musi tego robić. Może się skupić na tym do czego została stworzona - na nauczaniu.
Miło jest mi z Tobą wymienić poglądy.
Nie można oddzielić grubą kreską nauczania od wychowania wg wzorca >wychowanie = rodzice, nauczanie = szkoła<
Ten proces jest rozłożony na obydwie instytucje z akcentem: wychowanie domeną rodziców, nauczanie domeną szkoły. Pozdrawiam adz