Okolice

Rudnik: Grali w siatkówkę żeby pomóc Grzegorzowi Proszkowcowi z Myślenic

Rudnik: Grali w siatkówkę żeby pomóc Grzegorzowi Proszkowcowi z Myślenic

Grzegorz Proszkowiec zjeżdżał na nartach z góry Chełm w Myślenicach ze swoim synem Szymonem, kiedy stracił panowanie nad jazdą i wpadł pod samochód, łamiąc rękę, tracąc przytomność i czucie w czterech kończynach.

Wybudzony ze śpiączki farmakologicznej Grzegorz nie może nawet mówić. Podczas turnieju charytatywnego zebrano na jego rehabilitację 13 382 złote i 10 euro.

Trafił do szpitala w Wadowicach, później w Krakowie na Wrocławskiej, a na końcu do Sawic w woj. mazowieckim, bo żaden tutejszy ośrodek nie chciał go przyjąć. Utrzymywany jakiś czas w śpiączce farmakologicznej, następnie wybudzony, wciąż nie może się poruszyć. Żona próbuje z nim rozmawiać. Umawiają się, że dwa mrugnięcia oczami będą oznaczać „tak”. Mija 7 miesięcy odkąd Grzegorz jest w takim stanie. Kochający mąż, ojciec trójki dzieci, jedyna osoba pracująca w domu.

Świat żony Katarzyny zostaje przewrócony do góry nogami. Ale co dzień wstaje z łóżka, bo ma jeszcze dzieci – 7-letnią Olę, 14 –letnią Zuzę i 20-letniego syna Szymona. Chce walczyć o męża, ale wybudzanie dorosłych ze śpiączki kosztuje.

Opieka, którą świadczy NFZ nie jest wystarczająca. Jeden ze specjalistów neurologów prof. Talar z Olsztyna – ponoć sława jeśli chodzi o śpiączki, mówi jej, że mąż jeszcze będzie jeździł na nartach. Ale jest rok na przywrócenie funkcji, po roku jest 80 % spadek możliwości. Dlatego chcą Grzegorza umieścić w prywatnej specjalistycznej klinice, bo tam gdzie leżał do 14 października to był zwykły ZOL, z nikłą rehabilitacją. A tu się liczy czas. Trzeba rehabilitacji funkcjonalnej i kontaktu z rodziną.

Żona marzy, by wziąć go na przepustkę do domu. Jak mówi: - Pojawiają się okresy świadomości, mąż potrafi ścisnąć rękę, ale żeby to poszło do przodu. W tych Sawicach on nie jest pobudzany, a trzeba zintensyfikować bodziec, żeby się obudził. To musi być specjalistyczna rehabilitacja, która nie kosztuje tysiąc złotych, tylko dużo więcej. Każda konsultacja lekarska, badanie są płatne. Raz musieliśmy zapłacić 3 tys. za sam przewóz z lekarzem z jednego ośrodka do drugiego. Trzeba cierpliwości, siły i pokory. Póki co nie widać żadnej poprawy.

Rehabilitacja kosztuje

Rodzina Grzegorza i Katarzyny pomaga, ile może. Pojawia się więc coraz większa walka z czasem, z brakiem pieniędzy na specjalistyczną rehabilitację, która w prywatnym ośrodku w Krakowie kosztuje ok. 1 tys. zł na dzień. Na rzecz Grzegorza zorganizowano turniej piłki siatkowej „Bo warto pomagać” do którego zgłosiło się 8 drużyn z Sułkowic, Myślenic, Krakowa.
Znajome rodziny przygotowują różne przetwory i ciasta, które można nabyć za datek na leczenie Grzegorza. Ludzie przynoszą różne rzeczy na licytacje w które włączają się mieszkańcy regionu.

- Kochajcie się, doceńcie każdą chwilę razem z ukochaną osobą, nie warto tracić czasu na kłótnie, spory, bo okazuje się, że naprawdę tego czasu mamy tak mało. Doceńcie to, że jesteście zdrowi. Dziękuję Wam za wsparcie. To dla mnie bardzo ważne, że jesteście tu dzisiaj i pomagacie mojej rodzinie – w trakcie turnieju mówiła żona Grzegorza.

W trakcie turnieju na rehabilitację Grzegorza udało się zebrać 13 382 złote i 10 euro. 8O zawodniczek i zawodników rywalizowało ze sobą w tym turnieju. Łącznie naszą halę odwiedziło około 150 osób. Pierwsze miejsce zajęła drużyna LIDERSI, drugie KOWALE SUŁKOWICE, a trzecie BRAVE HEART. Gratuluję. Pozostałe dobrze się bawiły i oto chodziło w tym turnieju.

Grzegorzowi można pomagać za pośrednictwem strony.
oraz
Fundacja Votum
ul. Wyścigowa 56 i
53-012 Wrocław – koniecznie z dopiskiem: Dla Grzegorza Proszkowiec na leczenie i rehabilitację.
Nr konta: 3215 0010 6712 1060 0831 82 0000
Można pomagać, dopóki piłka w grze…

Komentarze

Zobacz więcej