Miasto

Robert Gdula: Nie zazdroszczę Adamowi Styczniowi

Robert Gdula: Nie zazdroszczę Adamowi Styczniowi
Robert Gdula opowiada o zakładaniu niepublicznego ZOZ-u, działalności w związkach zawodowych i o tym, jak należy podchodzić do prywatyzacji myślenickiego szpitala

Najnowszy numer Myślenickiego Miesięcznika Powiatowego SEDNO od 10 marca w kioskach

SEDNO: Jest Pan człowiekiem, któremu udała się sztuka powołania do życia na terenie Myślenic prężnie działającego, dużego Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej. W którymś momencie podjął Pan ryzyko, dzisiaj z perspektywy czasu można powiedzieć, że był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę.

ROBERT GDULA: Założenie spółki „CERTUS” i powołanie NZOZ „CERTUS” podyktowane było koniecznością. Potrzebna była firma, która zajęłaby się organizacją i obsługą systemu kontraktowych dyżurów lekarskich, na które próbowaliśmy przejść już od 2001 roku. Dwa lata później udało się zorganizować ten system, a NZOZ „CERTUS” stopniowo zaczął się rozwijać. Niepubliczny ZOZ zakładaliśmy razem z dr. Krzysztofem Karkoszem i dr. Pawłem Ślęczką.

Wcześniej pracował Pan w myślenickim szpitalu. A jeszcze wcześniej studiował w Lublinie? Czy może Pan w dwóch słowach przedstawić naszym Czytelnikom swoją drogę zawodową?

Istotnie, ukończyłem studia na wydziale lekarskim lubelskiej AM zaś w Myślenicach znalazłem się 19 lat temu za sprawą swojej… żony, która także studiowała w Lublinie. Tam ją poznałem. Po studiach zastanawialiśmy się gdzie rozpocząć pracę, w moim rodzinnym Leżajsku czy w Myślenicach. Wybraliśmy Myślenice i tak od 13 grudnia 1990 roku podjąłem pracę w ZOZ nr 5 w Myślenicach i zostałem mieszkańcem tego miasta. Przez 19 lat pracowałem w myślenickim szpitalu zdobywając kolejne stopnie specjalizacji w chirurgii ogólnej i kończąc kolejne kursy specjalistyczne. Wszystko po to, aby umieć zająć się pacjentem w możliwie najbardziej wszechstronny sposób.

Czy z tego okresu czasu pochodzą początki Pańskiej działalności w związkach zawodowych?

W 1999 roku, kiedy premierem w Polsce był Jerzy Buzek i kiedy w życie wchodziła wprowadzana przez jego rząd reforma ochrony zdrowia, na terenie myślenickiego szpitala istniało kilka związków zawodowych. Ich przedstawiciele uczestniczyli w spotkaniach z Dyrekcją Szpitala oraz przedstawicielami Zarządu Powiatu, brali udział w posiedzeniach Rady Społecznej przy SP ZOZ. Nie posiadając stosownej reprezentacji związkowej, my lekarze, nie mieliśmy dostępu do pełnej informacji (tzw. informacji z pierwszej ręki) dotyczącej planów i zamierzeń Dyrekcji Szpitala i Zarządu Powiatu, co do dalszej działalności szpitala i losów personelu. Aby posiąść wiedzę dotyczącą tego wszystkiego powołaliśmy do życia Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, oddział terenowy w Myślenicach. Czasy były niepewne, ale zakładając związek nie chodziło nam o to, aby walczyć o warunki socjalne, ale o to, aby wiedzieć, co nas czeka.

Jak doszło do tego, że przejęliście Panowie, Pan i dwaj Pańscy koledzy, Centrum Medyczne Telefoniki?

Centrum Medyczne, które działało przy Tele - Fonice Kable S.A., było dobrze wyposażoną przychodnią zatrudniającą wysokiej klasy specjalistów, jednak realizowana działalność medyczna nie była zbieżna z zasadniczym profilem działalności Tele - Foniki , dodatkowo osiągany wynik finansowy nie był satysfakcjonujący. Ze strony właściciela przychodni padła pod naszym adresem propozycja, aby przejąć tę placówkę. Alternatywą była likwidacja przychodni. Uznaliśmy, że Centrum Medyczne w takim kształcie jest w Myślenicach potrzebne, dzięki niemu pacjenci będą mieli wybór i dostęp do świadczeń medycznych także poza szpitalem. Przychodnia przejęta została przez Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej „CERTUS” w czerwcu 2008 roku.

Jedną z ważnych inicjatyw podjętych przez „Certusa” było wyprowadzenie dyżurów lekarskich poza szpital. Na czym polegała zasada tych działań?

W 2001 roku podjęliśmy inicjatywę polegającą na wprowadzeniu dyżurów kontraktowych, czyli zmianie system organizacji pracy na dyżurach lekarskich. Aby móc wprowadzić zmiany systemowe potrzebna była firma, która zajmie się organizacją tego systemu, tak powstał NZOZ „CERTUS”. Każdy lekarz, który podpisał z nami umowę na pełnienie dyżurów, musiał założyć swoją własną działalność gospodarczą. Taki system niesie ze sobą szereg korzyści. Po pierwsze lepsze relacje na linii lekarz – pacjent, po drugie zwiększa odpowiedzialność za własne działania, po trzecie dla szpitala i lekarzy płyną z niego konkretne oszczędności. Na początku dyrekcja szpitala podchodziła do sprawy sceptycznie, ale z czasem przekonała się do tego rozwiązania. Obecnie prawie wszystkie dyżury w szpitalu odbywają się w systemie kontraktowym.

Czyli mówiąc najprościej dyżury w szpitalu są dzisiaj sprywatyzowane?

Tak. Byliśmy prekursorami tego rozwiązania w naszym regionie. Uważam, że korzystniej jest samemu się ubezpieczać, samemu rozliczać i pracować na własny rachunek, niż pozostawać w strukturach szpitala. Z systemu płynie jeszcze jedna korzyść dla szpitala. Otóż, jeśli dyrektor ma zastrzeżenia do pracy któregoś z lekarzy, zgłasza je do mnie, a ja reaguję. Jest to dla dyrektora duży komfort, podobnie nie musi martwić się o nieobecności i zastępstwa. To nasz problem.

Ilu lekarzy współpracuje dzisiaj z „Certusem” i gdzie pełnią dyżury?

Wielu. Oczywiście mówimy o dyżurach w godzinach pozaetatowych. Nasi lekarze pełnią je na oddziałach szpitalnych, na pogotowiu, w SOR, obsługują poradnie i oczywiście pracują w przychodni.

Czy Pańskim zdaniem, zdaniem człowieka, który już wie, co to prywatyzacja i na czym polega, bo przerobił ją i doświadczył na własnej skórze, należy obawiać się prywatyzacji myślenickiego szpitala? Pytamy o to w kontekście aktualnych wydarzeń związanych z restrukturyzacją tej placówki i programem naprawczym przygotowanym przez dyrektora Adama Stycznia.

Moim zdaniem, czym prędzej myślenicki szpital zostanie sprywatyzowany, tym lepiej. Nie należy bać się prywatyzacji, ale dobrze do niej przygotować. Szpital w Myślenicach wcześniej czy później i tak nie uniknie prywatyzacji, więc po co z nią zwlekać? Audyt przewidywał pięć wariantów restrukturyzacji szpitala. Wybrano ten, który zakłada restrukturyzację w ramach istniejącego SP ZOZ. To może być dobra decyzja. Postawiłbym jednak pytanie – czy wybrany wariant powinien być celem, czy środkiem do celu. Może powinno się dokonać restrukturyzacji w ramach SP ZOZ, a następnie przekształcić w NZOZ, aby wykorzystać możliwości stwarzane przez ustawę?

Starosta Józef Tomal także optował za wariantem stworzenia NZOZ jako spółki prawa handlowego. Kolejni dyrektorzy przymierzają się do restrukturyzacji szpitala od dziesięciu lat. Dobrze, że program restrukturyzacji powstał, ale rodzą się pytania: czy aby nie stracono zbyt wiele czasu, czy nie lepiej wykorzystać dzisiaj szansę stworzoną przez ustawę, która mówi, że wszystkim szpitalom, które przekształcą się w NZOZ - y umorzone zostaną (w dużej części) zaległości finansowe?. Małgorzata Bajer, szefowa Wydziału Ochrony i Promocji Zdrowia przy starostwie, będzie nadzorować realizację programu naprawczego przygotowanego przez dyrektora To dobrze, jest to osoba kompetentna. Można mieć nadzieję, że jakaś restrukturyzacja wreszcie się zacznie. Pozostaje jednak wątpliwość czy jest sens tkwić w strukturach SP ZOZ, czy nie lepiej od razu dokonać przekształcenia na NZOZ?

Jak zatem ocenia Pan prace i działania tych, którzy są odpowiedzialni za szpital?

Szpital i dyrektora Stycznia traktuję jak współpracowników, a nie jak konkurentów. Podstawą takiego stwierdzenia jest inna struktura przychodów (dla szpitala to w ponad 90% kontrakt z NFZ, dla nas odwrotnie) i inny zakres świadczeń udzielanych w naszych placówkach.

Nie zazdroszczę Adamowi Styczniowi tego, że jest dyrektorem myślenickiego szpitala. Daleko łatwiej jest bowiem zarządzać NZOZ - em, niż SP ZOZ - em, gdzie często mamy do czynienia z rozmaitymi ograniczeniami (np. finansowymi, organizacyjnymi, a niekiedy ograniczającym swobodę decyzyjną organem założycielskim). Wspomniane ograniczenia powodują, że dyrektor nie mając swobody działania, nie zawsze może być w pełni samodzielny. Dla mnie osobiście swoboda działania i samodzielność rozumiana jako możliwość podejmowania decyzji i ponoszenia ich konsekwencji jest wielką wartością.

Dlatego też w mojej ocenie w naszym społeczeństwie autorytetem może być ten, kto zachowuje samodzielność, a więc na przykład przedsiębiorca, który dzięki swojej działalności tworzy firmę i kreuje miejsca pracy. Trzeba pomagać i stwarzać warunki do rozwoju takim właśnie ludziom. Niestety, autorytetem rzadko bywa polityk, bo trudno w tym przypadku mówić o samodzielności.

Czy tak postrzega Pan swoją firmę?

Przez cały czas dążymy do tego, aby ją rozwijać. Inwestujemy w sprzęt, poszerzamy ofertę udzielanych świadczeń specjalistycznych. Chcemy działać w pełni profesjonalnie, dążymy do tego, aby świadczeń w naszej przychodni udzielał doświadczony specjalista na możliwie wysokiej klasy sprzęcie diagnostycznym. Staramy się oferować pacjentom świadczenia, nie dostępne w innych gabinetach na naszym terenie, także takie, których szpital nie oferuje lub dostęp do nich jest w jakiejś mierze ograniczony. Na przykład świadczenia diagnostyczne takie jak: badania radiologiczne (mammografię, urografię, cystografię) badania obrazowe (usg narządu ruchu, usg naczyń, usg dziecięce) oraz konsultacje specjalistyczne np. endokrynologiczne, kardiochirurgchirurgiczne, urologiczne.

W swojej ofercie posiadamy szereg zabiegów diagnostycznych celem wykonania, których pacjenci jeszcze niedawno musieli jeździć do Krakowa na przykład: biopsje tarczycy, biopsje tnące piersi. Od kwietnia bieżącego roku można będzie skorzystać z drobnych zabiegów operacyjnych takich jak np.; obliteracje żylaków podudzi „metodą piankowania”, usuwanie guzków z piersi itp. Z nowszych nabytków dotyczących wyposażenia, warto wspomnieć o zakupie nowoczesnego mammografu, który został już zainstalowany, czekamy tylko na formalny odbiór przez Wojewódzką Stację Sanitarno - Epidemiologiczną, w nieodległej przyszłości zakupimy aparat do terapii zewnątrzustrojwej, ultradźwiekową falą uderzeniową (ESWT) oraz nową bieżnie do EKG wysiłkowego.

Wracając jeszcze do szpitala. Chcielibyśmy zapytać Pana o to czy praktyka, w której zamawianie audytu w firmie potencjalnie mogącej być zainteresowaną przejęciem szpitala jest dobra?

Powiem tak: życzyłbym sobie, aby ktoś zlecił mi wykonanie audytu firmy, abym mógł potem dokonać jej restrukturyzacji (albo, żeby ktoś dokonał jej według moich zaleceń), a po restrukturyzacji, abym mógł tę firmę przejąć. I jeszcze, aby mi za te czynności zapłacono. Super! Uważam, że dyrektor szpitala jest na swoim stanowisku po to, aby działać. Może warto pozwolić mu zrestrukturyzować szpital, a dopiero po ewentualnym niepowodzeniu tych działań szukać innych rozwiązań? Mówiąc o „pozwoleniu na restrukturyzację” mam na myśli akceptację działań restrukturyzacyjnych, które wielu osobom mogą się nie podobać. Może tu mieć znaczenia fakt, że zbliżają się wybory!

Przed półtora roku zaproponował Pan powiatowi przejęcie kilku oddziałów myślenickiego szpitala. Dlaczego wówczas propozycja nie znalazła uznania w oczach władz?

Istotnie. Półtora roku temu padła z naszej strony taka propozycja. Chcieliśmy przejąć pracownie rtg, pracownie rehabilitacji, analitykę medyczną, wszystkie poradnie specjalistyczne oraz oddział pielęgnacyjno – opiekuńczy. Starosta odmówił twierdząc, że bierzemy albo wszystko, albo nic. Od czasu złożenia naszej oferty Szpital zainwestował ponad trzysta tysięcy złotych w zakup nowego aparatu USG i ponad 70 tysięcy w zakup lampy do aparatu RTG. Złożyły się na to pieniądze z budżetu powiatu (200 tys.), gminy (50 tys.) i szpitala. W tym okresie Szpital odnotował trzy duże awarie aparatu rtg, co zmusiło go do korzystania z usług zewnętrznych.

Tymczasem, gdyby wówczas przyjęto naszą propozycję ani starostwo, ani gmina, ani też szpital nie musiałyby inwestować ani złotówki, bowiem przejmując pracownię RTG wnieślibyśmy ze sobą posiadany przez nas, nowoczesny sprzęt i dokupili nowy. Przypomnę, że jeden z punktów programu restrukturyzacji szpitala mówi o reorganizacji RTG, czyli rozwiązaniu, które chcieliśmy wprowadzić z życie osiemnaście miesięcy temu. Pytam zatem: dlaczego stracono półtora roku? Idąc dalej: chcieliśmy przejąć pracownię rehabilitacji. Dzisiaj pisze się, że jest ona deficytowa i zgodnie z harmonogramem będzie wymagała restrukturyzacji. Wylicza się, że deficytowe są poradnie specjalistyczne np. chirurgii ogólnej i medycyny pracy. Kiedyś chcieliśmy je wszystkie przejąć! Od czasu naszej oferty pogorszyły się warunki płatności za pobyt pacjentów w Oddziale Pielęgnacyjno - Opiekuńczym, spodziewam się, że także jest on deficytowy. Podsumowując: gdyby Starostwo skorzystało z naszej oferty, przez półtorej roku nie dokładałoby do rentgena, rehabilitacji, wyliczonych poradni specjalistycznych, oddziału Pielęgnacyjno - Opiekuńczego i analityki.

Można zatem powiedzieć, że wyprzedził Pan audyt i program restrukturyzacji o półtora roku?

Nie chcę tego tak nazywać, ale skoro Pan tak powiedział …? Chciałem wówczas zdjąć z głowy starostwa i pośrednio gminy problem dotyczący części placówki, która przynosiła straty. Placówki, na którą łożone są pieniądze powiatowe i czasami gminne, ale tak naprawdę pieniądze nas wszystkich, podatników. Być może ktoś z urzędników popełnił wówczas błąd, może jednak należało zastanowić się nad naszą propozycją odrobinę dłużej?

Wciąż jesteśmy przy szpitalu, ale aby zamknąć ostatecznie ten temat proszę powiedzieć, co powiedziałby Pan pacjentom, którzy już sami nie wiedzą czy sprawy szpitala posuwają się w ogóle w którąś stronę?

Pacjentów chciałbym uspokoić, nie wyobrażam sobie Myślenic bez szpitala i ani przez chwilę nie wierzę w to, że mogłoby go tu nie być. Tego typu hasła to demagogia obliczona na uzyskanie doraźnych efektów. Nie ma znaczenia czy szpital będzie prywatny czy państwowy, ważne żeby pomocy udzielano w nim w sposób fachowy i kompetentny. Co do losów restrukturyzacji odpowiem tak: aby gdzieś dojść, trzeba wiedzieć, dokąd się idzie. Tymczasem sam nie jestem pewien, czy odpowiedzialni za szpital wiedzą gdzie chcą dojść. Głównym celem restrukturyzacji szpitala jest to, aby uzyskany wynik finansowy był dodatni, a zatem musimy zastanowić się, jakie zmiany i jaka restrukturyzacja są konieczne, aby ten cel osiągnąć.

Robert Gdula – lekarz medycyny, specjalista chirurg. Ukończył medycynę na Wydziale Lekarskim AM w Lublinie. Studia podyplomowe w Wyższej Szkole Handlu i Finansów Międzynarodowych w Warszawie na kierunku Planowanie i Zarządzanie w zakładach opieki zdrowotnej. Zawodowo przez 19 lat związany ze szpitalem w Myślenicach. Kierownik NZOZ „CERTUS” od chwili jego założenia. Żonaty, dwoje dzieci.

Powiązane tematy

Zbigniew Papierz: Kadencja burmistrza dwa razy po pięć lat
Miasto 58

Zbigniew Papierz: Kadencja burmistrza dwa razy po pięć lat

W niektórych gminach umiejętność oceny sytuacji i przygotowanie niektórych radnych są katastrofalne. Dominuje wstrętne lizusostwo wobec burmistrza, wójta, czy partii – mówi Zbigniew Papierz, radny i przewodniczący RGM w latach 1990-94 oraz radny powiatowy I kadencji w latach 1998-2002

Komentarze (19)

  • 15 mar 2010

    I to jest smutne, co napisała Przewodnicząca. Mogę dodać z własnego doświadczenia, że w szpitalu zasugerowano mi, ze szybciej i lepiej będzie w przychodni telefoniki. Moim zdaniem tworzone są w sztuczny sposób długie terminy oczekiwania na zabiegi - zwłaszcza rehabilitacyjne. Nie zatrudnia się więcej rehabilitantów, bo tego typu przychodnie straciłyby klientów. I szpital jest traktowany jako miejsce przerzutu pacjentów do prywatnych przychodni.
    Nie dziwi mnie fakt, że nie ma problemów na linii szpital - NFZ. Nie ma protestów lekarzy, bo chyba im dobrze w takich układach.

    1 Odpowiedz
  • 16 maj 2011

    Z tego co tutaj można wywnioskować ja przynajmniej tak to rozumiem prywatyzacja szpitala w Myślenicach nieunikniona i jak widać niektórzy opowiadają się za tym krokiem.I tu się dziwie bo np pan Gdula jest lekarzem(pamiętam go jeszcze jako chirurga w myślenickim szpitalu) więc powinien stać po stronie pacjentów. Nie każdego będzie stać z usług prywatnego szpital bo wielu ludzi jest biednych więc co taki ktoś kogo nie będzie stać na usługę ma umrzeć?Państwowa służba zdrowia(gdzie się nie płaci za leczenie)jest zagwarantowana w konstytucji i ma służyć wszystkim.Na zdrowiu ludzkim nie można zarabiać!

    Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    18 mar 2010

    nie-autorytety , czyli politycy to byli i są zakładnicy układów w szpitalu...w końcu chcą reprezentowac wpływowe środowisko...szpital będzie dotąd kulał , dopóki decyzje polityków będą pochodną bardziej krzykliwej grupy , a nie zdrowego rozsądku , czytaj dbałości o pacjenta...bez rozwiązań systemowych te decyzje są ryzykowne i prekursorskie , stąd lepiej jest podtrzymywać trupa...lepiej dla wszystkich oprócz pacjenta... no i może pielęgniarek...władze powiatu za decyzje odpowiadają..ale poseł za nic nie odpowiada i populizm odstawia...razem z przydupasami ...to on najbardziej szkodzii szpitalowi...niezadowolony elektorat to dla posła Jabłko woda na młyn..chętnie poprowadzi na barykady przeciw osobom , które przynajmniej coś robia w przeciwieństwie do niego...on zawsze jest z tłumem...nie ma cywilnej odwagi...a ta jest nieodzowna , aby porządek ze szpitalem zrobić...tylko , że elektoratowi szpitalnemu i okołoszpitalnemu ten porządek by zaszkodził...inna sprawa , że na reformie skorzystają podmioty , które dotąd wykorzystywały bałagan..

    Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    16 mar 2010

    pielęgniarki mają o wiele niższe pensje i nie mają nzoz-ów na boku

    Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    15 mar 2010

    lawa w swojej wypowiedzi zawarła SEDNO całego problemu, czemu w szpitalu strajkuje personel pielęgniarski, a lekarze nie są przecież jedną załogą?więc jaki jest cel jednych a jaki drugich?

    Odpowiedz

Zobacz więcej