Okolice

Krzywaczka: Jechali walczyć z ptasią grypą. Uratowali 20-latka

 Krzywaczka: Jechali walczyć z ptasią grypą. Uratowali 20-latka

Kiedy Mirosław Dybeł i Michał Maślanka z OSP Krzywaczka jechali po brakujący płyn do dezynfekcji, przypadkiem natknęli się na leżącego na chodniku mężczyznę. Gdyby nie oni najprawdopodobniej by zamarzł

Od początku roku Krzywaczka walczy z wirusem ptasiej grypy, którego ognisko zlokalizowano w jednym z gospodarstw.

Jak co wieczór o godz. 23:00 dwóch druhów z OSP Krzywaczka pobiera z remizy płyn dezynfekcyjny do mat rozłożonych we wsi, które zapobiegają rozprzestrzenianiu się wirusa. Na miejscu okazało się, że zbiornik z substancją do dezynfekcji jest pusty, więc trzeba go napełnić i przygotować preparat.

Druhowie zgłosili wyjazd do Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego w Myślenicach do miejscowego zagrożenia i wyruszyli do polewania maty znajdującej się przy Karczmie w Krzywaczce, następnie zaczęli się kierować w kierunku drugiej z mat rozłożonej na drodze na Radziszów.

Jadąc drogą krajową nr 52, kilkanaście metrów za strażnicą zauważyli leżącego na chodniku mężczyznę. Było ciemno, a pobocze i chodnik w tym miejscu są nieoświetlone. Termometr w samochodzie strażackim wskazywał -7oC.

- Już po wyjściu z samochodu i poświeceniu latarkami okazało się, że ktoś tam leży, na pierwszy rzut oka dziecko… - mówi Mirosław Dybeł, jeden z druhów. Młody mężczyzna w wieku około 20 lat był przytomny, aczkolwiek kontakt z nim był utrudniony.

- Na jego ubraniu było widać szron, co może świadczyć o tym, że mógł tam leżeć dłuższy czas. Jak relacjonują strażacy; ciężko było się z nim porozumieć. Odpowiedzi były nielogiczne i niespójne. Zastanawiające jest to, że nikt nie zwrócił na niego uwagi, przy tak ruchliwej trasie.

 

Jakub Światłoń

 

Powiązane tematy

Komentarze (2)

Zobacz więcej