Miasto

Anna Filek: Nauczyciel nadal jest źle wynagradzany

Anna Filek: Nauczyciel nadal jest źle wynagradzany
O pracy nauczyciela kilkadziesiąt lat temu, podejściu uczniów do pedagogów i atmosferze w szkole, a także o tym, że nauczyciel musi być cierpliwy mówi Anna Filek

Darmowy Myślenicki Miesięcznik Powiatowy dostępny w sklepach na terenie powiatu od 9 września

SEDNO: Według naszej wiedzy jest Pani najstarszą w Myślenicach emerytowaną nauczycielką. Czy potwierdza Pani ten fakt?

ANNA FILEK: Sądzę, że tak, ale stuprocentowej pewności nie mam. Faktem jest, że nie spotykam już koleżanek i kolegów z mojego pokolenia, z którymi miałam przyjemność kiedyś pracować. Spotykam, ale tych młodszych.

Jak wyglądały początki Pani nauczycielskiej kariery? Czy zawód nauczyciela był dla Pani wyborem czy powołaniem?

Absolutnie powołaniem. O zawodzie nauczycielki marzyłam od zawsze, jeszcze będąc małą dziewczynką. Podczas zabaw z rówieśniczkami to właśnie ja pełniłam rolę nauczycielki. Podobał mi się ten zawód. Zresztą mój ojciec też był nauczycielem. Uczył w myślenickim gimnazjum języka niemieckiego.

Czy fakt, że tata był nauczycielem miał jakiś wpływ na wybór przez Panią tej profesji?

Myślę, że tak. Podglądałam tatę, obserwowałam jak pracuje.

Kiedy ostatecznie podjęła Pani decyzję o podjęciu pracy w szkole?

Stosunkowo późno. Już jako kobieta zamężna, posiadająca dzieci. Miałam 35 lat w momencie podjęcia pracy w szkole. Był rok 1957. Nie posiadałam przygotowania pedagogicznego, musiałam pracując zdobywać wykształcenie. W latach 60-tych ukończyłam trzyletnie studium nauczycielskie dojeżdżając do szkoły w … Opolu.

W jakiej szkole rozpoczynała Pani pracę?

Była to szkoła powszechna, która mieściła się w budynku dzisiejszego Gimnazjum numer 1 w rynku. Wówczas funkcjonowały w niej dwie szkoły równolegle, żeńska i męska. Dopiero później, w 1960 roku, kiedy powstał budynek dzisiejszej Szkoły Podstawowej numer 2 przeniosłam się do niej. Pracowałam w niej przez 33 lata. Z początkami mojej pracy w tej szkole wiąże się pewna historia. Na wmurowanej w ścianę nowej szkoły tablicy widniał napis RP 1960. Komuś jednak przeszkadzało owo RP oznaczające skrót - Rok Pański, dopisał zatem do literki P jeszcze jeden brzuszek i powstał skrót RB - Rok Budowy.

Równolegle z pracą w szkole podstawowej pracowała Pani także na stanowisku wychowawczyni w internacie oraz jako nauczyciel metodyk. Na czym polegała praca metodyka?

Istniała pewna grupa nauczycieli, która dokształcała się w ośrodku metodycznym w Krakowie, potem zaś przekazywała nabytą w ten sposób wiedzę młodszym kolegom pracującym w szkołach. Były to lekcje pokazowe, prelekcje, pokazy. Często nauczyciel metodyk wyjeżdżał w teren, aby szkolić tam nauczycieli pracujących w szkołach wiejskich.

Czy praca na kilku frontach była koniecznością czy wyborem?

Raczej koniecznością. Nauczyciel, podobnie zresztą jak dzisiaj, nie zarabiał najlepiej. Tymczasem ja miałam na utrzymaniu dwójkę dzieci, byłam sama, musiałam je wykształcić. Dlatego przez siedemnaście lat pracowałam równolegle w dwóch szkołach, w macierzystej, podstawowej oraz w Zespole Szkół Technicznych w Myślenicach. Jest to 33 lata udokumentowanej, żmudnej, codziennej pracy w zawodzie nauczyciela. Może komuś wydaje się, że to niedużo, ale zapewniam, trzeba bardzo kochać tę pracę, dzieci i młodzież, aby przez tyle lat być w tym zawodzie.

Skoro mówimy o sytuacji materialnej nauczyciela, proszę powiedzieć, czy ulegała ona ciągłej, systematycznej poprawie przez lata Pani pracy, czy nie?

Moja sytuacja materialna  była szczególna ze względu na dwójkę dzieci. Zarobki były tak marne, że bez dorabiania w innej szkole nie potrafiłabym związać końca z końcem. Wszystko co zarobiłam wydawałam na życie. Dodam, że niełatwe. I chociaż starałam się jak mogłam, to przypominało ono wegetację. Nie było mnie stać na to, co chciałabym dać dzieciom, tak więc trudno mówić o tym, że sytuacja materialna nauczycieli ulegała systematycznej poprawie.

Skoro sytuacja materialna nauczycieli była mówiąc najkrócej kiepska, to jak wyglądała jego sytuacja społeczna?. Czy nauczyciel cieszył się szacunkiem wśród społeczeństwa, czy był autorytetem?

Uważam, że sytuacja społeczna nauczyciela w tamtych czasach znacznie przewyższała materialną. Mogę to mówić w odniesieniu do siebie, bowiem cieszyłam się wśród swoich wychowanków posłuchem i byłam dla nich autorytetem. Tak to dzisiaj odbieram, tak odbierałam wówczas. Myślę, że cieszyłam się także szacunkiem swoich kolegów nauczycieli, którzy doceniali moją pracę.

A władze, czy one też doceniały pracę nauczyciela?

Wiele w tym względzie zależało od przynależności partyjnej. Nigdy nie należałam do PZPR, a mimo to, dzięki rzetelnej pracy udało mi się od czasu do czasu odczuwać satysfakcję.

Zapytam jeszcze o dzieci. Jak dzieci w tamtych czasach traktowały nauczyciela?

Myślę, że szanowały go bardziej niż dzisiaj. To co współcześnie dzieje się w niektórych szkołach napawa mnie smutkiem. Kiedyś nauczyciel był szanowany i nie do pomyślenia były ekscesy, o jakich słyszy się współcześnie.

Proszę powiedzieć z czego, Pani zdaniem, wynikał ów mir i szacunek do nauczyciela. Czy była to kwestia jego osobowości, czy może kwestia innego wychowania w domu przez rodziców?

Myślę, że kwestia wychowania przez dom jest niezwykle istotna. Odnoszę wrażenie, że dzisiaj rodzice pozwalają swoim dzieciom na zbyt wiele zaś same dzieci posiadają szeroki, niekoniecznie adekwatny do swojego wieku i przygotowania, dostęp do mediów. Dużo czytają, dużo wiedzą, dużo widzą, są bystrymi obserwatorami rzeczywistości, a przy tym wszystkim bardzo dużo im wolno. Kiedyś tak nie było.

Proszę powiedzieć co w Pani pracy nauczyciela było elementem najważniejszym?

Zawsze dbałam o to, aby przekazać dzieciom i młodzieży posiadaną przez siebie wiedzę w taki sposób, aby mogły ją potem potwierdzić w czasie czy to egzaminów czy też podczas podejmowanych prób dostanie się do dobrej szkoły. Był to dla mnie swoisty rodzaj sprawdzianu efektywności mojej pracy.

Jak wspomina Pani dzisiaj szkołę, w której przepracowała Pani tyle lat? Czy zmieniała ona swoje oblicze przez te lata?

Mówiąc o zmianach przychodzą mi na myśl zmiany związane z różnymi okresami w polityce. Nie da się rozpatrywać pracy dużej placówki oświatowej bez spojrzenia na rzecz przez pryzmat polityczny. Przeżyłam w szkole okres PRL-u, potem okres solidarnościowy. W czasie PRL-u nauczyciel bez przynależności partyjnej musiał wykazać się dziesięciokrotnie bardziej wytężona pracą, aby nie dać pretekstu do podważenia swoich umiejętności. Byli tacy nauczyciele. Jeśli miałabym wymieniać z nazwiska to pierwszym, który przychodzi mi na myśl był Emil Biela. To świetlana postać. Wspaniały pedagog, literat, nauczyciel, który bronił się tym co robił. Kiedy pyta mnie pan o zmiany w szkole, muszę powiedzieć, że ta szkoła, w której tyle lat pracowałam, bez względu na okres polityczny, zawsze była dobrą szkołą, szkołą z której emanowała wiedza, szkołą, w której pracowali znakomici nauczyciele. Oczywiście jak w każdej szkole, tak również w „Dwójce” wiele zależało od osoby dyrektora. Miałam szczęście i przyjemność pracować ze wspaniałym dyrektorem. Antoni Miodoński był dyrektorem z prawdziwego zdarzenia. To on bezpiecznie przeprowadził nas przez wszystkie PRL-owskie rafy. Moi dwaj bracia należeli do AK, co w tamtych czasach było bardzo źle widziane. Gdyby sprawa wyszła na jaw, pewnie straciłabym status nauczyciela metodyka. Ale nie wyszła. Między innymi dzięki dyskrecji mojego dyrektora.

Potem nadszedł okres solidarnościowy…

Tak. A wraz z nim wielka radość. Pamiętam, że na stole leżała lista, a ludzie wpisywali się na nią z radością i nadzieją.

Które lata pracy przyniosły pani najwięcej radości?

Nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Zawsze było mi w tej szkole dobrze, bo kochałam ten zawód i to wszystko co z nim związane. Miałam w niej także wielu wspaniałych koleżanek i kolegów. No i oczywiście… uczniów!

Czy odwiedza Pani jeszcze dzisiaj szkołę? Przecież przechodzi Pani obok niej praktycznie codziennie?

Wybieram się do szkoły we wrześniu. Placówka obchodzić będzie piękny jubileusz półwiecza swojej działalności. Często otrzymuję zaproszenie do odwiedzin od obecnego grona, ale nie zawszę mogę pójść. Choćby dlatego, że w budynku jest już dla mnie za dużo schodów i trudno jest mi się wydrapywać po nich. Jubileuszu jednak nie odpuszczę.

Szkoła Podstawowa numer 2, w której pracowała Pani tyle lat przechodzi obecnie daleko idące zmiany. Jest placem budowy. Wycięto przy niej sporo starych drzew. Niektórzy twierdzą, że szkoła straciła przez to swoją duszę. Czy podziela Pani tą opinię?

Domyślam się, że wszystkie prace prowadzone wokół budynku szkolnego to inicjatywa dyrekcji szkoły oraz władz miasta. Na razie czekam aż prace dobiegną końca, abym mogła ogarnąć finalny ich efekt. Na razie nie zapuszczam się za daleko, bowiem wokół szkoły wciąż pracują maszyny i ludzie. Myślę jednak, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Mnie się to podoba.

A drzewa wokół szkoły? Nie jest ich pani żal?

Pod topór poszły topole. Nie wiem, może były już bardzo stare, może zagrażały bezpieczeństwu dzieci? Owszem brakuje mi tych drzew, ale mam  nadzieję że w ich miejsce posadzone zostaną nowe.

Wróćmy jeszcze na chwilę do spraw związanych z dzisiejszym statusem nauczyciela. Czy uważa Pani, że jest on wciąż taki sam jak w Pani czasach, czy może nauczyciel nie jest już dzisiaj osobą szanowaną i posiadającą tak duży, jak kiedyś autorytet?

Wrócę do tego co powiedziałam już wcześniej. Nauczyciel wciąż według mnie jest źle wynagradzany, a to w dużym stopniu odbija się na jego pozycji społecznej. Nauczanie dzieci to poważna sprawa. Nie każdy może ot, tak wejść sobie do klasy i poprowadzić lekcję. Do tego konieczna jest wiedza i zamiłowanie. Praca nauczyciela jest pracą bardzo ciężką. Przecież powiedzenie „abyś cudze dzieci uczył” brzmi jak przekleństwo. Coś w nim jest. Musimy mieć świadomość faktu, że nauczyciel nie tylko uczy, ale przede wszystkim wychowuje. Podkreślam raz jeszcze – wychowuje.

Skoro o wychowaniu mowa, nie potrafię odmówić sobie zadawanego w takich przypadkach pytania: jak ocenia Pani dzisiejszą młodzież?

Młodzież, jak młodzież. Nie mam nic przeciwko niej. Może tylko niektórzy młodzieńcy zbyt wcześnie i bez umiaru sięgają po alkohol, ale ogólnie nie jest źle. W każdym razie nie podzielam opinii, które przekonują, że mamy łą młodzież. Przecież młodzież musi się wyszumieć. Kiedy mam się wyszumieć jak nie będąc młodym?

Kilka dni temu rozpoczął się nowy rok szkolny. Czego w związku z tym życzyłaby Pani swoim młodszym kolegom, którzy wciąż pracują w różnego rodzaju szkołach działających na terenie naszego powiatu?

Przede wszystkim wytrwałości, dobrych warunków pracy i, powiem to po raz trzeci, dużo lepszych zarobków. Także cierpliwości.

Cierpliwości? Czy nauczyciel musi być cierpliwy?

Oczywiście.

Dlaczego?

Bo … dzieci są niecierpliwe. A zatem gdzieś ten bilans musi się równoważyć.

Zapytam Panią na koniec naszej rozmowy nieco przekornie: czy gdyby urodziła się Pani po raz drugi obrałaby Pani tę sama drogę zawodową, czy zostałaby Pani ponownie nauczycielką?

Tak. To piękny zawód. Nie wyobrażam się sobie w roli siedzącego za biurkiem urzędnika. Nauczyciel to piękny zawód, podkreślam to raz jeszcze. Trzeba tylko kochać dzieci i młodzież. I rozumieć je.

Pani wciąż kocha i rozumie dzieci i młodzież?

Tak. Tak było i tak jest do dzisiaj.


Powiązane tematy

Zbigniew Papierz: Kadencja burmistrza dwa razy po pięć lat
Miasto 58

Zbigniew Papierz: Kadencja burmistrza dwa razy po pięć lat

W niektórych gminach umiejętność oceny sytuacji i przygotowanie niektórych radnych są katastrofalne. Dominuje wstrętne lizusostwo wobec burmistrza, wójta, czy partii – mówi Zbigniew Papierz, radny i przewodniczący RGM w latach 1990-94 oraz radny powiatowy I kadencji w latach 1998-2002

Piotr Sikora: Nie jesteśmy w niczym gorsi
Miasto 47

Piotr Sikora: Nie jesteśmy w niczym gorsi

Do dzisiaj nie mogę zrozumieć jak to jest, że gmina korzysta z wybudowanego przeze mnie wodociągu i nie chce za niego zapłacić? Na dodatek to ja muszę jej płacić 2% podatku od wartości wykonanego przez siebie wodociągu. To jakaś paranoja – w wywiadzie dla Sedna mówi Piotr Sikora, myślenicki przedsiębiorca

Komentarze (37)

  • 10 wrz 2010

    Tak wielu ludzi twierdzi, że praca nauczyciela jest taka przyjemna, bezstresowa i dobrze płatna a tak niewielu decyduje się na wyuczenie tego zawodu? Ja przyznam się szczerze, myślałem kiedyś o tym by zostać nauczycielem ale ostatecznie pomysł ten odrzuciłem. Wystarczyło mi zobaczyć jak pracuje moja mama, która była nauczycielką. Skutecznie mnie to odciągnęło od tego zawodu. Płaca marna, stres, częsta praca w domu (klasówki, wystawianie ocen, przygotowanie do prowadzenia lekcji itp. itd.), użeranie się z uczniami a często także z ich rodzicami. Bo trzeba wiedzieć, że rodzice najczęściej za niepowodzenia w nauce swych pociech obwiniają nauczycieli. Owszem niekiedy nauczyciel też ponosi winę ale najczęściej jest to po prostu wina ucznia (lenistwo) i jego rodziców. Czasem też, przyczyną stresu mogą być dyrektorzy, którzy swoimi czynami, słowami czy decyzjami mogą wyprowadzić z równowagi. Nikt mi więc nie wmówi, że praca nauczyciela jest łatwa, przyjemna i dobrze płatna.

    2 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    10 wrz 2010

    widać że nie masz pojęcia o pracy nauczyciela. Piszesz o ludziach co pracują po 10 godzin a sam chodzisz do gimnazjum i masz po 5 lekcji. A i jeszcze piszesz o nauczycielach co mają po dwie godziny dziennie i jeżeli ty myślisz że zarabiają tyle co ci co pracują po 8 , 9 godzin to powodzenia i gratuluje.

    1 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    10 wrz 2010

    [quote].... napisał: [br]Źle wynagradzani?!!! Jeszcze czego...ale to że mają całe wakacje wolne, czy dajmy na to niektórzy pracują po godzinie lub dwie dziennie to tego już nikt nie widzi tylko to że mają ciężko :/ inni pracują po 10 godzin albo więcej dziennie i nie narzekają.. tym nauczycielom to się już w głowach przewraca ;[[/quote]
    Nic prostszego, idź na studia, zrób się na nauczyciela to i tobie będą zazdrościć. A dzieci i młodzież mamy coraz lepsze bezstresowo wychowywane więc kłopotów wychowawczych nie będą ci sprawiały :))))))

    1 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    18 lis 2010

    [quote] vr napisa���: [br][quote].... napisa���: [br]Źle wynagradzani?!!! Jeszcze czego...ale to że mają całe wakacje wolne, czy dajmy na to niektórzy pracują po godzinie lub dwie dziennie to tego już nikt nie widzi tylko to że mają ciężko :/ inni pracują po 10 godzin albo więcej dziennie i nie narzekają.. tym nauczycielom to się już w głowach przewraca ;[[/quote][/quote]żal mi cie;p

    Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    18 lis 2010

    [quote].... napisa���: [br]Źle wynagradzani?!!! Jeszcze czego...ale to że mają całe wakacje wolne, czy dajmy na to niektórzy pracują po godzinie lub dwie dziennie to tego już nikt nie widzi tylko to że mają ciężko :/ inni pracują po 10 godzin albo więcej dziennie i nie narzekają.. tym nauczycielom to się już w głowach przewraca ;[[/quote]

    Odpowiedz

Zobacz więcej