Okolice

Daniel Obajtek: Nie pcham się na szczyty

Daniel Obajtek: Nie pcham się na szczyty

 

aniel Obajtek: Nie pcham się na szczyty
Nie pchałem się ani do drużyny prezesa Kaczyńskiego, ani wcześniej do „afery” z Johnem Cleesem. Obie sprawy wyrosły samoistnie, niejako niezależnie ode mnie. (…)Moje miejsce jest w gminie. Każdy powinien wiedzieć gdzie jest jego miejsce - w wywiadzie z miesięcznikiem Sedno mówi Daniel Obajtek, wójt gminy Pcim
SEDNO: Chcielibyśmy rozpocząć naszą rozmowę z wójtem Pcimia od uzyskania wiedzy na temat tego, jaką filozofię sprawowania władzy samorządowej przyjął, kiedy pięć lat temu wygrał wybory?
DANIEL OBAJTEK: Powiem tak: ja nie rządzę, to nie mój styl. Nie jest moim stylem także administrowanie gminą, jestem otwarty na ludzi, bo po prostu ich lubię i na partnerstwie z nimi opieram swoją pracę. Obce jest mi segregowanie ludzi na opozycję i nie opozycję, obce nierówne ich traktowanie.
Czy zatem dobrze zrozumieliśmy? Opiera Pan swoja pracę na dobrym kontakcie z szeroko pojętym ogółem społecznym?
Tak. W poprzedniej kadencji, kiedy istniała silna grupa opozycyjna radni popierający mnie mieli do mnie pretensje o to, że tak pobłażliwie traktuje opozycję. Ale dla mnie nie istnieją podziały. Kiedy gmina prowadziła inwestycje w danym sołectwie, czy była to: Stróża, Pcim Sucha czy Trzebunia wójt nie pytał czy funkcjonuje tam jakaś opozycja czy nie. Nie miało to dla mnie większego znaczenia.
Czy swoją postawą i deklaracją współpracy z wszystkimi grupami społecznymi udało się Panu w jakimś stopniu przekonać do siebie grupę opozycyjną czy może rów, jaki powstał pomiędzy panem, a opozycją jest już nie do zakopania?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie, mogę natomiast powiedzieć, że podczas ostatnich wyborów funkcjonowało na terenie gminy Pcim kilka komitetów pozostających w stosunku do mojej osoby w opozycji i żaden kandydat na radnego z tych komitetów nie wszedł ostatecznie do rady. Tak więc tę sytuację zweryfikowali sami wyborcy. W poprzedniej kadencji starałem się współpracować z radnymi opozycyjnymi i jeśli tylko przyszli do mnie z problemem motywując go w sposób logiczny zawsze rozmawiałem z nimi. Logiki należy wymagać na równi od radnych opozycyjnych, jak i od tych, którzy znajdują się w koalicji. Moim zdaniem popełniamy jeden zasadniczy błąd: zbyt mało rozmawiamy, a za dużo „politykujemy”. Tymczasem w samorządzie nie powinno być miejsca dla polityki. Dla mnie ważna jest merytoryka. Na niej powinniśmy skupiać swoją uwagę. Jeśli radny wstaje podczas sesji i wytyka błędy, to proszę niech robi to w oparciu o merytorykę, a nie tylko dlatego, że akurat nie lubi wójta czy kolegów z Rady.
Powiedział Pan wcześniej, że jest otwarty na ludzi i że zawsze wysłuchuje każdego, kto przyjdzie do Pana jako wójta ze swoim problemem. Jakie zatem problemy nurtują dzisiaj społeczność pcimską?
Głównie roszczeniowe.
Co to znaczy?
Na przykład ludzie skarżą się na opłaty za przedszkola. Tymczasem w naszej gminie są one w stosunku do innych gmin powiatu niskie. W chwili obecnej mamy na terenie gminy pięć oddziałów przedszkolnych i dwa przedszkola. Osiągnęliśmy dzięki temu poziom, w którym każde dziecko, którego rodzice chcą, aby uczęszczało do przedszkola, do tego przedszkola uczęszcza. Nie stosujemy kryteriów dochodowości. Liczy się dla nas tylko dobro dziecka. Dziwi mnie zatem fakt, że rodzice przepisują swoje dzieci do grup pięciogodzinnych, aby tylko nie płacić za przedszkole.
Problem z przedszkolami na pewno jest ważny, ale chyba nie najważniejszy?
Owszem. Największym problemem gminy i to nie tylko naszej jest fakt, że państwo narzuca na samorządy coraz większy bagaż zadań, nie gwarantując jednocześnie środków na ich realizację. Powrócę tutaj raz jeszcze do przykładu przedszkoli. Gmina wydaje na ich utrzymanie dwa i pół miliona rocznie i nie dostaje od państwa na ten cel ani jednej złotówki. Moim zdaniem samorząd będzie miał z roku na rok coraz większe problemy wynikające właśnie z rosnącej liczby zadań i z braku środków na ich pokrycie.
Wróćmy raz jeszcze do otwartości wójta na ludzi. Czy do Pańskiego gabinetu zwykłemu śmiertelnikowi jest się trudno dostać?
Drzwi mojego gabinetu są dla petentów cały czas otwarte. Nie wyznaczam godzin przyjęć. Kiedyś ktoś przychodzi spotykam się z nim. Chyba, że odbywam akurat szczególnie ważne spotkanie, wówczas ten ktoś musi chwilę poczekać. Pierwszeństwo mają ludzie starsi i przyjeżdżający do wójta z daleka.
Czy ludzie wchodzący do Pańskiego gabinetu ze swoimi problemami wychodzą z niego z przeświadczeniem, że ten problem zostanie rozwiązany?
Staram się pomagać, choć nie zawsze mogę ze względu np. na przepisy czy prawo. Czasem jednak wystarczy, że wójt wysłucha tego co ma do powiedzenia odwiedzający go mieszkaniec, czasem musi wykonać kilka telefonów, bo ktoś liczy na to, że wójt pomoże mu znaleźć pracę. Gmina współpracuje z Bankiem Żywności, współpracuje ze szkołą „U Siemachy” gdzie uczy się kilkoro zdolnych, ale pochodzących z ubogich rodzin dzieci. Uważam, że na terenie gminy Pcim nie ma osób żyjących w biedzie, osób nie mających co jeść.
Nie ma czy może gmina nie posiada o takich osobach wiedzy?
Gmina nie posiada takiej wiedzy. Ale nawet jeśli istnieją osoby, które nie starają się o pomoc, ale wiadomo, że jej potrzebują, gmina natychmiast reaguje.
Czy nie uważa Pan, że administracja gminna w Pcimiu rozrosła się ostatnimi czasy? Mamy tu na myśli Jarosława Szlachetkę, którego przyjął Pan kiedyś jako swojego zastępcę i Edwarda Zadorę pełniącego funkcję sekretarza gminy?
Uważam, że nie. Wystarczy porównać Urząd Gminy w Pcimiu z jakimkolwiek innym urzędem, aby przekonać się, że nie mamy u nas do czynienia z przerostem liczby urzędników. Poza tym sekretarz gminy musi być, jest to stanowisko administracyjne. Edward Zadora pracuje w naszym urzędzie na jedną drugą etatu. Co do Jarosława Szlachetki to trafiliśmy w dziesiątkę. Dzisiaj jest to radny Sejmiku Małopolskiego z dużymi możliwościami zrobienia czegoś dla gminy. Aktualnie walczy o środki na rozbudowę przedszkoli.
Przejdźmy do kolejnego tematu. Czy ma Pan jako wójt Pcimia wrogów politycznych?
Wygląda na to, że tak. Przekonuje mnie w tym względzie kontrola CBA oraz cztery kontrole popowodziowe.
Czy podejrzewa Pan kogoś o „przychylność”?
Broń Boże. Z drugiej jednak strony nie wierzę w to, aby nikt nie stał za sprawą, skoro kontrole CBA odbywają się przez cały czas na terenie kraju, ale tylko niektóre z nich zostają rozdmuchane do niewiarygodnych rozmiarów, a tak właśnie było z naszym Orlikiem.
Ostatecznie sprawa Orlika i gatunku położonej na nim sztucznej nawierzchni została zamknięta z korzyścią dla Pana?
Tak. Prokuratora umorzyła sprawę.
Postawił Pan tezę, że w chwili obecnej samorządy powinny maksymalnie wykorzystać możliwości pozyskiwania środków unijnych na …
… potrzebne inwestycje.
No właśnie. Czy Pana zdaniem samorządy powinny korzystać z każdej nadarzającej się okazji i pozyskiwać środki unijne na realizację mniej istotnych inwestycji zwiększając swoje zadłużenie poprzez gwarancję wkładów własnych czy raczej koncentrować się na własnych środkach, ale przeznaczanych na rozwiązywanie najbardziej palących spraw ?
Według mnie samorząd musi przeprowadzać gradację ważności inwestycji i w pierwszej kolejności realizować te, które są społecznie najważniejsze.
Na przykład jakie?
Na przykład rozbudowa sieci kanalizacyjnej, dostosowywanie przedszkoli do standardów unijnych, termomodernizacja szkół. Każda gmina powinna mieć opracowaną swoją strategię, a w niej wyszczególnione priorytety inwestycji do realizacji. My taką strategię wspólnie z Radą Gminy przyjęliśmy na początku mojej pierwszej kadencji.
Co się w niej znalazło? Jakie priorytety?
Między innymi przywrócenie wyglądu centrum wsi. Byli tacy, którzy twierdzili, że Pcim jest tam, gdzie jadąc wieczorem z Myślenic do Lubnia występuje ciemna dziura. Stąd inwestycja polegająca na wykonaniu oświetlenia na długości 24 kilometrów. Daleki jestem w tym miejscu od krytykowania mojego poprzednika. Być może za swojej kadencji zajmował się innymi, ważnymi sprawami, jak choćby modernizacją szkół, a nie oświetleniem. Uważam, że w opracowywaniu strategii każda gmina powinna dostosowywać środki do swoich potrzeb.
Czy przy opracowywaniu strategii gminy Pcim uczestniczyła jej społeczność czy tylko radni i wójt?
Zanim stworzono strategię organizowane były zebrania wiejskie, podczas których ludzie wypowiadali się na tematy związane z potrzebami gminy. Jeśli uwagi mieszkańców są racjonalne, to nie wyobrażam sobie, aby nie znalazły swojego oddźwięku w strategii. Uwzględniane są w niej także uwagi sołtysów i radnych. Nie przypuszczam, abym jako wójt otrzymał zgodę radnych, nawet tych popierających mnie, na realizację inwestycji, która nie byłaby społecznie umotywowana.
Jednym słowem słucha Pan głosu ludu?
Inaczej nie można.
A czy słucha Pan także strony krytykującej wójta?
Tak. Wiele złego nasłuchałem się na temat oświetlenia. Dlaczego aż 24 kilometry? Są też głosy krytykujące odnowienie centrum wsi, budowę Orlika czy boiska w Stróży. Szanuję te głosy, ale oczekuję od kogoś kto krytykuje racjonalnego wytłumaczenia tej krytyki. Na przykład niech ktoś, komu nie podoba się oświetlenie wyjaśni powody takiego stanowiska? Według mnie inwestycja znacznie podniosła stopień bezpieczeństwa na drogach, przy okazji także znacznie poprawiła estetykę wsi.
Aby zakończyć ten temat, proszę powiedzieć, czy ludzie chcieli tego oświetlenia czy nie?
Chcieli. Wiele razy podejmowali ten temat podczas zebrań wiejskich.
Przejdźmy teraz do kolejnego, ważnego tematu związanego z procesem kanalizacji gminy. Jak przebiega on w Pcimiu?
Jako wójt od początku wyznaję zasadę, że wszystkie ścieki z terenu całej gminy powinny spływać do jednej, dużej oczyszczalni. Mam tu na myśli oczyszczalnię w Myślenicach. Podjąłem rozmowy z wójtami gmin: Lubnia i Tokarni na temat budowy jednego wspólnego kolektora, z którego ścieki spływałyby do myślenickiej oczyszczalni. Rada Miejska w Myślenicach przyjęła stosowną uchwałę, potem przyjęły je rady gminne: Pcimia, Lubnia i Tokarni, a jeszcze później rozpoczęliśmy prace nad koncepcją, która udzieliła nam odpowiedzi na pytanie w których miejscach powstanie kanalizacja, a w których przydomowe oczyszczalnie. Nie wszędzie budowa kanalizacji jest opłacalna. Zbudowaliśmy nawet testowo dwie oczyszczalnie, jedną przy szkole, drugą przy urzędzie gminy, aby przekonać się w praktyce jak działają. W chwili obecnej znajdujemy się na etapie projektowania oraz uzyskiwania zezwolenia na budowę. Myślę, że do końca 2012 roku skończymy go i uzyskamy pozwolenie na budowę. Jak już będziemy w posiadaniu obu tych dokumentów, wówczas dopiero staniemy się partnerem do rozmów na temat dofinansowania inwestycji. Kanalizację wykonamy wspólnie z gminami: Lubień i Tokarnia. Tak będzie znacznie taniej.
Czy skanalizowanie gminy jest dla niej w chwili obecnej zadaniem priorytetowym?
Tak. Przy okazji największym z realizowanych do tej pory na terenie gminy.
Co jeszcze poza kanalizacją jest w strategii gminy Pcim najważniejsze?
Budowa dróg. Sporo już w tym względzie zrobiono, ale wciąż jeszcze do zrobienia jest wiele. W tym roku czeka jeszcze na wykorzystanie kwota miliona dwustu tysięcy złotych, dwa i pół miliona już wydaliśmy. Dla nas ważne jest to, aby drogi miał nie tylko sam Pcim, ale także Stróża, Trzebunia, Sucha, Krzywica. Mamy jeszcze do wykonania w tym roku siedem dróg.
Zdążycie?
Powinniśmy. Chyba, że zima zechce inaczej.
Z Pańskich słów wyłania się bardzo świetlany obraz gminy. Czy w jego tworzeniu napotyka Pan na jakieś problemy, czy poniósł Pan w realizacji swojej wizji gminy jakąś porażkę, czegoś nie udało się zrealizować, coś nie wyszło?
W każdej gminie, a zatem także w naszej, istnieją problemy. Już o tym mówiłem. Państwo narzuca na gminy coraz to nowe obowiązki, ale w ślad za nimi nie daje pieniędzy. Z roku na rok problem narasta. Również ten z kanalizacją. Jeśli nie pojawią się środki pomocnicze czy to unijne czy płynące z innych źródeł, gminy będą mieć problemy. Z tego co jeszcze nie udało się zrobić wymieniłbym wciąż nie do końca wyremontowaną bazę oświatową. Sporo już w tym kierunku zrobiliśmy, ale nie wszystko. Mam nadzieję, że w ciągu dwóch najbliższych lat osiągniemy w tym temacie całkowitą satysfakcję. Nie udało się wznieść budynku handlu bezpośredniego dla grupy „Turystyczna Podkowa”, ale niestety nie otrzymaliśmy w tym temacie żadnej pomocy finansowej.
A czy podczas Pańskiej kadencji sprawowania funkcji wójta nie zdarzyło się Panu podjąć jakiejś kontrowersyjnej decyzji, takiej, z którą nie zgadzali by się mieszkańcy gminy?
Zdarzyło się. I to nie raz.
Czego dotyczyły te decyzje?
Na przykład likwidacji filii szkoły podstawowej na Działach. Uczęszczało do niej dwanaścioro dzieci i uważałem, że będzie im wygodniej w szkole oddalonej o zaledwie 2 i pół kilometra, ale takiej która posiada salę gimnastyczną, świetlicę i stołówkę. Był w tej sprawie bardzo wielki opór ludzi.
A czy w kwestiach personalnych zdarzyło się Panu podjąć kontrowersyjną decyzję?
Tak. Nie sądzę jednak, aby było przyzwoitym podawanie tutaj nazwisk. Mogę jednak przyznać się do tego, że podjąłem kilka decyzji personalnych, z których patrząc z perspektywy czasu nie jestem zadowolony. Myślę, że dzisiaj bym ich nie podjął.
A teraz może kilka słów o … drużynie?
Drużynie prezesa Kaczyńskiego?
Tak. Wydaje nam się, że w Polsce nie ma w chwili obecnej rozsądnej partii prawicowej. PiS uwikłał się w walkę z mediami, PO sprytnie lawiruje …
Odpowiem tak: nie pchałem się ani do drużyny prezesa Kaczyńskiego, ani wcześniej do „afery” z Johnem Cleesem. Obie sprawy wyrosły samoistnie, niejako niezależnie ode mnie. Uważam, że obraz PiS kreowany przez media daleko odbiega od obrazu rzeczywistego. Z krakowskiej konwencji PiS gdzie poruszane były tematy dla Polski newralgiczne media zanotowały zaledwie incydent z „zielonymi” ignorując rzeczy ważne.
Zabierał Pan podczas tej konwencji głos?
Tak.
O czym Pan mówił?
O problemach dręczących samorządy. A więc o ustawie o opiece społecznej, która jest nie do przyjęcia bowiem powoduje wzrost lenistwa i cwaniactwa, o ustawie o planowaniu przestrzennym. Nie może być tak, że gmina zmienia studium i plan zagospodarowania przestrzennego i trwa to pięć lat. Ta forma nie nadąża za dzisiejszym tempem rozwoju. Studium według mnie nie powinno w ogóle istnieć. Uzgadniamy dzisiaj zarówno plan jak i studium z tymi samymi instytucjami, a zatem po co nam jedno i drugie. Wystarczy jedno. Mówiłem także o ustawie o zamówieniach publicznych, która powinna być najprostsza i najbardziej klarowna bo tylko wówczas jest przejrzysta, wreszcie mówiłem o sprawie dróg, aby z mocy prawa wszystkie drogi wewnętrzne przechodziły na własność gminy bo do dzisiaj figurują w hipotekach ludzi żyjących jeszcze za … Franciszka Józefa.
Podobno miał Pan propozycję kandydowania na posła?
Tak, ale natychmiast odmówiłem. Nie pcham się na polityczne szczyty, a poza tym ktoś głosował w Pcimiu na mnie, ktoś mi zaufał, jak więc mógłbym teraz zawieść tych ludzi, co im powiedzieć? Że nagle znudziło mi się stanowisko wójta? Moje miejsce jest w gminie. Każdy powinien wiedzieć gdzie jest jego miejsce.
Jak Pan widzi swoją przyszłość, tę polityczną i tę samorządową?
Gdybym miał podjąć decyzję dzisiaj to już wiem, że nie będę kandydował na stanowisko wójta po raz trzeci. Z drugiej strony w polityce czy w samorządzie, jak w życiu, obowiązuje znane powiedzenie: „nigdy nie mów nigdy”.
Co Pan będzie zatem robił, kiedy już przestanie być wójtem?
Prawdopodobnie zajmę się działalnością gospodarczą.

 Nie pchałem się ani do drużyny prezesa Kaczyńskiego, ani wcześniej do „afery” z Johnem Cleesem. Obie sprawy wyrosły samoistnie, niejako niezależnie ode mnie. (…)Moje miejsce jest w gminie. Każdy powinien wiedzieć gdzie jest jego miejsce - w wywiadzie z miesięcznikiem Sedno mówi Daniel Obajtek, wójt gminy Pcim

 Najnowszy numer miesięcznika Sedno w kioskach od 10 listopada

SEDNO: Chcielibyśmy rozpocząć naszą rozmowę z wójtem Pcimia od uzyskania wiedzy na temat tego, jaką filozofię sprawowania władzy samorządowej przyjął, kiedy pięć lat temu wygrał wybory?
DANIEL OBAJTEK:
Powiem tak: ja nie rządzę, to nie mój styl. Nie jest moim stylem także administrowanie gminą, jestem otwarty na ludzi, bo po prostu ich lubię i na partnerstwie z nimi opieram swoją pracę. Obce jest mi segregowanie ludzi na opozycję i nie opozycję, obce nierówne ich traktowanie.

Czy zatem dobrze zrozumieliśmy? Opiera Pan swoja pracę na dobrym kontakcie z szeroko pojętym ogółem społecznym?
Tak. W poprzedniej kadencji, kiedy istniała silna grupa opozycyjna radni popierający mnie mieli do mnie pretensje o to, że tak pobłażliwie traktuje opozycję. Ale dla mnie nie istnieją podziały. Kiedy gmina prowadziła inwestycje w danym sołectwie, czy była to: Stróża, Pcim Sucha czy Trzebunia wójt nie pytał czy funkcjonuje tam jakaś opozycja czy nie. Nie miało to dla mnie większego znaczenia.

Czy swoją postawą i deklaracją współpracy z wszystkimi grupami społecznymi udało się Panu w jakimś stopniu przekonać do siebie grupę opozycyjną czy może rów, jaki powstał pomiędzy panem, a opozycją jest już nie do zakopania?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie, mogę natomiast powiedzieć, że podczas ostatnich wyborów funkcjonowało na terenie gminy Pcim kilka komitetów pozostających w stosunku do mojej osoby w opozycji i żaden kandydat na radnego z tych komitetów nie wszedł ostatecznie do rady. Tak więc tę sytuację zweryfikowali sami wyborcy. 

W poprzedniej kadencji starałem się współpracować z radnymi opozycyjnymi i jeśli tylko przyszli do mnie z problemem motywując go w sposób logiczny zawsze rozmawiałem z nimi. Logiki należy wymagać na równi od radnych opozycyjnych, jak i od tych, którzy znajdują się w koalicji. Moim zdaniem popełniamy jeden zasadniczy błąd: zbyt mało rozmawiamy, a za dużo „politykujemy”. Tymczasem w samorządzie nie powinno być miejsca dla polityki. Dla mnie ważna jest merytoryka. Na niej powinniśmy skupiać swoją uwagę. Jeśli radny wstaje podczas sesji i wytyka błędy, to proszę niech robi to w oparciu o merytorykę, a nie tylko dlatego, że akurat nie lubi wójta czy kolegów z Rady.

Powiedział Pan wcześniej, że jest otwarty na ludzi i że zawsze wysłuchuje każdego, kto przyjdzie do Pana jako wójta ze swoim problemem. Jakie zatem problemy nurtują dzisiaj społeczność pcimską?
Głównie roszczeniowe.

Co to znaczy?
Na przykład ludzie skarżą się na opłaty za przedszkola. Tymczasem w naszej gminie są one w stosunku do innych gmin powiatu niskie. W chwili obecnej mamy na terenie gminy pięć oddziałów przedszkolnych i dwa przedszkola. Osiągnęliśmy dzięki temu poziom, w którym każde dziecko, którego rodzice chcą, aby uczęszczało do przedszkola, do tego przedszkola uczęszcza. Nie stosujemy kryteriów dochodowości. Liczy się dla nas tylko dobro dziecka. Dziwi mnie zatem fakt, że rodzice przepisują swoje dzieci do grup pięciogodzinnych, aby tylko nie płacić za przedszkole.

Problem z przedszkolami na pewno jest ważny, ale chyba nie najważniejszy?
Owszem. Największym problemem gminy i to nie tylko naszej jest fakt, że państwo narzuca na samorządy coraz większy bagaż zadań, nie gwarantując jednocześnie środków na ich realizację. Powrócę tutaj raz jeszcze do przykładu przedszkoli. Gmina wydaje na ich utrzymanie dwa i pół miliona rocznie i nie dostaje od państwa na ten cel ani jednej złotówki. Moim zdaniem samorząd będzie miał z roku na rok coraz większe problemy wynikające właśnie z rosnącej liczby zadań i z braku środków na ich pokrycie.

Wróćmy raz jeszcze do otwartości wójta na ludzi. Czy do Pańskiego gabinetu zwykłemu śmiertelnikowi jest się trudno dostać?
Drzwi mojego gabinetu są dla petentów cały czas otwarte. Nie wyznaczam godzin przyjęć. Kiedyś ktoś przychodzi spotykam się z nim. Chyba, że odbywam akurat szczególnie ważne spotkanie, wówczas ten ktoś musi chwilę poczekać. Pierwszeństwo mają ludzie starsi i przyjeżdżający do wójta z daleka.

Czy ludzie wchodzący do Pańskiego gabinetu ze swoimi problemami wychodzą z niego z przeświadczeniem, że ten problem zostanie rozwiązany?
Staram się pomagać, choć nie zawsze mogę ze względu np. na przepisy czy prawo. Czasem jednak wystarczy, że wójt wysłucha tego co ma do powiedzenia odwiedzający go mieszkaniec, czasem musi wykonać kilka telefonów, bo ktoś liczy na to, że wójt pomoże mu znaleźć pracę. Gmina współpracuje z Bankiem Żywności, współpracuje ze szkołą „U Siemachy” gdzie uczy się kilkoro zdolnych, ale pochodzących z ubogich rodzin dzieci. Uważam, że na terenie gminy Pcim nie ma osób żyjących w biedzie, osób nie mających co jeść.

Nie ma czy może gmina nie posiada o takich osobach wiedzy?
Gmina nie posiada takiej wiedzy. Ale nawet jeśli istnieją osoby, które nie starają się o pomoc, ale wiadomo, że jej potrzebują, gmina natychmiast reaguje.

Czy nie uważa Pan, że administracja gminna w Pcimiu rozrosła się ostatnimi czasy? Mamy tu na myśli Jarosława Szlachetkę, którego przyjął Pan kiedyś jako swojego zastępcę i Edwarda Zadorę pełniącego funkcję sekretarza gminy?
Uważam, że nie. Wystarczy porównać Urząd Gminy w Pcimiu z jakimkolwiek innym urzędem, aby przekonać się, że nie mamy u nas do czynienia z przerostem liczby urzędników. Poza tym sekretarz gminy musi być, jest to stanowisko administracyjne. Edward Zadora pracuje w naszym urzędzie na jedną drugą etatu. Co do Jarosława Szlachetki to trafiliśmy w dziesiątkę. Dzisiaj jest to radny Sejmiku Małopolskiego z dużymi możliwościami zrobienia czegoś dla gminy. Aktualnie walczy o środki na rozbudowę przedszkoli.

Przejdźmy do kolejnego tematu. Czy ma Pan jako wójt Pcimia wrogów politycznych?
Wygląda na to, że tak. Przekonuje mnie w tym względzie kontrola CBA oraz cztery kontrole popowodziowe.

Czy podejrzewa Pan kogoś o „przychylność”?
Broń Boże. Z drugiej jednak strony nie wierzę w to, aby nikt nie stał za sprawą, skoro kontrole CBA odbywają się przez cały czas na terenie kraju, ale tylko niektóre z nich zostają rozdmuchane do niewiarygodnych rozmiarów, a tak właśnie było z naszym Orlikiem.

Ostatecznie sprawa Orlika i gatunku położonej na nim sztucznej nawierzchni została zamknięta z korzyścią dla Pana?
Tak. Prokuratora umorzyła sprawę.

Postawił Pan tezę, że w chwili obecnej samorządy powinny maksymalnie wykorzystać możliwości pozyskiwania środków unijnych na …
… potrzebne inwestycje.

No właśnie. Czy Pana zdaniem samorządy powinny korzystać z każdej nadarzającej się okazji i pozyskiwać środki unijne na realizację mniej istotnych inwestycji zwiększając swoje zadłużenie poprzez gwarancję wkładów własnych czy raczej koncentrować się na własnych środkach, ale przeznaczanych na rozwiązywanie najbardziej palących spraw?
Według mnie samorząd musi przeprowadzać gradację ważności inwestycji i w pierwszej kolejności realizować te, które są społecznie najważniejsze.

Na przykład jakie?
Na przykład rozbudowa sieci kanalizacyjnej, dostosowywanie przedszkoli do standardów unijnych, termomodernizacja szkół. Każda gmina powinna mieć opracowaną swoją strategię, a w niej wyszczególnione priorytety inwestycji do realizacji. My taką strategię wspólnie z Radą Gminy przyjęliśmy na początku mojej pierwszej kadencji.

Co się w niej znalazło? Jakie priorytety?

Między innymi przywrócenie wyglądu centrum wsi. Byli tacy, którzy twierdzili, że Pcim jest tam, gdzie jadąc wieczorem z Myślenic do Lubnia występuje ciemna dziura. Stąd inwestycja polegająca na wykonaniu oświetlenia na długości 24 kilometrów. Daleki jestem w tym miejscu od krytykowania mojego poprzednika. Być może za swojej kadencji zajmował się innymi, ważnymi sprawami, jak choćby modernizacją szkół, a nie oświetleniem. Uważam, że w opracowywaniu strategii każda gmina powinna dostosowywać środki do swoich potrzeb.


Jednym słowem słucha Pan głosu ludu?
Czy przy opracowywaniu strategii gminy Pcim uczestniczyła jej społeczność czy tylko radni i wójt?
Zanim stworzono strategię organizowane były zebrania wiejskie, podczas których ludzie wypowiadali się na tematy związane z potrzebami gminy. Jeśli uwagi mieszkańców są racjonalne, to nie wyobrażam sobie, aby nie znalazły swojego oddźwięku w strategii. Uwzględniane są w niej także uwagi sołtysów i radnych. Nie przypuszczam, abym jako wójt otrzymał zgodę radnych, nawet tych popierających mnie, na realizację inwestycji, która nie byłaby społecznie umotywowana.

Inaczej nie można.

A czy słucha Pan także strony krytykującej wójta?
Tak. Wiele złego nasłuchałem się na temat oświetlenia. Dlaczego aż 24 kilometry? Są też głosy krytykujące odnowienie centrum wsi, budowę Orlika czy boiska w Stróży. Szanuję te głosy, ale oczekuję od kogoś kto krytykuje racjonalnego wytłumaczenia tej krytyki. Na przykład niech ktoś, komu nie podoba się oświetlenie wyjaśni powody takiego stanowiska? Według mnie inwestycja znacznie podniosła stopień bezpieczeństwa na drogach, przy okazji także znacznie poprawiła estetykę wsi.

Aby zakończyć ten temat, proszę powiedzieć, czy ludzie chcieli tego oświetlenia czy nie?
Chcieli. Wiele razy podejmowali ten temat podczas zebrań wiejskich.

Przejdźmy teraz do kolejnego, ważnego tematu związanego z procesem kanalizacji gminy. Jak przebiega on w Pcimiu?
Jako wójt od początku wyznaję zasadę, że wszystkie ścieki z terenu całej gminy powinny spływać do jednej, dużej oczyszczalni. Mam tu na myśli oczyszczalnię w Myślenicach. Podjąłem rozmowy z wójtami gmin: Lubnia i Tokarni na temat budowy jednego wspólnego kolektora, z którego ścieki spływałyby do myślenickiej oczyszczalni. Rada Miejska w Myślenicach przyjęła stosowną uchwałę, potem przyjęły je rady gminne: Pcimia, Lubnia i Tokarni, a jeszcze później rozpoczęliśmy prace nad koncepcją, która udzieliła nam odpowiedzi na pytanie w których miejscach powstanie kanalizacja, a w których przydomowe oczyszczalnie. Nie wszędzie budowa kanalizacji jest opłacalna. Zbudowaliśmy nawet testowo dwie oczyszczalnie, jedną przy szkole, drugą przy urzędzie gminy, aby przekonać się w praktyce jak działają. W chwili obecnej znajdujemy się na etapie projektowania oraz uzyskiwania zezwolenia na budowę. Myślę, że do końca 2012 roku skończymy go i uzyskamy pozwolenie na budowę. Jak już będziemy w posiadaniu obu tych dokumentów, wówczas dopiero staniemy się partnerem do rozmów na temat dofinansowania inwestycji. Kanalizację wykonamy wspólnie z gminami: Lubień i Tokarnia. Tak będzie znacznie taniej.

Czy skanalizowanie gminy jest dla niej w chwili obecnej zadaniem priorytetowym?
Tak. Przy okazji największym z realizowanych do tej pory na terenie gminy.

Co jeszcze poza kanalizacją jest w strategii gminy Pcim najważniejsze?
Budowa dróg. Sporo już w tym względzie zrobiono, ale wciąż jeszcze do zrobienia jest wiele. W tym roku czeka jeszcze na wykorzystanie kwota miliona dwustu tysięcy złotych, dwa i pół miliona już wydaliśmy. Dla nas ważne jest to, aby drogi miał nie tylko sam Pcim, ale także Stróża, Trzebunia, Sucha, Krzywica. Mamy jeszcze do wykonania w tym roku siedem dróg.

Zdążycie?
Powinniśmy. Chyba, że zima zechce inaczej.

 Z Pańskich słów wyłania się bardzo świetlany obraz gminy. Czy w jego tworzeniu napotyka Pan na jakieś problemy, czy poniósł Pan w realizacji swojej wizji gminy jakąś porażkę, czegoś nie udało się zrealizować, coś nie wyszło?
W każdej gminie, a zatem także w naszej, istnieją problemy. Już o tym mówiłem. Państwo narzuca na gminy coraz to nowe obowiązki, ale w ślad za nimi nie daje pieniędzy. Z roku na rok problem narasta. Również ten z kanalizacją. Jeśli nie pojawią się środki pomocnicze czy to unijne czy płynące z innych źródeł, gminy będą mieć problemy. Z tego co jeszcze nie udało się zrobić wymieniłbym wciąż nie do końca wyremontowaną bazę oświatową. Sporo już w tym kierunku zrobiliśmy, ale nie wszystko. Mam nadzieję, że w ciągu dwóch najbliższych lat osiągniemy w tym temacie całkowitą satysfakcję. Nie udało się wznieść budynku handlu bezpośredniego dla grupy „Turystyczna Podkowa”, ale niestety nie otrzymaliśmy w tym temacie żadnej pomocy finansowej.

A czy podczas Pańskiej kadencji sprawowania funkcji wójta nie zdarzyło się Panu podjąć jakiejś kontrowersyjnej decyzji, takiej, z którą nie zgadzali by się mieszkańcy gminy?
Zdarzyło się. I to nie raz.

Czego dotyczyły te decyzje?
Na przykład likwidacji filii szkoły podstawowej na Działach. Uczęszczało do niej dwanaścioro dzieci i uważałem, że będzie im wygodniej w szkole oddalonej o zaledwie 2 i pół kilometra, ale takiej która posiada salę gimnastyczną, świetlicę i stołówkę. Był w tej sprawie bardzo wielki opór ludzi.

A czy w kwestiach personalnych zdarzyło się Panu podjąć kontrowersyjną decyzję?
Tak. Nie sądzę jednak, aby było przyzwoitym podawanie tutaj nazwisk. Mogę jednak przyznać się do tego, że podjąłem kilka decyzji personalnych, z których patrząc z perspektywy czasu nie jestem zadowolony. Myślę, że dzisiaj bym ich nie podjął.

A teraz może kilka słów o … drużynie?
Drużynie prezesa Kaczyńskiego?

Tak. Wydaje nam się, że w Polsce nie ma w chwili obecnej rozsądnej partii prawicowej. PiS uwikłał się w walkę z mediami, PO sprytnie lawiruje …
Odpowiem tak: nie pchałem się ani do drużyny prezesa Kaczyńskiego, ani wcześniej do „afery” z Johnem Cleesem. Obie sprawy wyrosły samoistnie, niejako niezależnie ode mnie. Uważam, że obraz PiS kreowany przez media daleko odbiega od obrazu rzeczywistego. Z krakowskiej konwencji PiS gdzie poruszane były tematy dla Polski newralgiczne media zanotowały zaledwie incydent z „zielonymi” ignorując rzeczy ważne.

Zabierał Pan podczas tej konwencji głos?
Tak.

O czym Pan mówił?
O problemach dręczących samorządy. A więc o ustawie o opiece społecznej, która jest nie do przyjęcia bowiem powoduje wzrost lenistwa i cwaniactwa, o ustawie o planowaniu przestrzennym. Nie może być tak, że gmina zmienia studium i plan zagospodarowania przestrzennego i trwa to pięć lat. Ta forma nie nadąża za dzisiejszym tempem rozwoju. Studium według mnie nie powinno w ogóle istnieć. Uzgadniamy dzisiaj zarówno plan jak i studium z tymi samymi instytucjami, a zatem po co nam jedno i drugie. Wystarczy jedno. Mówiłem także o ustawie o zamówieniach publicznych, która powinna być najprostsza i najbardziej klarowna bo tylko wówczas jest przejrzysta, wreszcie mówiłem o sprawie dróg, aby z mocy prawa wszystkie drogi wewnętrzne przechodziły na własność gminy bo do dzisiaj figurują w hipotekach ludzi żyjących jeszcze za … Franciszka Józefa.

Podobno miał Pan propozycję kandydowania na posła?
Tak, ale natychmiast odmówiłem. Nie pcham się na polityczne szczyty, a poza tym ktoś głosował w Pcimiu na mnie, ktoś mi zaufał, jak więc mógłbym teraz zawieść tych ludzi, co im powiedzieć? Że nagle znudziło mi się stanowisko wójta? Moje miejsce jest w gminie. Każdy powinien wiedzieć gdzie jest jego miejsce.

Jak Pan widzi swoją przyszłość, tę polityczną i tę samorządową?
Gdybym miał podjąć decyzję dzisiaj to już wiem, że nie będę kandydował na stanowisko wójta po raz trzeci. Z drugiej strony w polityce czy w samorządzie, jak w życiu, obowiązuje znane powiedzenie: „nigdy nie mów nigdy”.

Co Pan będzie zatem robił, kiedy już przestanie być wójtem?
Prawdopodobnie zajmę się działalnością gospodarczą.

 Daniel Obajtek funkcję wójta gminy Pcim pełni nieprzerwanie od 2006 roku. Urodzony 2 stycznia 1976 roku. Posiada wykształcenie średnie techniczne, obecnie kontynuuje trzeci rok studiów na wydziale administracji. Interesuje się malarstwem i sportem.

 

Powiązane tematy

Komentarze (44)

  • Brak zdjęcia
    15 lis 2011

    Panie Wójcie, przepisy regulujące koszt pobytu dziecka realizującego podstawę programową (5 godzin) były przyjęte dużo wcześniej i był czas, żeby do tego się przygotować. Zaglądanie do kieszeni rodziców i wywieranie wpływu (zebrania z rodzicami w przedszkolach, np. w Trzebuni czy w Stróży) na ich decyzje jest wysoce nie na miejscu. Skoro państwo przyjęło takie rozwiązania, to dlaczego rodzice mają z tego nie skorzystać??

    Proszę nie ubolewać nad tym ile to kosztuje utrzymanie przedszkoli, bo jakoś na zwiększanie w nich zatrudnienia gminę stać (np. zatrudniona została żona komendanta PSP, żona dyrektora ZOS, oligofrenopedagodzy, dodatkowy logopeda, itd. Przykłady można mnożyć). Na same dodatkowe etaty "idą" gigantyczne pieniądze.

    Więc nie wiem skąd tyle żalu do rodziców, że dbają o swoją kieszeń, skoro samemu nie przestrzega się dyscypliny po stronie wydatków (kieszeni gminy). Rodzice postępują racjonalnie, Pan nie!

    24 1 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    15 lis 2011

    Uważa, że miejsce jego jest w gminie. Od kiedy tak uważa? Chyba od momentu kiedy wynik wyborów zatrzasnął mu drzwi przed nosem. Dlaczego pokazywał się obok prezesa i jako chyba jedyny samorządowiec w kraju wziął udział w kampanii wyborczej? Krytykował go już za to marszałek Sowa, że tak nie przystoi (artykuły do znalezienia w Internecie). Tak, kasa gminna świeci pustkami i próbowano od niej uciec tam gdzie jeszcze coś w skarbcu jest do wytargania dla siebie. Nie udało się, klęska. Teraz trzeba będzie zostać w Pcimiu łatać dziury w finansach do tego użerać się z ludźmi bo gmina wyczerpała swoje finansowe możliwości i będzie brakować na bieżące wydatki. Ludzie wpadną we wściekłość. Brakuje pieniędzy brano kredyty i wydawano pieniądze na byle co. Pokazano, że najważniejsze są swoje prywatne interesiki, własny zysk kosztem innych (więcej w temacie na forum „Gmina Pcim – zachować czy sprzedać”). Stąd te oprocentowane kredyty z banków, stąd inwestycje i budzące podejrzenia związki z pewnymi firmami. O środki unijne w zasadzie się nawet nie próbowano starać, co świadczy o umiejętnościach ludzi w gminie (rodzinka na swoim, partyjny kolega wkręcony przez posła Łatasa itd.) a częściowo strachem przed tym, że unia skontroluje wydawanie pieniędzy co do grosza i rozliczy. Najłatwiej wydaje się pieniądze z kredytu, kto skontroluje ile na co poszło? Nigdy więcej dorobkiewiczów kosztem gminy! TERAZ ZA TO BĘDZIEMY PŁACIĆ MY, MIESZKAŃCY.

    25 2 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    15 lis 2011

    wcale, się nie pcha... to wychodzi samoistnie..!!! ha ha, tak jak idzie się do WC też samoistnie..

    26 10 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    15 lis 2011

    proszę się nie smiac. Wojt rozpoczal studia w 2005 roku. Po 6 latach jest juz na 3 roku. Nie ma smiania .

    21 2 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    15 lis 2011

    Osobliwość Ziemi Myślenickiej!! Oj bedzie jeszcze o Obajtku głośno....czarna folia i Cleese to pikuś.

    20 1 Odpowiedz

Zobacz więcej