logo-web9
Wywiad

Młodzi skazani na nudę?

Młodemu człowiekowi w Myślenicach pozostaje przysłowiowy bar, kolejne wypite piwo, urwany film… a drugiego dnia opowieści o tym co zdarzyło się wczoraj - mówi Damian Nalepa z organizacji Na Własną Rękę, uczestnik V edycji projektu Młodzi Menadżerowie Kultury

fot. Piotr Jagniewski

Jak to się stało, że znalazłeś się wśród 22 nominowanych w V edycji projektu na Menadżera Kultury 2009?

Natalia Nowacka organizowała w Galerii MOKiS wernisaż Rafała Pytla i poprosiła mnie o skomponowanie setu muzycznego adekwatnego do prezentowanych tam obrazów. W trakcie wernisażu pracownik MOKiS Zbigniew Morawski zapytał, czy słyszałem o projekcie Młodzi Menadżerowie Kultury. Zainteresowałem się, złożyłem swoją kandydaturę i po kilku dniach odebrałem telefon, że mój projekt został wybrany do finałowej 22. Aby zakwalifikować się do projektu musiałem opisać co chciałbym zrobić za 1500 zł.

1500 złotych?

Tak to nie dużo, ale projekt to nie tylko dotacja – to przede wszystkim wiedza i umiejętności jakie można zdobyć podczas organizowanych w Warszawie warsztatów. Wracając do pomysłu; nie chciałbym zrobić jednej imprezy, w taki sposób, aby ludzie na drugi dzień obudzili się na kacu i nic z tego wydarzenia nie wynieśli.

Taki scenariusz mogą mieć co weekend, a co innego możesz im zaproponować?

Mój pomysł ma charakter wielopokoleniowy. Zamierzam włączyć w jego realizację przedstawicieli starszego pokolenia, będącego dla mnie wsparciem merytorycznym. Myślę o weekendowym spotkaniu ze sztuką ulicy. Głównym wydarzeniem trwającym trzy dni byłoby tworzenie historii Myślenic na wzór krakowskiego, największego na świecie muralu historycznego Silva Rerum w formie graffiti.

Mural zostałby zrealizowany na mobilnych elementach, dwunastu płytach OSB, a każda z nich trafiłaby do szkół i różnych instytucji lub w często odwiedzane w Myślenicach miejsce, przy każdej znalazłaby się mapa muralu z zaznaczeniem w jakim miejscu została umieszczona kolejna część historii miasta. Elementy rozmieszczone po mieście mogłyby stworzyć szlak, dzięki któremu odwiedzając ciekawe miejsca można przy okazji poznać historię miasta.

W ramach trzydniowego festiwalu street-artu wchodziłby nie tylko mural, ale także warsztaty dla dzieci, warsztaty DJ-skie dla młodzieży, wystawa czołowych, polskich artystów streetartowych w ramach Galerii MOKiS, wykład o historii i najnowszych trendach sztuki ulicy (w tym graffiti) połączony z pokazem slajdów, a nawet cykl wykładów na temat sztuki ulicy w szkołach.

O możliwości powodzenia projektu przekonuje mnie otwartość Natalii Nowackiej, kierowniczki Galerii działającej przy MOKiS, która kreuje program będący nową przestrzenią udostępnioną myśleniczanom. Mam nadzieję, że jej się to uda.

To nie pierwsza próba przeforsowania pomysłu z muralem

Tak. Próbowałem już przekonać Urząd Miasta do tego, aby wykonać go w przejściu przez kamienicę na Rynku w bramie nr 21 koło biblioteki. Pomysł polegał na tym, aby na ścianach wewnątrz przejścia stworzyć historię Myślenic. W lutym 2007 roku z pomocą Konrada Kowala stworzyliśmy projekt i wraz z kosztorysem złożyliśmy go w magistracie.

Rozmawialiśmy z działem promocji Urzędu Miasta, ale okazało się, że konserwator zażądał dodatkowych zaświadczeń, które kosztowałyby tyle co projekt i ta inicjatywa umarła. Teraz na oku mam dwie ściany, ale to budynki prywatne i dopiero musimy się w tej sprawie porozumieć z właścicielami. Gdyby ta opcja nie wypaliła to chcemy zrobić w Galerii MOKiS – ten projekt jest najbardziej prawdopodobny, bo z doświadczenia wiem, że ciężko będzie przekonać właścicieli do tego przedsięwzięcia.

Na projekcie znajdowała się m.in. scena z nadania Myślenicom praw miejskich przez króla Kazimierza Wielkiego, Kościółek św. Jakuba na Stradomiu, figura św. Floriana, strażnica na Rynku, czasy wojenne, pierwszy bus, kościół, obraz Matki Boskiej Myślenickiej oraz Rynek z lotu ptaka. A to wszystko malowane farbą w sprayu. To oczywiście projekt, jeśli dojdzie do jego realizacji chcielibyśmy skonsultować go z historykiem dobrze znającym historię naszego miasta.

W jednym z udzielonych wywiadów powiedziałeś też, że masz „wiele pomysłów na rozrywkę w mieście, ale mało siły przebicia”, myślisz, że udział w projekcie Młodzi Menadżerowie Kultury to zmieni?

Jeśli otrzymam dodatkowy papier, zdobędę doświadczenie, nowe umiejętności, jeśli ludzie stąd zauważą, że poważnie podchodzę do tego co robię, to może spojrzą przychylnym okiem na podobne inicjatywy.

Tak ciężko jest przebić się ze swoim pomysłem?

Ciężko… wystarczy popatrzeć na ziemne hopki na Zarabiu, zostały po zawodach G-Shock Extreme organizowanych przez Agencję Zooteka w 2007 roku. Stoją na terenie Eco-Sportu i są nieużywane, a wystarczyłoby usypać ziemny zjazd i ożywić tą część miasta. Można to zrobić niewielkim kosztem, zwłaszcza, że tor jest już gotowy i brakuje tylko podjazdu, a w Myślenicach liczba osób jeżdżących na rowerach BMX i MTB rośnie z każdym miesiącem.

Pomysły są, ale problemem jest brak pieniędzy i dofinansowania. Ludzie tutaj nie mają o tym pojęcia. Zamiast otworzyć klub, powstają kolejne sklepy i zakłady fryzjerskie.

Może to bezpieczniejszy biznes, zwłaszcza po tym co działo się na czerwcowej imprezie w hotelu Black&White po pierwszych zawodach deskorolkowych zorganizowanych z okazji otwarcia skateparku…

Ale mi chodzi o klub z kulturą, z profesjonalną ochroną i zasadami polegającymi na tym, że jeśli ktoś tam narozrabia, to kolejnym razem nie będzie miał do takiego miejsca wstępu. Nie chodzi mi o miejsce typu Energy czy Epsilon, ale o klub z prawdziwego zdarzenia. Myślenice mogłyby spokojnie stać się zagłębiem klubowym. Przecież cały powiat mógłby się tutaj zjeżdżać. Mało tego takie kluby mogłyby ściągać tu Kraków, bo gdzie mogą pójść ludzie, którzy przyjeżdżają do nas na wakacje lub na weekendy?

fot. Piotr Małysz
Po czerwcowym afterparty w hotelu Black&White mówiłeś, że to ostatnia impreza jaką organizujesz w Myślenicach. Co przekonało Cię do tego, aby robić to dalej?

Mój wkład w organizację tej imprezy polegał promocji wydarzenia, logistyce i oprawie. Jednak pozwolił zdobyć mi doświadczenie i dzisiaj wiem, że w roli organizatora nie podjąłbym się podobnego wydarzenia, w miejscu o tak kosztownym wyposażeniu, żeby brać na siebie odpowiedzialność finansową, bo nie mam do tego środków. Sam nie jestem w stanie zapewnić ochrony, a właściciele lokali najczęściej na niej oszczędzają.

Kiedy zaczynałem organizować imprezy cztery lata temu w nieistniejącym już hotelu Ambasador, to sama ochrona kosztowała mnie 2 tys. zł za dobę, ale było tam 7 facetów i pilnowali porządku. Imprezy w Vedze to wydarzenia na których gramy, nie organizujemy ich, to podstawowa różnica.

Wracając do siły przebicia – czy zabrakło jej podczas forsowania pomysłu z alternatywną sceną muzyczną podczas tegorocznych Dni Myślenic?

Nie chciałbym tego projektu tak zostawić. Myślę, że za rok wcześniej wystąpimy z naszym pomysłem i uda nam się postawić alternatywny namiot.

Obiecano Wam, że stanie na zakończenie lata, ta impreza nie odbyła się, a NWR dostało do dyspozycji trzy godziny w piątkowy wieczór i za Waszą sprawą na scenie pojawił się zespół reggaeowy Druga Strona Lustra… masz żal do organizatora, że nie pozwolił Wam na więcej?

Wolałbym się nie wypowiadać na ten temat. Na pewno nie odpuścimy tego projektu i w przyszłym roku spróbujemy jeszcze raz. Wtedy będziemy mogli ponownie rozmawiać o projekcie alternatywnej sceny.

Zagrałeś dziesiątki imprez, siłą rzeczy poznałeś nocne życie i przyzwyczajenia Myśleniczan, jak można je scharakteryzować?

Ciężko jest to określić, bo każdy jest osobną jednostką, każdy reaguje inaczej. Jeśli jest głośna muzyka i dobra muzyka, to ludzie nie mają powodu do zaczepki, bo nawet jak ktoś komuś powie „ty ch…” to tego nie słychać i ludzie nie myślą o tym. Ważne jest, aby grać zróżnicowaną muzykę, a nie non stop techno. Każdą publiczność trzeba popróbować, wyczuć jej gust.

Jak oceniasz życie kulturalne naszego miasta?

Uczestniczą w nim wciąż te same osoby. Zarówno MOKiS jak i Dom Grecki jak dotąd nie kierowały swojej oferty do młodych. MOKiS posiada ofertę odpłatnych zajęć na przykład plastycznych, których uczestnikami są dzieci w wieku 5-12 lat, zajęcia muzyczne (klasyczne instrumenty) i teatralne. Nie ma natomiast pomysłu na wsparcie młodzieży. Kino działające przy MOKiS wyświetla filmy ze sporym opóźnieniem w stosunku do kin krakowskich, prezentując repertuar popularnego kina, nie sięgając niestety do ambitniejszych pozycji.

W Myślenicach nie ma miejsca, gdzie możliwe byłoby rozwiajanie talentów, pasji, zainteresowań z obszaru szeroko rozumianej kultury, brak miejsca gdzie młodzi mogliby wymienić swoje poglądy, spostrzeżenia, gdzie odbywałyby się spotkania z ciekawymi osobami, kompetentnymi, z którymi można nawiązać dialog. Taka sytuacja powoduje marazm, osłabienie chęci na kształcenie swoich umiejętności i niestety co obserwowałem wielokrotnie „poddanie się” sytuacji niemocy.

Młodemu człowiekowi w Myślenicach pozostaje przysłowiowy bar, kolejne wypite piwo, urwany film… a drugiego dnia opowieści o tym co zdarzyło się wczoraj.

Młodzi Myśleniczanie mający nieco większe potrzeby, skazani są na szukanie miejsc do ich realizacji poza naszym miastem lub, co dzieje się częściej rezygnują z życia społecznego szukając dla siebie miejsca w wirtualnej rzeczywistości.

W rozmowie z Sednem w tzw „Przelocie” powiedziałeś, że w mieście irytuje Cię Zarabie jako Strefa Wolnego Czasu… możesz to rozwinąć?

Szkoda Zarabia, bo to dzielnica rekreacyjna turystyczna Myślenic. Nie zrobisz tam imprezy plenerowej, jedyne co się dzieje to Dni Myślenic i zostaje tam tylko struś, który sobie biega w zagrodzie.

NWR to jedyna w Myślenicach grupa zajmującą się rozrywką, imprezami muzycznymi… jakie są możliwości organizacji imprez w naszym mieście?

Ograniczone. Teraz mamy sezon zimowy, więc plener na pewno odpada ze względu na porę roku, a jedyne miejsce gdzie można zrobić imprezę to klub Vega na osiedlu. Grałem kiedyś w San Francisco, zrobiliśmy scratch show, ale współpraca w tym miejscu nie układała się – nie tylko z powodu braku miejsca. Byliśmy też Pod Parasolkami, gdzie rozkręcaliśmy lany poniedziałek. Było multum ludzi i nikomu nie przeszkadzało, że na środku stoi filar, jednak nasza dobra zabawa i hałas przeszkadzał sąsiadom. A pomyśleć, że kilka lat temu do dawnego hotelu Ambasador na imprezy przychodziło nawet 400 osób.

Zapowiada się na to, że miasto po raz kolejny zapadnie w zimowy sen

Będziemy działać w Vedze, może miasto całkowicie nie zaśnie. Pewnie zrobimy tam jakieś tańce-przebierańce jak rok temu, bo nie ma innych możliwości.

A jak wygląda współpraca z różnymi instytucjami w Myślenicach?

Są firmy, które nigdy nie odmówiły nam współpracy – to cukiernia Jan Dziadkowiec, Sat-Box, Flesh, i Dobra Agencja Reklamowa. Jeśli chodzi o media to głównie miasto-info.pl i Gazeta Myślenicka.

rozmawiał Piotr Jagniewski


Damian Nalepa od 2004 lider nieformalnej grupy NWR (Na Własną Rękę), która na przestrzeni ostatnich lat zorganizowała przeszło 100 imprez muzycznych dla młodych ludzi. Współpracuje z krakowską Agencją Zooteka brał udział w organizacji dwóch festiwali sportów extremalnych, kolejnych edycji koszykówki ulicznej, zawodów mirtowych MTB i BMX, dwóch finałów mistrzostw świata dj-ów federacji IDA w Krakowie i Warszawie.

Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie. 

Zobacz więcej
Czytaj komentarze!