logo-web9
Miasto

Józef Chmiel o Chełmie: Nic tu nie ma

- Nic tu nie ma. Restauracja zamknięta bo nie ma prądu, wyciąg zamknięty bo… nie ma prądu, wieża widokowa… zamknięta. Ławeczki powywracane. Po co kto ma tutaj przychodzić? Tyle pieniędzy wydanych na infrastrukturę, a tu … pustka. Chełm straszy w tej chwili, zamiast pełnić rolę perły Zarabia – mówi Józef Chmiel, sołtys Chełmu


Najnowszy numer Sedna w kioskach od 10 lipca, kolejny 10 sierpnia

Jest Pan nowym sołtysem Chełmu. Od jak dawna?

JÓZEF CHMIEL: Dokładnie od 6 marca tego roku.

To od niedawna?

Tak. Jestem na etapie zapoznawania się z tą funkcją.

Czy jest Pan tubylcem, czy urodził się Pan i mieszka na Chełmie?

Tak, z małymi przerwami. Pracowałem przez jakiś czas w Nowej Hucie, gdzie wyjechałem „za chlebem”, ale od 2002 roku nie ruszam się ze swojego domu na Chełmie ani na krok.

Jak to się stało, że został Pan sołtysem Chełmu? Czy sam Pan chciał pełnić tę funkcję i zabiegał o wybór czy może zaproponowali to Panu mieszkańcy Chełmu?

Propozycja padła w piątek, na dwa dni przed wyborami. Przyszły do mnie dwie mieszkanki Chełmu i zapytały czy nie zechciałbym kandydować na sołtysa.

Zgodził się Pan bez namysłu?

Tak. Wciąż jestem aktywny i lubię ruch, dlatego pomyślałem, że powinienem przyjąć propozycję. Tak też uczyniłem.

Czy nie zadawał pan sobie pytania: a co ja się tam będę udzierał, po co mi to?

Nie. Jeśli jest się w miarę lubianym w środowisku, a tak przynajmniej odbieram stosunek ludzi do mnie, to powinno się zrobić coś pożytecznego dla otoczenia.

Ilu pokonał Pan kontrkandydatów w drodze do funkcji sołtysa?

Jedną kontrkandydatkę. Z dotychczasową sołtyską Chełmu wygrałem bodaj ośmioma głosami. Do ostatniej chwili nie wiedziała, że będzie mieć konkurenta.

Czy tych, którzy nie głosowali na Pana uważa Pan dzisiaj za swoją opozycję?

Broń Boże. Chcę z wszystkimi rozmawiać i współpracować, nie odnoszę też wrażenia, abym miał do czynienia z jakąś opozycją, chociaż zawsze jest tak, że w społeczności istnieje różnica zdań czy poglądów. Teraz na przykład chcielibyśmy zrobić porządek z zamarzającym w zimie przepustem i muszę powiedzieć, że nie wszyscy wyrażają zgodę na to, aby ta inwestycja doszła do skutku.

Czy sprawa zamarzającego przepustu jest pierwszą, jaką zajął się Pan w roli sołtysa?

Tak. Sprawa nie jest łatwa, ale udało mi się zebrać podpisy od właścicieli działek, przez które poprowadzi nowy odcinek drogi, pod zgodą na jej przebieg, a to już dużo. Teraz pozostaje już tylko kwestia pieniążków. Słyszałem podczas zebrania wyborczego, kiedy zostawałem sołtysem, jak burmistrz Myślenic obiecał przeznaczyć na Chełm z budżetu gminy kwotę 150 tysięcy złotych. Ostatnio mówi się już o stu tysiącach. Niech będzie sto. Jeśli będzie sto zrobimy porządek z przepustem.

A jeśli nie będzie?

Mam nadzieję, że burmistrz nie rzuca słów na wiatr. Co roku coś się na Chełmie robiło. Dlaczego teraz ma być inaczej?

A co z pieniędzmi z funduszu sołeckiego?

Wydaliśmy je już na grys, którym wysypaliśmy drogę i zabezpieczyli ją przed rozjeżdżeniem.

Czy zostając sołtysem sporządził pan jakiś plan inwestycji, które chciałby Pan zrealizować za swojej kadencji?

Tak.

I co, jakie priorytety znalazły się na tej liście?

Chcielibyśmy doprowadzić do wyprostowania dwóch zakrętów na drodze prowadzącej na Chełm. W zimie są one trudno przejezdne i niebezpieczne, choć droga jest tutaj odśnieżana regularnie. Nie jest to jednak sprawa łatwa. Nadleśnictwo Myślenice chce 5 tysięcy za ar, wcześniej geodeta musiałby dokonać wyłączenia terenu spod produkcji leśnej. To wszystko przekracza nasze możliwości. Byłem też u starosty myślenickiego i obiecał, że jak upora się z innymi drogami, to pomyśli o naszym zakręcie.

Jakie są jeszcze potrzeby bieżące w zakresie inwestycji na Chełmie?

Jest jeszcze jeden zakręt do wyprostowania. Są jednak duże problemy z wywłaszczeniem gruntu. Jeden się godzi, drugi nie oddać trochę „swojego” pod drogę.

Co Pan zrobi, jak się okaże, że nie będzie pieniędzy na inwestycje?

Na razie nie wiem, swoich nie dam, bo nie mam. Myślę, że sołtys powinien posiadać jakiś fundusz gotówkowy, taki doraźny, na przykład po to, aby zapłacić komuś kto zechce wykosić trawę, wywieźć śmieci i.t.p.

Czy często mieszkańcy Chełmu przychodzą do sołtysa ze swoimi bolączkami?

Na razie nie. Spotykam się z mieszkańcami na drodze czy pod kościołem po mszy i rozmawiam z nimi.

Czy jako sołtys Chełmu, dzielnicy, która wraz z Zarabiem powinna być chlubą Myślenic, ma Pan jakąś wizję jego rozwoju? Czym, według Pana, powinien być dla miasta Chełm?

Według mnie jest to drugie, zaraz po Zarabiu, reprezentacyjne miejsce Myślenic. W sobotę i niedzielę na Chełm wędruje wiele osób. Od razu powiem, że wędruje … po nic.

Jak to po nic?

Po nic. Nic tu nie ma. Restauracja zamknięta bo nie ma prądu, wyciąg zamknięty bo … nie ma prądu, wieża widokowa … zamknięta. Ławeczki powywracane. Po co kto ma tutaj przychodzić? Tyle pieniędzy wydanych na infrastrukturę, a tu … pustka. Chełm straszy w tej chwili zamiast pełnić rolę perły Zarabia.

Czy rozmawiał Pan na temat z urzędnikami Gminy?

Nie. Ale przecież urzędnicy doskonale wiedzą o tym, co dzieje się na Chełmie.

Co Pana zdaniem powinno znaleźć się na Chełmie, aby spełniał on oczekiwania turystów i mieszkańców?

Minimum to funkcjonująca restauracja i solidnie wykonane ławeczki, aby spacerowicz miał gdzie usiąść i odpocząć. Poprzednie ławki wykonane byle jak przestały praktycznike istnieć. Dobrze byłoby także uruchomić, przynajmniej na weekendy, wieżę widokową. Uważam sytuację, w której jest ona zamknięta za chorą.

Czy ludzie pytają o to dlaczego Chełm zionie pustkami?

Bywa, że pyta mnie ktoś jak dojść do kolejki.

I co Pan wówczas odpowiada?

Że kolejki nie ma. Stoi nieczynna. Ludzie są zdziwieni, że tyle pieniędzy wydano na marne.

Jak można by Pańskim zdaniem uczynić stację narciarską, która przestaje żyć w okresie wakacyjnym, atrakcyjną także w lecie?

Jest sporo możliwości. Wystarczy pojechać do Ustronia czy do Wisły, aby zobaczyć jak stoki narciarskie można wykorzystywać w lecie.

No cóż, przynajmniej mieszkańcy Chełmu mają święty spokój?

A komu przeszkadzają rowerzyści czy turyści? Szkoda także wyciągu krzesełkowego. Marnieje, a mógłby być inwestycją napędzającą koniunkturę.

Wierzy Pan w to, że Gmina da te sto tysięcy złotych i będziecie mogli zrobić porządek z przepustem?

Skoro burmistrz obiecał, myślę, że dostaniemy te pieniądze.

Jak często sołtys musi odwiedzać urzędy?

Jestem częstym gościem w Urzędzie Gminy, bywam też na sesjach Rady Miejskiej.

I co z tego wynika?

Niewiele. Nie wiem dlaczego sołtysi nie mają prawa zabierania głosu w czasie sesji. Aż się prosi, aby mogli z takiego prawa korzystać.

Czy tak pan sobie wyobrażał funkcję sołtysa, kiedy obejmował Pan ten urząd?

Nie bardzo.

Na podstawie czego stwierdza Pan, że nie bardzo?

Myślałem, że sołtysowi będzie łatwiej dogadać się z urzędnikami.

A nie jest?

Różnie to z tym bywa. Najbardziej razi mnie urzędnicza opieszałość.

Czy zniechęca ona Pana czy raczej mobilizuje do pracy?

Raczej mobilizuje.

Podobno chłopcy z Chełmu męczą sołtysa o interwencję w sprawie budowy boiska?

Tak. Pytają ciągle o to czy pismo z prośbą jest już w Gminie.

Czy młodzież na Chełmie może liczyć na jakieś atrakcje?

Nie. Dlatego to boisko byłoby wielką atrakcją. Nasza młodzież nie musiałaby jeździć do Stróży, aby zagrać w piłkę.

Co trzeba zrobić z tym boiskiem?

Podnieść siatkę ogrodzeniową i położyć nową nawierzchnię, bo na razie zamiast niej jest tam klepisko.

Czego mamy Panu życzyć, jako sołtysowi?

Zdrowia. Jak będzie zdrowie, jestem tutaj po to, aby działać dla dobra wsi.

Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie. 

Zobacz więcej
Czytaj komentarze!