Lucyna i Leszek Gowin: Nie zniechęcamy się
Lucyna Gowin: Bycie radnym, to nie zadanie na dwa, trzy czy nawet pięć miesięcy, to zadanie na wiele lat. Uznałam, że lepiej będzie, aby pełnił tę funkcję mój mąż.
Leszek Gowin: Problemy mnie motywują. Nauczyłem się życiowej cierpliwości i wiem, że zawsze istnieje możliwość rozwiązania problemu, tylko trzeba być cierpliwym.
Foto
Sedno w kisokach
SEDNO: Rozpocznijmy naszą rozmowę od pytania do Pani Lucyny. Dość głośno było w Myślenicach o Pani zamiarze kandydowania w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Mowa była o kandydowaniu do sejmu RP. Jakie były przyczyny zaniechania przez Panią tych zamierzeń i ostatecznego wycofania swojej kandydatury?
LUCYNA GOWIN: Zarząd krajowy PO postanowił umieścić mnie na ósmym miejscu listy. Ponieważ jest to bardzo odległe miejsce, stwierdziłam, że moje kandydowanie nie ma sensu. Wcześniej Zarząd Krakowski PO zaproponował mi trzecie miejsce, a zatem była to wysoka pozycja dająca nadzieję na dobry wynik wyborczy. Ostatecznie moje trzecie miejsce na liście zajęła Joanna Bobowska. Zrezygnowałam także dlatego, że nie chciałam być konkurentką dla Pani Bobowskiej w ramach tej samej listy.
Czy znane są Państwu, Pani i Pani mężowi, kulisy decyzji o zmianie miejsca zajmowanego przez Panią na liście wyborczej PO?
LUCYNA GOWIN: Nie. Nie dociekaliśmy przyczyn tej decyzji, po prostu się z nią pogodziliśmy.
W Myślenicach funkcjonuje trudny do zrozumienia układ polityczny, lokalne władze samorządowe tworzą w Radzie Miejskiej koalicję z PiS – em, tymczasem w kampanii wyborczej wspierają PO. Jest to widoczne choćby podczas różnych imprez, jakie odbywają się na terenie miasta, gminy czy powiatu. Z kim zatem współpracują w tegorocznych wyborach władze lokalne? Człowiek może się w tym wszystkim pogubić?
LESZEK GOWIN: Wydaje mi się, że jest to współpraca nie z całościowymi strukturami danego ugrupowania politycznego, ale tylko z jednostkami do nich należącymi. Jeśli taka współpraca z jakichś względów jest opłacalna to wtedy władza ją promuje. Jest to rodzaj pewnej gry zabiegającej o lokalne interesy, o pozyskanie przychylności wielu wpływowych ludzi, niezależnie od tego z jakiej opcji politycznej się wywodzą. Chodzi o to, aby osoby te działały z korzyścią dla lokalnych interesów.
Z tego, co Pan mówi nasuwa się kolejne pytanie: czy Maciej Ostrowski, dzisiaj burmistrz Myślenic, może w przyszłości znaleźć miejsce na listach wyborczych bądź w strukturach PO?
LESZEK GOWIN: To pytanie powinno być kierowane w pierwszej kolejności do Pana Burmistrza, następnie do lidera lokalnej PO czyli do senatora Stanisława Bisztygi, a ostateczną decyzję podejmuje Rada Powiatu. Dotychczasowa praktyka pokazuje, że Pan Burmistrz woli startować jako kandydat niezależny nie określając swoich preferencji partyjnych. Jest to konformistyczne podejście do sprawy, ale bardzo często tak właśnie wygląda styl uprawiania władzy w naszym kraju na poziomie samorządowym. Samorządowcy uważają, że trzeba być bezpartyjnym, ale w praktyce takie podejście nie do końca sprawdza się chociażby ze względu na starania mające na celu pozyskanie środków zewnętrznych. W samych formacjach politycznych także dochodzi do pewnej gry, o przebiegu której decydują lokalni liderzy partyjni. Taki stan rzeczy przekłada się na obraz, w którym ten kto jest blisko zarządu, ten ma rację.
Niewykluczone, że PO wygra zbliżające się wybory parlamentarne. Jaka w Państwa ocenie będzie przyszłość tej formacji po wyborach? Czy będzie kontynuowana polityka budowy polski, która wzbudza wiele kontrowersji wśród społeczeństwa z uwagi na taki, a nie inny stan państwowych finansów?
LESZK GOWIN: Polska demokracja po 89 roku osiągnęła taki poziom, że scena polityczna powinna się stabilizować. Silne formacje powinny pozostać takie jak są i zajmować przeciwległe bieguny. Nie można upatrywać nadziei na zmianę stylu uprawiania polityki poprzez tworzenie wciąż nowych partii politycznych. W gruncie rzeczy są to wciąż ci sami ludzie. Ale należy się także zastanowić nad tym, jaka grupa ludzi wchodzi do polityki? Po to, aby zmieniła się jakość polityki potrzebna jest również wymiana kadr i wciąż nowi ludzie w polityce.
Czy polityka może być lepsza?
LUCYNA GOWIN: Ze stylu uprawiania polityki wynika również postawa tych ludzi, którzy nie głosują. Nie idą do wyborów, bo uważają, że nie ma dla nich dobrego kandydata. Wypływa z tego taki wniosek, że każdy głosujący musiałby mieć kandydata idealnego dla siebie, a to jest nie możliwe, bo w takim przypadku należałoby kandydować samemu.
LESZEK GOWIN: Politykę próbuje się podzielić na: globalną, krajową i lokalną, ale zbyt często zapomina właśnie o elemencie samorządowym. Mówi się, że na tym poziomie polityki nie ma. To nieprawda. Wszędzie tam, gdzie zarządza się sprawami publicznymi polityka jest. Nie jest to polityka partyjna, ale polityka interesów grup lokalnych. Jeśli polityka, ta na samym dole, na szczeblu lokalnym będzie prowadzona na właściwym poziomie, to ma szanse awansować na wyższe poziomy.
LUCYNA GOWIN: Myślę, że w tym miejscu naszej rozmowy dobrze byłoby zastanowić się nad znaczeniem słowa polityka. Kojarzy się ona z rządem, premierem, partiami, ale polityka to głównie reprezentowanie pewnej grupy ludzi. Często kojarzy się negatywnie z knowaniami, aferami, ale moim zdaniem jest to złe myślenie, utrwalone przez pewne stereotypy. Polityka natomiast służy realizacji różnych celów społecznych. Stąd też konieczne jest działanie w grupie.
LESZEK GOWIN: Należy również pamiętać o tym, że celem polityki jest zdobycie i utrzymanie władzy. Władzy: wójta, burmistrza premiera prezydenta. A zatem tam, gdzie mamy do czynienia z władzą zawsze mamy do czynienia z polityką. Podzielam zdanie żony, że osamotniona w działaniu jednostka nie wiele osiągnie.
Pełniła Pani funkcję radnej miejskiej w poprzedniej kadencji, obecnie funkcje tę pełni Pani mąż. Czy suma zdobytych w tych rolach doświadczeń w jakiś sposób nie zniechęca Państwa? Czy idealistyczne podejście do polityki, na przykładzie samorządu myślenickiego, ma sens?
LUCYNA GOWIN: Mało jest takich rzeczy w życiu, które są nas w stanie zniechęcić. Z pozoru może wyglądać, że prowadzimy bezproblemowe życie, ale tak nie jest. Nie skarżymy się jednak, wiemy bowiem, że mamy coś do zrobienia. Bycie radnym, to nie zadanie na dwa, trzy czy nawet pięć miesięcy, to zadanie na wiele lat. Zrezygnowałam z tej funkcji świadomie ponieważ nie byłabym w stanie pogodzić z nią obowiązków domowych i zawodowych. Uznałam, że lepiej będzie, aby pełnił tę funkcję mój mąż. Nie ma w życiu rozwiązań prostych, staram się zatem nie zniechęcać i nie poddawać.
LESZEK GOWIN: Pochodzę z okolic Żywca, tam zawsze żyli twardzi ludzie. Im trudniej jest coś osiągnąć, tym ja bardziej się staram. Problemy mnie motywują. Nauczyłem się życiowej cierpliwości i wiem, że zawsze istnieje możliwość rozwiązania problemu, tylko trzeba być cierpliwym. Często też konieczne jest wykazanie się dyplomacją i rozwagą. Niekiedy da się uprawiać politykę w sposób rewolucyjny, częściej jednak trzeba ją realizować w sposób ewolucyjny. Jeśli nie możesz być przebojowym, musisz działać spokojnie, metodycznie. Nie może chować głowy w piasek, unikając w ten sposób rozwiązania problemów.
Czy zgadza się Pani z takim pojmowaniem polityki przez męża?
LUCYNA GOWIN: Tak w całej rozciągłości. Uważam, że polityka jest taka, jak ludzie którzy ją tworzą. Gdyby udało się zaangażować do niej ludzi posiadających wizję i mocne zasady moralne, to polityka wyglądała by zupełnie inaczej niż wygląda.
LESZEK GOWIN: Potrzebna jest grupa ludzi, którzy mają siłę, cierpliwość i pewien zasób pokory, po to, aby nie zniechęcać się do działań. Może taka cierpliwość przychodzi z wiekiem?
Jesteście Państwo oboje przedsiębiorcami. Prowadzicie dużą księgarnię w centrum miasta. Mijają już cztery lata rządów PO, co formacja ta zrobiła dla przedsiębiorczości w naszym kraju?
LESZEK GOWIN: Na pewno wprowadziło element pewnego spokoju. Życie jest teraz zupełnie inne. Nastąpiło poczucie stabilizacji i spokoju. Nie mówię tego tylko dlatego, że jestem członkiem PO. Nie byłem nim kiedy władzę sprawował Jan Olszewski i kiedy kładziono nacisk nie na sprawy gospodarcze, ale na ideologię, próbowano urządzać polowania na czarownice, sporządzać teczki, upolitycznić kierowanie państwem. Wówczas jako przedsiębiorca nie zaangażowany politycznie, źle oceniałem władzę. Jest to oczywiście moja subiektywna ocena, zdaje sobie sprawę z tego, że są ludzie którzy oceniają te kwestie inaczej. Uważam, że polityka historyczna jest ważna lecz dla mnie ważniejsza jest przyszłość moich dzieci i ewentualnie wnuków niż szukanie sposobów na rozwiązanie bieżących problemów w przeszłości. Jest kwestią mądrości i smaku zachowanie odpowiednich proporcji. Moim zdaniem patriotyzm obywateli nie powinien być wykorzystywany instrumentalnie do zdobycia i utrzymania władzy.
A czy poza spokojem PO dała przedsiębiorcom coś jeszcze? Może jakieś konkrety?
LESZEK GOWIN: Przedsiębiorca potrzebuje stabilnej sytuacji podatkowej. Istnieje tu pewien element działający na niekorzyść Platformy. Mam na myśli zmianę stawki Vat, która wynikła z konieczności podreperowania budżetu. Można różnie oceniać tą decyzję. Można obniżać podatki i co za tym idzie dotacje publiczne, ale wówczas pojawia się grupa populistów, która uznaje takie działanie za niesprawiedliwe. Dodatkowo, obecna opozycja uważa, że sposobem na wygenerowanie wzrostu gospodarczego jest zaangażowanie środków publicznych. Bez podatków tych środków nie ma i nie będzie. Istnieje ryzyko pojawienia się protestów niektórych grup społecznych uniemożliwiających stabilne sprawowanie władzy, pojawia się frustracja społeczna.
Mówił Pan wcześniej o momencie historycznym w kontekście sposoby uprawiania polityki, z jakim momentem historyczny mamy do czynienia obecnie w Myślenicach?
LESZEK GOWIN: Bardzo często ocena tego zjawiska jest subiektywna. Nawet, jeśli jest ona pozytywna, kiedy poznamy fakty bliżej, często ulega zmianie. Nie oceniałbym źle każdego działania samorządu i to zarówno tego na poziomie powiatu jak i gminy. Jeśli chodzi o wizję rozwoju gminy, to mnie osobiście, jako radnemu, najbardziej przeszkadza fakt, że bardzo źle wykorzystujemy zasoby intelektualne myślenickiej społeczności. To, że różnimy się w poglądach nie oznacza, że powinniśmy rezygnować z dyskusji. Pomimo swojej wizji rozwoju gminy, burmistrz powinien realizować ją w bardziej „szeroki” sposób, nie tylko w oparciu o ludzi, którzy ją popierają ale również o tych, którzy tego nie czynią. Warto czasem ich posłuchać, warto zaangażować ludzi, którzy nie są nastawieni wrogo personalnie wobec danej osoby, ale są zainteresowani rozwiązaniem problemu. Jeśli mamy na przykład problem związany z infrastrukturą gminną, to angażujmy w jego rozwiązanie ludzi, podobnie przy dużych inwestycjach finansowych. Warto szukać porozumienia i konsultacji z ludźmi. Władza powinna budować swój autorytet na dialogu z mieszkańcami, rozmawiać o ich problemach, na podstawie ich sugestii szukać rozwiązań. Rozwiązanie to wydaje się być nieco karkołomne, bowiem ilu ludzi tyle poglądów, ale lokalna społeczność składa się z jednostek aktywnych i biernych. Nie trzeba rozmawiać od razy z 18 tysiącami Myśleniczan. Wystarczy porozmawiać, z tymi którzy reprezentują chętne do współpracy stowarzyszenia czy organizacje.
Chce Pan przez to powiedzieć, że w Myślenicach istnieje problem dialogu władzy z mieszkańcami?
LESZEK GOWIN: Tak, partycypacja obywateli wiąże się z wieloma niedogodnościami i wymaga cierpliwości. Na początku takiego dialogu, zawsze dojdzie do polaryzacji poglądów, jedni będą zdecydowanie za czymś, inni zdecydowanie przeciw. Przez takie postawy może dochodzić do różnych słownych utarczek, ale kultura dialogu społecznego nie jest czymś danym, trzeba się jej nauczyć. Zauważyłem to na przykładzie mojej pracy w Radzie Miasta. Na początku byliśmy, my radni z .tzw. opozycji, postrzegani negatywnie, czego byśmy nie powiedzieli odbierane było źle. Teraz kiedy mija prawie rok od ukonstytuowania się nowej Rady Miejskiej, odnoszę wrażenie, że dialog również się zmienił na korzyść. Jeśli prowadzimy dialog ze społeczeństwem, to nie prowadźmy go z tymi którzy nas popierają, ale z tymi którzy mają pretensje i odmienne zdanie. Już Jezus powiedział, że „nie posyła się lekarza do zdrowych, bo oni go nie potrzebują”. Rozmowa z ludźmi, którzy się z nami zgadzają nie jest dialogiem. Aby rozwiązać konflikt trzeba rozmawiać. Rozwój gminy nie może odbywać się kosztem konfliktu społecznego. Gmina Myślenice szybko się rozwija, na jej terenie powstało wiele nowych inwestycji, choć niektóre mogą budzić kontrowersje.
Jaka Państwa zdaniem, inwestycja ostatnich lat w Myślenicach zasługuje na miano najbardziej udanej?
LUCYNA GOWIN: Na pewno jest to hala i kompleks sportowy na Zarabiu. Uważam tak, pomimo, że wciąż nie został on jeszcze skończony, bowiem nie ma przy nim hotelu, co dość mocno ogranicza możliwości jego dalszego rozwoju.
LESZEK GOWIN: Dobrą inwestycją było też wybudowanie Centrum Wodnego Aquarius czy „Orlika”. Bardzo wysoko oceniam również poprawę estetyki Rynku.
Odwróćmy teraz pytanie: jaka inwestycja zrealizowana, bądź taka do której nie doszło jest największą porażką ostatnich lat w Myślenicach?
LESZEK GOWIN: Wydaje mi się, że nie można o tym mówić w kategoriach czarne - białe. Pewne decyzje wydają się być dość kontrowersyjne. Mam na przykład uwagi do kanalizacji, zwłaszcza Jasienicy. Ścieki muszą z niej wracać do Myślenic. Dlaczego nie dało się na podstawie umowy związku gmin przekazać tych ścieków do oczyszczalni w Sułkowicach? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. W moim mniemaniu jest to przejaw niegospodarności. Powinniśmy, a nawet musimy zawsze szukać optymalnych rozwiązań.
W takim razie w jakim obszarze działalności gminy zauważa Pan najwięcej braków?
LESZEK GOWIN: Jak już mówiłem nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ze względu na wielość potrzeb. Moim zdaniem słabością jest brak audytu konfliktów w gminie. Należało by znaleźć przyczyny wszelkich dyskomfortów mieszkańców np. ulic Bergela czy Solidarności. Pomimo wiedzy na temat istnienia tych problemów nie zostały one zinwentaryzowane, nie wypracowano żadnej ramy czasowej ich rozwiązania. Moim zdaniem to błąd. Rozwiązaniem konfliktów mógłby zając się nie tylko burmistrz, ale również Rada, pod warunkiem, że musi tego chcieć, a co za tym idzie narzucić harmonogram wykonywania pewnych zadań. Kiedy kandydowałem na burmistrza, podczas jednego ze spotkań ktoś zapytał: „Co się stanie, kiedy zostanie Pan Burmistrzem, a Rada będzie Panu przeciwna?” Nie wierzę w to, aby demokratycznie wybrana władza mogła działać wbrew ludziom. Jeśli władza wykonawcza wymyśli coś co jest korzystne dla ludzi, to władza ustawodawcza powinna to poprzeć. I na odwrót. Nie może być również tak, że rada będzie zawsze za burmistrzem. Przykładem Rady przeciwnej władzy wykonawczej jest Rada Miasta Krakowa. Tymczasem działa i funkcjonuje.
Czy często rozmawiacie Państwo w domu o sprawach związanych z Radą Miasta i lokalną polityką?
LUCYNA GOWIN: Tak, często. Zawsze przy okazji różnego rodzaju problemów. Wchodząc kiedyś w szeregi Rady Miejskiej nie wiedziałam, np. o tym, że konflikt wokół śmietniska jest tak mocny.
Jednak sposób w jaki realizowana jest inwestycja budzi wiele wątpliwości także związanych z możliwym łamaniem prawa.
LUCYNA GOWIN: Te dwie rzeczy trzeba rozdzielić, fakt że Myślenice potrzebują nowoczesnej sortowni śmieci i to w jaki sposób lokalne władze tą inwestycję realizują. Myślałam, że sortownia powstanie dużo wcześniej.
Jaka jest w chwili obecnej, po rezygnacji z kandydowania do parlamentu, Pani przyszłość w strefie publicznej?
LUCYNA GOWIN: Nadal będę angażować się w każdą, słuszną sprawę gdzie uznam, że mogę coś od siebie dać, zarówno na płaszczyźnie partyjnej, jak i innej działalności społecznej. Kandydowanie do sejmu nie było moim planowanym od dawna i zamierzonym przedsięwzięciem, dlatego na pewno rezygnacja z niego nie zniechęci mnie do innych działań w sektorze publicznym.
Lucyna Gowin: Bycie radnym, to nie zadanie na dwa, trzy czy nawet pięć miesięcy, to zadanie na wiele lat. Uznałam, że lepiej będzie, aby pełnił tę funkcję mój mąż.
Leszek Gowin: Problemy mnie motywują. Nauczyłem się życiowej cierpliwości i wiem, że zawsze istnieje możliwość rozwiązania problemu, tylko trzeba być cierpliwym.
Najnowszy numer Sedna w kioskach od 10 września
SEDNO: Rozpocznijmy naszą rozmowę od pytania do Pani Lucyny. Dość głośno było w Myślenicach o Pani zamiarze kandydowania w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Mowa była o kandydowaniu do sejmu RP. Jakie były przyczyny zaniechania przez Panią tych zamierzeń i ostatecznego wycofania swojej kandydatury?
LUCYNA GOWIN: Zarząd krajowy PO postanowił umieścić mnie na ósmym miejscu listy. Ponieważ jest to bardzo odległe miejsce, stwierdziłam, że moje kandydowanie nie ma sensu. Wcześniej Zarząd Krakowski PO zaproponował mi trzecie miejsce, a zatem była to wysoka pozycja dająca nadzieję na dobry wynik wyborczy. Ostatecznie moje trzecie miejsce na liście zajęła Joanna Bobowska. Zrezygnowałam także dlatego, że nie chciałam być konkurentką dla Pani Bobowskiej w ramach tej samej listy.
Czy znane są Państwu, Pani i Pani mężowi, kulisy decyzji o zmianie miejsca zajmowanego przez Panią na liście wyborczej PO?
LUCYNA GOWIN: Nie. Nie dociekaliśmy przyczyn tej decyzji, po prostu się z nią pogodziliśmy.
W Myślenicach funkcjonuje trudny do zrozumienia układ polityczny, lokalne władze samorządowe tworzą w Radzie Miejskiej koalicję z PiS – em, tymczasem w kampanii wyborczej wspierają PO. Jest to widoczne choćby podczas różnych imprez, jakie odbywają się na terenie miasta, gminy czy powiatu. Z kim zatem współpracują w tegorocznych wyborach władze lokalne? Człowiek może się w tym wszystkim pogubić?
LESZEK GOWIN: Wydaje mi się, że jest to współpraca nie z całościowymi strukturami danego ugrupowania politycznego, ale tylko z jednostkami do nich należącymi. Jeśli taka współpraca z jakichś względów jest opłacalna to wtedy władza ją promuje. Jest to rodzaj pewnej gry zabiegającej o lokalne interesy, o pozyskanie przychylności wielu wpływowych ludzi, niezależnie od tego z jakiej opcji politycznej się wywodzą. Chodzi o to, aby osoby te działały z korzyścią dla lokalnych interesów.
Z tego, co Pan mówi nasuwa się kolejne pytanie: czy Maciej Ostrowski, dzisiaj burmistrz Myślenic, może w przyszłości znaleźć miejsce na listach wyborczych bądź w strukturach PO?
LESZEK GOWIN: To pytanie powinno być kierowane w pierwszej kolejności do Pana Burmistrza, następnie do lidera lokalnej PO czyli do senatora Stanisława Bisztygi, a ostateczną decyzję podejmuje Rada Powiatu. Dotychczasowa praktyka pokazuje, że Pan Burmistrz woli startować jako kandydat niezależny nie określając swoich preferencji partyjnych. Jest to konformistyczne podejście do sprawy, ale bardzo często tak właśnie wygląda styl uprawiania władzy w naszym kraju na poziomie samorządowym. Samorządowcy uważają, że trzeba być bezpartyjnym, ale w praktyce takie podejście nie do końca sprawdza się chociażby ze względu na starania mające na celu pozyskanie środków zewnętrznych. W samych formacjach politycznych także dochodzi do pewnej gry, o przebiegu której decydują lokalni liderzy partyjni. Taki stan rzeczy przekłada się na obraz, w którym ten kto jest blisko zarządu, ten ma rację.
Niewykluczone, że PO wygra zbliżające się wybory parlamentarne. Jaka w Państwa ocenie będzie przyszłość tej formacji po wyborach? Czy będzie kontynuowana polityka budowy polski, która wzbudza wiele kontrowersji wśród społeczeństwa z uwagi na taki, a nie inny stan państwowych finansów?
LESZK GOWIN: Polska demokracja po 89 roku osiągnęła taki poziom, że scena polityczna powinna się stabilizować. Silne formacje powinny pozostać takie jak są i zajmować przeciwległe bieguny. Nie można upatrywać nadziei na zmianę stylu uprawiania polityki poprzez tworzenie wciąż nowych partii politycznych. W gruncie rzeczy są to wciąż ci sami ludzie. Ale należy się także zastanowić nad tym, jaka grupa ludzi wchodzi do polityki? Po to, aby zmieniła się jakość polityki potrzebna jest również wymiana kadr i wciąż nowi ludzie w polityce.
Czy polityka może być lepsza?
LUCYNA GOWIN: Ze stylu uprawiania polityki wynika również postawa tych ludzi, którzy nie głosują. Nie idą do wyborów, bo uważają, że nie ma dla nich dobrego kandydata. Wypływa z tego taki wniosek, że każdy głosujący musiałby mieć kandydata idealnego dla siebie, a to jest nie możliwe, bo w takim przypadku należałoby kandydować samemu.
LESZEK GOWIN: Politykę próbuje się podzielić na: globalną, krajową i lokalną, ale zbyt często zapomina właśnie o elemencie samorządowym. Mówi się, że na tym poziomie polityki nie ma. To nieprawda. Wszędzie tam, gdzie zarządza się sprawami publicznymi polityka jest. Nie jest to polityka partyjna, ale polityka interesów grup lokalnych. Jeśli polityka, ta na samym dole, na szczeblu lokalnym będzie prowadzona na właściwym poziomie, to ma szanse awansować na wyższe poziomy.
LUCYNA GOWIN: Myślę, że w tym miejscu naszej rozmowy dobrze byłoby zastanowić się nad znaczeniem słowa polityka. Kojarzy się ona z rządem, premierem, partiami, ale polityka to głównie reprezentowanie pewnej grupy ludzi. Często kojarzy się negatywnie z knowaniami, aferami, ale moim zdaniem jest to złe myślenie, utrwalone przez pewne stereotypy. Polityka natomiast służy realizacji różnych celów społecznych. Stąd też konieczne jest działanie w grupie.
LESZEK GOWIN: Należy również pamiętać o tym, że celem polityki jest zdobycie i utrzymanie władzy. Władzy: wójta, burmistrza premiera prezydenta. A zatem tam, gdzie mamy do czynienia z władzą zawsze mamy do czynienia z polityką. Podzielam zdanie żony, że osamotniona w działaniu jednostka nie wiele osiągnie.
Pełniła Pani funkcję radnej miejskiej w poprzedniej kadencji, obecnie funkcje tę pełni Pani mąż. Czy suma zdobytych w tych rolach doświadczeń w jakiś sposób nie zniechęca Państwa? Czy idealistyczne podejście do polityki, na przykładzie samorządu myślenickiego, ma sens?
LUCYNA GOWIN: Mało jest takich rzeczy w życiu, które są nas w stanie zniechęcić. Z pozoru może wyglądać, że prowadzimy bezproblemowe życie, ale tak nie jest. Nie skarżymy się jednak, wiemy bowiem, że mamy coś do zrobienia. Bycie radnym, to nie zadanie na dwa, trzy czy nawet pięć miesięcy, to zadanie na wiele lat. Zrezygnowałam z tej funkcji świadomie ponieważ nie byłabym w stanie pogodzić z nią obowiązków domowych i zawodowych. Uznałam, że lepiej będzie, aby pełnił tę funkcję mój mąż. Nie ma w życiu rozwiązań prostych, staram się zatem nie zniechęcać i nie poddawać.
LESZEK GOWIN: Pochodzę z okolic Żywca, tam zawsze żyli twardzi ludzie. Im trudniej jest coś osiągnąć, tym ja bardziej się staram. Problemy mnie motywują. Nauczyłem się życiowej cierpliwości i wiem, że zawsze istnieje możliwość rozwiązania problemu, tylko trzeba być cierpliwym. Często też konieczne jest wykazanie się dyplomacją i rozwagą. Niekiedy da się uprawiać politykę w sposób rewolucyjny, częściej jednak trzeba ją realizować w sposób ewolucyjny. Jeśli nie możesz być przebojowym, musisz działać spokojnie, metodycznie. Nie może chować głowy w piasek, unikając w ten sposób rozwiązania problemów.
Czy zgadza się Pani z takim pojmowaniem polityki przez męża?
LUCYNA GOWIN: Tak w całej rozciągłości. Uważam, że polityka jest taka, jak ludzie którzy ją tworzą. Gdyby udało się zaangażować do niej ludzi posiadających wizję i mocne zasady moralne, to polityka wyglądała by zupełnie inaczej niż wygląda.
LESZEK GOWIN: Potrzebna jest grupa ludzi, którzy mają siłę, cierpliwość i pewien zasób pokory, po to, aby nie zniechęcać się do działań. Może taka cierpliwość przychodzi z wiekiem?
Jesteście Państwo oboje przedsiębiorcami. Prowadzicie dużą księgarnię w centrum miasta. Mijają już cztery lata rządów PO, co formacja ta zrobiła dla przedsiębiorczości w naszym kraju?
LESZEK GOWIN: Na pewno wprowadziło element pewnego spokoju. Życie jest teraz zupełnie inne. Nastąpiło poczucie stabilizacji i spokoju. Nie mówię tego tylko dlatego, że jestem członkiem PO. Nie byłem nim kiedy władzę sprawował Jan Olszewski i kiedy kładziono nacisk nie na sprawy gospodarcze, ale na ideologię, próbowano urządzać polowania na czarownice, sporządzać teczki, upolitycznić kierowanie państwem. Wówczas jako przedsiębiorca nie zaangażowany politycznie, źle oceniałem władzę. Jest to oczywiście moja subiektywna ocena, zdaje sobie sprawę z tego, że są ludzie którzy oceniają te kwestie inaczej. Uważam, że polityka historyczna jest ważna lecz dla mnie ważniejsza jest przyszłość moich dzieci i ewentualnie wnuków niż szukanie sposobów na rozwiązanie bieżących problemów w przeszłości. Jest kwestią mądrości i smaku zachowanie odpowiednich proporcji. Moim zdaniem patriotyzm obywateli nie powinien być wykorzystywany instrumentalnie do zdobycia i utrzymania władzy.
A czy poza spokojem PO dała przedsiębiorcom coś jeszcze? Może jakieś konkrety?
LESZEK GOWIN: Przedsiębiorca potrzebuje stabilnej sytuacji podatkowej. Istnieje tu pewien element działający na niekorzyść Platformy. Mam na myśli zmianę stawki Vat, która wynikła z konieczności podreperowania budżetu. Można różnie oceniać tą decyzję. Można obniżać podatki i co za tym idzie dotacje publiczne, ale wówczas pojawia się grupa populistów, która uznaje takie działanie za niesprawiedliwe. Dodatkowo, obecna opozycja uważa, że sposobem na wygenerowanie wzrostu gospodarczego jest zaangażowanie środków publicznych. Bez podatków tych środków nie ma i nie będzie. Istnieje ryzyko pojawienia się protestów niektórych grup społecznych uniemożliwiających stabilne sprawowanie władzy, pojawia się frustracja społeczna.
Mówił Pan wcześniej o momencie historycznym w kontekście sposoby uprawiania polityki, z jakim momentem historyczny mamy do czynienia obecnie w Myślenicach?
LESZEK GOWIN: Bardzo często ocena tego zjawiska jest subiektywna. Nawet, jeśli jest ona pozytywna, kiedy poznamy fakty bliżej, często ulega zmianie. Nie oceniałbym źle każdego działania samorządu i to zarówno tego na poziomie powiatu jak i gminy. Jeśli chodzi o wizję rozwoju gminy, to mnie osobiście, jako radnemu, najbardziej przeszkadza fakt, że bardzo źle wykorzystujemy zasoby intelektualne myślenickiej społeczności. To, że różnimy się w poglądach nie oznacza, że powinniśmy rezygnować z dyskusji. Pomimo swojej wizji rozwoju gminy, burmistrz powinien realizować ją w bardziej „szeroki” sposób, nie tylko w oparciu o ludzi, którzy ją popierają ale również o tych, którzy tego nie czynią. Warto czasem ich posłuchać, warto zaangażować ludzi, którzy nie są nastawieni wrogo personalnie wobec danej osoby, ale są zainteresowani rozwiązaniem problemu. Jeśli mamy na przykład problem związany z infrastrukturą gminną, to angażujmy w jego rozwiązanie ludzi, podobnie przy dużych inwestycjach finansowych. Warto szukać porozumienia i konsultacji z ludźmi. Władza powinna budować swój autorytet na dialogu z mieszkańcami, rozmawiać o ich problemach, na podstawie ich sugestii szukać rozwiązań. Rozwiązanie to wydaje się być nieco karkołomne, bowiem ilu ludzi tyle poglądów, ale lokalna społeczność składa się z jednostek aktywnych i biernych. Nie trzeba rozmawiać od razy z 18 tysiącami Myśleniczan. Wystarczy porozmawiać, z tymi którzy reprezentują chętne do współpracy stowarzyszenia czy organizacje.
Chce Pan przez to powiedzieć, że w Myślenicach istnieje problem dialogu władzy z mieszkańcami?
LESZEK GOWIN: Tak, partycypacja obywateli wiąże się z wieloma niedogodnościami i wymaga cierpliwości. Na początku takiego dialogu, zawsze dojdzie do polaryzacji poglądów, jedni będą zdecydowanie za czymś, inni zdecydowanie przeciw. Przez takie postawy może dochodzić do różnych słownych utarczek, ale kultura dialogu społecznego nie jest czymś danym, trzeba się jej nauczyć. Zauważyłem to na przykładzie mojej pracy w Radzie Miasta. Na początku byliśmy, my radni z .tzw. opozycji, postrzegani negatywnie, czego byśmy nie powiedzieli odbierane było źle. Teraz kiedy mija prawie rok od ukonstytuowania się nowej Rady Miejskiej, odnoszę wrażenie, że dialog również się zmienił na korzyść. Jeśli prowadzimy dialog ze społeczeństwem, to nie prowadźmy go z tymi którzy nas popierają, ale z tymi którzy mają pretensje i odmienne zdanie. Już Jezus powiedział, że „nie posyła się lekarza do zdrowych, bo oni go nie potrzebują”. Rozmowa z ludźmi, którzy się z nami zgadzają nie jest dialogiem. Aby rozwiązać konflikt trzeba rozmawiać. Rozwój gminy nie może odbywać się kosztem konfliktu społecznego. Gmina Myślenice szybko się rozwija, na jej terenie powstało wiele nowych inwestycji, choć niektóre mogą budzić kontrowersje.
Jaka Państwa zdaniem, inwestycja ostatnich lat w Myślenicach zasługuje na miano najbardziej udanej?
LUCYNA GOWIN: Na pewno jest to hala i kompleks sportowy na Zarabiu. Uważam tak, pomimo, że wciąż nie został on jeszcze skończony, bowiem nie ma przy nim hotelu, co dość mocno ogranicza możliwości jego dalszego rozwoju.
LESZEK GOWIN: Dobrą inwestycją było też wybudowanie Centrum Wodnego Aquarius czy „Orlika”. Bardzo wysoko oceniam również poprawę estetyki Rynku.
Odwróćmy teraz pytanie: jaka inwestycja zrealizowana, bądź taka do której nie doszło jest największą porażką ostatnich lat w Myślenicach?
LESZEK GOWIN: Wydaje mi się, że nie można o tym mówić w kategoriach czarne - białe. Pewne decyzje wydają się być dość kontrowersyjne. Mam na przykład uwagi do kanalizacji, zwłaszcza Jasienicy. Ścieki muszą z niej wracać do Myślenic. Dlaczego nie dało się na podstawie umowy związku gmin przekazać tych ścieków do oczyszczalni w Sułkowicach? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. W moim mniemaniu jest to przejaw niegospodarności. Powinniśmy, a nawet musimy zawsze szukać optymalnych rozwiązań.
W takim razie w jakim obszarze działalności gminy zauważa Pan najwięcej braków?
LESZEK GOWIN: Jak już mówiłem nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ze względu na wielość potrzeb. Moim zdaniem słabością jest brak audytu konfliktów w gminie. Należało by znaleźć przyczyny wszelkich dyskomfortów mieszkańców np. ulic Bergela czy Solidarności. Pomimo wiedzy na temat istnienia tych problemów nie zostały one zinwentaryzowane, nie wypracowano żadnej ramy czasowej ich rozwiązania. Moim zdaniem to błąd. Rozwiązaniem konfliktów mógłby zając się nie tylko burmistrz, ale również Rada, pod warunkiem, że musi tego chcieć, a co za tym idzie narzucić harmonogram wykonywania pewnych zadań. Kiedy kandydowałem na burmistrza, podczas jednego ze spotkań ktoś zapytał: „Co się stanie, kiedy zostanie Pan Burmistrzem, a Rada będzie Panu przeciwna?” Nie wierzę w to, aby demokratycznie wybrana władza mogła działać wbrew ludziom. Jeśli władza wykonawcza wymyśli coś co jest korzystne dla ludzi, to władza ustawodawcza powinna to poprzeć. I na odwrót. Nie może być również tak, że rada będzie zawsze za burmistrzem. Przykładem Rady przeciwnej władzy wykonawczej jest Rada Miasta Krakowa. Tymczasem działa i funkcjonuje.
Czy często rozmawiacie Państwo w domu o sprawach związanych z Radą Miasta i lokalną polityką?
LUCYNA GOWIN: Tak, często. Zawsze przy okazji różnego rodzaju problemów. Wchodząc kiedyś w szeregi Rady Miejskiej nie wiedziałam, np. o tym, że konflikt wokół śmietniska jest tak mocny.
Jednak sposób w jaki realizowana jest inwestycja budzi wiele wątpliwości także związanych z możliwym łamaniem prawa.
LUCYNA GOWIN: Te dwie rzeczy trzeba rozdzielić, fakt że Myślenice potrzebują nowoczesnej sortowni śmieci i to w jaki sposób lokalne władze tą inwestycję realizują. Myślałam, że sortownia powstanie dużo wcześniej.
Jaka jest w chwili obecnej, po rezygnacji z kandydowania do parlamentu, Pani przyszłość w strefie publicznej?
LUCYNA GOWIN: Nadal będę angażować się w każdą, słuszną sprawę gdzie uznam, że mogę coś od siebie dać, zarówno na płaszczyźnie partyjnej, jak i innej działalności społecznej. Kandydowanie do sejmu nie było moim planowanym od dawna i zamierzonym przedsięwzięciem, dlatego na pewno rezygnacja z niego nie zniechęci mnie do innych działań w sektorze publicznym.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.