Wybory samorządowe 2024. Co czwarty z nas nie wie na kogo głosować
Prawie 25 proc. badanych nie wie na kogo odda głos w nadchodzących wyborach samorządowych. To wynik badań Ogólnopolskiej Grupy Badawczej
Radnych, wójtów i burmistrzów wybierać będziemy w niedzielę 7 kwietnia. W miejscowościach, gdzie wybór gospodarza nie zostanie rozstrzygnięty w pierwszej turze, dogrywka odbędzie się 21 kwietnia.
Obecni politycy w samorządach władze sprawują rekordowo długo, ponieważ w 2018 r. PiS wydłużył kadencję samorządów z 4 do 5 lat. Zgodnie z wprowadzoną 5 lat temu zasadą dwukadencyjności, wybrani w 2018 roku wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast w najbliższych wyborach samorządowych mogą ubiegać się o swą funkcję po raz ostatni.
Jak prognozuje medioznawca i politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Jarosław Flis nawet 3/4 obecnych gospodarzy może liczyć na reelekcję. „W przeciwieństwie do wyborów parlamentarnych barwa polityczna kandydata w wyborach samorządowych nie jest tak istotna, a niekiedy może wręcz zaszkodzić kandydatowi” – mówi.
Tymczasem Ogólnopolska Grupa Badawcza podczas IX Europejskiego Kongresu Samorządów w Mikołajkach zaprezentowała wyniki swoich badań.
„Mniej więcej na miesiąc przed wyborami samorządowymi, gdy pytaliśmy mieszkańców miast na kogo zagłosują to w 2018 r. poziom niezdecydowanych wynosił ok. 10-12 procent. Dzisiaj gdy realizujemy takie badania w Krakowie, czy w innym mieście ta grupa wynosi ok. 25 proc.” – powiedział Łukasz Pawłowski, szef OGB.
Dodał, że tym co odróżnia najbliższe wybory od tych z 2018 r. jest silny wpływ niedawnych wyborów parlamentarnych. Według szefa OGB; w tegorocznym badaniu burmistrzowie i prezydenci ubiegający się o reelekcję osiągnęli dużo gorsze wyniki niż w poprzednich tego typu sondażach.
Jak podaje PAP; podczas kongresu dr Bartłomiej Biskup, politolog z UW, jako jeden z głównych czynników wysokiego odsetka niezdecydowanych wskazał kalendarz wyborczy. „Mamy krótką kampanię, mamy przedłużenie wyborów parlamentarnych, wszyscy gdzieś tam w tej kampanii są w środku, czyli te wybory są którymiś z kolei. (…) Gdybyśmy zrobili badania za 2-3 tygodnie to prawdopodobnie niezdecydowanych będzie dużo mniej” – tłumaczył.