PRACA: Co robić, by się nie narobić?
mbt9 września 2008
"Unikaj wszystkiego, co ma uchwyt - uchwyty oznaczają pracę", "Jeżeli niczego nie zyskujemy pracując, to olewając wszystko mamy niewiele do stracenia" - to tylko nieliczne sentencje pracowników. Pytanie co robić by się nie narobić w pracy, codziennie zadaje sobie wielu z nas
Zjawisko osób ewidentnie obijających się w pracy jest nam wielu bardzo dobrze znane. -Najważniejsze to zachować pozory. Kiedy nie ma szefa albo jestem sama w pracy zwykle czytam lub zasłaniając się rękami ucinam sobie drzemkę nad papierami. Gdy w biurze siedzą inni trzeba maskować swoje lenistwo. Wtedy siedzę w internecie, czas płynie szybciej a ja mogę się przy tym rozerwać - mówi Marta jedna z pracownic biurowych.
Cyberlenie
To właśnie internet stał się największą pokusą dla zawodów w których komputer stanowi główne narzędzie pracy. Powstało nawet określenie cyberslacking (z ang. slack: leń) czyli włóczenie się po internecie w poszukiwaniu rozrywki. Badania wykazują, że połowa Polaków w pracy wykorzystuje internet do celów prywatnych: sprawdzanie poczty, robienie zakupów, uczestnictwo w forach czy wreszcie rozmowy na czacie i używanie komunikatorów.
Bardzo dobrze zna to Marek: - Prawie cały mój dzień w pracy polega na korzystaniu z internetu. Najpierw poczta potem gg. Z tym schodzi najdłużej bo zawsze ktoś jest dostępny i chętny do rozmowy. Co jest najśmieszniejsze z tego samego powodu co ja. Kiedy tego też mam dość gram w wirtualnego bilarda albo oglądam śmieszne filmiki. Zdarza się też polować na aukcjach. Najważniejsze to korzystanie z klawiszów alt i tab. Dzięki temu przeskakuje szybko między programami - dodaje z uśmiechem.
Internet - raj dla leni
Rozrywek w internecie dla leniwych nie brakuje. Na stronie www.lenistwo.sky.pl można przeczytać: "Unikaj wszystkiego, co ma uchwyt - uchwyty oznaczają pracę". Jest też mnóstwo forów na temat jak skutecznie obijać się w pracy.
Na jednym z nich zwierza się użytkowniczka o nicku Anabela: - Problem obijania się w pracy jest powszechny. Wszyscy nakręcamy spiralę. Wymaga się od nas zaangażowania i pracy w nadgodzinach. Potem staje się ona normą bez względu na ilość zajęć danym dniu. A przecież nie zawsze mamy bardzo dużo pracy. Kiedy mam wolniejszy dzień, nie mogę się do tego przyznać, bo jest to bardzo źle widziane przez zwierzchników. A przecież gdybym wyszła w tym dniu z pracy np. o 12 to następnego o wiele chętniej bym pracowała. A tak muszę stosować rozmaite metody, żeby ten czas jakoś zleciał. Często zdarza się, że przeglądam internet aż do znudzenia. Ale kto odważy się przerwać ten absurd?
Pogrzebany awans
Ludzie obijający się w pracy wiedzą o tym, że swoje obowiązki mogą wykonać w dużo krótszym czasie niż zakłada to ustawowy zakres godzin. Pracodawcy nie są w stanie określić ile czasu zajmuje nam konkretne zadanie.
Najczęściej bumelantami okazują się pracownicy średniego szczebla. Swoją pracę wykonują rutynowo i ich marzenia o awansie dawno zostały pogrzebane gdzieś w stercie papierów. Poza tym panuje stereotyp, że skoro dostają takie same pieniądze zarówno za prace jak i leniuchowanie zgodnie wybierają to drugie.
Pomaga im w tym myślenie: skoro i tak się nic nie zmieni to po co się starać i tak trwają na swoich stanowiskach robiąc "wszystko po najniższej linii oporu". "Jeżeli niczego nie zyskujemy pracując, to olewając wszystko mamy niewiele do stracenia" - twierdzi Corinne Maier, autorka książki "Witaj, lenistwo! O sztuce i konieczności obijania się w pracy". Przez lenistwo spada efektywność pracy. Pracodawcy powinni zwrócić większą uwagę na pracę zatrudnionych osób, chyba że sami pochwalają sztukę nicnierobienia w pracy.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.