logo-web9
Miasto

Podróże kształcą wszechstronnie

Ranek tego dnia nie zapowiadał, że dzień będzie piękny i na szczęście strugi deszczu nie odstraszyły nikogo od zaplanowanej trzydniowej wycieczki do Przemyśla

Wszakże to ostatni rok wspólnych, codziennych czterdziestopięciominutówek wraz z wychowawcą Markiem Łapą i uczącym PO Krzysztofem Sorockim. Mowa oczywiście o maturalnej klasie LO imieniem T. Chałubińskiego w Myślenicach.

Po dokładnym sprawdzeniu stanu technicznego autobusu 27-osobowa grupa wyruszyła długą, bo liczącą aż 570 kilometrów, krajoznawczą podróż. Mijały kolejne miasta, godziny upływały w oglądaniu zaokiennych widoków, na śpiewach i dyskusjach o tym, co też będzie można zobaczyć w nadsańskim grodzie.

Po przyjeździe do celu i ulokowaniu się w przemyskim PTTK-u czas na chwilę relaksu i wypad na miasto celem wtopienia się w lokalny klimat. Pan Sorocki i ja, którzy pochodzimy z Przemyśla, staraliśmy się jak najlepiej zaznajomić młodzież z topografią miasta, dodając opowieści o różnych aspektach codziennego życia tego 68-tysięcznego grodu.

Przemyśl to najstarsze miasto na kresach wschodnich III Rzeczpospolitej. Położone jest na pograniczu dwóch krain geograficznych - Pogórza Środkowo-Beskidzkiego i Kotliny Sandomierskiej, w dolinie rzeki San. Herb miasta przedstawia kroczącego czarnego niedźwiedzia ze złotym krzyżem na tle niebieskiej tarczy, nad którą znajduje się łaciński napis: Wolne Królewskie Miasto.

Kontynuując spacer prawą stroną Przemyśla, miasta na pół przeciętego Sanem, w ciszy i skupieniu poświęciliśmy chwilę zadumy przy pokaźnym pomniku "Orląt" - młodzieży, która krwią okupiła walki o Polskę w latach 1918-1920 z Ukraińcami i Sowietami. Na usta cisnęło się pytanie: w jakiż to bohaterski sposób ówcześni młodzi brali czynny udział w obronie Ojczyzny? Otóż owa młodzież doskonale znała tutejsze tereny. Chłopcy byli przewodnikami dla przybywających oddziałów krakowskich, sami też zgłaszali się do wojska formując kompanie i bataliony, czasami stanowili oddział szturmowy, a skauci brali udział w rozbrajaniu wrogich żołnierzy, opiekowali się rannymi, dowozili żywność i opał. Jak podają niektóre źródła historyczne, śmierć młodych "Orląt" była z wojskowego, taktycznego punktu widzenia niepotrzebna. Czy aby na pewno?

Spod pomnika przeszliśmy przez most nad Sanem na lewobrzeżną stronę miasta. Z lekkiego wzniesienia ujrzeliśmy rozciągający się w dole Mały Rynek. To plac, gdzie skupiskiem jest szereg kamieniczek, pomników, podcieni i schodów prowadzących w kierunku wspinających się coraz wyżej starych, zabytkowych kościołów. W centralnym miejscu Rynku stoi fontanna niedźwiadkiem. Ten silny ssak - jak już wiemy - widnieje w herbie tego grodu. Fontanna jest ozdobą miasta i miejscem częstych spotkań zarówno dla mieszkańców i jak i turystów. Nie ominęliśmy też mosiężnego odlewu, jakim jest pomnik znanego z literatury wojaka Szwejka. Dlaczego Szwejk w Przemyślu? Otóż było to tak: ów wojak został złapany przez żandarmerię polową jako zbiegły jeniec rosyjski. Stało się to za przyczyną munduru żołnierza rosyjskiego znalezionego nad jakimś stawem, który to mundur Szwejk z ciekawości ubrał na siebie. Potraktowany przez swoich jako szpieg rosyjski odstawiony został z Dobromila do Przemyśla właśnie. Dla upamiętnienia tego faktu miłośnicy dzielnego wojaka Szwejka ufundowali mu pomnik. Młodzież i obaj panowie profesorowie chętnie pozowali w różnych ujęciach przy jego wspaniałej posturze.

W drugim dniu krajoznawczych peregrynacji zaplanowane intensywne zwiedzanie, w tym wypad poza obręb miasta. Poranek przywitaliśmy słoneczną pogodą i zaraz po śniadaniu w dobrych nastrojach pojechaliśmy naszym autobusem na Kopiec Tatarski. W oprowadzaniu towarzyszył nam długoletni miejscowy nauczyciel geografii, zapalony miłośnik Ziemi Przemyskiej, wydawca kilku broszur, przewodnik o ogromnej wiedzy Tadeusz Jóźwik. On to opowiedział nam o legendzie i okolicznościach usypania tego kopca. W czasie najazdu Tatarów na gród poległ chan tatarski, którego zwłoki pochowano, a na jego mogile usypano kopiec. Gromki okrzyk zachwytu wywołał roztaczający się z tego miejsca widok. Na pobliskim miejscu zwanym Zniesienie postawiono Krzyż Zawierzenia Miasta Przemyśla w Ufności Bożemu Miłosierdziu.

Idąc dalej szlakiem turystycznym zauważamy znane na całym świecie fortyfikacje twierdzy Przemyśl. Proces ich budowy trwał do pierwszych lat XX wieku. W owym czasie Przemyśl był najlepiej ufortyfikowanym, a co za tym idzie najbezpieczniejszym miastem Europy. W obrębie fortów znajduje się też amfiteatr - ulubione miejsce przemyskiej młodzieży szkolnej, która wystawia tu wiele sztuk przez nią samych przygotowywanych.

Kolejnym przystankiem na trasie wycieczkowej była wieś Krasiczyn, oddalona 10 km na zachód od Przemyśla. Krasiczyn zamkiem słynie. To jeden z najpiękniejszych skarbów architektury renesansowo-manierystycznej w Polsce, należy również do najpiękniejszych zamków w Europie. Został zbudowany na przełomie XVI i XVII wieku przez Stanisława Krasickiego i jego syna Marcina. Dwie ściany parawanowe zamku zdobione są piękną ażurową attyką. W narożach znajdują się cztery okrągłe baszty - Boska, Papieska, Królewska i Szlachecka (ich nazwy symbolizują aprobowaną przez fundatorów hierarchię świata, obejmującą doczesność i wieczność). Z dziedzińca zamkowego, okolonego arkadowymi podcieniami, podziwiać można niezwykle rzadko spotykane przepiękne sgraffitowe dekoracje przedstawiające sceny biblijne, medaliony z popiersiami cesarzy, wizerunki polskich królów oraz sceny myśliwskie.

Słoneczna pogoda wtapiała się w krajobraz parkowy, a my, rozleniwieni aurą, słuchaliśmy opowieści o bogactwach miejscowej flory. Ciekawostka - gdy okoliczne włości i zamek był w rękach rodu Sapiehów wprowadzili oni tu zwyczaj sadzenia dębów gdy rodził się syn, a lip - gdy córka. Sapiehowie zadbali również o wyjątkowość parku sadząc egzotyczne drzewa i krzewy wokół stawu, po którym dziś pływają urokliwe kaczki-krzyżówki.

Niezwykłość i urok miejsca dały początek domysłom naszych dziewcząt, czy aby tutaj kiedyś nie brać ślubu? Zgodnie orzekły, że sceneria na tę okoliczność wymarzona. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcia grupowe i po Krasiczynie dalej w drogę...

Do zwiedzenia w tym dniu mieliśmy jeszcze wiele ciekawych zabytków. Wspinając się po licznych schodach dotarliśmy do kompleksu przemyskich kościołów, dosłownie oddalonych od siebie "na stopę" Najokazalszym z nich jest wybudowana w stylu gotyckim archikatedra. W Bazylice tej znajduje się alabastrowa statua Matki Bożej Jackowej pochodząca z XV wieku. W kryptach podziemnych spoczywają relikwie dwóch księży wyniesionych na ołtarze. Obok bazyliki stoi późnobarokowa dzwonnica, mająca 71 metrów wysokości, na której zamocowano 4,5 metrowy krzyż.

Największe nasze zainteresowanie wzbudziła jednak archikatedra bizantyjsko-ukraińska. Jest to kościół posiadający znaczącą przeszłość. Najpierw była to świątynia jezuicka, potem wojskowa. W 1991 r. po burzliwych dyskusjach i niuansach Jan Paweł II podjął decyzję o ustanowieniu w tym kościele archikatedry bizantyjsko-ukraińskiej. Zaciekawienie tym raczej nie znanym nam obrządkiem religinym wywołuje widok zabytkowego złoconego ikonostasu cerkiewnego. Tutaj też obejrzeliśmy i wysłuchaliśmy prelekcji związanej z powstaniem kościołów o.o.franciszkanów, i o.o.karmelitów.

Co jeszcze? Byliśmy jeszcze na Zamku Kazimierzowskim, w którym amatorski zespół teatralny "Fredreum" ma swoją siedzibę. A wieczorem? Wieczorem była niespodzianka dla wszystkich uczestników naszej wycieczki - ognisko, które dzięki operatywności przyjaciół odbyło się w Forcie III Łuczyckim, na przygranicznym wniesieniu, z którego rozciąga się widok na pobliską Ukrainę. Przy wspólnych śpiewach, biesiadowaniu (kiełbaski z grilla) przyglądaliśmy się lotom na paralotni Bruna Hrynia. On to udostępnił miejsce na ognisko. Zainteresowanie było tak ogromne, że wielu pytało: jak zostać paralotniarzem? Czas upływał szybko i przyjemnie. Późnym wieczorem zeszliśmy stromym szlakiem do oczekującego autobusu....

W ostatnim dniu w drodze powrotnej do Myślenic wstąpiliśmy do winnicy Golesz, znajdującej się na trasie Jasło - Pilzno. Obecnie na tym obszarze uprawia się 5 tysięcy krzewów winorośli. Właścicielem jest Roman Golesz, który w serdeczny sposób opowiadał o swoim winnym dorobku i zaprosił na degustację winogron prosto z krzaków.

Nasza trzydniowa wycieczka była nie tylko krajoznawczą - była też udanym integracyjnym zespoleniem się w ostatnim roku nauki całej klasy III LO. Takie więzi, jak podpowiada życie, pozostają na zawsze. Jednym słowem - podróże kształcą i wychowują wszechstronnie!

Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie. 

Zobacz więcej
Czytaj komentarze!