Wywiad

"Zrobiłeś sobie jedno akwarium i zaraz ci przejdzie"

"Zrobiłeś sobie jedno akwarium i zaraz ci przejdzie"
Fot. Grzegorz Jasek/STUDIO NOVO

Pamiętam, gdy mama, widząc moją euforię po wykonaniu pierwszego projektu powiedziała: „zrobiłeś sobie jedno akwarium i zaraz ci przejdzie”. Już wtedy czułem, że chcę to robić zawsze

— mówi Marcin Zając, mieszkaniec Dobczyc, który trafił do Księgi Rekordów Guinessa po tym, jak stworzył najmniejsze akwarium na świecie.

 

Zawisł już u pana certyfikat potwierdzający trafienie do Księgi Rekordów Guinessa?

Mam już na niego miejsce, ale wiem, że takie sprawy potrzebują czasu. Każdego dnia do siedziby fundacji Guinessa trafia kilka tysięcy wniosków. Wszystko musi być też dokładnie przygotowane. Nie martwię się tym jednak, bo wiem, czego dokonałem i to jest dla mnie najważniejsze.

Stworzył pan najmniejsze akwarium na świecie, które ma 2,8 cm długości, 2 cm szerokości i 1,6 cm wysokości – pobijając przy tym dotychczasowy rekord Anatoly’ego Konenko z Rosji. Zmieścił się w nim piasek, rośliny i woda, a czy znajdzie się tam miejsce dla jakiejś rybki?

W tak małym akwarium bardzo ciężko odwzorować naturalne siedlisko i florę bakteryjną dla ryb. Nie ma miniaturowych filtrów, a dobowe parowanie wody wynosi w tym przypadku aż 50% całej objętości. Ryby akwariowe, krewetki i inne zwierzęta również nie czuły by się dobrze w tak małej przestrzeni. Pomijając już fakt, że praktycznie nie ma gatunków, które w ogóle zmieściłyby się do niego, a co dopiero mówić o pływaniu…

Dopiero trzecia praca okazała się tą ostateczną. Co się stało z dwoma wcześniejszymi miniakwariami?

Zbudowanie tak małego akwarium wymaga bardzo dużej precyzji i skupienia. Jednak dużo bardziej interesowała mnie sama aranżacja, niż rozmiar zbiornika. W pierwszym nie wszystko poszło po mojej myśli i stwierdziłem, że muszę przebudować aranżację. W trakcie drugiego podejścia miałem pecha, bo akwarium spadło ze stołu i się zniszczyło. Dopiero trzecia próba była tą udaną, chociaż nie obyło się bez przygód. Odłożyłem miniaturkę gdzieś w warsztacie, żeby się nie zniszczyła i… przepadła jak kamień w wodę. Pół dnia jej szukałem.

Jak wygląda droga od zgłoszenia do otrzymania potwierdzenia pobicia rekordu?

Jest kilka sposobów na zgłoszenie i kwalifikację takiego rekordu. Trzeba odpowiednio opisać, uwiarygodnić i potwierdzić swoje osiągnięcie. Później pozostaje czekanie.

Dla kontrastu, planuje pan zbudować największe akwarium?

Mam to szczęście, że w mojej pracy mogę realizować bardzo różne projekty i niemal każdego dnia tworzę inne aranżacje. Zarówno te podwodne, jak i takie, które opierają się na roślinach tropikalnych lub tworzą żywe ściany. Do tej pory największe akwarium, które miałem okazję realizować, to 3000l. Nie licząc stworzonych przeze mnie oczek wodnych, których pojemność liczy się w setkach tysięcy litrów.

Otrzymał pan tytuł najlepszego aquascapera 2020 roku, co to właściwie znaczy? 

Na świecie i w Polsce jest wielu utalentowanych aquascaperów, których prace podziwiam. Nie czuję się najlepszy, choć faktycznie udało mi się w tym roku stanąć na najwyższym podium ogólnopolskich zawodów. Sztuka aquascapingu z roku na rok staję się bardziej popularna. Jest wiele międzynarodowych konkursów, w których udział biorą tysiące zawodników z całego świata. W ostatnim czasie zająłem 180 miejsce na 2356 osób z 84 krajów. Cieszę się, że w Polsce coraz więcej osób się tym interesuje i mam z kim konkurować. To zawsze motywuje do rozwoju.

Znajdziemy odpowiednik słowa aquascaper w języku polskim?

Językoznawcy na pewno znaleźliby ich kilka. Ja to słowo odniósłbym do artysty, który tworzy podwodną sztukę. Takiego kreatora aranżacji. W końcu to określenie związane jest z wodą i krajobrazem.

Od jak dawna aquascaping istnieje w naszym kraju i kto był jego prekursorem?

Historia aquascapingu zaczęła się w Holandii w latach 30. Akwaria przedstawiały głównie liniowe tarasy roślinne, alejki, ogrody z pominięciem korzeni i skał. Tak rozwinął się tzw. styl holenderski. Dopiero w latach 90. Japończyk Takashi Amano przedstawił i rozpropagował koncepcję stylu naturalnego. Ustanowione przez niego standardy w tworzeniu aranżacji opierają się na japońskich technikach ogrodniczych, których celem jest odwzorowanie konkretnego krajobrazu.

W Polsce odbyły się do tej pory 4 edycje konkursu Polish Aquascaping Contest, a Marcin Zając z Dobczyc trzy razy zdobywał pierwsze miejsce. To oznacza, że w powiecie myślenickim mamy jednego z najlepszych w tej dyscyplinie?

W Polsce konkursy i zawody nie mają zbyt długiej tradycji, a pierwsze mistrzostwa Polish Aquascaping Contest odbyły się w 2016 roku. Już wcześniej jednak Polacy próbowali swoich sił na międzynarodowych zawodach. Kilku miało nawet okazję spotkać się z mistrzem Takashi Amano, czego szczerze im zazdroszczę. Każde zawody to możliwość sprawdzenia się, ale też wspaniała okazja do spotkań z pasjonatami i wymiana cennych doświadczeń. Każdy z nas ma swoje techniki, pomysły i style, w których czuje się najlepiej.

Konkurs dzieli się na 3 kategorie: classic, nano oraz extra. Czym one się różnią?

Przez trzy ostanie edycje występowała tylko jedna kategoria classic. Zawodnicy mieli w niej do zaaranżowania akwarium o pojemności 60L 60x30x36 lub 60x30x35. Zawody odbywały się stacjonarnie, gdzie wszyscy uczestnicy w określonym czasie mogli ze sobą rywalizować. Regulamin dopuszczał wcześniejsze przygotowanie części lub całej aranżacji. Można było też wszystko zrobić na miejscu. Ze względu pandemię, nie było możliwości organizacji zawodów stacjonarnie, dlatego w tym roku przyjęto formułę konkursu on-line i zdjęć prac konkursowych. Sędziowie na ich podstawie oceniali zawodników.

W jaki sposób należy się przygotować do wzięcia udziału w rywalizacji i jak dużo wcześniej należy rozpocząć pracę?

Przygotowania do zawodów zaczynam jakieś 4-5 miesięcy przed startem. W pierwszej kolejności opracowuję projekt, który będę chciał zaaranżować w akwarium i go rozrysowuję. Już na tym etapie muszę wiedzieć, jakich roślin, korzeni lub kamieni użyję. Następnie gromadzę odpowiednie materiały i dekoracje. Po wszystkich przygotowaniach zabieram się do tworzenia i oddaję tę całą wiedzę w ręce mojej wyobraźni. Na zawodach sędziowie otrzymują karty do głosowania i przyznają punkty w takich kategoriach jak: *ogólna ocena kompozycji - pierwsze wrażenie; *balans - wykorzystanie przestrzeni; *dobór i użycie materiałów oraz roślin; *techniczne umiejętności zawodnika; *możliwość długotrwałej pielęgnacji akwarium.

Czym konkurs międzynarodowy różni się od zmagań krajowych?

Obie formy są zupełnie inne. Przede wszystkim polskie zawody z założenia odbywają się w formule stacjonarnej. Przy międzynarodowej rywalizacji przeważnie przesyłane są zdjęcia gotowych prac. Czasami jest to rodzaj eliminacji, po której najlepsi są zapraszani na zawody stacjonarne. W najbardziej rozpoznawalnym konkursie International Aquatic Plant Layout Contest, liczba zawodników z całego świata przekracza 2000 uczestników. W tym roku było to 2356 zgłoszeń z 84 krajów. Polska może się pochwalić nie tylko rosnącą liczbą aktywnych zawodników (35 osób w tym roku), ale także coraz lepszymi wynikami. W TOP 100 ostatniego rankingu znalazło się 3 Polaków, a w TOP 200 kolejni. Plasujemy się obecnie w mocnej światowej 10-tce i liczę, że będzie nam szło coraz lepiej.

Sama aranżacja to jedno, ale w akwarium są jeszcze ryby, które nie zawsze pływają w sposób pasujący do stworzenia idealnej fotografii. Jak długo trwa wykonanie satysfakcjonującego zdjęcia?

Akwarium to tętniący życiem ekosystem, w którym znajduje się nie tylko fauna, ale i flora. Wykonanie fotografii konkursowej nie jest łatwe. Zwierzęta wodne poruszają się, rośliny również falują, a także przeprowadzają proces fotosyntezy i to wcale nie pomaga w zrobieniu dobrego zdjęcia. Zdarza się, że do ,,ustrzelenia” satysfakcjonującego ujęcia trzeba zrobić ich kilkaset. To ważne, to jedno zdjęcie, które skupia w sobie całe piękno aranżacji.

Czym się pan inspirował, tworząc akwarium do tegorocznej edycji konkursu?

Pomysłów miałem kilka. Wybrałem koncepcję, w której chciałem odwzorować fragment nadpalonego lasu. Chciałem pokazać jak ogromna jest siła natury, która mimo trudności i zniszczeń ma wolę przetrwania i odradza się na nowo.

Czy są jakieś żelazne reguły, które wiążą się z budową aranżacji?

Cała natura i wszystko co przenosimy do akwarium powinno być dopasowane do jego wielkości. Wszystkie elementy i detale powinny ze sobą współgrać. To trochę jak puzzle, które trzeba złożyć, aby powstał finalny obraz. Są również zasady i podziały, które stosuje się dla uzyskania efektu. Powodują one, że obserwujący lepiej odbiera daną aranżację. Widzi jej najważniejszy punkt, jej głębię, lustrzane odbicia lub harmonię i dostrzega spójność kompozycji.

Skąd pochodzą materiały, z których buduje się podwodne ogrody?

Akwaria naturalne oparte są na korzeniach, kamieniach i roślinach. Mogą to być wszystkie dekoracje, które w sposób negatywny nie wpływają na chemię wody. Często są to materiały sprowadzane z Azji, które przyjęły się w aquascapingu. Można jednak poszukiwać ich wokół siebie. Część wykorzytywanych przeze mnie pochodzi z okolic, w których mieszkam.

Można ingerować w kształt wykorzystywanych korzeni i skał?

Odwzorowanie natury to złożony proces. Często wizja artysty jest odmienna niż dostępny materiał. Nie da się stworzyć skalnych nawisów, czy urwiska z jednego kamienia, który da nam taki efekt. Trzeba posłużyć się wyobraźnią i zbudować samemu element dekoracji pasujący do tworzonej wizji. Prawie zawsze trzeba ciąć korzenie, kruszyć kamienie, a potem wszystko to ze sobą łączyć i dopasować do koncepcji.

W jednej z rozmów podkreślał pan, że prace na konkurs powstawały w ciągu kilku dni. Takie hobby to szkoła cierpliwości?

Niewątpliwie trudność zaaranżowania akwarium w dużym stopniu zależy od skomplikowania tego, co chce się pokazać. Często samo aranżowanie trwa kilkadziesiąt godzin. Zdarza się, że coś nie pójdzie według założeń, jakiś korzeń się odłamie lub kamień nie rozbije jak trzeba. Należy to robić do skutku, aż uda się osiągnąć wymarzony efekt. Wymaga to cierpliwości i skupienia. Z natury jestem estetą i przywiązuję uwagę do detali, dlatego lubię o to wszystko zadbać w swoich pracach. To jest niesamowite w tej sztuce. Praca, która wydaje się spokojna i powolna, daje emocje, napięcie, powoduje szybsze bicie serca, kiedy widzimy, że wyłania się założony cel. Uwielbiam ten stan.

Dlaczego w świecie w tej dziedzinie dominują: Japonia, Chiny i np. Indonezja?

Bardzo często zdarza się, że kraj który jest czegoś prekursorem, później również jest w tym dobry. Tutaj jest podobnie. Sama mentalność i podejście Azjatów do natury ma również duże znaczenie. Japończycy, prócz sztuki aquascapingu, pielęgnują też sztukę bonsai i kilka innych, opartych na naturze. Lasy tropikalne oraz góry są niesamowitą inspiracją w ich pracy.

Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, że moja pasja kiedyś stanie się moją pracą. To wydarzyło się bardzo naturalnie. Widocznie tak miało być. Dzisiaj, tworząc akwaria dla klientów, czy dla siebie, dalej tego nie rozróżniam,

Kiedy nastąpił moment, w którym hobby zamieniło się w źródło utrzymania?

Podczas tworzenia swojego pierwszego akwarium czułem identyczny stan, który towarzyszy mi do dzisiaj. Ta możliwość wyłączenia się, skupienie i oddanie tworzeniu. Już wtedy miałem poczucie, że to nie będzie jednorazowa przygoda. Byłem bardzo zaangażowany. Pamiętam, gdy moja mama, widząc moją euforię powiedziała: „zrobiłeś sobie jedno akwarium i zaraz ci przejdzie”. Ja już wtedy czułem, że chcę robić to zawsze. Jestem wielkim szczęściarzem, że mogę dalej wykonywać to, co tak bardzo pokochałem 14 lat temu. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, że moja pasja kiedyś stanie się moją pracą. To wydarzyło się bardzo naturalnie. Widocznie tak miało być. Dzisiaj, tworząc akwaria dla klientów, czy dla siebie, dalej tego nie rozróżniam, bo moja praca to jedna wielka pasja.

Jak wyglądała ta pierwsza aranżacja?

Pierwsze akwarium mam cały czas w pamięci. Było najlepszą dla mnie nauką i swego rodzaju placem zabaw, w którym popełniłem mnóstwo błędów. Dzisiaj, gdy wracam do jego zdjęć, towarzyszy mi uśmiech, ale też wyzwala się pewien sentyment. To była jedna wielka walka, jak na polu bitwy.

To moment, który można uznać za początek kształcenia się w kierunku aqascapingu?

Nie ma w Polsce i chyba też na świecie szkoły, która uczyłaby aquascapingu. Najbliższe dziedziny akwarystyki to biologia, botanika, ichtiologia. W żadnej nie mam wykształcenia. Jestem samoukiem, który od zawsze lubił i obserwował naturę. Pierwsze akwarium zrobiłem dla złotej rybki. Po pewnym czasie stwierdziłem, że chcę stworzyć jej takie warunki, aby się dobrze czuła. Jak najszybciej pobiegłem kupić większe akwarium i mocniejsze filtry oraz zabrałem się za przebudowę wnętrza.

Gdyby ktoś po przeczytaniu naszej rozmowy chciał stworzyć podwodny ogród dla swoich rybek, to z jakimi kosztami może się to wiązać i od czego powinien zacząć?

Przede wszystkim trzeba się zastanowić jakie ryby chcemy hodować. Od tego będzie zależała wielkość projektu. Dobrze jest poznać wcześniej parametry wody, która wypełni akwarium. Gatunki hodowlane pochodzą z różnych regionów świata i woda w ich środowisku ma różne parametry. Dlatego należy wyposażyć nasze akwarium w dobry filtr, grzałkę, specjalistyczne podłoże i światło. Za wystrój powinny nam posłużyć żywe rośliny, ale mogą je uzupełniać takie dekoracje, jak np. skały i korzenie.

Podstawowe błędy popełniane przez początkujących to np. zbyt wczesne wpuszczanie ryb. Założone środowisko powinno dojrzewać około 21 dni, aby wytworzyła się odpowiednia flora bakteryjna, a szkodliwe substancje jak amoniak czy azotyny, zredukowały się do zera. Można również na starcie dodać żywe kultury bakterii, które zaczną osiedlać się w filtrze i podłożu. Kolejnym błędem jest wpuszczenie zbyt dużej ilości ryb oraz ich wielkość.

Trzeba się upewnić, jakich warunków potrzebuje określony gatunek. W sklepie ryba ma na przykład 5 cm, ale w niedługim czasie może urosnąć nawet do 30 cm. Kolejna ważna kwestia to różnorodność gatunków. Duża ilość pojedynczych okazów nie jest dobra. Większość ryb w naturze jest stadnych, ławicowych, dobrze czują się w swoim towarzystwie. W akwarium 60L jeden lub dwa gatunki ryb do 5 cm (dorosłych osobników), w ilości 15 sztuk powinno być granicą. Koszt takiego zestawu dla początkujących to kilkaset złotych wraz z wyposażeniem. Jeśli chcemy coś większego, z odpowiednią aranżacją, to kwota będzie rosnąć. Wtedy warto poprosić o pomoc kogoś bardziej doświadczonego.

Artykuł swoją  premierę miał w papierowym wydaniu magazynu MiastoInfo:

Powiązane tematy

Komentarze (6)

Zobacz więcej

Zawód bloger. Czyli życie jak serial
Wywiad 9

Zawód bloger. Czyli życie jak serial

Jadą do Australii i będą kręcić o sobie serial. Ich przygody w samochodzie przerobionym na dom, każdego dnia śledzą tysiące internautów. Alicja Kordula i Konr...