Okolice

Eleonora Lejda: Czuję się zawiedziona postawą niektórych mieszkańców Jasienicy

Eleonora Lejda: Czuję się zawiedziona postawą niektórych mieszkańców Jasienicy

 

Eleonora Lejda: Czuję się zawiedziona postawą niektórych mieszkańców Jasienicy
Czuję się zawiedziona postawą niektórych mieszkańców Jasienicy. Liczyłam na lepsze relacje i współpracę z nimi. (…) Głównie chodzi mi o jednostkę OSP. (…) Zawsze miałam dobre relacje ze strażakami, dlatego czuję się dzisiaj mocno zawiedziona postawą obecnego zarządu. Nad poprawą tych relacji cały czas pracuję - o pracy w policji, samorządzie i sytuacji w Jasienicy opowiada radna Eleonora Lejda wraz z córką
SEDNO: Łączy Panie nie tylko bardzo bliskie pokrewieństwo, ale także wykonywany zawód. Obie Panie byłyście lub jesteście aktualnie ... policjantkami. Czy możecie powiedzieć kilka słów na ten temat?
Eleonora Lejda: Pracowałam w policji przez trzydzieści lat. Od 1971 do 2001 roku. Wszystko zaczęło się i skończyło w Komendzie Wojewódzkiej w Krakowie. Bardzo krótko pracowałam w policyjnej izbie dziecka. Potem w Nowej Hucie z młodocianymi. Pod koniec, tuż przed przejściem na emeryturę kierowałam grupą szesnastu ludzi. Zajmowaliśmy sie czynami karalnymi wśród młodocianych. Praca z młodzieżą trudną przynosiła mi wiele satysfakcji. Tym bardziej, że niektórzy z moich podopiecznych trafili nawet do hospicjum jako wolontariusze. Kończyłam karierę policyjną w stopniu starszego aspiranta. Odeszłam na emeryturę także dlatego, że pogorszył się poważnie stan zdrowia mojej matki i musiałam zająć się opieką nad nią.
Czy ten trzydziestoletni rozdział pracy mamy w roli policjantki był dla Pani bodźcem do tego, aby pójść w jej ślady?
Joanna Lejda: Oczywiście. Już od czwartej klasy podstawówki nosiłam klucz od mieszkania na szyi i musiałam być bardzo samodzielna bowiem oboje rodzice pracowali w policji i często nie było ich w domu ze względu na charakter służby, która nierzadko trwała od rana do wieczora. Tak więc wyrastałam w atmosferze szacunku dla służby, która wymagała ogromngo poświęcenia. Kiedy skończyłam szkołę podstawową moi rodzice chcieli, abym kontynuowała naukę w szkole gastronomicznej. Były nawet plany otwarcia własnej restauracji. Ale los chciał inaczej. Najpierw trafiłam do średniej szkoły o profilu informatycznym, potem na studia pedagogiczne. Kiedy je ukończyłam nadszedł moment podjęcia decyzji o tym co dalej. Były dwie możliwości: albo podjąć pracę w szkole, albo kontynuować tradycje rodzinne. Wybrałam to drugie. Chociaż rodzice przestrzegali mnie ,że to ciężki kawałek chleba. Nie było łatwo. Chciałam pracować w policji krakowskiej, ale kilka razy moje papiery dziwnym trafem ginęły… i zawsze ktoś inny był przyjmowany, a nie ja. Wreszcie w 2005 roku udało się. Zostałam policjantką w KPP w ... Myślenicach. Potem jeszcze rok w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie i ... praca.
Gdyby przyszło Wam odpowiedzieć na pytanie gdzie znajdują się Wasze korzenie to co usłyszelibyśmy? Wiem, że Pani Eleonora urodziła się w Myślenicach zaś pani Joasia w Krakowie.
Eleonora Lejda: Jesteśmy związane z Jasienicą i ze znajdującym sie tutaj rodzinnym domem. Wprawdzie Joasia ma swoje mieszkanie w Krakowie, ale często po służbie zostaje w Jasienicy.
Chciałbym teraz zapytać Panie o tak modny dzisiaj parytet. Jak wyglądał on za pani czasów, Pani Eleonoro? Czy w strukturach ówczesnej policji pracowało dużo kobiet?
Eleonora Lejda: Kobiety w tamtej policji to przede wszystkim sekretariat, biuro paszportów, słowem robota przy biurku. Policjantek pracujących w „terenie” nie było dużo.
A jak była Pani traktowana przez kolegów policjantów?
Eleonora Lejda: Zawsze bardzo dobrze. Powiem tak: znacznie lepiej pracowało mi się z mężczyznami, niż z kobietami. Znałam dobrze żony moich kolegów, bowiem dbałam o to, aby moja sekcja przynajmniej dwa razy w roku spotykała się czy to podczas ognisk czy podczas opłatków.
Opłatków?
Eleonora Lejda: Tak. Opłatków. Żaden z moich przełożonych w czasach tzw. „komuny” nie robił z tego powodu trudności. Natomiast przykrości spotkały mnie w rodzinnej Jasienicy. Kiedy prowadziłam Joasię do pierwszej komunii osoby „życzliwe” zrobiły nam zdjęcie i wysłały do mojego szefa.
A jak parytet wygląda w policji dzisiaj?
Joanna Lejda: Współcześnie w policji pracuje znacznie więcej kobiet. Jest nas w myślenickiej komendzie kilkanaście. Ale mnie, podobnie jak mamie, znacznie lepiej pracuje się z mężczyznami. Dla kobiety, która miałaby pracować na pierwszej linii zabezpieczenia ten rodzaj zajęcia może być bardzo niebezpieczny. Zdarzało mi się podczas mojej pracy uczestniczyć w sytuacjach na drodze jeżących włosy na głowie, ale przecież nikt nie zmuszał mnie do podjęcia tego zawodu, zdecydowałam o tym sama, sama podpisałam stosowny rozkaz przyjmujący mnie w szeregi policji.
Czy mam rozumieć, że jest Pani całkowicie usatysfakcjonowana swoi wyborem zawodu?
Joanna Lejda: Tak. Chociaż służba nie jest łatwa i zabiera mnóstwo czasu, którego często brakuje mi dla siebie. To nie jest przepracownie ośmiu godzin i pójście do domu.To służba w każdym wymiarze godzin i w każdych warunkach wymagająca ogromnego poświęcenia i samozaparcia.
Pani mama pracowała z trudną młodzieżą, a jaki jest charakter Pani pracy?
Obecnie pełnię służbę w Zespole Wykroczeń. Zajmuję się wykroczeniami z zakresu ruchu drogowego.
Czy prowadzi Pani także przesłuchania?
Joanna Lejda: Tak. Te czynności leżą w zakresie moich służbowych obowiązków.
Wróćmy teraz do osoby Pani Eleonory. Od ponad roku jest Pani radną Rady Miejskiej w Myślenicach. Jakie względy spowodowały to, że podjęła Pani decyzję o kandydowaniu?
Eleonora Lejda: Kiedy zmarła moja mama musiałam czymś wypełnić pozostałą po niej pustkę. Rozejrzałam sie wokół i doszłam do wniosku, że wiele wartości i dokonań mojej mamy niszczeje, że niewiele się we wsi dzieje, a młodzież nie ma swojego kąta, że brak tutaj gospodarskiej ręki. Postanowiłam działać. Ale chcę tutaj powiedzieć, że nawet gdybym nie została wybrana na radną, to i tak podjęłabym działania zmierzające do zmiany niekorzystnego stanu rzeczy.
Jak odebrała Pani pomysł mamy o ubieganiu sie mandatu radnego?
Joanna Lejda: Byłam pełna obaw, ale nie o to, że mama może nie uzyskać aprobaty wyborców, ale dlatego, że nie wiedziałam jak zareaguje w razie wyboru mamy na radną grupa nie sprzyjających jej ludzi.
Jest Pani radną od roku, ma Pani za sobą pewne doświadczenie. Czy tak wyobrażała sobie Pani pracę radnego? Czy czuje się pani w jakiś sposób zawiedziona?
Eleonora Lejda: Czuję się zawiedziona postawą niektórych mieszkańców Jasienicy. Liczyłam na lepsze relacje i współpracę z nimi. Natomiast co do samej rady, to miałam obawy, bowiem postrzegana jestem jako radna opozycyjna, że będę przyjęta z rezerwą. Tymczasem tak nie jest.
Mówiąc o niektórych mieszkańcach wsi ma Pani na myśli …?
Eleonora Lejda: Głównie jednostkę OSP. Jest to dla mnie o tyle bolesne, że mój dziadek był jednym z założycieli tej jednostki a między innymi dzięki mojej rodzinie zwłaszcza mamie zostały wybudowane dwa obiekty strażnicy. Zawsze miałam dobre relacje ze strażakami, dlatego czuję się dzisiaj mocno zawiedziona postawą obecnego zarządu. Nad poprawą tych relacji cały czas pracuję. Nie chcę być odbierana jako osoba żaląca się, ale mam nadzieję, że w końcu zrozumiemy fakt, że jedziemy na jednym wózku i że w związku z tym powinno nam wszystkim zależeć na tym, aby wieś sie rozwijała i aby żyło się nam w niej coraz lepiej , Wierzę ,że to co do tej pory udało nam się osiągnąć z pozostałymi członkami Rady Sołeckiej wraz z Sołtysem, młodzieżą jasienicką i wolontariatem przyniesie w przyszłości jedność w dążeniu do celu jakim jest nasze dobro – Jasienica. Przecież Jasienica to piąta pod względem ilości mieszkańców wieś na terenie gminy Myślenice, a nie ma w niej nic. Nie ma świetlicy, nie ma boiska sportowego.
Czyja to wina, ludzi czy władz?
Eleonora Lejda: Myślę, że jest to przede wszystkim wina poprzednich samorządów wiejskich ale także władz, które nie bardzo interesują się, poza okresem wyborczym, tym co dzieje się w tej wsi. Jestem w Jasienicy nieprzerwanie od dziewięciu lat i nie widzę, postępu czy rozwoju. Nie można się chwalić siedmiuset metrami chodnika, kiedy inne wsie pięknieją na potęgę.
Jako radna ma Pani w ręku oręż do walki o lepszą Jasienicę. Czy korzysta Pani z niego?
Eleonora Lejda: Staram się. Pewne przedsięwzięcia udało się nawet zrealizować, jak na przykład alejkę na cmentarzu dzięki rzetelnemu Naczelnikowi Wydziału Mienia i Burmistrzowi Myślenic. Mamy także obietnicę burmistrza, że na wiosnę zostaną przeprowadzone prace porządkowe wokół budynku remizy OSP. Gdyby tak się stało, moglibyśmy w okresie letnim organizować w tym miejscu imprezy na wolnym powietrzu chociażby Dzień Dziecka.
Podobno kilka tego typu imprez zostało z Pani inicjatywy zorganizowanych?
Eleonora Lejda: Tak udało sie zorganizować czuwanie beatyfikacyjne, Dzień Dziecka, wakacyjny festyn, uroczystości z okazji Święta Niepodległości, zabawę sylwestrową, jasełka, zapusty. W Jasienicy mieszka bardzo chętna do tego typu działań młodzież. Ale, aby się samorealizować musi mieć jakiś kąt dla siebie.
Chciałbym prosić Panią o komentarz do sytuacji związanej z prowadzonymi na trenie Jasienicy pracami kanalizacyjnymi. Podobno wykonawca inwestycji pozostawił po sobie duży nieporządek. Kiedy interpelowała Pani w tej sprawie podczas jednej z sesji Rady Miejskiej burmistrz ripostował, że nieporządek nie jest aż tak duży.
Eleonora Lejda: Zabolała mnie ta riposta burmistrza. Z mojej wiedzy wynika, że drogi dojazdowe do domostw, które ludzie sami kiedyś pobudowali zostały zdewastowane. Miałam w tej sprawie kilka interwencji od mieszkańców wsi. Zaraz po tamtej sesji pojechałam i wykonałam całą serie zdjęć dokumentujących rozmiary dewastacji. Po zakończeniu prac kanalizacyjnych pierwotny stan dróg musi zostać przywrócony. Będę o to walczyć na forum Rady.
Czy może nam Pani powiedzieć jako radna jakie sprawy powinny zostać jak najszybciej załatwione w Jasienicy?
Eleonora Lejda: Przede wszystkim remont strażnicy oraz terenu bezpośrednio do niej przylegającego. Strażnica to jedyny obiekt we wsi, który poza swoimi statutowymi funkcjami może z powodzeniem pełnić rolę ośrodka i centrum kultury. Poza tym przystanki. Nie posiadają wiat ochronnych. Dzieci oczekujące na autobus marzną i mokną. Zgłaszałam ten problem już wcześniej i wybieram się do starosty powiatu myślenickiego, aby prosić go o pomoc w załatwieniu tej sprawy. Od roku nie mogę doprosić sie o przystanek naprzeciwko kościoła. Dziesięć lat temu obiecano ludziom asfalt na drogach w zamian za to, że oddali nieodpłatnie ziemię pod drogę publiczną. Do dzisiaj obietnicy nie spełniono. Chcę do tej sprawy powrócić.
Jakie widzi Pani szanse na to, aby doprowadzić do realizacji tych postulatów?
Eleonora Lejda: Myślę, że przy odrobinie dobrej woli można wszystkie te sprawy załatwić, tym bardziej, że nie wymagają one zbyt daleko idących nakładów finansowych.
Zwracam sie teraz do Pani Joasi. Jak jako policjantka ocenia Pani stopień bezpieczeństwa Jasienicy? Czy to bezpieczna wieś czy nie?
Joanna Lejda: Myślę, że nie jest pod tym względem najgorzej. Są wsie bardziej od Jasienicy niebezpieczne. Nieszczęściem wsi jest natomiast bardzo ruchliwa i zatłoczona droga, na której co jakiś czas dochodzi do groźnych wypadków. Jestem zbulwersowana kwestią przystanków autobusowych, które pozbawione są jakichkolwiek zatoczek. Dawna ich lokalizacja była o wiele korzystniejsza i bardziej bezpieczna. Droga przez Jasienicę jest słabo oświetlona, brak chodnika w miejscach najbardziej newralgicznych co też nie wpływa na poprawę jej bezpieczeństwa, a raczej na odwrót.
Wszystkie te uwagi skierowane powinny zostać pod adresem starostwa, wszak to droga powiatowa, czy zgłaszała Pani jako radna te problemy staroście?
Eleonora Lejda: Jestem z panem starostą umówiona i być może do naszego spotkania dojdzie, zanim jeszcze ten numer Sedna trafi do rąk czytelników. Czy jednak spotkanie to przyniesie oczekiwane efekty nie umiem powiedzieć. Interpelacje w tych spawach też składałam.
Czy już teraz zastanawia się Pani nad reelekcją?
Eleonora Lejda: Oczywiście, że... tak. Jeśli tylko zdrowie pozwoli chciałabym kontynuować i doprowadzić do finału rozpoczęte dzieło i pomagać innym aby żyło nam się lepiej , godniej i weselej.

 Czuję się zawiedziona postawą niektórych mieszkańców Jasienicy. Liczyłam na lepsze relacje i współpracę z nimi. (…) Głównie chodzi mi o jednostkę OSP - o pracy w policji, samorządzie i sytuacji w Jasienicy opowiada radna Eleonora Lejda wraz z córką


Najnowszy numer miesięcznika Sedno w kioskach już od 10 marca

SEDNO: Łączy Panie nie tylko bardzo bliskie pokrewieństwo, ale także wykonywany zawód. Obie Panie byłyście lub jesteście aktualnie ... policjantkami. Czy możecie powiedzieć kilka słów na ten temat?
Eleonora Lejda: Pracowałam w policji przez trzydzieści lat. Od 1971 do 2001 roku. Wszystko zaczęło się i skończyło w Komendzie Wojewódzkiej w Krakowie. Bardzo krótko pracowałam w policyjnej izbie dziecka. Potem w Nowej Hucie z młodocianymi. Pod koniec, tuż przed przejściem na emeryturę kierowałam grupą szesnastu ludzi. Zajmowaliśmy sie czynami karalnymi wśród młodocianych. Praca z młodzieżą trudną przynosiła mi wiele satysfakcji. Tym bardziej, że niektórzy z moich podopiecznych trafili nawet do hospicjum jako wolontariusze. Kończyłam karierę policyjną w stopniu starszego aspiranta. Odeszłam na emeryturę także dlatego, że pogorszył się poważnie stan zdrowia mojej matki i musiałam zająć się opieką nad nią.

Czy ten trzydziestoletni rozdział pracy mamy w roli policjantki był dla Pani bodźcem do tego, aby pójść w jej ślady?
Joanna Lejda:
Oczywiście. Już od czwartej klasy podstawówki nosiłam klucz od mieszkania na szyi i musiałam być bardzo samodzielna bowiem oboje rodzice pracowali w policji i często nie było ich w domu ze względu na charakter służby, która nierzadko trwała od rana do wieczora. Tak więc wyrastałam w atmosferze szacunku dla służby, która wymagała ogromngo poświęcenia.

Kiedy skończyłam szkołę podstawową moi rodzice chcieli, abym kontynuowała naukę w szkole gastronomicznej. Były nawet plany otwarcia własnej restauracji. Ale los chciał inaczej. Najpierw trafiłam do średniej szkoły o profilu informatycznym, potem na studia pedagogiczne. Kiedy je ukończyłam nadszedł moment podjęcia decyzji o tym co dalej. Były dwie możliwości: albo podjąć pracę w szkole, albo kontynuować tradycje rodzinne. Wybrałam to drugie. Chociaż rodzice przestrzegali mnie ,że to ciężki kawałek chleba. Nie było łatwo. Chciałam pracować w policji krakowskiej, ale kilka razy moje papiery dziwnym trafem ginęły… i zawsze ktoś inny był przyjmowany, a nie ja. Wreszcie w 2005 roku udało się. Zostałam policjantką w KPP w ... Myślenicach. Potem jeszcze rok w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie i ... praca.

Gdyby przyszło Wam odpowiedzieć na pytanie gdzie znajdują się Wasze korzenie to co usłyszelibyśmy? Wiem, że Pani Eleonora urodziła się w Myślenicach zaś pani Joasia w Krakowie.
Eleonora Lejda: Jesteśmy związane z Jasienicą i ze znajdującym sie tutaj rodzinnym domem. Wprawdzie Joasia ma swoje mieszkanie w Krakowie, ale często po służbie zostaje w Jasienicy.

Chciałbym teraz zapytać Panie o tak modny dzisiaj parytet. Jak wyglądał on za pani czasów, Pani Eleonoro? Czy w strukturach ówczesnej policji pracowało dużo kobiet?
Eleonora Lejda: Kobiety w tamtej policji to przede wszystkim sekretariat, biuro paszportów, słowem robota przy biurku. Policjantek pracujących w „terenie” nie było dużo.

A jak była Pani traktowana przez kolegów policjantów?
Eleonora Lejda:
Zawsze bardzo dobrze. Powiem tak: znacznie lepiej pracowało mi się z mężczyznami, niż z kobietami. Znałam dobrze żony moich kolegów, bowiem dbałam o to, aby moja sekcja przynajmniej dwa razy w roku spotykała się czy to podczas ognisk czy podczas opłatków.

Opłatków?
Eleonora Lejda: Tak. Opłatków. Żaden z moich przełożonych w czasach tzw. „komuny” nie robił z tego powodu trudności. Natomiast przykrości spotkały mnie w rodzinnej Jasienicy. Kiedy prowadziłam Joasię do pierwszej komunii osoby „życzliwe” zrobiły nam zdjęcie i wysłały do mojego szefa.

A jak parytet wygląda w policji dzisiaj?
Joanna Lejda:
Współcześnie w policji pracuje znacznie więcej kobiet. Jest nas w myślenickiej komendzie kilkanaście. Ale mnie, podobnie jak mamie, znacznie lepiej pracuje się z mężczyznami. Dla kobiety, która miałaby pracować na pierwszej linii zabezpieczenia ten rodzaj zajęcia może być bardzo niebezpieczny. Zdarzało mi się podczas mojej pracy uczestniczyć w sytuacjach na drodze jeżących włosy na głowie, ale przecież nikt nie zmuszał mnie do podjęcia tego zawodu, zdecydowałam o tym sama, sama podpisałam stosowny rozkaz przyjmujący mnie w szeregi policji.

Czy mam rozumieć, że jest Pani całkowicie usatysfakcjonowana swoi wyborem zawodu?
Joanna Lejda:
Tak. Chociaż służba nie jest łatwa i zabiera mnóstwo czasu, którego często brakuje mi dla siebie. To nie jest przepracownie ośmiu godzin i pójście do domu.To służba w każdym wymiarze godzin i w każdych warunkach wymagająca ogromnego poświęcenia i samozaparcia.

Pani mama pracowała z trudną młodzieżą, a jaki jest charakter Pani pracy?
Obecnie pełnię służbę w Zespole Wykroczeń. Zajmuję się wykroczeniami z zakresu ruchu drogowego.

Czy prowadzi Pani także przesłuchania?
Joanna Lejda:
Tak. Te czynności leżą w zakresie moich służbowych obowiązków.

Wróćmy teraz do osoby Pani Eleonory. Od ponad roku jest Pani radną Rady Miejskiej w Myślenicach. Jakie względy spowodowały to, że podjęła Pani decyzję o kandydowaniu?
Eleonora Lejda:
Kiedy zmarła moja mama musiałam czymś wypełnić pozostałą po niej pustkę. Rozejrzałam sie wokół i doszłam do wniosku, że wiele wartości i dokonań mojej mamy niszczeje, że niewiele się we wsi dzieje, a młodzież nie ma swojego kąta, że brak tutaj gospodarskiej ręki. Postanowiłam działać. Ale chcę tutaj powiedzieć, że nawet gdybym nie została wybrana na radną, to i tak podjęłabym działania zmierzające do zmiany niekorzystnego stanu rzeczy.

Jak odebrała Pani pomysł mamy o ubieganiu sie mandatu radnego?
Joanna Lejda:
Byłam pełna obaw, ale nie o to, że mama może nie uzyskać aprobaty wyborców, ale dlatego, że nie wiedziałam jak zareaguje w razie wyboru mamy na radną grupa nie sprzyjających jej ludzi.


"Czuję się zawiedziona postawą niektórych mieszkańców Jasienicy. Liczyłam na lepsze relacje i współpracę z nimi"


Jest Pani radną od roku, ma Pani za sobą pewne doświadczenie. Czy tak wyobrażała sobie Pani pracę radnego? Czy czuje się pani w jakiś sposób zawiedziona?
Eleonora Lejda:
Czuję się zawiedziona postawą niektórych mieszkańców Jasienicy. Liczyłam na lepsze relacje i współpracę z nimi. Natomiast co do samej rady, to miałam obawy, bowiem postrzegana jestem jako radna opozycyjna, że będę przyjęta z rezerwą. Tymczasem tak nie jest.

Mówiąc o niektórych mieszkańcach wsi ma Pani na myśli …?

Eleonora Lejda: Głównie jednostkę OSP. Jest to dla mnie o tyle bolesne, że mój dziadek był jednym z założycieli tej jednostki a między innymi dzięki mojej rodzinie zwłaszcza mamie zostały wybudowane dwa obiekty strażnicy. Zawsze miałam dobre relacje ze strażakami, dlatego czuję się dzisiaj mocno zawiedziona postawą obecnego zarządu.

Nad poprawą tych relacji cały czas pracuję. Nie chcę być odbierana jako osoba żaląca się, ale mam nadzieję, że w końcu zrozumiemy fakt, że jedziemy na jednym wózku i że w związku z tym powinno nam wszystkim zależeć na tym, aby wieś sie rozwijała i aby żyło się nam w niej coraz lepiej , Wierzę ,że to co do tej pory udało nam się osiągnąć z pozostałymi członkami Rady Sołeckiej wraz z Sołtysem, młodzieżą jasienicką i wolontariatem przyniesie w przyszłości jedność w dążeniu do celu jakim jest nasze dobro – Jasienica. Przecież Jasienica to piąta pod względem ilości mieszkańców wieś na terenie gminy Myślenice, a nie ma w niej nic. Nie ma świetlicy, nie ma boiska sportowego.

Czyja to wina, ludzi czy władz?
Eleonora Lejda:
Myślę, że jest to przede wszystkim wina poprzednich samorządów wiejskich ale także władz, które nie bardzo interesują się, poza okresem wyborczym, tym co dzieje się w tej wsi. Jestem w Jasienicy nieprzerwanie od dziewięciu lat i nie widzę, postępu czy rozwoju. Nie można się chwalić siedmiuset metrami chodnika, kiedy inne wsie pięknieją na potęgę.

Jako radna ma Pani w ręku oręż do walki o lepszą Jasienicę. Czy korzysta Pani z niego?
Eleonora Lejda:
Staram się. Pewne przedsięwzięcia udało się nawet zrealizować, jak na przykład alejkę na cmentarzu dzięki rzetelnemu Naczelnikowi Wydziału Mienia i Burmistrzowi Myślenic. Mamy także obietnicę burmistrza, że na wiosnę zostaną przeprowadzone prace porządkowe wokół budynku remizy OSP. Gdyby tak się stało, moglibyśmy w okresie letnim organizować w tym miejscu imprezy na wolnym powietrzu chociażby Dzień Dziecka.

Podobno kilka tego typu imprez zostało z Pani inicjatywy zorganizowanych?
Eleonora Lejda:
Tak udało sie zorganizować czuwanie beatyfikacyjne, Dzień Dziecka, wakacyjny festyn, uroczystości z okazji Święta Niepodległości, zabawę sylwestrową, jasełka, zapusty. W Jasienicy mieszka bardzo chętna do tego typu działań młodzież. Ale, aby się samorealizować musi mieć jakiś kąt dla siebie.

Chciałbym prosić Panią o komentarz do sytuacji związanej z prowadzonymi na trenie Jasienicy pracami kanalizacyjnymi. Podobno wykonawca inwestycji pozostawił po sobie duży nieporządek. Kiedy interpelowała Pani w tej sprawie podczas jednej z sesji Rady Miejskiej burmistrz ripostował, że nieporządek nie jest aż tak duży.
Eleonora Lejda:
Zabolała mnie ta riposta burmistrza. Z mojej wiedzy wynika, że drogi dojazdowe do domostw, które ludzie sami kiedyś pobudowali zostały zdewastowane. Miałam w tej sprawie kilka interwencji od mieszkańców wsi. Zaraz po tamtej sesji pojechałam i wykonałam całą serie zdjęć dokumentujących rozmiary dewastacji. Po zakończeniu prac kanalizacyjnych pierwotny stan dróg musi zostać przywrócony. Będę o to walczyć na forum Rady.

Czy może nam Pani powiedzieć jako radna jakie sprawy powinny zostać jak najszybciej załatwione w Jasienicy?
Eleonora Lejda:
Przede wszystkim remont strażnicy oraz terenu bezpośrednio do niej przylegającego. Strażnica to jedyny obiekt we wsi, który poza swoimi statutowymi funkcjami może z powodzeniem pełnić rolę ośrodka i centrum kultury. Poza tym przystanki. Nie posiadają wiat ochronnych. Dzieci oczekujące na autobus marzną i mokną. Zgłaszałam ten problem już wcześniej i wybieram się do starosty powiatu myślenickiego, aby prosić go o pomoc w załatwieniu tej sprawy. Od roku nie mogę doprosić sie o przystanek naprzeciwko kościoła. Dziesięć lat temu obiecano ludziom asfalt na drogach w zamian za to, że oddali nieodpłatnie ziemię pod drogę publiczną. Do dzisiaj obietnicy nie spełniono. Chcę do tej sprawy powrócić.

Jakie widzi Pani szanse na to, aby doprowadzić do realizacji tych postulatów?
Eleonora Lejda:
Myślę, że przy odrobinie dobrej woli można wszystkie te sprawy załatwić, tym bardziej, że nie wymagają one zbyt daleko idących nakładów finansowych.

Zwracam się teraz do Pani Joasi. Jak jako policjantka ocenia Pani stopień bezpieczeństwa Jasienicy? Czy to bezpieczna wieś czy nie?
Joanna Lejda:
Myślę, że nie jest pod tym względem najgorzej. Są wsie bardziej od Jasienicy niebezpieczne. Nieszczęściem wsi jest natomiast bardzo ruchliwa i zatłoczona droga, na której co jakiś czas dochodzi do groźnych wypadków. Jestem zbulwersowana kwestią przystanków autobusowych, które pozbawione są jakichkolwiek zatoczek. Dawna ich lokalizacja była o wiele korzystniejsza i bardziej bezpieczna. Droga przez Jasienicę jest słabo oświetlona, brak chodnika w miejscach najbardziej newralgicznych co też nie wpływa na poprawę jej bezpieczeństwa, a raczej na odwrót.

Wszystkie te uwagi skierowane powinny zostać pod adresem starostwa, wszak to droga powiatowa, czy zgłaszała Pani jako radna te problemy staroście?
Eleonora Lejda:
Jestem z panem starostą umówiona i być może do naszego spotkania dojdzie, zanim jeszcze ten numer Sedna trafi do rąk czytelników. Czy jednak spotkanie to przyniesie oczekiwane efekty nie umiem powiedzieć. Interpelacje w tych spawach też składałam.

Czy już teraz zastanawia się Pani nad reelekcją?
Eleonora Lejda:
Oczywiście, że... tak. Jeśli tylko zdrowie pozwoli chciałabym kontynuować i doprowadzić do finału rozpoczęte dzieło i pomagać innym aby żyło nam się lepiej , godniej i weselej.

 

Komentarze (138)

  • Brak zdjęcia
    21 mar 2012

    przed wyborami deklarowała że odda dietę radnego na cele charytatywne , ciekawe czy dotrzymuje słowa???????????

    37 7 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    29 mar 2012

    rdzenna je....do doktora trzeba tobie pójść, dopóki nie jest za późno...być może znajdą dla ciebie lek na chorą zazdrość....

    24 5 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    21 mar 2012

    Życie nie bajka, nie głaszcze po jajkach :)

    25 7 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    21 mar 2012

    "da się zauważyć, że dzięki tej radnej w jasienicy w końcu coś drgnęło, wcześniej to właściwie nic się nie działo." Dokładnie bo poprzednią "naszą" radna była pani Ela M całkowicie związana z panującym układem i slepo posłuszna swojej szefowej a jak wiadomo osoba ta wywiera spory wpływ, a przynajmniej tak jej sie wydaje, na ludzi i ich zachowania. Teraz Pani Eleonora robi swoje i trzymam za nią kciuki.

    24 6 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    28 mar 2012

    "Żenada" może poszczycić się jedynie dyplomikiem studiów z miasta o nikłych tradycjach akademickich ...Uniwersytet Świętokrzyski".....w Kielcach.....buahahahahahha....

    22 4 Odpowiedz

Zobacz więcej