Iza Gablankowska: Będę walczyć o miejsce w zespole
- 17 stycznia 2011
Siatkówka to przecież nie całe życie. Na pewno jest jego znaczącą częścią, ale na tym etapie trzeba ją potraktować na większym luzie. Są jeszcze inne zajęcia – w wywiadzie dla Sedna mówi Iza Gablankowska, siatkarka Dalinu Myślenice
Najnowszy numer Sedna w kioskach od 10 stycznia
SEDNO: Stare powiedzenie mówi, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. W przypadku Pani i w przypadku Pani córki powiedzenie to pasuje jak ulał. Kiedy po raz pierwszy zorientowała się Pani, że Iza będzie siatkarką i pójdzie tą sama drogą sportową co jej mama?
ELŻBIETA GABLANKOWSKA: Zaraz jak tylko się urodziła …
… ?
E.G: Tak, tak. Była duża i miała długie nogi. Pomyślałam wówczas, że na pewno będzie z niej siatkarka.
Iza, a Ty, kiedy Ty zorientowałaś się, że będziesz grać w siatkówkę?
IZA GABLANKOWSKA: Będąc w trzeciej klasie podstawówki.
To dość wcześnie?
I.G: Tak. Pierwsze treningi z mamą przekonały mnie do tego, aby uprawiać tę dyscyplinę sportu.
Czyli można powiedzieć, że mama była Twoim pierwszym trenerem?
I.G: Tak. Pierwszym i najbardziej wymagającym, zaraz po pani Teresie Sikorze, pod której okiem trenuję już 5 rok w juniorkach i kadetkach.
Jak układała się Pani współpraca z córką podczas treningów?
E.G: O, nie najlepiej. Wcale mnie nie słuchała.
Czy tak było istotnie, nie chciałaś słuchać mamy – trenerki?
I.G: Tak, to prawda, byłam krnąbrną nastolatką nie słuchającą swojego trenera. Ale teraz nasza współpraca układa się dużo lepiej. Jestem uczennicą Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych na Zarabiu, a mama jest moją wychowawczynią i nauczycielem WF-u.
Dzisiaj Iza gra w pierwszej drużynie II-ligowego Dalinu. Poszła dokładnie w ślady mamy, zajmuje bowiem pozycję środkowej?
E.G: Istotnie. Kiedyś, przed laty, występując w podstawowej szóstce II-ligowej drużyny Dalinu, grałam na środku bloku, tak jak Iza dzisiaj. Pomimo nie najlepszych warunków fizycznych dysponowałam dobrą skocznością i mogłam z powodzeniem grać na tej pozycji.
Iza takich problemów nie ma. Wzrost odziedziczyła chyba po tacie?
E.G: Tak, zdecydowanie po tacie. Iza ma 180 centymetrów wzrostu choć, nie wiem dlaczego, sama odejmuje sobie 3 centymetry.
Czasy się zmieniają. Zapytam teraz Izę. Czy rozpoczynając sezon jako rezerwowa miałaś cichą nadzieję na to, że trener Bicz da Ci szansę gry w pierwszej szóstce?
I.G: Gdzieś tam skrycie liczyłam na to, ale dzisiaj wiem, że pomógł mi przypadek i … pech koleżanki z drużyny. Gdyby nie kontuzja Marty Świerczyńskiej, pewnie nie zagrałabym pełnego meczu i nie miałabym szansy udowodnienia, że mogę zastąpić kontuzjowaną koleżankę.
Czy kiedy Marta powróci na parkiet, zostaniesz z powrotem sprowadzona do roli wchodzącej? Przecież udowodniłaś, że potrafisz dobrze grać, że masz talent i że należy ci się szansa?
I.G: Nie wiem, pewnie tak będzie, ale rywalizacja w drużynie to coś zdrowego, coś co mobilizuje, dlatego będę walczyć o miejsce w zespole.
Jak, jako trenerka i doświadczona siatkarka ocenia Pani swoją córkę?
E.G: Nie chciałbym, aby zabrzmiało to nieskromnie, ale myślę, że Iza ma zadatki na bardzo dobrą siatkarkę. Gdyby tylko chciała …?
A co, nie chce?
E.G: Nie chce wyjeżdżać na zgrupowania kadry Małopolski, gdy tymczasem jest to pierwszy krok do rozpoczęcia prawdziwej, siatkarskiej kariery.
Czy to prawda Izo, nie chcesz trenować z kadrą Małopolski?
I.G: Nie odpowiadają mi warunki i atmosfera tych zgrupowań. Na przykład z dziewczętami z kadry nie można porozmawiać o niczym innym jak tylko o siatkówce.
Ale przecież siatkówka to dla tych dziewcząt całe życie, trenują ją, grają w nią, myślą o niej w kategoriach przyszłości … ?
I.G: Mam trochę inne podejście do sprawy. Siatkówka to przecież nie całe życie. Na pewno jest jego znaczącą częścią, ale na tym etapie trzeba ją potraktować na większym luzie. Są jeszcze inne zajęcia.
Na przykład?
I.G: Na przykład muzyka.
… ?
I.G: Tak, muzyka. Jestem uczennicą szkoły muzycznej „Yamaha”, którą prowadzi mój wujek, brat taty, gram na pianinie, gitarze i śpiewam. Bardzo lubię to robić.
Czy mam rozumieć, że wciąż jeszcze nie jesteś zdecydowana czy siatkówka powinna stanowić cel Twojego życia?
I.G: Tak, tak to należy rozumieć. Pewnie tak się stanie, że siatkówka zdominuje bez reszty moje życie, ale do ostatecznej decyzji czy tak będzie, muszę jeszcze dojrzeć.
Czy Pani coś z tego rozumie?
E.G: Oczywiście. Iza ma szesnaście lat. To klasyczny nastolatek z tysiącem pomysłów na życie. Ma wiele zainteresowań, jest związana z Myślenicami; rodziną i przyjaciółmi. Jasne, że chciałabym, aby grała w siatkówkę, ale nie będę jej do niczego zmuszać. Nic na siłę - to moja dewiza. Jeśli Iza podejmie decyzję o tym, że „idzie” w siatkówkę, będzie to tylko i wyłącznie jej decyzja.
Ale nie wyklucza Pani swojej pomocy, tej menadżerskiej i tej mentalnej?
E.G: To naturalne. Jeśli zobaczę u Izy wolę uprawiania siatkówki przez najbliższe kilka lat, pomogę jej w tym na ile będę to wstanie uczynić.
Nie chcesz uczestniczyć w zajęciach kadry Małopolski, mimo iż jest to przepustka do dalszej kariery, jak zatem widzisz kwestię wybicia się ponad drugoligowy poziom i uprawiania siatkówki na wyższym, może nawet reprezentacyjnym poziomie?
I.G: Mam nadzieję, że Dalin, w którym gram, wywalczy miejsce w I lidze, a tam znacznie zwiększają się szanse na to, że ktoś mnie dostrzeże, jeśli będę naprawdę dobra.
Wierzysz w awans Dalinu do pierwszej ligi?
I.G: Wierzę.
Obie grałyście lub gracie w drużynie walczącej w szeregach drugiej ligi. Jaka była druga liga za Pani czasów, a jaka jest dzisiaj?
E.G: Druga liga sprzed prawie trzydziestu lat, była drugą klasą rozgrywkową. Obecnie druga liga jest trzecią klasą rozgrywkową. (po LSK i I lidze B).
Gdyby przyszło Pani porównać poziom i styl siatkówki z Pani najlepszych lat, a ten dzisiejszy, to jakie różnice wymieniłaby Pani na pierwszym miejscu?
E.G: Myślę, że nasza siatkówka, ta sprzed lat, była bardziej kombinacyjna, szybsza i bardziej techniczna, a co za tym idzie ładniejsza dla oka. Grałyśmy z krótkiej, podwójnej krótkiej, z drugiej linii. Taktyka gry opierała się na dwóch rozgrywających, dwóch środkowych i dwóch atakujących (lewoskrzydłowych) zawodniczkach. Dzisiejsza siatkówka to gra, w której decydującą rolę odgrywają warunki fizyczne i siła.
Czy to źle?
E.G: Może nie źle, ale inaczej. Musimy pamiętać o tym, że w czasach gdy byłam zawodniczką nie istniała pozycja libero, nie znane były także takie zagrania jak na przykład z obejścia, z jednej nogi, choć już próbowałyśmy je nieśmiało stosować. To była zupełnie inna siatkówka. Czy lepsza, czy gorsza? Inna.
Wróćmy jeszcze na chwilę do dzisiejszej siatkówki. Jesteś na początku swojej sportowej drogi, jakie elementy siatkarskiego rzemiosła już opanowałaś, o których możesz powiedzieć: to moja mocna strona, a nad którymi musisz jeszcze popracować?
I.G: Myślę, że moim atutem jest zagrywka, choć może jeszcze niezbyt regularna. Sporo pracy czeka mnie natomiast w tematach: bloku i obrony.
Czy mama coś podpowiada?
I.G: Mama i tata. Tata też zna się na siatkówce. Zawsze po meczu następuje analiza: gdzie źle ułożyłam do bloku ręce, gdzie dobrze i.t.d.
Kończąc naszą rozmowę chciałem jeszcze zapytać o jedno: czy Iza jest szansą na to, że z Myślenic pochodzić będzie kolejny po Karolinie Kosek i Joannie Mirek siatkarki talent na miarę reprezentacji kraju?
E.G: Bardzo bym tego chciała i myślę, że istnieją na to szanse, choć może w tej chwili jest jeszcze za wcześnie by wyrażać takie opinie. Wszystko w rękach samej Izy. Jeśli będzie chciała grać w siatkówkę i poświęci jej swój czas, być może tak się kiedyś stanie.
Elżbieta Gablankowska – treningi siatkarskie w KS Dalin Myślenice rozpoczynała mając 11 lat, pierwszym jej trenerem był Jan Bałuk. W wieku 14 lat zagrała swój pierwszy mecz jako zawodniczka Dalinu (wówczas w czwartoligowym zespole). W 1981 roku wraz ze swoją drużyną wywalczyła awans do II ligi. W latach 1981 – 1985 studiowała na krakowskiej AWF na kierunku trenerskim, w latach 1983 – 1985 reprezentowała barwy III-ligowego AZS AWF Kraków. W 1985 roku z zespołem tym wywalczyła awans do II ligi. Po ukończeniu studiów powróciła do Dalinu i grała w jego szeregach przez lata 1985 do 1988. W sezonie 1985/86 pełniła funkcję grającego trenera. Spod jej ręki wyszła m.in. Joanna Mirek (Podoba). Obecnie Elżbieta Gablankowska jest trenerem grupy naborowej klas 4-6 szkół podstawowych.
Izabella Gablankowska – mając 10 lat rozpoczęła treningi siatkarskie w Szkole Podstawowej numer 4 w Myślenicach. Jej pierwszym trenerem była mama Elżbieta. Od 12 roku życia trenuje w Dalinie. W chwili obecnej jest filarem zespołu juniorek i kadetek, gra także w pierwszej drużynie II-ligowego Dalinu. Jest uczennicą I klasy o profilu biologiczno – geograficznym i sportowym liceum w ZSP im. Tytusa Chałubińskiego w Myślenicach. Wielki talent siatkarski, nadzieja myślenickiej siatkówki.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.
znam Izę z podstawówki i takiego głosu jak ona część z Was może tylko pozazdrościć. Brzydka ? Kogo obchodzi Twoje zdanie koleś/kolesiowa . Ma talent a ten artykuł jest o tym i nikogo Twoje osobiste upodobania nie obchodzą !
Ludzie jacy Wy jesteście żałośni!
i do tego zazdrośni!
dziewczyna ma ogromny talent!
zauważcie, że jest młodsza o 10 lat od koleżanek z zespołu, a gra na ich poziome albo nawet lepiej!
więc jak komuś nie pasuje to niech najpierw pokaże co potrafi, zagra przynajmniej na jej poziomie, a później komentuje!
Trzymaj tak dalej Iza. :)
Gratuluje!
Ilu tu frustratów... fuj, fuj!
Najpierw sami wykażcie się czymś wartościowym, a potem oceniajcie innych. Anonimowo łatwo jest krytykować.
Życzę powodzenia utalentowanej siatkarce:)
Trzymam kciuki za Izę, bardzo mądra i utalentowana dziewczyna !! Życzę powodzenia, w każdej dziedzinie życia :)
Życzę wszystkiego najlepszego! Potrzeba sportowych tematów w Myślenicach i docenienia pracy sportowców!I tych poświęcających się siatkówce i innym dyscyplinom.