Kowal z Sułkowic naprawił napis Arbeit macht frei
- 1 czerwca 2011
W tajemnicy przed światem kowal z Sułkowic Edward Garbień prostował napis „Arbeit macht frei” na zlecenie Muzeum Auschwitz z Oświęcimia
fot. z arch. Edwarda Garbienia
Chyba nikt z mieszkańców Sułkowic i okolic nie przypuszczał, że takie rzeczy mogą się dziać w ich sąsiedztwie. Pod stałą ochroną dwóch strażników z bronią palną, dwóch pracowników nadzoru z Muzeum Auschwitz, pod okiem kamer, w specjalnym pomieszczeniu w budynku firmy Edex-pol mieszczącej się na ul. Ptasznica w Sułkowicach znajdował się najbardziej znany na świecie napis „Arbeit macht frei” pochodzący z znad historycznej bramy głównej niemieckiego obozu Auschwitz, który po kradzieży wymagał gruntownej renowacji i prostowania. Ponad rok trwały prace nad przywróceniem pierwotnej wersji napisu, dokumentowanie prac nad każdym centymetrem metalowej konstrukcji. Dzięki Edwardowi Garbieniowi – współwłaścicielowi firmy oraz jego dwóm współpracownikom – Jackowi Kopcie i Sylwestrowi Chwale napis powrócił do pierwotnej wersji z czasów wojny.
- Napis był bardzo zniszczony, korozja postępowała przez lata. Zostały naprawione wszystkie zwieńczenia materiału. Nie wszyscy wiedzą, że w latach 50-tych do napisu były dołożone zawiasy, gdyż ten się „rozjechał”. Przez to ucierpiał zawias główny – mówi Edward Garbień.
Spawanie pociętych części odbyło się w Krakowie. Cała matryca do spawania znajdowała się w Sułkowicach. Napis z obozu w Auschwitz trzymano tutaj dwa tygodnie na przełomie stycznia i lutego 2011 r. Tu zostały usunięte wtórne spawy przy każdej literze. Chodziło o to, żeby poprawić napis tak, żeby było jak najmniej elementów ingerencyjnych. Każda jedna poprawka była konsultowana z konserwatorami i pracownikami muzeum. Renowacja napisu odbywała się przy współpracy Edwarda Garbienia z wydziałem Kuźnictwa na Akademii Górniczo – Hutniczej w Krakowie.
Edward Garbień wykonał prace renowacyjne napisu „Arbeit macht frei” całkowicie za darmo i bezinteresownie. Wszelkie działania były utrzymywane w tajemnicy na polecenie dyrektora muzeum Piotra M.A. Cywińskiego, tak, by można było bezpiecznie przeprowadzić odnowę zabytku, bez zbędnego szumu medialnego i by nie wzbudzić zainteresowania potencjalnych złodziei.
Joanna Gatlik
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.
heh, pracowałem kiedyś w tej firmie i faktycznie ten napis powinien wisieć nad wejściem do zakładu...
Ciekawi mnie tylko ile czasu zajęło więźniom bez specjalistycznych narzędzi wykonanie tego napisu a ile trwała naprawa i jakie były jej koszty?
Kowal ze Sułkowic nie wziął pieniędzy ale wszelkiej maści eksperci nieźle się obłowili.
To, że akurat kowal z Sułkowic naprawiał napis nie powinno dziwić, bo nie od dziś wiadomo, że tak, jak np. Kalwaria Zebrzydowska słynie z mebli, tak Sułkowice z kowali.
Kto by pomyślał, że 100m od domu takie cuda się dzieją :))) fach w ręku !
No tak, mamy wspaniałych rzemieślników i rozsądnych kupców którch M.O. nie szanuje. Próbuje niszczyć busy !
Ręce precz od busów !!!