Wyszli na Rysy, a następnie z nich zjechali. To wszystko na własnej produkcji splitboardach
Paweł Matuszyński i Maciej Masełko to pierwsi myśleniczanie, którzy wyszli a następnie zjechali z Rysów na splitboardach. To sprzęt, który w trakcie wspinaczki używany jest jako narty, natomiast do zjazdu, po połączeniu służy jako snowboard
Deski rozdzielcze działające jak narty lub snowboard to nowość w zimowej turystyce górskiej. Podczas wspinaczki używane są jak narty turystyczne, które wyposażone w tzw. „foki” pozwalają zdobywać szczyty. Natomiast łącząc je można na nich zjeżdżać jak na snowboardzie. Taki sprzęt wyprodukowało na swój użytek dwóch myśleniczan, którzy jak twierdzą, są pierwszymi mieszkańcami naszego miasta, którzy zdobyli Rysy, a następnie z nich zjechali właśnie na splitboardach.
- Od dłuższego czasu w tym sezonie planowaliśmy wejście i zjazd z Rysów. Wyczekiwanie na odpowiednie warunki pogodowe i śniegowe, to kluczowe elementy przy takiej wyprawie – mówi Paweł Matuszyński.
Wyprawę rozpoczęli od parkingu na Palenicy, skąd pokonali trasę przez zamarznięte Morskie Oko oraz Czarny Staw. - Przy schronisku odbezpieczyliśmy plecaki lawinowe oraz włączyliśmy i skontrolowaliśmy działanie naszych detektorów lawinowych. Dalsza trasa, przez swoje nachylenie zmusza do użycia raków oraz czekanów. Splitboardy zapieliśmy na plecaki i analizowaliśmy potencjalne ryzyko dalszego poruszania się – opowiadają.
Brak wiatru w poprzednich dniach nie spowodował powstania tzw. „poduch śnieżnych”, a północna wystawa nie jest mocno nasłoneczniona, co sprawia, że o tej porze roku jest bezpieczniejsza. Warunki pogodowe oraz aktualny stan pokrywy śnieżnej pozwoliły na bezpieczne dotarcie na szczyt.
- Pogoda sprawiła, że na szczycie delektowaliśmy się widokiem. Zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęć, poskładaliśmy deski i ruszyliśmy w dół. Śnieg do jazdy był bardzo wymagający. Dużo szreni i tępego śniegu w tak stromym terenie mocno dał nam w kość. Zjazd zakończyliśmy na tafli czarnego stawu przybiciem „piątki”. Rysy zdobyte i zjechane – mówi Paweł.
Pokonanie całej trasy zajęło im 13 godzin.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.