Miasto

Zdzisław Uchacz: To moja najważniejsza i najtrudniejsza rola

Zdzisław Uchacz: To moja najważniejsza i najtrudniejsza rola

 

Zdzisław Uchacz: Do tej pory to moja najważniejsza i najtrudniejsza rola
- Ilekroć wcielam się w postać Marszałka, tyle razy jestem bardzo spięty. To olbrzymia odpowiedzialność. Wiele setek oczu skierowanych jest tylko na mnie, ludzie śledzą każdy mój ruch, patrzą w jaki sposób salutuję, w jaki sposób idę, wykonują mnóstwo zdjęć - mówi Zdzisław Uchacz, aktor odgrywający rolę marszałka Józefa Piłsudskiego podczas Święta 11 Listopada
SEDNO: Czy możemy w naszej rozmowie zwracać się do Pana tytułując Go Marszałkiem?
ZDZISŁAW UCHACZ: (uśmiech) Byłby to dla mnie wielki zaszczyt, ale raczej nie.
Rozumiem, że społeczność Myślenic dobrze odbiera postać Józefa Piłsudzkiego kreowaną przez Pana, a jak odbiera Pan sam tę rolę?
Ilekroć wcielam się w postać Marszałka, tyle razy jestem bardzo spięty. To olbrzymia odpowiedzialność. Wiele setek oczu skierowanych jest tylko na mnie, ludzie śledzą każdy mój ruch, patrzą w jaki sposób salutuję, w jaki sposób idę, wykonują mnóstwo zdjęć.
Czy poza uczuciem tremy i spięcia, o którym Pan mówi, czy ma Pan odczucie doniosłości tej roli?
Oczywiście, że tak. Rola Marszałka jest mocno związana z moim życiem rodzinnym. Mój dziadek był żołnierzem legionistą, a to wiele w tym względzie wyjaśnia.
Wcielał się Pan w postać Marszałka czterokrotnie, pamiętam, że za pierwszym razem doszło do zabawnego incydentu z odklejającymi się wąsami?
Tak. Na pomysł inscenizacji z udziałem Marszałka wpadł Leszek Pniaczek, myślenicki aktor. Ale wpadł dość późno i mieliśmy niewiele czasu na to, aby przygotować ubiór Marszałka. Mundur został przygotowany na bazie munduru policyjnego, ale nie posiadaliśmy wąsów. Zostały one wykonane z konopi i przyklejone pod moim nosem... taśmą klejącą. Jak się później okazało nie był to dobry pomysł. Mimo iż wygoliłem zarost w sposób szczególnie staranny wąsy pod wpływem oddechu odkleiły się. I to w najmniej odpowiednim momencie, kiedy przemawiałem na rynku. Potem odklejały się jeszcze dwa razy. Musiałem przytrzymywać je przez cały czas ręką, aby nie dopadły od mojej twarzy.
Jaki był Pana pierwszy odruch, myśl, kiedy wąsy odkleiły się?
Pomyślałem, że to wielki wstyd.
Jak wybrnięto z niezręcznej sytuacji?
Zamocowano wąsy na… sznurku. Wyglądało to okropnie, ale poskutkowało. Rok później wąsy osadzone zostały już na specjalnym, wypożyczonym z teatru kleju.
Czy kiedy Leszek Pniaczek zaproponował panu rolę Marszałka, długo zastanawiał się Pan nad jej przyjęciem?
Miałem mieszane uczucia. Bardzo chciałem wcielić się w tę rolę, ale miałem obawy czy podołam zadaniu. Pomysł był fantastyczny. Oglądałem wcześniej takie inscenizacje między innymi w Poznaniu i bardzo mi się podobały. Chęć przeniesienia jej na grunt myślenicki była bardzo duża i kusząca.
Jak przygotowywał się Pan do pierwszej inscenizacji?
Wykorzystałem Internet. Znalazłem stare filmy ukazujące postać Marszałka, czytałem teksty dotyczące Jego osoby i biografii, zapoznałem się Jego najważniejszymi przemówieniami.
Czy obserwował Pan ruchy Marszałka, to jak salutuje, jak się porusza, jak chodzi?
Tak. Zwłaszcza to jak salutuje.
A jak salutował Marszałek?
W sposób specyficzny i odbiegający od przepisów musztry. Marszałek nigdy nie salutował sztywnymi palcami.
Czy ćwiczył Pan salutowanie przed lustrem?
Tak. Bardzo mi te ćwiczenia pomogły.
Czy wcześniej, zanim jeszcze zdecydował się Pan przyjąć propozycję kreowania roli Marszałka, miał Pan z Jego postacią jakiś kontakt?
Od ponad trzydziestu lat w moim domu wisi portret Józefa Piłsudzkiego. Jest to portret odziedziczony po moim dziadku.
Legioniście?
Tak.
Czy fakt, że Pana dziadek należał do legionów miał wpływ na to, że podjął się Pan kreowania roli Marszałka podczas myślenickich inscenizacji?
Oczywiście. Mój rodzinny dom przesiąknięty był legionową atmosferą, chociaż nigdy z dziadkiem nie rozmawialiśmy, z wiadomych względów, na temat jego legionowej przeszłości.
Czy posiada Pan jakieś pamiątki po dziadku – legioniście?
Między innymi oryginalny sznur z wizerunkiem orła w koronie. Zakładam ten sznur za każdym razem, kiedy odtwarzam rolę Marszałka. Posiadam także menażkę, przyrządy, których dziadek używał do golenia oraz kawałek zasuszonego, legionowego chleba.
A co utkwiło Panu w pamięci z czasu, kiedy dziadek jeszcze żył?
Pamiętam, że syn innego myślenickiego legionisty Jana Dunina Brzezińskiego, też Jan przychodził do mojego dziadka na imieniny, przynosił akordeon i przy jego akompaniamencie śpiewano pieśni legionowe.
Czy uczestniczył Pan w tych spotkaniach?
Nie, ale zawsze z zapartym tchem słuchałem pod drzwiami tych śpiewów.
Proszę powiedzieć coś na temat kompletowania Pańskiego munduru Marszałka?
Przez pierwsze dwie edycje inscenizacji mundur był tworzony tu na miejscu w Myślenicach własnym sumptem. Potem ściągnięto specjalny mundur z wypożyczalni w Poznaniu. Pasował na mnie jak ulał.
A wąsy?
Wąsy wypożyczyłem z jednego z krakowskich teatrów. Były to już wąsy profesjonalne.
Nie odklejały się?
Nie (śmiech).
A oficerki?
Oficerki, które posiadam liczą sto lat. Nie są jednak oficerkami mojego dziadka. Dostałem je w prezencie od znajomego z Mielca, który należał do konnej grupy historycznej i kiedy dowiedział się o moich tradycjach legionowych w rodzinie, ofiarował mi je w prezencie. Używam ich do dziś, także w innych swoich rolkach teatralnych.
Skoro wspomniał Pan o innych rolach teatralnych, gra Pan w teatrze kierowanym przez Leszka Pniaczka oraz w teatrze Doroty Ruśkowskiej, na którym miejscu pośród innych ról postawiłby Pan rolę Marszałka?
Powiem krótko. Na pierwszym. To dla mnie najważniejsza i najtrudniejsza rola, jaką miałem do tej pory przyjemność grać.
Przygotowując się do roli Józefa Piłsudzkiego musiał Pan prześledzić jego biografię, sposób zachowania się itd. Jak ocenia Pan Marszałka jako polityka?
Gdybym miał stworzyć swój własny ranking polityków na przestrzeni lat, Marszałek znalazłby się na niej absolutnie na pierwszym miejscu. Józef Piłsudzki był politykiem kontrowersyjnym, ale nikt nie odbierze mu ogromu patriotyzmu i charyzmy.
Co się Panu w postaci Marszałka podoba najbardziej?
Znowu odpowiem krótko: całokształt.
A o co poprosiłby Pan Marszałka, gdyby mógł Go Pan spotkać na drodze swojego życia?
Myślę, że poprosiłbym Go o wyczyszczenie aktualnej sceny politycznej, aby polityka poszła w zupełnie innym kierunku, aby nie upodobniała się do „pyskówki”, ale stanowiła merytoryczną pracę na rzecz kraju.
Czy myśli Pan, że dzisiejsza sytuacja polityczna a kraju powoduje, że Marszałek obraca się w grobie?
Może odrobinę…
Proszę powiedzieć czy podczas inscenizacji, w których Pan uczestniczy, bierze udział także młodzież czy tylko osoby dorosłe i starsze?
Byłem mile zaskoczony tym, że w inscenizacjach uczestniczy tyle młodzieży.
Czy jest to według Pana przejaw patriotyzmu czy może tylko zwykła ciekawość?
Mam nadzieję, że jest to przejaw patriotyzmu, choć pojęcie to brzmi dzisiaj i pojmowane jest dzisiaj nieco inaczej, niż przez moje pokolenie. Dzieje się tak choćby przez sam fakt tego, w jakim ustroju mojemu pokoleniu przyszło żyć i dojrzewać.
Zapytam zatem tak: czy wśród dzisiejszej młodzieży jest patriotyzm czy go nie ma.
Wydaje mi się, że jest, ale pod inną postacią.
Jak długo zamierza Pan jeszcze wcielać się w rolę Piłsudzkiego?
Dotąd, dopóki zdrowie pozwoli i dopóki będzie takie zapotrzebowanie społeczne.
Czy myśli Pan, że fakt, iż ludzie przychodzą tak dużą rzeszą oglądać Marszałka w Święto Niepodległości oznacza, że tęsknią za Nim?
Tak. Jest to tęsknota za silną ręką, która wyznaczyłaby wektor dalszego działania, za charyzmą i za wielkim patriotyzmem.

 - Wcielanie się w rolę Marszałka to  olbrzymia odpowiedzialność. Wiele setek oczu skierowanych jest tylko na mnie, ludzie śledzą każdy mój ruch-mówi Zdzisław Uchacz, aktor odgrywający rolę marszałka Józefa Piłsudskiego podczas Święta 11 Listopada


Najnowszy numer miesięcznika Sedno w kioskach już od 10 listopada

SEDNO: Czy możemy w naszej rozmowie zwracać się do Pana tytułując Go Marszałkiem?
ZDZISŁAW UCHACZ: Byłby to dla mnie wielki zaszczyt, ale raczej nie.

Rozumiem, że społeczność Myślenic dobrze odbiera postać Józefa Piłsudskiego kreowaną przez Pana, a jak odbiera Pan sam tę rolę?
Ilekroć wcielam się w postać Marszałka, tyle razy jestem bardzo spięty. To olbrzymia odpowiedzialność. Wiele setek oczu skierowanych jest tylko na mnie, ludzie śledzą każdy mój ruch, patrzą w jaki sposób salutuję, w jaki sposób idę, wykonują mnóstwo zdjęć.

Czy poza uczuciem tremy i spięcia, o którym Pan mówi, czy ma Pan odczucie doniosłości tej roli?
Oczywiście, że tak. Rola Marszałka jest mocno związana z moim życiem rodzinnym. Mój dziadek był żołnierzem legionistą, a to wiele w tym względzie wyjaśnia.

Wcielał się Pan w postać Marszałka czterokrotnie, pamiętam, że za pierwszym razem doszło do zabawnego incydentu z odklejającymi się wąsami?
Tak. Na pomysł inscenizacji z udziałem Marszałka wpadł Leszek Pniaczek, myślenicki aktor. Ale wpadł dość późno i mieliśmy niewiele czasu na to, aby przygotować ubiór Marszałka. Mundur został przygotowany na bazie munduru policyjnego, ale nie posiadaliśmy wąsów. Zostały one wykonane z konopi i przyklejone pod moim nosem... taśmą klejącą. Jak się później okazało nie był to dobry pomysł. Mimo iż wygoliłem zarost w sposób szczególnie staranny wąsy pod wpływem oddechu odkleiły się. I to w najmniej odpowiednim momencie, kiedy przemawiałem na rynku. Potem odklejały się jeszcze dwa razy. Musiałem przytrzymywać je przez cały czas ręką, aby nie dopadły od mojej twarzy.

Jaki był Pana pierwszy odruch, myśl, kiedy wąsy odkleiły się?
Pomyślałem, że to wielki wstyd.

Jak wybrnięto z niezręcznej sytuacji?
Zamocowano wąsy na… sznurku. Wyglądało to okropnie, ale poskutkowało. Rok później wąsy osadzone zostały już na specjalnym, wypożyczonym z teatru kleju.

Czy kiedy Leszek Pniaczek zaproponował panu rolę Marszałka, długo zastanawiał się Pan nad jej przyjęciem?
Miałem mieszane uczucia. Bardzo chciałem wcielić się w tę rolę, ale miałem obawy czy podołam zadaniu. Pomysł był fantastyczny. Oglądałem wcześniej takie inscenizacje między innymi w Poznaniu i bardzo mi się podobały. Chęć przeniesienia jej na grunt myślenicki była bardzo duża i kusząca.

Jak przygotowywał się Pan do pierwszej inscenizacji?
Wykorzystałem Internet. Znalazłem stare filmy ukazujące postać Marszałka, czytałem teksty dotyczące Jego osoby i biografii, zapoznałem się Jego najważniejszymi przemówieniami.

Czy obserwował Pan ruchy Marszałka, to jak salutuje, jak się porusza, jak chodzi?
Tak. Zwłaszcza to jak salutuje.

A jak salutował Marszałek?
W sposób specyficzny i odbiegający od przepisów musztry. Marszałek nigdy nie salutował sztywnymi palcami.

Czy ćwiczył Pan salutowanie przed lustrem?
Tak. Bardzo mi te ćwiczenia pomogły.

Czy wcześniej, zanim jeszcze zdecydował się Pan przyjąć propozycję kreowania roli Marszałka, miał Pan z Jego postacią jakiś kontakt?
Od ponad trzydziestu lat w moim domu wisi portret Józefa Piłsudskiego. Jest to portret odziedziczony po moim dziadku.

Legioniście?
Tak.

Czy fakt, że Pana dziadek należał do legionów miał wpływ na to, że podjął się Pan kreowania roli Marszałka podczas myślenickich inscenizacji?
Oczywiście. Mój rodzinny dom przesiąknięty był legionową atmosferą, chociaż nigdy z dziadkiem nie rozmawialiśmy, z wiadomych względów, na temat jego legionowej przeszłości.

Czy posiada Pan jakieś pamiątki po dziadku – legioniście?
Między innymi oryginalny sznur z wizerunkiem orła w koronie. Zakładam ten sznur za każdym razem, kiedy odtwarzam rolę Marszałka. Posiadam także menażkę, przyrządy, których dziadek używał do golenia oraz kawałek zasuszonego, legionowego chleba.

A co utkwiło Panu w pamięci z czasu, kiedy dziadek jeszcze żył?
Pamiętam, że syn innego myślenickiego legionisty Jana Dunina Brzezińskiego, też Jan przychodził do mojego dziadka na imieniny, przynosił akordeon i przy jego akompaniamencie śpiewano pieśni legionowe.

Czy uczestniczył Pan w tych spotkaniach?
Nie, ale zawsze z zapartym tchem słuchałem pod drzwiami tych śpiewów.

Proszę powiedzieć coś na temat kompletowania Pańskiego munduru Marszałka?
Przez pierwsze dwie edycje inscenizacji mundur był tworzony tu na miejscu w Myślenicach własnym sumptem. Potem ściągnięto specjalny mundur z wypożyczalni w Poznaniu. Pasował na mnie jak ulał.

A wąsy?
Wąsy wypożyczyłem z jednego z krakowskich teatrów. Były to już wąsy profesjonalne.

Nie odklejały się?
Nie (śmiech).

A oficerki?
Oficerki, które posiadam liczą sto lat. Nie są jednak oficerkami mojego dziadka. Dostałem je w prezencie od znajomego z Mielca, który należał do konnej grupy historycznej i kiedy dowiedział się o moich tradycjach legionowych w rodzinie, ofiarował mi je w prezencie. Używam ich do dziś, także w innych swoich rolkach teatralnych.

Skoro wspomniał Pan o innych rolach teatralnych, gra Pan w teatrze kierowanym przez Leszka Pniaczka oraz w teatrze Doroty Ruśkowskiej, na którym miejscu pośród innych ról postawiłby Pan rolę Marszałka?
Powiem krótko. Na pierwszym. To dla mnie najważniejsza i najtrudniejsza rola, jaką miałem do tej pory przyjemność grać.

Przygotowując się do roli Józefa Piłsudskiego musiał Pan prześledzić jego biografię, sposób zachowania się itd. Jak ocenia Pan Marszałka jako polityka?
Gdybym miał stworzyć swój własny ranking polityków na przestrzeni lat, Marszałek znalazłby się na niej absolutnie na pierwszym miejscu. Józef Piłsudski był politykiem kontrowersyjnym, ale nikt nie odbierze mu ogromu patriotyzmu i charyzmy.

Co się Panu w postaci Marszałka podoba najbardziej?
Znowu odpowiem krótko: całokształt.

A o co poprosiłby Pan Marszałka, gdyby mógł Go Pan spotkać na drodze swojego życia?
Myślę, że poprosiłbym Go o wyczyszczenie aktualnej sceny politycznej, aby polityka poszła w zupełnie innym kierunku, aby nie upodobniała się do „pyskówki”, ale stanowiła merytoryczną pracę na rzecz kraju.

Czy myśli Pan, że dzisiejsza sytuacja polityczna a kraju powoduje, że Marszałek obraca się w grobie?
Może odrobinę…

Proszę powiedzieć czy podczas inscenizacji, w których Pan uczestniczy, bierze udział także młodzież czy tylko osoby dorosłe i starsze?
Byłem mile zaskoczony tym, że w inscenizacjach uczestniczy tyle młodzieży.

Czy jest to według Pana przejaw patriotyzmu czy może tylko zwykła ciekawość?
Mam nadzieję, że jest to przejaw patriotyzmu, choć pojęcie to brzmi dzisiaj i pojmowane jest dzisiaj nieco inaczej, niż przez moje pokolenie. Dzieje się tak choćby przez sam fakt tego, w jakim ustroju mojemu pokoleniu przyszło żyć i dojrzewać.

Zapytam zatem tak: czy wśród dzisiejszej młodzieży jest patriotyzm czy go nie ma?
Wydaje mi się, że jest, ale pod inną postacią.

Jak długo zamierza Pan jeszcze wcielać się w rolę Piłsudskiego?
Dotąd, dopóki zdrowie pozwoli i dopóki będzie takie zapotrzebowanie społeczne.

Czy myśli Pan, że fakt, iż ludzie przychodzą tak dużą rzeszą oglądać Marszałka w Święto Niepodległości oznacza, że tęsknią za Nim?
Tak. Jest to tęsknota za silną ręką, która wyznaczyłaby wektor dalszego działania, za charyzmą i za wielkim patriotyzmem.

 

Powiązane tematy

Komentarze (4)

  • Brak zdjęcia
    11 lis 2011

    uwielbiam go w tej roli. co roku chodze na ten pokaz

    7 7 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    11 lis 2011

    ohyda te dwa kocie ogony z zngory

    4 4 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    15 lis 2011

    To jedyna rola, którą p. Puchacz gra dobrze, bo w teatrze marnie wypada, jest zbyt naturalny, to nie cnota!
    Ta predyspozycja jest przydatna w serialu telewizyjnym, ale nie w teatrze panie Puchacz.
    Kto pana uczył aktorstgwa?

    3 4 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    16 lis 2011

    [quote=gość: z mieciem - kogo?] ohyda te dwa kocie ogony z zngory [/quote]
    Jakie dostał takie sobie przykleił. prawdziwe są kosztowne. MOKIS powinien mu zabezpieczyć właściwy kostium, zwłaszcza,ze dla instytucji wydatek 600złotych na jedna imprezę nie jest nie wiadomo jakim szastaniem pieniędzy.Szachy więcej kosztują.

    1 1 Odpowiedz

Zobacz więcej