Sto lat myślenickiego harcerstwa: Rozmowa z Jerzym Fedirko
Jak zaczęła się druha przygoda z harcerstwem?
- W zuchach, w Szkole Podstawowej nr 2 w Myślenicach w Szczepie noszącym imię Bohaterów Westerplatte. Później było bardzo dziwnie, ponieważ chorowałem przez co wylądowałem w sanatorium w Zakopanem, wstąpiłem do drużyny Nieprzetartego Szlaku im. majora Zająca, w której złożyłem przyrzeczenie harcerskie pod pomnikiem upamiętniającym bohaterów II wojny światowej w Kuźnicach.
Czy dobrze druh wspomina swoją pierwszą drużynę harcerską? Co to była za drużyna? Gdzie działała? Czym się zajmowała?
- Była to drużyna imienia majora Józefa Zająca, a jej drużynowym był druh podharcmistrz Adam Bełka, który był także naszym wychowawcą w sanatorium. Pamiętam ją bardzo dobrze. Leżysz w sanatorium, jesteś chory 24 godziny na dobę, bez rodziny, bez najbliższych. Towarzyszy ci mnóstwo zabiegów rehabilitacyjnych, a drużyna to jedyna odskocznia. Ciekawa przygoda. Sposób żeby oderwać się od złych myśli. Drużyna i zastępy były koedukacyjne, a ja byłem jednym z zastępowych.
Najmilsze wspomnienie związane z harcerstwem?
- Wiąże się ono z okresem, gdy zostałem wybrany do Rady Naczelnej ZHP w Warszawie. Co 10 lat były organizowane światowe zloty skautów. Odzyskaliśmy niepodległość w 1989 r. i wtedy po raz pierwszy po wojnie w Austrii, w Klosterneuburgu pod Wiedniem, pojawiła się reprezentacja Polski. Wśród niej byli harcerze, harcerki oraz instruktorzy z całego kraju, większość z Poznania, Wrocławia, czy Warszawy. Łącznie było nas 42 osoby, a komendantem został człowiek z Myślenic. Zostałem mianowany komendantem reprezentacji, co było dla mnie wielkim zaszczytem.
Wyobraź sobie teraz przedstawianie się reprezentacji narodowych w kolejności alfabetycznej na ogromnej scenie. W takim naturalnym amfiteatrze była rozstawiona ogromna scena dla ponad 47 reprezentacji skautów z całego świata. My występowaliśmy po Norwegach, a przed Portugalią. Nasza cała ekipa miała czerwono – czarne, wcześniej przygotowane stroje. Każdy kraj miał 3 minuty na przedstawienie się. Wychodzi się na tą ogromną scenę i widzi z niej prawie 10 tysięcy skautów i gości, w tym telewizję i prezydenta Austrii. Już na samym początek dostaliśmy owacje, ponieważ prowadzący imprezę Austriaccy skauci zapowiedzieli nas jako debiutantów na tego typu zlocie.
W ramach naszej prezentacji wymyśliłem historię, w której przedstawiliśmy historię Polski w 3 minuty. Zabawa po pachy. Zaczęło się od Mieszka. Później szybko przelecieliśmy przez czasy komunistyczne i odzyskanie wolności. W finale, już jako młodzież wyzwolona, weszliśmy w tłum. Każdy poszedł w inną stronę niosąc ogromne torby z różnymi pamiątkami z Polski (znaczkami, plakietkami harcerskimi itp.), które rozdawaliśmy wszystkim zebranym. Później skauci wybierali najlepszy występ. Zajęliśmy, wraz z reprezentacją Japonii, ex equo pierwsze miejsce.
Pamięta Druh może swój pierwszy obóz harcerski?
- Nie ma harcerza który nie zapamiętałby swojej pierwszej nocnej obozowej warty. Bo dopóki jest duża grupa to jest fajnie, ale gdy wszyscy zasną, zrobi się ciemno, a my wylądujemy w środku lasu to nagle za każdym krzakiem zaczyna się coś czaić i nas straszyć. Tylko po to żeby nam dać popalić. No bo to coś wie doskonale, że jesteśmy po raz pierwszy w życiu na nocnej warcie. Strach ma wielkie oczy. Ja też miałem w „portkach”, więc trzymaliśmy się cały czas koło siebie z osobą, z którą wartowałem.
Tak, na pewno pierwsza nocna warta, a miałem ją chyba od czwartej do piątej rano to jest to co na pewno dobrze pamiętam z pierwszego obozu. Resztę chyba już nie…
Dobrze Druh wspomina ten obóz?
- Tak. Wiesz, harcerstwo daje takie coś że możesz doświadczyć tak różnych rzeczy, sytuacji, czy osób że nagle spostrzegasz rzeczy na które dawniej nie zwracałeś uwagi. To że chodząc i pilnując pomiędzy namiotami słyszysz, że ktoś głośno chrapie, albo że ktoś krzyczy przez sen, mówi, rozmawia, to podczas ciszy nocnej, a szczególnie nad ranem, robi wrażenie. Bo już dużo później, kiedy byłem sprawdzać czy warta nie przysypia, czy rzeczywiście pilnuje, czy kiedy były umówione podchody, żeby zdobyć flagę obozową to już nieco inna sprawa. Bo pierwsza warta to wiadomo, strach, bo nie wiadomo co to do końca jest, ale przede wszystkim przemiłe wspomnienia.
Kto był lub nadal jest Druha największym harcerskim autorytetem?
- Niezwykle kłopotliwe pytanie… Szanowałem do śmierci druhnę harcmistrzynię Marię Łyczko, która oddała się Nieprzetartemu Szlakowi. Była nie tylko wspaniałą harcerką i instruktorką, ale także cudowną kobietą. Pełniła różne funkcje w harcerstwie. W Radzie Naczelnej ZHP, czy komendzie Chorągwi Krakowskiej ZHP. Głównie pracowała jednak z Nieprzetartym Szlakiem, który grupował chore dzieci - zarówno psychicznie jak i fizycznie. Łączyła je wszystkie pod Uśmiechniętym Słońcem, które jest symbolem tej grupy metodycznej. Harcmistrzyni Maria Łyczko, była prawdopodobnie największym autorytetem w dziedzinie pracy z Nieprzetartym Szlakiem. Potrafiła wnieść uśmiech i słońce ciężko doświadczonym przez chorobę dzieciom, które przy niej mogły być świetnymi zuchami, harcerzami, harcerzami starszymi czy nawet instruktorami.
Czy potrafiłby Pan wymienić trzy rzeczy, które zawdzięcza harcerstwu?
- Dyscyplina, chodzi tu głównie o samodyscyplinę. Ciekawość świata. Dzięki harcerstwu w bardzo trudnym stanie, jeszcze w czasach komunistycznych przejechałem Europę, dlatego że Kraków miał układy partnerskie ze skautami z Orleanu, więc dzięki harcerstwu zobaczyłem całą Europę, gdy reszta nie mogła wyjechać, bo były kłopoty z paszportami. I trzecie - kto wie czy nie najważniejsze, to są ludzie, czyli przyjaźnie, osobowości i to wszystko co łączyło na obozach, zimowiskach, kursach – wspólne działanie.
Stulecie Myślenickiego Harcerstwa: Znajdź w swojej szafie harcerskie pamiątki
Kiedy i w jakich okolicznościach złożył druh zobowiązanie instruktorskie?
- Zobowiązanie instruktorskie było śmieszne… Przy Liceum Ogólnokształcącym istniała Pierwsza Myślenicka drużyna im. Tadeusza Kościuszki. Drużynową oraz „Matką, ojcem” w tej szkole była harcmistrzyni Maria Tworzyjańska- Paciorkowa, ponieważ miała zainteresowania motoryzacyjne, wszystkie drużyny męskie w liceum były drużynami MSR-u (Młodzieżowa Służba Ruchu). W tych trudnych czasach, tam uczyliśmy się obok podstawowych zasad komunikacyjnych, pomocy przy kierowaniu ruchem, oraz jazdy na motocyklu. Zobowiązanie instruktorskie złożyłem pośród iluś osób na apelu i pamiętam jedno, że nie dało mi satysfakcji -ponieważ było „takie normalne”. To spowodowało, że później wymyślałem przeróżne zobowiązania i w większości nie były to zobowiązania „masowe”. Chciałem żeby każdy złożył swoje zobowiązanie indywidualnie - „sam”.
Dlaczego Druh zakończył swoją przygodę z harcerstwem?
- Byłem czynnym instruktorem bardzo długo, bo aż do 1993 roku. Osiągnąłem bardzo wiele, pomimo tego że w tym bardzo ciężkim okresie byłem „niepartyjnym” komendantem Hufca ZHP Myślenice, co było bardzo trudnym zadaniem ponieważ przez długi okres czasu Polska Zjednoczona Partia Robotnicza próbowała mieć wpływ na wychowanie i działalność harcerstwa.
Później byłem nauczycielem i w 1993 roku na zjeździe w Warszawie podjąłem decyzję, że czas na następne pokolenie. Byłem drużynowym, komendantem szczepu, hufcowym, kierownikiem wydziału kształcenia oraz należałem do rady Chorągwi Krakowskiej, byłem także w Komendzie, a następnie w Radzie Naczelnej ZHP. Wydaje mi się że dałem ZHP to co mogłem najlepszego.
W pewnym momencie przychodzi moment wypalenia, można być twórczym „8-10 lat”, później zaczyna się powtarzać pewne schematy. W momencie kiedy podjąłem studia na reżyserii teatralnej, w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie, podjąłem decyzje że „zawieszam” działalność harcerską i przechodzę do „rezerwy”. W razie czego zawsze chętnie mogę pomóc. Teraz skupiłem się przede wszystkim na sztuce, moje związki poszły w inną stronę - potrzebowałem tej zmiany.
Czy jako były komendant hufca mógłby Druh powiedzieć na czym polegała Druha praca i jak Druh wspomina okres bycia komendantem?
31 stycznia 1979 roku, bez przygotowania, nagle zostałem komendantem hufca. Trzeba było wymienić prawie całą kadrę prowadzącą hufiec. Komendantem hufca byłem do 1985 roku. Pozostałem kierownikiem wydziału kształcenia i przeszedłem do Komendy Chorągwi zdając hufiec.
Bardzo trudny czas. Czas Gierka, czas pierwszej Solidarności, czyli ogromnych zmian. Byłem niepartyjny, próbowałem wprowadzić zasady skautowe w sytuacji kiedy w szkołach średnich była Harcerska Służba Polsce Socjalistycznej( HSPS). Inne mundury, czerwone krajki, no okropnie to wyglądało.
Chciałem przywrócić tradycje przedwojenne. Zacząłem od tego żeby stworzyć kadrę. Żeby stworzyć kadrę to trzeba było pracować przede wszystkim z młodzieżą ze szkół średnich. Ja się specjalizowałem się wtedy w pracy z harcerzami starszymi. Nauczyciele pomagali. To oni w większości prowadzili drużyny. Byli drużynowymi, komendantami szczepów w podstawówkach. Czyli zuchy i harcerze młodsi wystartowali. Moim zadaniem natomiast było wprowadzenie drużyn harcerskich do szkół średnich. Tak stworzyła się kadra, no i zaczęliśmy. Zmienił się system programowy. Stworzyliśmy kampanie programowe. Wprowadziliśmy zasady zimowisk i obozów tematycznych. Bawiliśmy się w kogoś lub coś. Raz był obóz harcerski wikingów, drugim razem był słowiański, trzecim zaś morski. Możliwości było naprawdę dużo.
Później, z czasem, starsi harcerze zaczęli się specjalizować w różnych dziedzinach. Powstała grupa która łaziła po górach i robiła kursy skałkowe, kursy alpinistyczne. Były harcerki starsze z zespołu szkół medycznych, które specjalizowały w sanitarnej obsłudze czyli pomocy sanitarnej na wszystkich poziomach.
Jakie są Druha pasje poza harcerstwem?
- Oczywiście sztuka. Prowadziłem przez pięć lat stowarzyszenie, które się nazywało Wspólnota Myślenice. Największa moja pasja to jest sztuka współczesna, to nie tylko teatr, ale przede wszystkim plastyka. W stowarzyszeniu razem z kolegami zrobiliśmy 89 wystaw. Część pomagałem organizować, część organizowałem sam. Pomagałem także w zajęciach teatralnych w Gimnazjum nr. 1 w Myślenicach. Największa pasja kiedyś było poznawanie świata, głównie właśnie dzięki harcerstwu, ale dzisiaj największa pasją jest sztuka.
Jakiej Druh mógłby udzielić rady harcerzom i instruktorom?
- Najważniejsza rzecz, ale nie tylko w harcerstwie, ale i w życiu - być dobrym człowiekiem i dać siebie drugiemu. To jest jedyne co mogę powiedzieć. Daj siebie innemu, daj radość, daj swoje doświadczenie, umiejętności, umiej słuchać, podaj rękę kiedy potrzeba, poradź, bo to co najważniejsze w jaki sposób się zachowujemy względem siebie, jak wobec siebie postępujemy, jak budujemy przyjaźnie, czy możemy nawzajem na siebie liczyć. Wykształciłem parę tysięcy osób i czasami przytrafiają mi się tak zaskakujące spotkania, po wielu latach, absolutnie życzliwe. Ktoś wtedy wspomina coś co ja wtedy mu dałem, a później się okazało że On przekazywał to następnym.
Rozmawiali: Szymon Jasek i Anna Ślęczka
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.