Jechali do pożaru i sami stanęli w płomieniach. Teraz apelują o pomoc [WIDEO]
Strażacy z OSP Trzemeśnia jadący do pożaru lasu w Borzęcie sami musieli zmagać się z ogniem. Podczas jazdy w płomieniach stanął ich samochód
Wczoraj w Borzęcie spłonęły prawie dwa hektary poszycia leśnego i małych drzewek. Strażacy walczyli z ogniem prawie 4 godziny. To nie jedyne straty. Ogień strawił również wóz bojowy strażaków z Trzemeśni. Podczas dojazdu do lasu zapalił się silnik wysłużonego Jelcza. Spłonęła nie tylko komora silnika, ale również cała kabina wraz ze sprzętem.
„Możemy mówić o wielkim szczęściu, że nikomu z naszej ekipy nic się nie stało. Z drugiej strony, w jednostce przezywamy wielkie nieszczęście. Straciliśmy nasz wóz bojowy, który prawie całkowicie pochłonęły płomienie” – w liście do nas piszą strażacy z Trzemeśni.
Jak mówią, aby w dalszym ciągu nieść pomoc potrzebującym, niezbędny jest im nowy samochód. „Apelujemy o jakąkolwiek pomoc finansową dla naszej jednostki. Prośbę swa zwracamy do wszystkich mieszkańców Miasta i Gminy Myślenice, a w szczególności do władz samorządowych” – swój list kończą strażacy.
W akcji gaszenia pożaru lasu wzięło udział 10 wozów straży pożarnych. - Ze względu na trudny teren wodę musieliśmy dowozić, a także wyciąć kilka drzewek utrudniających przejazd. Pożar rozwijał się na znacznej pochyłości terenu zakończonego pionową ścianą skalną, co znacznie utrudniało działania gaśnicze – mówi Marian Rokosz z PSP Myślenice. Po czterech godzinach pożar ugaszono.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.