Sport

Szymon Kiebzak: Z Gościbii Sułkowice do pierwszej drużyny Cracovii [WIDEO]

Szymon Kiebzak: Z Gościbii Sułkowice do pierwszej drużyny Cracovii [WIDEO]
fot. cracovia.pl

Ma dopiero 19 lat. Do tej pory grał w Gościbii Sułkowice, a od niedawna jest piłkarzem pierwszej drużyny Cracovii Kraków. Szymon Kiebzak z Rudnika opowiada jak do tego doszło

Jak się zaczęła Twoja przygoda z piłką nożną?

W piłkę nożną zacząłem grać w wieku 7 lat – po raz pierwszy mama zawiozła mnie na trening. Nie chciała się na początku zgodzić, ale mi się to zawsze bardzo podobało. Dążyłem do tego celu. W Gościbia trafiłem na trenera Janusza Tyrawę, któremu wiele zawdzięczam. Tam grałem przez 6 lat – z kolegami minimum 2 lata starszymi wiekowo.

Nie myślałem, że tak się to wszystko potoczy. Wiele zawdzięczam też Piotrowi Sroce. Były mną zainteresowane dwa kluby krakowskie: Wisła Kraków i Cracovia. Pierwsza odezwała się Cracovia i podjęliśmy z tatą decyzję, żeby przyjąć propozycję. W wieku 13 lat zacząłem w Cracovii już poważniejszą piłkę. Tu zbiórka zaczynała się już pół godziny przed treningiem. Każdy był tak samo ubrany.

W Cracovii po pierwszym treningu było wiadomo, że chcą mnie pozyskać. Wiele zawdzięczam rodzicom, którzy zdecydowali, że będą mnie wozić co drugi dzień na treningi do Krakowa. Od 1. klasy gimnazjum rodzice podjęli jeszcze cięższą decyzję – puścili mnie do internatu, zaufali mi. Warunki w internacie nie były na najlepszym poziomie, ale za to miałem codziennie treningi, można się było rozwijać.

Tam też spotkałem wspaniałego trenera – Piotra Góreckiego, który dzisiaj jest drugim trenerem I drużyny. I któremu bardzo wiele zawdzięczam. Jest nie tylko dobrym trenerem, ale też dobrym wychowawcą.

Jak godzisz treningi i szkołę?

Aktualnie mam indywidualny tok nauczania – raz w tygodniu i przez skype’a -matura w tym roku mnie czeka. Wcześniej przez 6 lat uczęszczałem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Krakowie. W tym roku zacząłem trenować w I drużynie Cracovii, więc treningów jest dużo więcej. Prezes klubu napisał pismo do szkoły z prośbą o indywidualny tok nauczania i jest mi to na rękę.

Jakie największe sukcesy do tej pory możesz wymienić?

Trzy razy byłem na Mistrzostwach Polski, jak byłem w juniorach i trampkarzach starszych. Dwa razy zdobyliśmy 4. miejsce, raz gorzej. Wielokrotnie na turniejach byłem uznawany za najlepszego zawodnika. W Cracovii w grupach młodzieżowych odnosiliśmy wiele sukcesów. Jeździliśmy po całej Polsce, ale byliśmy też we Włoszech, w Austrii – graliśmy z Austrią Wiedeń, z Milanem, Lazio Rzym. Gdy byłem w juniorach starszych, zdobyliśmy wicemistrzostwo Polski, przegrywając dość znacznie z Wisłą Kraków. To był dla nas straszny cios.

Jak trafiłeś do ekstraklasy?

Moja ‘kariera’ z piłką nożną rozpoczęła się od zeszłej rundy, gdzie zacząłem trenować z drugą drużyną Cracovii. Wywalczyłem tam sobie miejsce w podstawowej jedenastce. Trener Jacek Zieliński przeważnie był na tych meczach i nigdy się nie spaliłem. Wykorzystałem swoją szansę. Wcześniej zostałem zabrany na obozy w Wałbrzychu i do Hiszpanii – po tych obozach już w 100 % udało się do siebie przekonać trenera Zielińskiego i po powrocie już oficjalnie zostałem włączony w I drużynę. OD czterech miesięcy trenuję na stałe.

Oficjalnie zostałem włączony do kadry I zespołu przed rundą rewanżową. Chłopaki z I drużyny bardzo dobrze mnie przyjęli. Kadra liczy 27 zawodników. Gram na pozycji nominalnej – pomocnik boczny. Na niej najlepiej się czuję.

Czy ktoś u Ciebie w rodzinie jeszcze gra w piłkę nożną?

Mam trzech braci: Łukasza (31), Przemka (28) i Bartłomieja (21), ale żaden z nich nie grał w piłkę. Najlepszy kontakt mam z najstarszym, Łukaszem. Zawsze mi powtarza, żebym pracował, nie stracił tego, co osiągnąłem. Jest nie dość, że moim bratem, to jeszcze przyjacielem. Zawsze się zastanawiałem, po kim mam geny piłkarskie. Po tacie na pewno mam charakter.

Na jakich piłkarzach się wzorujesz?

Mam paru idoli – Neymara, Messiego – tych zawodników podziwiam za to, jaką mają swobodę na boisku. Z polskich zawodników to oczywiście Robert Lewandowski. W rodzinie mówią mi, że jestem do niego podobny. Kibicuję mu bardzo i podziwiam jego profesjonalizm.

Kto Cię wspiera w karierze sportowej?

Mam menedżera – Przemka Paintaka – jest on też menedżerem takich osób jak Arek Milik, czy Rafał Wolski. To bardzo w porządku osoba. Jestem pod opieką psychologa sportowego, który mi bardzo wiele pomaga. Bo piłka to nie tylko przyjemność, ale też jest dużo stresów. Przychodzą czasem gorsze momenty i trzeba sobie z nimi radzić. Psychika w sporcie jest bardzo ważną sprawą.

Dietetyków miałem dwóch, ale trzeba uważać, bo nie każdy ma dobre intencje, niektórzy starają się sprzedać i zarobić na danym produkcie, a nie pomóc zawodnikowi. Odżywianie w piłce jest bardzo ważne, pozwala się nam zregenerować. Nie wolno nam jeść słodyczy, frytek, smażonych rzeczy. Staram się zdrowo jeść – owsianka, makarony, ryż, kurczak, jogurty naturalne.

Czy woda sodowa czasem uderza do głowy? W końcu to już ekstraklasa…

Cracovia to klub ze wspaniałą historią, która się odradza. Ma ambitne cele. Myślę, że w przyszłości można wiele osiągnąć z tym klubem. Przedłużyłem – podpisałem profesjonalny kontrakt piłkarski na okres 3 lat i sam się utrzymuję. W końcu odciążę tatę, który ładował kasę w dojazdy.

Staram się być normalnym chłopakiem, czekam na debiut. Tata mnie sprowadza na ziemię i powtarza: „chłodna głowa przede wszystkim”. Będę pracować, żeby dostać powołanie do reprezentacji Polski w swojej kategorii wiekowej U19, bo wiem, że jest na to ogromna szansa. Wszystko zależy ode mnie. Bylebym tylko był zdrowy, bo to najważniejsze. Marzenia są po to, żeby je spełniać. Wielki świat stoi otworem. Teraz tylko ode mnie zależy, czy to wykorzystam.

Rozmawiała Joanna Gatlik-Kopciuch

Komentarze (4)

Zobacz więcej