„Po prostu lubię latać”. Mówi Dariusz Włoch z Sułkowic 4. w Polsce w konkurencji FMX [WIDEO]

Freestyle polega na tym, żeby wyskoczyć z rampy i przelecieć na motorze odpowiedni dystans, wykonując przy tym różne triki – mówi Dariusz Włoch z Sułkowic, który zajął 4. Miejsce w Polsce w zawodach FMX Show Otwock

Skąd taka pasja? Kiedy zacząłeś uprawiać ten sport? Od czego zacząłeś?

Wszystko zaczęło się od rowerów, najpierw na rowerku komunijnym i tak rozwijałem się w tym kierunku. Przez przypadek zacząłem skakać. Pierwszą rampę zbudowałem w Sułkowicach na Gościbi z kolegami i śp. panem Andrzejem Ćwiertnią, który pomagał ją spawać pod odpowiednim kątem (kąty i gięcia muszą się zgadzać z projektem). Mam ją do dzisiaj. Wcześniej mieliśmy dość duży tor rowerowy, który udało się przerobić pod tor FMX, gdzie teraz trenuję.

Co Cię skłoniło, żeby skakać na motorze?

Lubię to robić, chciałbym się rozwijać w tym kierunku, daje mi to satysfakcję. Całe życie skakałem na rowerze i motorze i jest w tym coś takiego, że lubię to robić, mimo, że zdarzają się kontuzje i wypadki. Jeszcze nigdy nie miałem nic złamanego w swoim życiu, zawsze udaje mi się wylądować „na 4 łapy”, czasem mam tylko stłuczenia i otarcia. Miejmy nadzieję, że tak zostanie.

Gdzie jeszcze ćwiczysz to latanie?

Co weekend wyjeżdżam gdzieś potrenować w inne miejsca – do znajomych z Krakowa – Balic i z Brzeska – to tam wyjeżdżam na treningi. To wszystko są prywatne skocznie. W Polsce jest nas bardzo mało, zaledwie kilkunastu zawodników, znamy się między sobą.

Nie boisz się tego latania? Przecież to bardzo niebezpieczne! Czy masz jakieś elementy zabezpieczające na sobie podczas skoków?

Tylko kask, buty motocrossowe, ochraniacze na kolana i od tego sezonu na klatkę piersiową.

Na czym właściwie polega ten freestyle motocross? Jakie są zasady jego uprawiania?

Freestyle polega na tym, żeby wyskoczyć z rampy i przelecieć na motorze odpowiedni dystans, wykonując przy tym różne triki. Na zawodach wykonuje się 5 skoków plus szósty, który jest podwójnie punktowany. Tak akurat było w tym sezonie. Są dwa standardowe rodzaje ramp - radius 8 i 9 – to jest promień gięcia w metrach. Dystans do przelecenia z rampy 8 to 21 metrów, a z rampy 9 – 23 metry. To są takie standardy, które obowiązują na mistrzostwach świata. I na takich lataliśmy właśnie w Otwocku, skok oceniany jest pod względem wykonywanych tricków, od stylu jazdy, tu nie liczy się czas przejazdu, kto był szybszy. Trzeba się dobrze znać i wpatrywać w wykonywane triki, więc sędziowie często nie mają tutaj łatwego zadania do wykonania.

Ostatnio zająłeś w Otwocku 4. miejsce w tej dyscyplinie. Ilu zawodników startowało ogółem? Kiedy to dokładnie było? Jak ta impreza się nazywała?

W tej dyscyplinie jest kilkunastu zawodników w całej Polsce, nie wszyscy oczywiście są w stanie w danym czasie wystartować w takich zawodach. Na zawody w Otwocku było zaproszonych 10 osób. Impreza nazywa się FMX Show Otwock, zorganizowana przez Team Freestyle Family 29 września 2018 r. na zakończenie wakacji sezonu motocrossowego.

Sezon trwa tylko do jesieni. Są nagrody pieniężne za pierwsze trzy miejsca. Ja zająłem czwarte, wygrałem puchar i nagrody, takie jak specyfiki do czyszczenia i smarowania motocykla. Trzy pierwsze miejsca to czołówka w Polsce, tam naprawdę ciężko się dostać. Dla mnie miejsce w takich zawodach nie jest ważne, tylko to, że mogłem w nich wystartować, pojeździć z najlepszymi w Polsce. Miałem okazję pojeździć z Bartkiem Ogłazą, czy Marcinem Łukaszczykiem, który jest najlepszym sportowcem w kraju w tej dyscyplinie i startuje nawet w mistrzostwach świata.

Czy Ty należysz do jakiegoś klubu sportowego, czy jesteś wolnym strzelcem?

Nie należę do żadnego klubu sportowego.

Gdzie uczestniczysz w pokazach, tj. w jakich miejscowościach jeździłeś? Czy to tylko w Polsce, czy zagranicą też? A gdzie jeszcze startowałeś w zawodach? Jaki największy sukces odniosłeś?

Na razie tylko w Polsce. W sumie te w Otwocku to były moje pierwsze zawody. Właśnie w tym sezonie, kiedy kupiłem taki profesjonalny motocykl do skakania i nauczyłem się kilku tricków. Oprócz tego pojechałem na kilka pokazów m.in. do Bielska Białej czy do Rzeszowa. W Myślenicach latałem na akcji charytatywnej, gdzie zbierane były pieniądze na leczenie Stasia Wincenciaka. Właśnie tam poznałem Andrzeja Gurgula, który zabrał mnie do Otwocka, gdzie starował już któryś raz z kolei.

Zazwyczaj gdy jest jakiś event (np. przy okazji pokazów driftów samochodowych, pitbite’ów, czy fmx), dzwonimy do siebie i pytamy, czy ktoś mógłby w tym czasie polatać, ładujemy rampę i jedziemy!

Jak można się dowiedzieć o takich imprezach?

Jeśli ktoś się tym interesuje, to w internecie, czy na plakatach można znaleźć informacje o takich wydarzeniach, albo od znajomych.

Czy trzeba mieć dużo pieniędzy, żeby uprawiać ten sport?

Motocykl jest drogim sprzętem i utrzymanie go też kosztuje.

Jak często trenujesz?

To zależy ode mnie, czy mam siłę trenować, głównie w weekend mam czas na treningi i na spędzenie tego czasu na motorze. Chciałbym tych treningów wykonywać jak najwięcej, ale dużo też zależy od pogody – nie może być wiatru, deszczu, bo latanie w takich warunkach jest trochę niebezpieczne.

Czy w Sułkowicach jest jeszcze ktoś, kto uprawia taką dyscyplinę jak Ty?

Jest tu dużo motocyklistów, ale kogoś, kto by uprawiał taki sport jak ja, to nie znam.

Czy masz jeszcze inne pasje oprócz tej?

Raczej nie. Hobbystycznie uprawiam inne sporty – skakanie na trampolinach, na nartach, by nauczyć się kontrolować swoje ciało w powietrzu. Wszystko to traktuję jako odskocznię, głównie skupiam się na motocyklu.

Rozmawiała Joanna Gatlik-Kopciuch

• 
• 
• 
• +10