logo-web9
Kultura

Dorota Ruśkowska:Nie mam czasu na potyczki, premiera blisko

Mam już dość tych rozmów o finansach. Mamy w cholerę roboty. Nie mam czasu na potyczki. Powiedziałam: za „pensję” dziękuję. Jak powiedział Młynarski „Róbmy swoje”, a my trwonimy czas na chrzanienie, ciągłe ble, ble, ble. Po co to i komu? Co to da? – mówi Dorota Ruśkowska, założycielka Teatru w Stodole

W ramach oszczędności spowodowanych stratą, jaką zanotował MOKiS w 2010 roku na Amatorski Teatr im. Kardynała Karola Wojtyły w 2011 roku przewidziano 2700 zł, natomiast na działalność Teatru w Stodole, którego jest Pani założycielką 2200 zł. Jak przyjęła Pani taką wiadomość?

Mnie straty nie interesują i ktoś inny powinien się tym martwić. Po przeanalizowaniu wielu sytuacji, z którymi musiałam się uporać w roku 2010 doszłam do wniosku, żę kwota 2200 zł jest kwotą na… nic. Zresztą to mowa jest o pensji czy o kwocie na Teatr? Bo jeśli na Teatr, to dlaczego ja z tego odprowadzam podatek? Skoro sobie poradziłam z dekoracjami, kosmetykami, kostiumami, plakatami i przejazdami w roku 2010, to czy 2011 może być gorszy? Otóż nie. Dlatego bez trudu zrezygnowałam z tej „pensji”. Myślę, że teraz kwota powiększona o 2200 przyda się teatrowi im. Kardynała Wojtyły.

Pieniądze te miały stanowić wynagrodzenie dla prowadzących teatry. Na co może wystarczyć w Pani przypadku kwota 2200 zł?

Na rower i parasolkę?

W takim razie jakie są potrzeby teatru? Jaka kwota mogłaby je zaspokoić?

Teatr wciąż się rozwija. To nie są tylko kolejne realizacje. To wyjazdy, warsztaty, spotkania, aukcje, działalność charytatywna, spektakle plenerowe, spektakle wyjazdowe, imprezy okolicznościowe, gala teatralna itd. Tego naprawdę jest dużo. Nie znam kwoty, która byłaby wystarczająca.

Tak naprawdę nigdy tego nie liczyłam, ale to, że tak prężnie funkcjonujemy to efekt współpracy z wieloma ludźmi, instytucjami, rodzicami aktorów. Nie bez znaczenia jest wkład własny aktorów. Bogu dziękuję za naszych Mecenasów ,Filantropów. Wiem, że kiedy o coś poproszę to to dostanę. Mam wokół siebie pasjonatów, którzy tworzą scenografię niejednokrotnie za własne pieniądze. A co z kostiumami? Kupujemy je również za własne pieniądze. Ja okazyjnie kupuję materiały, potem jest ktoś kto dla nas szyje kostiumy itd., itd. Jak ja mam to policzyć? Podać kwotę, żeby później usłyszeć: jesteście za drodzy, zwijajcie żagle?

Dźwigaliśmy ciężar utrzymania Teatru i nadal będziemy. Wezmę jeden etat więcej i utrzymam.

Dziennik Polski przytoczył opinie dyrektor MOKiS Anity Werner, która powiedziała: „Staram się motywować obu opiekunów do tego, aby świadomie szukali środków poza budżetem”. W jaki sposób będzie szukać środków Teatr w Stodole?

Mnie nie trzeba motywować. Mnie chyba nie można niczego zarzucić. Czy to naprawdę do mnie skierowane jest to zdanie? Mój Teatr działa prężnie. Mnie trzeba motywować do odpoczynku. No ludzie, bez jaj…

A co do finansowania to dzisiaj nic nie powiem. Poczyniłam pierwsze kroki. Kiedy sprawy zostaną zakończone natychmiast o tym poinformuję wszystkie media i widzów.

Rozważa Pani wprowadzenie płatnych biletów na spektakle Teatru w Stodole, aby sfinansować jego działalność?

Nie, nie, nie! Nie zamierzam wprowadzać biletów. Nie po to tworzyłam Teatr . Mam jeden cel od dawna: dotrzeć z kulturą wszędzie tam, gdzie to jest konieczne. My zagramy dla widza bez grosza przy duszy. Dla zespołu to pasja. To ludzie, którzy uwielbiają tak właśnie spędzać czas.

Mam już dość tych rozmów o finansach. Mamy w cholerę roboty. Nie mam czasu na potyczki. Powiedziałam: za „pensję” dziękuję. Jak powiedział Młynarski „Róbmy swoje”, a my trwonimy czas na chrzanienie, ciągłe ble, ble, ble. Po co to i komu? Co to da?

W takim razie proszę powiedzieć na jakim etapie znajdują się przygotowania do premiery „Uniwersalnej”?

Premiera tuż tuż. W tej chwili próby odbywają się na scenie. Rysujemy sytuacje, ustalamy relacje. Jesteśmy w trakcie tworzenia scenografii, jej elementów, szyjemy kostiumy, wkrótce na mieście będzie można obejrzeć plakat-zwiastun. Bawimy się przy tym. Mam nadzieję ,ze dotrzymamy słowa i zdążymy.

Proszę w kilku zdaniach opisać fabułę „Uniwersalnej”. O czym będzie ta sztuka?

Na to pytanie mądrze i zwięźle odpowiedziałaby Eda Firek autorka scenariusza.Wszyscy wiedzą, że ja nie lubię zdradzać fabuły. Ale uchylę ciut rąbka tajemnicy. Uniwersalna to czarna komedia - znam paru takich, którzy „uwielbiają nasze komedyje” - opowiadająca o ludziach, których spotykamy wokół nas. To historia 3 kobiet, żyjących u boku wrednych facetów, mężów. Pewnego dnia zdają sobie sprawę , żę już nad nimi nie panują, dlatego dochodzą do wniosku, że należy znaleźć tę Uniwersalną, która da radę każdemu z nich. I znajdują. Kim ona jest, dowiecie się na spektaklu- nie wcześniej. Nawet na torturach nie powiem.

Premiera „Uniwersalnej” już wkrótce. Tymczasem na blogu  Teatru w Stodole można zapoznać się z aktorami, którzy wystąpią w tej sztuce. Renata Piekarz wcieli się w rolę żony despotycznego dyrektora, którego zagra Zdzisław Uchacz. Maria Tabor –Pręcikowska zagra żonę lekarza – hedonisty w postać którego wcieli się Radosław Skałka. Na scenie pojawi się również Mateusz Stachura, Angelina Sroka, a zadebiutuje Katarzyna Gołda,

Zobacz więcej
Czytaj komentarze!