Bożena Góra: Będziemy protestować do skutku
Wyjdziemy na pasy, aby zwrócić uwagę na problem, z którym codziennie borykają się mieszkańcy Krzyszkowic oraz wszyscy ci, którzy korzystają z tego niebezpiecznego skrzyżowania.
Protest pokazuje desperacje ludzi, którzy chcą w końcu realnych działań, a nie kolejnych obietnic. Chcą poprawy bezpieczeństwa. Dotychczasowe metody nie przyniosły efektów, więc teraz mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce
- mówi Bożena Góra, organizatorka protestu "Wyjdźmy na pasy. Chcemy bezpiecznie żyć" w Krzyszkowicach.
Postanowiła Pani tupnąć nogą i stanąć na czele protestu "Wyjdźmy na pasy. Chcemy bezpiecznie żyć" i zorganizować blokadę Zakopianki. Trudno było przekonać ludzi do tego pomysłu?
Ludzi nie trzeba w ogóle przekonywać do wzięcia udziału w tym wydarzeniu, ani o słuszności protestu. Wspaniałe jest to, jak ta inicjatywa potrafi łączyć mieszkańców Krzyszkowic. Założyliśmy z mężem wydarzenie na facebooku 3 grudnia. Po kilku dniach strona tętniła życiem. Odbieraliśmy telefony i wiadomości z chęcią pomocy, przyłączenia się do protestu lub z dobrym słowem i poparciem. Chciałabym podziękować wszystkim, którzy pomagają w przygotowaniach tego wydarzenia. Każda pomoc i zaangażowanie jest ważne. Dziękujemy.
Udział w wydarzeniu w sieci deklaruje ponad 240 osób, kolejne 800 wykazuje zainteresowanie. Na jaką frekwencję liczycie?
Zainteresowanie wydarzeniem jest bardzo duże. Pokazuje to, że problem skrzyżowania w Krzyszkowicach naprawdę istnieje i stanowi realne zagrożenie. Nie podam orientacyjnej liczy osób, bo sama nie wiem ilu uczestników się spodziewać. Natomiast bardzo wierzę w mieszkańców Krzyszkowic i liczę na to, że frekwencja zaskoczy nawet mnie. Pozytywnie oczywiście.
Przeciwko czemu będziecie protestować?
Może nie przeciwko czemu, a z jakiego powodu. Wyjdziemy na pasy, aby zwrócić uwagę na problem, z którym codziennie borykają się mieszkańcy Krzyszkowic oraz wszyscy ci, którzy korzystają z tego niebezpiecznego skrzyżowania. Protest pokazuje desperacje ludzi, którzy chcą w końcu realnych działań, a nie kolejnych obietnic. Chcą poprawy bezpieczeństwa. Dotychczasowe metody nie przyniosły efektów, więc teraz mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce.
Blokadę planujecie na 25 stycznia, czyli na początku ferii w Małopolsce i w trakcie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem. Jeżeli mieszkańcy nie zawiodą, na pewno zwrócicie na siebie uwagę, ale co potem? Jaki jest główny cel waszych działań?
Co potem? Sobotni protest to rozpoczęcie tak naprawdę naszej walki o bezpieczne skrzyżowanie. Wydarzenie tworzę nie tylko ja, czy mój mąż. Za tą inicjatywą stoi grupa ludzi, którzy mają głowy pełne pomysłów. Nie chcę dzisiaj mówić o szczegółach, bo teraz skupiamy się na najbliższej sobocie, jednak mamy już kolejne pomysły. Naszym celem jest podjęcie konkretnych działań przez zarządcę drogi czyli Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.
Jaką formę przyjmie protest?
Protest zaplanowany jest w godzinach od 8 do 11. W czasie jego trwania uczestnicy będą przechodzić przez pasy ruchem ciągłym przez kilkanaście minut. Następnie przez kilka minut przepuszczać będziemy samochody i ponownie zajmować przejście dla pieszych. Uczestnicy będą mieli transparenty i flagi, a nad bezpieczeństwem będzie czuwać policja.
Zgromadzenie jest legalne?
Tak. Protest został oficjalnie zgłoszony jako zgromadzenie publiczne. Otrzymałam identyfikator przewodniczącej tego zgromadzenia. Jako organizatorzy dopełniliśmy wszelkich formalności, aby był on legalny.
Jak na waszą inicjatywę zareagował sołtys i przedstawiciele społeczności Krzyszkowic w samorządzie?
Sołtys popiera naszą inicjatywę. Jeśli chodzi o radnych z Krzyszkowic, to została wysłana do obu panów (radny powiatowy Robert Pitala, radny miejski Andrzej Grzybek) informacja o proteście z zapytaniem czy poprą w nim mieszkańców. Niestety nie doczekaliśmy się odpowiedzi od żadnego z nich.
Odkąd zgłosiła pani organizację wydarzenia udało się doprowadzić do rozmowy z przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad?
Takie spotkanie odbyło się w czwartek, 16 stycznia w siedzibie GDDKiA w Krakowie. Udział w nim wzięli mieszkańcy Krzyszkowic, przedstawiciel powiatu, burmistrz, radni z Krzyszkowic oraz dyrektor GDDKiA. Doceniamy zaproszenie i chęć spotkania. Wierzymy w dobra wolę ze strony GDDKiA. Nie otrzymaliśmy jednak żadnych konkretów, znów same zapowiedzi i obietnice. Tych było już wystarczająco wiele, dlatego też protest się odbędzie.
Burmistrz Jarosław Szlachetka komentując protest zwracał uwagę na to, że "Organizatorami są osoby, które nie mieszkają jeszcze w Krzyszkowicach, które niedawno sprowadziły się do Krzyszkowic lub które mają niewiele wspólnego z tą miejscowością". Może się pani odnieść do takiej opinii? Jaki jest pani związek z Krzyszkowicami?
Nigdzie nie jest napisane, że organizator zgromadzenia publicznego musi być mieszkańcem danej miejscowości, nie ma też obowiązku wykazania przynależności do danej miejscowości. Mój mąż Waldemar Góra będący współorganizatorem tego wydarzenia pochodzi z Krzyszkowic. Od 2007 roku mamy działkę w tej miejscowości, na której jakiś czas temu wybudowaliśmy dom. Przejeżdżam przez skrzyżowanie w Krzyszkowicach wystarczająco często, aby wiedzieć jak bardzo jest niebezpieczne.
Dla mnie liczy się cel jaki chcemy osiągnąć protestem i jest nim poprawa bezpieczeństwa. Nie skupiam się na tym w jakim stopniu związana jestem z tą miejscowością. Uważam, że dzielenie ludzi w taki sposób jest krzywdzące.
Ale wcześniej zaprosiła pani burmistrza do udziału w proteście... liczycie na jego obecność?
Oczywiście, że burmistrz Jarosław Szlachetka został zaproszony. Jest przecież włodarzem gminy i był pierwszą osobą, która została oficjalnie zaproszona do wzięcia udziału w tym wydarzeniu. Nam jako organizatorom i myślę, że mieszkańcom również byłoby miło, gdyby zjawił się tego dnia w Krzyszkowicach.
Liczycie na obecność innych samorządowców?
Każda osoba na proteście jest mile widziana, niezależnie od tego czy jest samorządowcem czy nie. Obecność jest równoznaczna z poparciem i słusznością naszej inicjatywy.
Nie brakuje głosów mówiących o tym, że protest ma podłoże polityczne…
Od samego początku podkreślam apolityczność wydarzenia. Mieszanie polityki do protestu, który ma na celu poprawę bezpieczeństwa, byłoby głupotą. Zdrowie i życie ludzkie, które codziennie narażają mieszkańcy Krzyszkowic, nie ma barw politycznych. Wielokrotnie podkreślałam również, że nie ważne czy na protest przyjdą ludzie związani z jedną czy drugą partią. „Na pasy” wychodzimy jako jedna społeczność, która ma wspólny cel, bez żadnych podziałów.
"Ani kroku w tył, dopóki nie będzie realnych działań. Deklaracje już nas nie interesują. Jak ktoś nam coś obieca np. na spotkaniu sołeckim - brawo dla niego. Dopóki tego nie zrealizuje, traktujemy obietnice jako nic nie wnoszące mydlenie oczu" - można przeczytać na stronie wydarzenia "Wyjdźmy na pasy..." Czy to zapowiedź kolejnych protestów?
Sobota 25 stycznia to pierwsze „wyjście na pasy”, ale nie ostatnie. Będziemy protestować, aż do skutku. Mamy w planach organizację cyklicznych zgromadzeń publicznych. Będziemy podejmować również inne działania, w chwili obecnej utworzona została petycja do ministra infrastruktury. Można ją podpisać internetowo, do czego serdecznie zachęcam nie tylko mieszkańców Krzyszkowic, ale całego regionu. W niecały tydzień petycję podpisało niemal 500 osób.
Co będzie miarą sukcesu po tym wydarzeniu?
Miarą sukcesy będą realne działania m.in. Generalnej Dyrekcji. Dla nas celem jest ogłoszenie przetargu, wyłonienie wykonawcy oraz przedstawienie harmonogramu prac do maksymalnie 2023 roku.
Czy mieszkańcy Krzyszkowic czują się zawiedzeni?
Zawiedzeni? Tak, myślę że to dobre słowo. Są też sfrustrowani. Od lat obiecuje się im przebudowę skrzyżowania. Jak widzimy, nadal nic nie zostało zrobione. Jak było niebezpiecznie, tak jest nadal.
Jakie rozwiązanie problemu w Krzyszkowicach najbardziej satysfakcjonuje mieszkańców?
Bezpieczne, po prostu. Czy to będzie tunel, czy bezkolizyjne skrzyżowanie to nie ma tak naprawdę znaczenia. Ważne jest, aby powstało jak najszybciej.
Co przemawia za budową w tym miejscu tunelu lub innej bezkolizyjnej przeprawy? Dlaczego Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad powinna zainteresować się właśnie tym miejscem?
Z drogi powiatowej dziennie wyjeżdża ok. 3500 samochodów, do tego należy doliczyć pieszych, którzy codziennie pokonują to skrzyżowanie. Uważam, że liczba uczestników w tym miejscu jest wystarczającym powodem, aby powstał tu np. tunel. Do wypadków i kolizji w tym miejscu dochodzi naprawdę często. Jak pokazują statystyki policyjne w ciągu ostatnich 5 lat doszło tutaj do 138 kolizji oraz 30 wypadków. W ich wyniku rannych zostało 37 osób, a jedna osoba poniosła śmierć.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.