Piłka nożna

Remis na inaugurację. Dalin Myślenice 1:1 KS Chełmek

Remis na inaugurację. Dalin Myślenice 1:1 KS Chełmek

Po ośmiu miesiącach wyczekiwania, w końcu kibice mogli zobaczyć mecz na poziomie IV ligi. Dalin podejmował beniaminka z Chełmka i był zdecydowanym faworytem tych zawodów

Dalin Myślenice - KS Chełmek 1-1 (0-0) Kałat 90 - Stankiewcz 63.
Dalin: Szymala - Bel (72 Tokarz), Przetocki, Senderski, Cienkosz (76 Rusek), Grzybek (58 Burkat), Kałat, Wojtan (80 Muniak), Rak (76 Ostafin), J. Górecki, M. Górecki.
Chełmek: Przewoźnik - Nędza, Beniamin, Chylaszek, Kukiełka, Palarczyk, Nagi, Sidor (58 Hankus), Kustra (85 Pędrys), Majka (88 Wykręt), Stankiewicz (68 Bloch).
Sędziował: Bartosz Zabrzewski z Nowego Targu.
Żółte kartki: Beniamin, Chylaszek, Nagi.

Debiut ligowy zaliczył trener Łukasz Skrzyński, zaś 25 sezon w roli kierownika zespołu rozpoczął Krzysztof Kmiecik. 

Dalin zaczął zawody obiecująco, dobrze współpracowali ze sobą bracia Góreccy, których obsługiwał Kałat i wydawało się, że prędzej, czy później gol dla miejscowych paść musi. Goście, grający od wielu sezonów w niemal niezmienionym składzie, zaczęli budzić się z letargu. Świetną partię rozgrywał Majka, z którego upilnowaniem mieli kłopoty wszyscy defensorzy Dalinu. W 34 minucie, gdyby nie znakomita postawa Szymali goście po strzale Majki wyszliby na prowadzenie.

Drugą połowę piłkarze Dalinu rozpoczęli z animuszem. Centymentrów zabrakło Michałowi Góreckiemu, by skierować piłkę do bramki po zagraniu brata Jakuba. Z rzutu wolnego nieznacznie pomylił się Kałat, zaś w środku pola wszelkie zapędy rywala niwelował Wojtan. To był najlepszy w tym meczu okres gry gospodarzy. Kłopot w tym, że to goście wyszli na prowadzenie, gdy po centrze z rzutu wolnego Kustry piłkę głową do bramki posłał Stankiewicz.

Od tego momentu goście wyłącznie się bronili, zaś gracze z Myślenic robili wszystko, by odwrócić niekorzystny bieg wydarzeń. Wspierał ich w tym szkoleniowiec, który wprowadzał nowych zawodników i ci wnieśli sporo ożywienia. Wkrótce po wejściu na plac do remisu powinien doprowadzić Tokarz, z rzutu wolnego pomylił się Kałat, groźnie strzelali bracia Góreccy.

Wciąż było jednak 0-1. Kończyła się ostatnia minuta gry, gdy na desperacka szarżę zdecydował się Jakub Górecki. Został powalony na linii pola karnego i arbiter nie miał wyboru. Karnego pewnie wykorzystał Kałat, a J. Górecki mógł zostać bohaterem zawodów, niemniej w trzeciej minucie doliczonego czasu gry przestrzelił w stuprocentowej sytuacji.

Paweł Panuś

Powiązane tematy

Komentarze

Zobacz więcej