logo-web9
Wiśniowa

Wójt Wiśniowej apeluje do Wód Polskich. „Usuwanie skutków powodzi nie wystarczy. Potrzeba działań zmniejszających dramaty ludzkie"

„Zadania zmierzające do usuwania skutków powodzi są niewystarczające. Potrzebne są działania wybiegające w przyszłość, pozwalające ograniczyć skutki nawalnych deszczy, działania zmniejszające dramaty ludzkie spowodowane przez wodę"

– w apelu wystosowanym do Wód Polskich pisze Bogumił Pawlak, wójt gminy Wiśniowa.

Wójt gminy Wiśniowa wystosował apel w sprawie pilnego usuwania szkód na rzekach i dopływach administrowanych przez Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie.

Jego list wsparty przez radnych gminy Wiśniowa został skierowany na ręce Marka Gróbarczyka Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, trafił również do Przemysława Dacy - prezesa Wód Polskich oraz do wiadomości Małgorzaty Sikory, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie w Krakowie.

W apelu Bogumił Pawlak przypomina tegoroczną powódź, która "spowodowała wielkie straty nie tylko w infrastrukturze gminnej, powiatowej i wojewódzkiej, ale także na gruntach prywatnych". Wspomina również podtopienia z 2010 i 2014 podkreślając, że powodzie w gminie Wiśniowa zdarzają się cyklicznie, a po "każdym takim zdarzeniu szkody usuwane są latami, a niejednokrotnie nie da się ich usunąć".

Wójt zwraca uwagę, że w wyniku nawalnych deszczy oraz wylewów rzek i potoków, zniszczeniu ulegają najczęściej te same obiekty. Jak twierdzi; w wielu miejscach usuwanie skutków powodzi sprowadza się do zasypania wyrwy, co najczęściej robią sami mieszkańcy. To właśnie oni z powodu żywiołu stracili swoje nieruchomości lub ich części. Co więcej wójt podkreśla słabą kondycję umocnień brzegowych, które w ostatnich latach zostały osłabione „praktycznie na wszystkich ciekach wodnych”.

Mówiąc wprost - niezbędne i naglące stały się zadania i inwestycje zmniejszając ryzyko powodzi, jak i minimalizujące ich skutki w przyszłości.

Kolejnym problemem wymienianym przez wójta jest erozja wgłębna, która z jednej strony powoduje ryzyko obsuwania się skarp i niebezpieczeństwo uszkodzeń dróg, budynków i innej infrastruktury. Z drugiej pogłębienie się koryt powoduje problemy z zapewnieniem dla mieszkańców wody nadającej się do picia. Po ostatniej powodzi mieszkańcy niektórych sołectw musieli pić wodę z beczkowozów przez miesiąc.

Bogumił Pawlak, wójt gminy Wiśniowa: W związku ze szkodami spowodowanymi przez tegoroczną powódź zwracam się do Pana z prośbą o zintensyfikowanie działań związanych z usuwaniem szkód powodziowych na rzekach i dopływach administrowanych przez Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie.

Niezbędna jest właściwa gospodarka wodna, obejmująca racjonalne zarządzanie wodą, szeroko pojęta ochrona jej zasobów, ale również ważne jest zabezpieczenie ludności przed powodzią w największym możliwym stopniu.

Zadania zmierzające tylko i wyłącznie do usuwania skutków powodzi są niewystarczające. Potrzebne są działania wybiegające w przyszłość, pozwalające ograniczyć skutki nawalnych deszczy, czyli inaczej mówiąc - potrzebne są takie działania, które zmniejszą autentyczne dramaty ludzkie spowodowane przez wodę.

Nie bez znaczenia będzie tu wcześniejsze, właściwe i szybkie przygotowanie planów zarządzania ryzykiem powodziowym oraz zintensyfikowanie prac związanych z realizacją projektów przeciwpowodziowych. Mówiąc wprost - niezbędne i naglące stały się zadania i inwestycje zmniejszając ryzyko powodzi, jak i minimalizujące ich skutki w przyszłości.

Po powodzi jaka przeszła przez Małopolskę w czerwcu gmina Wiśniowa znajdowała się w czołówce obszarów, gdzie woda wyrządziła największe szkody. Podmyła drogi, częściowo zabrała jej fragmenty sprawiając, że na wielu odcinkach przestały być przejezdne, podtapiała domy a nawet zanieczyściła ujęcie wody pitnej. Mieszkańcy Lipnika, Wiśniowej, Kobielnika i Glichowa jeszcze dwa tygodnie po ulewie musieli pobierać wodę z beczkowozów.

W Węglówce wezbrany potok „Niedźwiadek” podmył i zerwał drogę powiatową prowadzącą do Kasinki Małej i Mszany Dolnej. Wójt gminy podkreślał, że zniszczone zostały drogi, które w roku 2018 i 2019 były remontowane właśnie… z funduszu powodziowego.

"Nie ukrywam, że liczę na pomoc władz samorządowych, wojewódzkich, rządowych. Na pewno nie poradzimy sobie sami. Mam nadzieję, że wizyta prezydenta w pewien sposób zmobilizuje Wody Polskie do tego, aby zajęły się rzekami i strumieniami na terenie gminy. Tutaj jest ogromne pole do nadrobienia - kilka godzin po przejściu nawałnicy sytuację w gminie komentował wójt Bogumił Pawlak.

Zobacz więcej
Czytaj komentarze!