Otwarcie zbiornika dobczyckiego? "To kwestia podejścia i zmiany filozofii"
Zanim pomyślimy o udostępnieniu zbiornika dobczyckiego, najpierw trzeba zmienić filozofię jego ochrony z biernej, opartej na zakazach – w czynną, polegającą na aktywności i odpowiedzialności nie tylko instytucji, ale też mieszkańców i turystów
— zwraca uwagę dr hab. inż. Tomasz Bergel
Temat zagospodarowania Jeziora Dobczyckiego politycy poruszają od lat, składając przy tym różne deklaracje. W ostatnim czasie zagadnienie popularyzacji akwenu leży w obszarze zainteresowań Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego PoRabie, działającego w Dobczycach. Jego przedstawiciele jako cel postawili sobie promocję otoczenia jeziora, angażując reprezentantów różnych środowisk w dyskusję na temat przeszłości, teraźniejszości i perspektyw związanych z rozwojem zbiornika.
„Debata na wodzie…” choć prowadzona online, zgromadziła nie tylko społeczników, mieszkańców, ale także gospodarzy gmin Dobczyce, Myślenice, Siepraw, a także reprezentantów sejmiku wojewódzkiego czy parlamentu. – Przestrzeń zalewu, w której znajduje się Jezioro Dobczyckie, jest warta szerokiego spojrzenia i analizy. Warto również dołożyć wszelkich starań, aby promować walory turystyczne i kulturowe jego otoczenia – przed spotkaniem zapowiadała Elżbieta Kudlik, prezes stowarzyszenia PoRabie.
Zalew „otwierają” od lat
Dyskusja na temat jeziora, za sprawą polityków z różnych ugrupowań, w ostatnich latach głównie sprowadzała się do obietnic jego udostępnienia turystom, wpuszczenia na jego taflę białej floty lub wydania zezwolenia na połów ryb. Zalew wybudowano 30 lat temu, a w ostatnim dziesięcioleciu swój przekaz budowali na nim m.in. przedstawiciele myślenickiego oddziału Platformy Obywatelskiej, którzy w 2010 roku utworzyli stronę internetową „Tak dla Zalewu Dobczyckiego”, zawierającą apel do dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej o jego udostępnienie dla celów rekreacyjnych. „Mamy już dość czekania, domagamy się działania!” – zapowiadali inicjatorzy akcji. Dzisiaj wspomniana strona nie istnieje.
Kilka lat później, bo w 2016 roku, spotkanie przy jednym stole zainicjował wojewoda małopolski Józef Pilch (PiS). Usiedli przy nim przedstawiciele gmin Dobczyce, Myślenice, Siepraw, poseł PiS Jarosław Szlachetka, przedstawiciele Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji (MPWiK) w Krakowie, Polskiego Związku Wędkarskiego oddział Kraków i lokalni przedsiębiorcy. Wojewoda zapowiadał, że otwarcie jeziora dla tzw. „białej floty” jest możliwe w przeciągu trzech lat. Rok później podał się do dymisji.
W skuteczność działań polityków wątpią nasi czytelnicy. W jednym z sondaży dotyczącym otwarcia Jeziora Dobczyckiego w dotychczasową strategię wierzy 37% ankietowanych, połowa (49%) uważa, że to niemożliwe, natomiast 14% nie ma zdania w tej kwestii.
Zapał do otwierania zbiornika w ubiegłym roku w rozmowie z nami studził także Tadeusz Bochnia, zastępca dyrektora produkcji w wodociągach miasta Krakowa oraz wiceprzewodniczący rady powiatu myślenickiego.
„Jako tzw. wodniak, po przeprowadzeniu się z Krakowa do Dobczyc, byłem zwolennikiem otwarcia zbiornika, ale zrewidowałem swoje poglądy po tym, jak zająłem się tą tematyką naukowo. W swojej pracy doktorskiej zbadałem ocenę ryzyka skażenia wody zbiornika dobczyckiego toksynami produkowanymi przez sinice. Teraz jestem bardzo ostrożny w kwestii pełnego „otwarcia” zbiornika – mówił w artykule pt. „Początkowo byłem zwolennikiem pełnego otwarcia zbiornika. Dzisiaj jestem ostrożny w tej kwestii”.
Temat ten podczas kampanii w wyborach samorządowych poruszał również ówczesny poseł Jarosław Szlachetka (PiS), a ożywiony został podczas majowej konferencji organizowanej przez Stowarzyszenie PoRabie 2019 roku pod nazwą „Jezioro Dobczyckie – przeszłość i perspektywy”, podczas której emocje wygaszał Tomasz Suś zwracając uwagę, że kluczem do sukcesu powinny być stopniowe, ale konsekwentne działania i tworzenie wokół akwenu „dobrego klimatu”. Na czym powinien polegać?
Rejsy, biała flota i wędkarze… już!
Nadzieje na zagospodarowanie zbiornika odżyły, kiedy w ubiegłym roku Wodociągi Miasta Krakowa we współpracy z Wodami Polskimi, Regionalnym Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie oraz gminą Dobczyce zorganizowały rejsy statkiem po tafli jeziora. W jeden z pierwszych weekendów odbyło się 12 takich wycieczek, w których wzięło udział ponad 600 osób.
Podczas podróży można było poznać m.in. szczegóły dotyczące samego zbiornika, jego historię oraz funkcje, jakie pełni, będąc źródłem wody dla Krakowa i Dobczyc. W tym sezonie wycieczki stały się tylko wspomnieniem, bowiem jak informowały krakowskie wodociągi, „w związku z panującą sytuacją epidemiczną nie przewidujemy rejsów w roku 2020” .
Do tematu zagospodarowania zbiornika dobczyckiego na antenie Radia Kraków, w trackie sezonu wakacyjnego, odniósł się burmistrz Dobczyc Tomasz Suś. Pytany o to, czy na jeziorze można zorganizować coś więcej niż rejsy, odpowiadał: „Każdy samorządowiec chciałby, żeby można było pływać po tafli. Są jednak pewne ograniczenia. Rozumiem instytucje za to odpowiedzialne, jednak w tym temacie powinno dominować podejście w stylu nie rewolucja, a ewolucja". Proponował też, aby wokół zbiornika ustawić tablice informacyjne dotyczące występującego ptactwa, czy historii tego miejsca.
Wiele osób pytało „w jakim celu?”, skoro trzeba otwierać już, wpuszczać wędkarzy, kajaki, a następnie plażowiczów. Z odpowiedzią na to i wiele podobnych pytań podczas debaty organizowanej przez Stowarzyszenie PoRabie przyszedł dr hab. inż. Tomasz Bergel z Uniwersytetu Rolniczego im. H. Kołłątaja w Krakowie, który wygłosił wykład pt. „Zbiornik dobczycki – wyzwania, zagrożenia i szanse”.
Zmiana filozofii
Jak w swoim wystąpieniu podkreślał Tomasz Bergel, udostępnienie zbiornika powinno zostać poprzedzone swoistym „kontraktem społecznym”, zawartym pomiędzy instytucjami a mieszkańcami regionu i turystami. Chodzi o świadomość zarówno ze strony instytucji powołanych do ochrony zbiornika, jak i osób korzystających z tego terenu. Wspólnie powinni stać na straży celów i funkcji zbiornika, mając równocześnie świadomość, że jest on dopuszczony do użytku na określonych warunkach, a jeśli te zostaną złamane – łatwo będzie go zamknąć.
Przyszła pora na zmianę filozofii ochrony zbiornika i jego zlewni z ochrony biernej, opartej na zakazach, na ochronę czynną, opartą na aktywności i odpowiedzialności wszystkich uczestników tego procesu.
Jak zwracał uwagę; dzisiaj zdecydowana większość nie rozumie, dlaczego nie można dopuścić do zbiornika rekreacji i uważa takie działanie za nieuzasadnione. Instytucje powołane do ochrony tego obiektu działają zgodnie z celami, jakie zostały im postawione lata temu, a mieszkańcy nadal słyszą, że „nie jest to możliwe”. Rozwiązaniem, jakie podaje doktor Bergel, jest zmiana filozofii postrzegania tego miejsca.
dr hab. inż. Tomasz Bergel: W momencie ustanowienia strefy ochrony sanitarnej zbiornika nie było środków na wdrożenie systemu bezpieczeństwa i jego ochrony z prawdziwego zdarzenia.
Prowadzone obecnie badania w zlewni wskazują na poprawę jakości wody, co sprawia, że ta czerpana ze zbiornika przez MPWiK S.A w Krakowie, jest oceniana jako najlepsza spośród wszystkich źródeł wykorzystywanych do zaopatrzenia Krakowa.
Zatem zmiany społeczno-gospodarcze i rozwój infrastruktury w otoczeniu zbiornika, które nastąpiły w ponad 30-letnim okresie jego użytkowania wskazują, że przyszła pora na zmianę filozofii ochrony akwenu i jego zlewni. Powinna polegać na przejściu z ochrony biernej, opartej na zakazach, na ochronę czynną, opartą na aktywności i odpowiedzialności wszystkich uczestników tego procesu.
Dzisiaj większość mieszkańców i turystów wie, że zbiornik nie jest dopuszczony do użytku, ale nie do końca rozumie, jakie są tego powody. W świadomości i mentalności ludzi istnieje obawa przed karą za złamanie zakazu, a ta powinna dotyczyć złamania reguł dotyczących użytkowania zbiornika. Ponadto większość osób jest przekonana, że ochrona tego terenu ich nie dotyczy i uważa, że to problem powołanych do tego instytucji. To właśnie ochrona bierna.
Natomiast ochrona czynna według Tomasza Bergela polega na tym, że rozumiemy dlaczego zbiornik jest dopuszczony do rekreacji, akceptujemy restrykcyjne warunki, które na to zezwalają, ale uważamy to za słuszne. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że to rezerwuar wody pitnej dla aglomeracji krakowskiej; co więcej, czujemy się odpowiedzialni, a dbanie o to miejsce to nasza wspólna sprawa. Doktor przekonuje, że przy prowadzeniu polityki czynnej ochrony, a więc angażującej społeczność, wzrośnie stopień zainteresowania ludzi stanem zbiornika i jego otoczeniem.
Zwracał uwagę, że kluczem jest zmiana w podejściu samorządów, które „powinny być zainteresowane inwestowaniem w ochronę środowiska, w tym bezpośredniego otoczenia zbiornika i powinien być to dla nich priorytet. Kreuje on bowiem dla nich istotne, dodatkowe szanse rozwojowe. Zaopatrzenie w czystą wodę nie jest zmartwieniem tylko Krakowa, bo limituje to dodatkowe szanse. Dbać o niego powinien więc nie tylko Kraków”.
Wyzwania dla samorządów
Wśród wyzwań dla samorządów wskazuje szeroką promocję walorów zbiornika i jego otoczenia. Rozszerzenie jego funkcji z rezerwuaru wody do spożycia i ochrony przeciwpowodziowej o walory przyrodnicze i krajobrazowe, a następnie rekreacyjne.
– Najbardziej predystynowaną do wykorzystania walorów przyrodniczych i krajobrazowych zbiornika, przy jednoczesnej ich ochronie, jest ekoturystyka. Polega na takim użytkowaniu i zagospodarowaniu turystycznym środowiska przyrodniczego, aby zapewnione było utrzymanie równowagi w systemach ekologicznych. Jest biznesem, z którego organizatorzy czerpią zyski z wartości środowiska przyrodniczego, obsługując ludzi szukających kontaktu z przyrodą – przekonywał.
Natomiast ekoturysta to człowiek pragnący poznać prawa przyrody i procesy naturalne oraz zrozumieć zagrożenia cywilizacyjne, aby wspomóc czynnie jej ochronę m.in. po to, aby mógł teraz i w przyszłości przebywać w możliwie naturalnym środowisku. Zbiornik może być magnesem, ale wokół niego potrzebna będzie infrastruktura, taka jak ścieżki edukacyjne, rowerowe, spacerowe, przystanie i miejsca obserwacyjne. To na początek.
Konsekwentnie wdrażając takie działania można doprowadzić do sytuacji, w której mieszkańcy i inwestorzy czerpiący zyski z prowadzonej w obrębie zbiornika działalności, będą dbać o niego i swoje interesy. Natomiast turyści zmienią jego postrzeganie z „jest chroniony, niedostępny – więc nie warto się nim interesować” na „jest chroniony, dostępny i muszę odpowiednio się tam zachowywać, ale warto, bo to daje mi przestrzeń do wypoczynku”.
Zapis wideo z wystąpień w ramach „Debaty na wodzie. Interdyscyplinarność Jeziora Dobczyckiego w kontekście współczesnych zasad ekologii, turystyki, gospodarki, promocji oraz oczekiwań społecznych” na facebooku zamieszcza jej organizator Stowarzyszenie PoRabie.
W 1974 roku, cztery lata od podjęcia decyzji rozpoczęto budowę zapory. Ostatecznie zalew został oddany do użytku w 1986 roku. Zbiornik jest źródłem wody pitnej dla Krakowa i Dobczyc (pochodzi z niego 60% zasobów, które trafiają do 700 tys. mieszkańców), ale pełni również funkcję przeciwpowodziową, chroniąc Dobczyce przed zalaniem. Jego powierzchnia to ok. 1065 ha. Zapora mierzy 617 m długości, 30 m wysokości i 8,5 m szerokości. Akwen gromadzi około 127 mln m3 wody, a jego głębokość miejscami sięga do 30 m. Czasza zbiornika znajduje się w całości na terenie powiatu myślenickiego i składają się na nią trzy baseny: myślenicki, dobczycki i zatoka potoku Wolnica. Długość linii brzegowej przy normalnym poziomie piętrzenia wynosi ok. 40 km.
dr hab. inż. Tomasz Bergel – profesor Uniwersytetu Rolniczego im. H. Kołlątaja w Krakowie. Kierownik katedry, prodziekan kierunków: inżynieria środowiska, inżynieria i gospodarka wodna oraz architektura krajobrazu.
Artykuł premierę miał w papierowym wydaniu magazynu MiastoInfo:
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.