Kultura

Barbara Tessé: Do pisania motywuje mnie upływający czas i dzielenie się światem, którego już nie ma

Barbara Tessé: Do pisania motywuje mnie upływający czas i dzielenie się światem, którego już nie ma

Dzisiejsze dziewczęta myślenickie są różne, inne od tamtych, z mych lat. Na pewno ładne, lecz bardziej wyzywające - krzykliwe. Pozwalają chłopcom przeklinać przy sobie. Nie wiem do kogo chcą być podobne. Są różnorodne, czasem przesadzają w ubiorze, z makijażem i tatuażami - w rozmowie z nami mówi Barbara Tessé, autorka wielu książek i zdjęć dotyczących Myślenic, obecnie mieszkająca we Francji.


Barbara Tessé podczas prezentacji książki "Cuda miłości" w Muzeum Regionalnym "Dom Grecki", fot. Agnieszka Turska 

Pani ostatnia książka nosi tytuł "Cuda miłości", a co dla Pani jest największą miłością?- Jest ich wiele. Miłość to przecież energia ludzka, to dawanie siebie innym, miłość do ludzi bez nienawiści, miłość macierzyńska, rodzicielska, miłość do Ojczyzny, do Boga… Miłość jest najważniejsza w życiu człowieka.

"Cuda miłości" noszą cechy pamiętnika, a miejscami nawet kroniki czy reportażu. Skąd czerpie Pani materiały do kolejnych publikacji?
- Od lat pisałam pamiętnik w którym notowałam zdarzenia smutne, wesołe, przeżycia danej chwili, sny. Spotykałam w swym życiu różnych ludzi. Ciekawych, dobrych lub nieszczęśliwych, którzy opowiadali mi swoje smutki i radości. Podróżując po świecie, też notowałam, fotografowałam i właśnie w ten sposób zdobywałam materiały do kolejnych publikacji.

Co motywuje Panią do pisania?
Upływający czas... i dzielenie się moim spojrzeniem na świat, który już odszedł, którego już nie ma.

Regularnie odwiedza Pani Myślenice, w swoich książkach mogliśmy Panią poznać jako wnikliwą obserwatorkę. Jakie zmiany zaszły w naszym mieście na przestrzeni lat?
- Szalone zmiany na korzyść. Nowe drogi, ulice, nowe chodniki w mieście, budowa mieszkań, kościołów, sadzenie drzew, spalarnia śmieci, dobre oświetlenie, Rynek z ławeczkami do odpoczynku, latem w kwiatach. Chciałabym doczekać jeszcze odbudowy starego zamczyska i baszty. Czy ktoś widział zdjęcia zamczyska sprzed lat, jak gromadą myśleniczanie, harcerze, młodzież wspinała się na wzgórze? Były piękne ruiny kamienne, ozdoba trasy turystycznej.

Myślenice dzięki nim stałyby się bardziej atrakcyjne. Może znajdzie się sponsor, a młodzież, harcerze pomogą oczyścić teren. We Francji, takie perełki zabytkowe są odnawiane z wielka pieczołowitością i nagłaśniane w mediach. To skarb mieć taki zabytek z legendą. Dodaje splendoru miastu. Nie wolno tego zmarnować, zapomnieć. Jesteśmy spadkobiercami tego zabytku, to nasze dziedzictwo.

Które ze zmian jakie udało się Pani zauważyć są dla miasta i mieszkańców korzystne, a które mogą w przyszłości okazać się szkodliwe?
- Nie widzę, aby zmiany na lepsze mogły być szkodliwe dla miasta, chyba że najazd turystów do Myślenic! A to przecież zyski dla miasta. Jest taka piosenka: "Piękna jest Warszawa, piękniejszy jest Kraków, najpiękniejsze w świecie Myślenice przecie".

Mamy świeże powietrze a w Krakowie "czapa", jest górska rzeka Raba, Jaz, można latem się kąpać, basen, wyciąg na górę Chełm, skąd piękny widok na okolice, lasy pachnące jedliną, alejki spacerowe, korty tenisowe, boisko sportowe, przydrożne zabytkowe figurki świętych, kapliczki i kościoły i bardzo łatwy dojazd do Myślenic.

Od 1969 roku mieszka Pani w Cannes we Francji. Czuje się Pani bardziej myśleniczanką czy mieszkanką francuskiego miasta?
- Myśleniczanką, Polką we Francji, Europejką.

A myśleniczanie? Jak wypadają na tle Francuzów wśród których mieszka Pani na co dzień?
- Przecież jesteśmy w Europie. Myśleniczanie podróżują po całym świecie. Nie widzę specjalnej różnicy. Chyba w kolorze skóry. We Francji żyją wszystkie narodowości świata, w Myślenicach jeszcze nie.

Z której ze swoich publikacji jest Pani najbardziej zadowolona?

- Z albumu „Myśleniczan Portret Własny” w starej fotografii. Dużo pracy i zbierania od myśleniczan starych fotografii, by dwadzieścia lat temu, na 650-leciu miasta zorganizować wystawę w Krakowie i Myślenicach. Przeszło 330 fotografii myśleniczan, obejmujących ponad 120 lat, album jest bardzo cennym dokumentem historycznym.

Jest Pani znana z umiłowania do fotografii historycznej. Jak duże jest Pani archiwum?

- Bardzo duże… Paweł Lemaniak - historyk, przed laty zaproponował mi stworzenie następnego albumu o Myślenicach. Mam nadzieję, że dojdzie do skutku.

Które miejsca odwiedza Pani najchętniej podczas swoich pobytów w Myślenicach?
- Zarabie, swoich przyjaciół państwa Bielów, Dolne Przedmieście, ulicę mojego Ojca Tadeusza Rykały, Starą Cegielnię Jana Burkata, ratusz pod zegarem i burmistrza Ostrowskiego. Na tej liście nie może zabraknąć Muzeum Regionalnego "Dom Grecki" z Bożenką Kobiałką i jej pracownicami, biblioteki z jej kierowniczką Teresą Nalepą, często odwiedzam redakcję Gazety Myślenickiej, groby rodzinne, Sanktuarium Matki Bożej, swoich znajomych, przyjaciół którzy mnie zapraszają.


Barbara Szybowska-Tesse podczas prezentacji książki "Cuda miłości" w Muzeum Regionalnym "Dom Grecki", fot. Agnieszka Turska 

W rozdziale "Miasto miłości, tęsknoty i… blichtru" można przeczytać, że w czasach Pani młodości wszystkie dziewczęta w Polsce chciały wyglądać jak Marlin Monroe - "(…) ja też" - dodaje Pani po chwili. Do kogo według Pani chcą być podobne młode myśleniczanki?
- Do czasów obecnych, Marlin Monroe pozostała ikoną powabu, urody, delikatności. Do dzisiaj podziwia ją cały świat aktorski nie tylko za urodę lecz także za grę aktorską. Dziewczęta myślenickie 60 lat temu były skromne, wstydliwe można powiedzieć romantyczne. Nie nosiły spodni lecz sukienki i spódnice za kolana. Nie były wyzywające, przeklinające. Były pracowite i posłuszne rodzicom, nie paliły papierosów na ulicy. Nosiły piękne, długie warkocze.

Na zabawę, bale, które były rzadkością, chodziły z rodzicami i wracały po balu również w towarzystwie rodziców i być może z chłopcami z którym najwięcej tańczyły. A na sali tanecznej wcześniej, chłopcy wpisywali się do karnecików dziewcząt, że zamawiają sobie z nią taniec, a te plotkowały miedzy sobą w skrycie.

Proszę nie zapominać, że nie było telewizji, a radio tzw. „kołchoźnik” było zawieszone w Rynku na słupie, skąd płynęły komunistyczne komunikaty i pieśni. Dzisiejsze dziewczęta myślenickie są różne, inne od tamtych, z mych lat. Na pewno ładne, lecz bardziej wyzywające, krzykliwe. Pozwalają chłopcom przeklinać przy sobie. Odbieram to jako brak szacunku dla nich. Nie wiem do kogo chcą być podobne. Są różnorodne, czasem przesadzają w ubiorze, z makijażem i tatuażami.

Zamierza Pani wrócić do Myślenic na stałe?
- Ja jestem myśleniczanką od urodzenia. W moich książkach wciąż wracam wspomnieniami do Myślenic. Moje miejsce to właśnie „Myślenice przecie”, z wszelkimi wadami i zaletami. Tu często powracam, tu moje zameldowanie, moja narodowość, chociaż mam drugą francuską. Tu też powrócę na stałe.

BARBARA TESSé – urodziła się 5 maja 1935 roku w Myślenicach. Jest córką Tadeusza Rykały, legionisty, uczestnika dwóch wojen światowych (ulica w Myślenicach jego imienia). Szkołę powszechną i średnią ukończyła w Myślenicach. Od roku 1956 uczęszczała na lekcje tańca towarzyskiego u profesora Mariana Wieczystego w Krakowie oraz lekcje śpiewu u profesorki Celiny Kreyczi. Występowała jako modelka i piosenkarka w Krakowie. Występy po całej Polsce i Europie, m.in. z zespołem Gitar Hawajskich Jana Ławrusiewicza. W roku 1970 otrzymała angaż do Paryża, gdzie występowała w Kabarecie Tsarevitch m.in. z Bożeną Grabowską, Krystyną Konarską, Heleną Majdaniec, Witoldem Antkowiakiem, Ireną Jarocką.

Publikowała swoje opowiadania z podróży po świecie. Kolekcjonuje stare zdjęcia ze swego rodzinnego miasta Myślenice i zorganizowała dwie wystawy w roku 1993 w Myślenicach i Krakowie, pt. „Myśleniczan portret własny” w starej fotografii (sto lat historii rodzinnego miasta) uwieńczone wydaniem książki „Myśleniczan portret własny”. Album wydrukowała Oficyna Wydawnicza „Wierchy” COTG Kraków w 2002 roku.

W roku 2001 napisała książkę wspomnieniową pt. „Idę do moich miłości” wydaną przez Wydawnictwo Zakonu Pijarów w Krakowie. W roku 2004 opublikowała zbiór opowiadań pt. „Jak nigdy w życiu” wydany przez ZBIGRAF w Krakowie. W roku 2005 w Myślenicach z okazji nadania ulicy imienia jej ojca, Tadeusza Rykały, zorganizowała wystawę fotograficzną swojego autorstwa pt. „Cannes - nie tylko festiwale”.

Od lat mieszka we Francji, w Cannes. Posiada dwa obywatelstwa polskie i francuskie. Ma jednego syna Leszka i dwoje wnuków oraz prawnuka Dominika. Należy do Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie z siedzibą w Londynie.

Odznaczona przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w roku 2000 odznaką „Zasłużony Działacz Kultury”, w roku 2003 Srebrnym Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej, w roku 2005 Medalem Komisji Edukacji Narodowej oraz różnymi nagrodami i dyplomami. 

Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie. 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze (6)

  • mysleniczaninzdziada 2 maj 2013

    coz za niespodzianka!!! wywiad z Pania i to na miasto-info ! Uwielbiam Pani wspomnienia i Cuda Milosci a przede wszystkim "Mysleniczan portret wlasny", mam nadzieje na kolejne ksiazki

    8 9 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    2 maj 2013

    myśleniczanie naucz się najpierw pisać a potem komentuj

    7 11 Odpowiedz
  • 2 maj 2013

    Pokuszę się o subiektywny, subtelny komentarz. Nie ujmując nikomu zasług w dziedzinie odkrywczo-historycznej, śmiem twierdzić że żyjąc przeszłością, ma się zawężone spojrzenie na rzeczywistość. Zwłaszcza z punktu widzenia emigranta. Na wiele zmian spogląda się przez pryzmat miejsca, kraju w którym się żyje przez lata, w tym przypadku dziesięciolecia. Z takiej perspektywy ocena postępu wydaje się być conajmiej powierzchowna. Część tak zwanego "postępu" to milowy krok w kierunku degradacji nie tylko samego miasta Myślenice ale również jej kiedyś nieskazitelnie pięknej okolicy.
    Podejrzewam że gdy Pani Barbara kiedykolwiek powróci tutaj na stałe, mgła opadnie i oczom jej objawi się spowita dotychczas różową poswiatą rzeczywistość.

    16 8 Odpowiedz
    • mysleniczaninzdziada 2 maj 2013

      ciekawe czym ty bedziesz zyl w wieku Pani Barbary... bo na razie zyjesz nieawiscia do wlasnej malej ojczyzny

      12 7 Odpowiedz
      • 2 maj 2013

        Nie wybiegałbym aż tak daleko w przyszłość, życie płata figle największym planistom. Skupmy się lepiej na tym co dzieje się tu i teraz, bo za chwile może sie okazać że skończymy tak jak Pani Barbara, na obczyźnie bo tu nie będzie jak i za co żyć...

        10 6 Odpowiedz
  • 2 maj 2013

    Pani Barbaro ! Powodzenia ! Pierwszy raz o Pani losach przeczytałem właśnie przed chwilą i chylę czoła . Szkoda ,że ludzie tak wartościowi jak Pani musieli tułać się po świecie a nasza "mała Ojczyzna" straciła prawdziwych patriotów . Jest Pani przedstawicielem ginącego pokolenia (nad czym bardzo ubolewam ) które Ojczyznę,kulturę i dobre wychowanie ceniło nad wszystko . Życzę wszystkiego dobrego !

    11 4 Odpowiedz

Zobacz więcej