Pierwsze Myślenickie Dyktando: Mistrzem ortografii został Maciej Kajzer
W pierwszym Myślenickim Dyktandzie wzięło udział 39 osób. Tytuł mistrza ortografii otrzymał Maciej Kajzer
Z tekstem dyktanda przygotowanym przez mistrza ortografii polskiej i autora książek z zakresu poprawności i kultury języka - doktora Macieja Malinowskiego, postanowiło zmierzyć się 39 osób. Autor sam odczytał swój tekst, a dyktando trwało około 30 minut.
Następnie dr Malinowski omówił tekst dyktanda w formie wykładu i odpowiadał na pytania uczestników. W tym czasie jury w składzie polonistek z miejscowych szkół poprawiało prace uczestników.
Najlepiej z dyktandem poradził sobie Maciej Kajzer, który otrzymał tytuł Mistrza Ortografii. Drugie miejsce i tytuł wicemistrza ortografii przyznano Izabeli Murzyn, a trzecie miejsce i tytuł drugiego wicemistrza otrzymał Ewa Steindel.
Tekst dyktanda:
O pewnej Kai, którą zainteresowała ortografia przez nazwisko
Naprawdę niełatwo mi było podjąć arcytrudną decyzję, czyby nie wziąć udziału w tegorocznym dyktandzie zorganizowanym po raz pierwszy dla mieszkańców Myślenic i szeroko rozumianej ziemi myślenickiej, czyli również Dobczyc, Lubnia, Pcimia, Raciechowic, Sieprawia, Tokarni i Wiśniowej. Mama mnie jednak cały czas zachęcała: „A idźżeż, Kaju, i spróbujżeż, a nuż, widelec ci się uda!”.
Ortografią interesuję się od jakichś kilkunastu lat, ponieważ noszę nietypowe nazwisko zapisywane inaczej niż słowo pospolite. Dowiedziałam się ze starych książek i rozmaitych opracowań popularnohistorycznych, że ma ono związek z profesją rzemieślnika wyrabiającego lub naprawiającego przedmioty metalowe, ale przechowuje w sobie archaiczne brzmienie i dawną grafię, gdyż wywodzi się od niemieckiego wyrazu der Schlosser. Z tego względu, choć od 1936 roku fachowiec od zamków w drzwiach jest ślusarzem, ja i moja rodzina ciągle nazywamy się Ślósarz.
Dużo zawdzięczam nauczycielce języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 4 im. św. (lub Świętej) Jadwigi Królowej w Myślenicach, która nauczyła mnie podstaw pisowni i zachęciła do polubienia w ogóle ortografii jako takiej. To ona pierwsza wyjaśniła mi, dlaczego należy pisać niedawno i nietrudno, ale nie darmo, nie bardzo; nieczysty, ale nie czystszy; nie wyrzucać, ale niewyrzucanie; codziennie, ale na co dzień; góra Chełm, ale Góry Świętokrzyskie; półżartem, ale pół żartem, pół serio.
Mówi się nieraz, że szybciej nauczy się poprawnego pisania ktoś, kto jest wzrokowcem, kto umie zapamiętać zaskakującą ortografię wyrazu. Niewykluczone, że owo odważne twierdzenie rzeczywiście zawiera co nieco prawdy, ale czy na pewno całą?
Według mnie niecałą. W słownikach i leksykonach znajdziemy nierzadko wyrazy czy wyrażenia dziwne, wręcz zaskakujące, np. gżegżółka, boby, boby było lepiej, ożeż ty draniu!, superzupa, stotrzydziestkapiątka, czternastoipółletni (np. chłopiec). Taka pisownia jest – okazuje się – poprawna, tylko że o tym się powszechnie nie wie, nie zna się reguł, które to wszystko wyjaśniają i uzasadniają.
Jak widać, wcale nie łatwa i wcale nie taka prosta do opanowania jest ta nasza ortografia, jak by się mogło wydawać. Zresztą interesuję się nie tylko nią. Ostatnio na przykład dowiedziałam się, że Myślenice są tzw. nazwą patronimiczną utworzoną przyrostkiem pluralnym „-ice”.
Historycznie przyjmuje się, że nazwa ta pochodzi od imienia Myślim będącego skróconą postacią imienia Myślimir. Był więc pierwotnie jakiś Myślim, który przed wiekami osiedlił się na naszych terenach i założył tutaj osadę. Ponieważ przed śmiercią zapisał po kawałku swych włości dzieciom, z czasem zaczęto mówić, że są to Myślimicy tereny, a później że Myślemice tereny.
Z pewnością mieszkalibyśmy do dzisiaj w Myślimicach albo w Myślemicach, gdyby nie pewne zjawisko fonetyczne, tzw. rozpodobnienie dwóch jednakowych głosek w jakimś wyrazie. Drugą głoskę „m” nasi przodkowie po prostu – dla wygody przy wymawianiu całego słowa – zmienili sobie na „n”, a wcześniej sylabę „in” na „en”, i w ten sposób upowszechniła się nazwa Myślenice, która obowiązuje do dzisiaj.
dr Maciej MALINOWSKI, mistrz ortografii polskiej z Katowic 1990 r.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.