logo-web9
Historia Lekkostrawna

Gute Arbeit

Jest zima 1939 roku. Mały domek na Górnym Przedmieściu Myślenic skrywa w swym wnętrzu ciepły przedpokój. Przy stole, w wygodnym krześle, siedzi Klaus. Z uwagą wkleja do albumu świeżo wywołane zdjęcia

Tafla drewnianego tarasu przed domem spokojnej starości w południowej Bawarii spija chciwie ciepło jesiennego popołudnia. Leniwy wrześniowy wiatr bez przekonania przesuwa suche liście, znacząc ich ostatnią drogę ledwie słyszalnym szmerem. W wiklinowym fotelu, pod dwoma warstwami ciepłego wełnianego koca, odpoczywa starszy pan. Jesień lubi wspomnienia. Pomarszczona dłoń Klausa przesunęła się powoli po chropowatej okładce albumu fotograficznego. Zaszeleściła kalka oddzielająca ciemnoszare karty. Obrazy wypełniające prostokąty czarno-białej fotografii ożyły przeszłością.

Tafla drewnianego tarasu przed domem spokojnej starości w południowej Bawarii spija chciwie ciepło jesiennego popołudnia. Leniwy wrześniowy wiatr bez przekonania przesuwa suche liście, znacząc ich ostatnią drogę ledwie słyszalnym szmerem. W wiklinowym fotelu, pod dwoma warstwami ciepłego wełnianego koca, odpoczywa starszy pan. Jesień lubi wspomnienia. Pomarszczona dłoń Klausa przesunęła się powoli po chropowatej okładce albumu fotograficznego. Zaszeleściła kalka oddzielająca ciemnoszare karty. Obrazy wypełniające prostokąty czarno-białej fotografii ożyły przeszłością.

Z albumu możemy czytać jak z książki. Klaus odbył roczną służbę wojskową w latach 1936-1937. Jako żołnierz Wehrmachtu wziął udział w II wojnie światowej. Był muzykiem, pełnił rolę trębacza, działał również w orkiestrze wojskowej. Zainteresowanie muzyką i fotografią świadczy zwykle o wysokiej wrażliwości. Urodzenie w Europie zachodniej, w tym przypadku w Niemczech, świadczy podobno o wysokiej kulturze. Człowiek wrażliwy i kulturalny może zostać uniesiony przez nurt historii. Może też otrzymać powołanie do wojska. Co więcej – ma obowiązek się tam stawić, nawet jeśli jest to Wehrmacht. Nie musi natomiast wyzbywać się tego, co w nim dobre.

W większości przypadków narodowość i armię losujemy poprzez urodzenie. O tym, czy bez względu na okoliczności pozostaniemy ludźmi, decydujemy sami. Jak było z Klausem? Otwierają się kolejne karty, czarno-białe obrazy budzą wspomnienia. Zmęczona życiem dłoń zaczyna drżeć. Uśmiechnięci koledzy, dowódcy, wreszcie wojna. Cały szlak bojowy: Mszana Dolna, Myślenice, Warszawa, Wilno. Wszędzie obraz wojny i zniszczenia. Nic nadzwyczajnego; album jakich wiele starzeje się na bawarskich strychach.

Jest zima 1939 roku. Mały domek na Górnym Przedmieściu Myślenic skrywa w swym wnętrzu ciepły przedpokój. Przy stole, w wygodnym krześle, siedzi Klaus. Z uwagą wkleja do albumu świeżo wywołane zdjęcia. Przez zaszronione okienko przebija się dźwięk kościelnych dzwonów – niedziela. Kolejna strona wypełniła się obrazem ruin polskich miast. „Wszędzie ślady wojny” – pisze Klaus pod zdjęciem z Myślenic.

Fotografie nie zawsze oddają to, co czujemy i co chcemy przekazać – dlatego warto je opisać. A Klaus z Niemiec chce się pochwalić swoim albumem rodzinie, a kiedyś dzieciom i wnukom. Ślini zatem rysik białej kredki i pisze pod serią zdjęć zrujnowanych domów: „Gute Arbeit” – „dobra robota”. Kulturalny i wrażliwy człowiek z Europy zachodniej tak skwitował śmierć i zniszczenie. Może to pomyłka. Klaus obraca kartę, by następną stronę ruin opatrzyć komentarzem „Volltreffer” – „celne trafienie”, „Ganze Arbeit” – „cała praca”, a nieco poniżej „Gutgezielte Bomben” – „dobrze wycelowane bomby”.

Taki urok fotografii, każdy widzi co innego. Klaus z Niemiec, patrząc w martwe oczodoły okien zbombardowanych domów, nie widzi uwięzionego w płonącym budynku dziecka, które spali się żywcem, zamieniając się w popiół zburzonej stolicy. Nie dostrzega tego, że każdy prostokącik zniszczonego mieszkania zamykał do niedawna światełko życia jego mieszkańców. Nie czuje fetoru poszarpanych i cuchnących ciał, wgniecionych jak śmieci w gruzowisko. Nie słyszy kobiet, starców i dzieci zasypywanych żywcem w piwnicach. Nie współczuje i nie żałuje. Klaus i jego koledzy z Niemiec wykonali „Ganze Arbeit”, a bomba wyprodukowana za pieniądze z ich podatków została „dobrze wycelowana”, dzięki czemu uzyskano „celne trafienie”. Zatem cóż można dodać – „Gute arbeit”.

Po zaoranym zmarszczkami policzku Klausa powoli spłynęła łza – koledzy odeszli, a życie tak szybko przeminęło.

Artykuł premierę miał w papierowym wydaniu magazynu MiastoInfo:

Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie. 

Zobacz więcej
Czytaj komentarze!