Myślenice. Dni przedszkola są policzone?
Przekonani są o tym rodzice, którzy twierdzą, że burmistrz zmierza do zamknięcia placówki za pomocą „taktyki salami”.
Mimo, że radni nie przegłosowali uchwały o zamiarze likwidacji Przedszkola Samorządowego nr 3, w mieście nie milkną głosy o tym, że celem samorządowców jest jego wygaszenie. Czy słusznie?
Konflikt związany z przyszłością przedszkola trwa trzeci miesiąc i angażuje kolejne osoby. Wszystko zaczęło się pod koniec stycznia, kiedy w porządku obrad 59. sesji rady miejskiej w Myślenicach wpisano punkt dotyczący zamiaru likwidacji Przedszkola Samorządowego nr 3.
To znajduje się przy ul. Lipowej na Zarabiu. Działają w nim dwie grupy przedszkolne; 3-4 letnie „Biedronki” oraz i 5-6 letnie „Pszczółki”, do których uczęszcza 36 dzieci.
„Przedszkole mieści się w budynku jednorodzinnym, co sprawia, że dzieci czują się u nas jak u siebie, w swoim domu. Jest dobrze wyposażone, sale są jasne. Dzieci mają miejsce do zajęć i zabaw. Niewątpliwym atutem jest to, że placówka posiada duży ogród, gdzie dzieci mogą spędzać czas na świeżym powietrzu” – czytamy na stronie przedszkola. Jak podkreślają mieszkańcy Zarabia; tak jest od kilkudziesięciu lat.
Skąd "zamiar likwidacji"?
Trzy dni przed posiedzeniem rady, na bramie prowadzącej do przedszkola zawisł transparent z napisem "nie pozwolimy zlikwidować naszego przedszkola", na drzwiach wejściowych do budynku kolejny z hasłem "nie dla likwidacji!", a w korytarzu wezwanie; "burmistrzu, opamiętaj się!".
W jednej z sal zebrało się kilkadziesiąt osób wraz z dyrekcją i pracownikami placówki. Czekali na reprezentantów UMiG, którzy wyjaśnią im dlaczego akurat to przedszkole wytypowano do likwidacji.
Na miejscu o wyznaczonej godzinie zjawiła się naczelnik wydziału edukacji i zdrowia Małgorzata Ciemińska.
- Przyszłam państwa poinformować o zamiarze likwidacji przedszkola. Co o tym decyduje? Przede wszystkim względy tzw. bezpieczeństwa. To nie jest tak, że dopiero w tym roku okazało się, że tylko jedno przedszkole jest niedostosowane do przepisów przeciwpożarowych, bo w Myślenicach od 2010 r. w każdym z przedszkoli mieliśmy większe, bądź mniejsze niedostosowania – mówiła.
Zwracała uwagę na to, że w poprzednich latach inne przedszkola zostały dostosowane do przepisów przeciwpożarowych, a koszty wynosiły kilkadziesiąt tysięcy złotych. - U państwa tych niedostosowań jest dużo. W ramach wizji lokalnej, którą przeprowadzili strażacy, ujawniono przede wszystkim brak hydrantów na każdym piętrze, czy brak hydrantu zewnętrznego, bo najbliższy znajduje się w granicach 300 m, a powinien być w odległości 75 m – wyjaśniała naczelnik Ciemińska.
Następnie odczytała notatkę sporządzoną przez strażaków w grudniu 2022 r. Ta zawierała szereg uchybień, w tym m.in.; brak wydzielenia klatki schodowej wyposażonej w system oddymiania, nieprawidłowy kierunek otwierania drzwi, nieodpowiednią szerokość schodów, drzwi ewakuacyjnych, wysokość stopni i wspomniany wcześniej brak hydrantów. Naczelnik podkreślała, że „przepisy przeciwpożarowe się zmieniły, a oddziały przedszkolne należało dostosować do nich do 31 sierpnia 2022 r.”.
Jej tłumaczenia nie przekonały rodziców. Zwracali uwagę, że opinię straży pożarnej należy traktować jako zalecenie do organu nadzorującego - czyli do gminy, która jest zobowiązana te usterki usunąć. "Dlaczego tego nie zrobiła?" - pytali. Podkreślali, że przedszkole działa od 40 lat.
Ciekawiło ich też, dlaczego w innych placówkach niedociągnięcia zostały usunięte, a w tej nie. Przyznali, że hydranty to "przepisy bezdyskusyjne", natomiast wysokość lub szerokość klatki dotyczy obiektów nowych, a nie użytkowych. Według nich, główne nakłady finansowe to wykonanie na każdym piętrze instalacji zawierającej hydrant oraz montaż takiego urządzenia na zewnątrz.
Przekonani są o tym, że to zadanie gminy, ponieważ "to przedszkole samorządowe, a drogi są gminne". Z sali padło też pytanie "dlaczego przez tyle lat nie było hydrantu i kto w tym czasie narażał dzieci?". Ponieważ na miejscu nie pojawił się burmistrz, a na padające z sali pytania brak było zadowalających odpowiedzi, rodzice domagali się spotkania z Jarosławem Szlachetką (PiS).
Zegar tykał. Kolejnego dnia na oficjalnej stronie miasta, po raz pierwszy pojawił się wpis na temat zamiaru likwidacji placówki. Zawierał listę uchybień z zakresu ochrony przeciwpożarowej oraz komentarz burmistrza; "W mojej ocenie takie warunki nie zaspokajają indywidualnych potrzeb dzieci, adekwatnych do ich wieku. W trosce o bezpieczeństwo dzieci, zasadnym jest podjęcie działań zmierzających do likwidacji przedszkola, zapewniając jednocześnie miejsca dla tych dzieci w innych placówkach".
Projekt wypada z obrad
W dniu sesji, która miała miejsce 26 stycznia, salę konferencyjną wypełnili rodzice przedszkolaków z Zarabia. Mieli ze sobą transparenty z napisami "stop likwidacji", "przedszkole naszym domem" i "nie zamykajcie naszego przedszkola", a dla radnych prezentację pt. "Zaangażowanie społeczności Zarabia w rozwój dzielnicy w latach 1992-1998”.
Z kolei urzędnicy przekazali obecnym na sali opinię techniczną, dotyczącą możliwości przeprowadzenia przebudowy w zakresie dostosowania obiektu do obowiązujących przepisów techniczno-budowlanych.
Na początku posiedzenia, radny Tomasz Wójtowicz (WDG) złożył wniosek o wycofanie z obrad punktu dotyczącego rozpatrzenia projektu uchwały traktującego o zamiarze likwidacji przedszkola.
Za jego wykreśleniem głosowało 11 radnych reprezentujących Klub Wspólnie dla Gminy i Bez Układów oraz 2 radnych niezrzeszonych (Grażyna Ambroży, Czesław Bisztyga, Józef Błachut, Jerzy Cachel, Izabela Kutrzeba, Eleonora Lejda-Kuklewicz, Wojciech Malinowski, Kamil Ostrowski, Bogusław Podmokły, Jan Podmokły, Tomasz Wójtowicz), a przeciw było 10 reprezentantów Prawa i Sprawiedliwości (Halina Dyląg, Mirosław Fita, Wojciech Gablankowski, Andrzej Grzybek, Małgorzata Jaśkowiec, Piotr Motyka, Bogusław Stankiewicz, Wacław Szczotkowski, Stanisław Topa, Czesław Wierzba).
Kontrola poselska w UMiG
Szukający wyjścia z sytuacji rodzice, trafili do myślenickiego biura posła Marka Sowy (KO). W piątek 3 lutego rozmowę na temat przyszłości przedszkola prowadzili z przewodniczącą myślenickiego PO; Ewą Wincenciak-Walas, radnymi klubu WDG Józefem Błachutem, Tomaszem Wójtowiczem, Janem Podmokłym i Kamilem Ostrowskim, reprezentantem KOD Myślenice Łukaszem Płatkiem oraz radnym powiatowym Maciejem Ostrowskim (WDP) i sekretarzem powiatu Mieczysławem Kęskiem.
Następnie Marek Sowa postanowił przeprowadzić w UMiG Myślenice kontrolę poselską, co relacjonował w mediach społecznościowych.
W piśmie złożonym do Jarosława Szlachetki pytał m.in. o przesłanki, jakie zadecydowały o podjęciu przez niego zamiaru likwidacji przedszkola; o to „czy wobec negatywnego stanowiska rady, podejmie kolejną próbę likwidacji lub inne działania zmierzające do zaprzestania działalności placówki?”, „czy gmina planuje przeprowadzenie remontu przedszkola?” i „jakie są plany wobec nieruchomości przy ul. Lipowej 2A?”.
Spotkanie u posła burmistrz określił jako „himalaje hipokryzji”. Zwracał uwagę, że „dyskusji na temat likwidacji przedszkola pewnie dzisiaj by nie było, gdyby nie wieloletnie zaniedbania niektórych”. Opublikował też odpowiedzi, jakich udzielił posłowi Sowie na piśmie. Dowiadujemy się z nich m.in. o stwierdzonych nieprawidłowościach przeciwpożarowych oraz sanitarno-higienicznych.
Na pytania o plany wobec nieruchomości oraz o to, czy gmina zamierza ją sprzedać, burmistrz Szlachetka odpowiada: "W dniu dzisiejszym w budynku przy Lipowej 2A znajduje się Samorządowe Przedszkole nr 3. Wszelkiego rodzaju Pana wywody prezentowane w mediach społecznościowych są tylko insynuacjami, bezpodstawnymi oskarżeniami, zmierzającymi do zdyskredytowania mnie oraz mojego zaangażowania w pracę na rzecz mieszkańców Miasta i Gminy Myślenice".
„Nie ma czegoś takiego jak likwidacja przedszkola”
- Dotarła do mnie informacja, że w przedszkolu na Zarabiu, o którym tyle się ostatnio mówi, została ograniczona ilość przyjęć dzieci do 20. Z jakiego powodu? – miesiąc później podczas 60. sesji rady miejskiej dopytywał radny Józef Błachut (WDG).
Burmistrz w odpowiedzi ponownie powołał się na warunki, których nie spełnia budynek. – Nie podejmę decyzji, żeby ogłaszać i umożliwiać tam przyjmowanie kolejnych dzieci, które będą narażone na te wszystkie niebezpieczne sytuacje – argumentował gospodarz gminy.
Podkreślał też, że czeka na odpowiedzi z sanepidu dotyczące stanu sanitarnego oraz na kontrolę komendanta powiatowego straży pożarnej w Myślenicach.
Dzisiaj nas jako gminy Myślenice, która posiada wolne miejsca w innych placówkach, nie stać nas na utrzymanie przedszkola samorządowego na ul. Lipowej - Jarosław Szlachetka (PiS)
„Dzisiaj nas jako gminy Myślenice, która posiada wolne miejsca w innych placówkach, nie stać na utrzymanie przedszkola samorządowego przy ul. Lipowej. Miejsca bezpieczne, spełniające odpowiednie warunki sanitarne, przeciwpożarowe oferujemy dzieciom w pozostałych przedszkolach na terenie miasta i gminy Myślenice, ale także na Zarabiu - 700 m dalej.
Będąc odpowiedzialnym za dzieci, które rodzice oddają do naszych jednostek przedszkolnych, nie mogę podjąć innej decyzji jak o tym, że nie będzie naboru do przedszkola przy ul. Lipowej. Ci z państwa, którzy mają dzieci w tym przedszkolu i chcą, aby nadal były w jednym, mogą skorzystać z oferty wolnych miejsc w placówce przy ul. Zdrojowej” – mówił Jarosław Szlachetka.
Radny Czesław Bisztyga (niezależny, wcześniej WDG) sytuację nazwał patologią. - Panie burmistrzu, powiem wprost; pani naczelnik wsadziła pana na minę. Trzeba było to całkiem inaczej rozstrzygnąć, trzeba było to ludziom przedstawić, a nie stosować siłowe rozwiązania, które doprowadziły do konfliktu w Myślenicach. A efektem tego są plotki, bajki i historie nie z tej ziemi. Po co było stwarzać taką sytuację? – pytał retorycznie.
Taktyka salami
Po ponad godzinnej dyskusji głos zabrał przewodniczący Wacław Szczotkowski (PiS) podkreślając, że „radni na poprzedniej sesji odwołali ten punkt i nie doszło do likwidacji przedszkola. Nie ma czegoś takiego jak likwidacja przedszkola, więc o czym my dyskutujemy? Wysłuchujemy różnych opinii, co do niczego nie prowadzi, bo nie ma likwidacji przedszkola. Ten punkt jakby minął już bezpowrotnie, a my się ciągle jakby tym zajmujemy” – wyjaśniał.
Z takim podejściem nie zgadzają się rodzice, którzy twierdzą, że ograniczenie rekrutacji to „wygaszanie” tej placówki „taktyką salami”. W środę 1 marca przed budynkiem przedszkola zorganizowali spotkanie z mediami, podczas którego przedstawili swoje oświadczenie.
„Wzywamy burmistrza do wznowienia rekrutacji, do respektowania woli radnych oraz mieszkańców gminy Myślenice w tym zakresie. Jeśli nie nastąpi wycofanie się burmistrza z podjętych działań, dążących do bezprawnej likwidacji przedszkola to;* po pierwsze kierujemy sprawę do prokuratury w związku z możliwością popełnienia przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień przez Burmistrza Miasta i Gminy Myślenice; * i po drugie kierujemy wniosek do Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz właściwych organów kontroli o objęcie nadzorem nieruchomości przy ul. Lipowej 2A w Myślenicach, ze względu na podejrzenie korupcji”– stanowisko rodziców przedstawił Roman Lis.
Zebrani przed budynkiem podkreślali, że nie zgadzają się z argumentami dotyczącymi spadku liczby dzieci i kontroli, które jak twierdzą „opierają się na notatce strażackiej”. Według nich Sanepid, Kuratorium Oświaty ani Państwowa Straż Pożarna nie wydali decyzji o tym, aby przedszkole nie mogło funkcjonować.
Nie przekonuje ich też argument o braku pieniędzy, ponieważ jak mówią; takie podejście „obraża samego burmistrza, który twierdzi, że po kilku latach nie dysponuje środkami na podstawowe zadania gminy, jakimi jest m.in. prowadzenie przedszkoli czy szkół”.
Wzywamy burmistrza do wznowienia rekrutacji w Przedszkolu Samorządowym nr 3 w Myślenicach, do respektowania woli radnych gminy Myślenice oraz mieszkańców gminy Myślenice w tym zakresie.
- Nie mamy decyzji żadnej z instytucji, która by uniemożliwiała działalność przedszkola w tym budynku. Gdyby tak było, nie dałoby się kontynuować nauczania pozostałych dzieci, bo przedszkole byłoby niebezpieczne, czy nie spełniałoby warunków, ale tak nie jest. W naszym odczuciu stosuje się sposób ograniczania rekrutacji, co w przypadku dwóch oddziałów oznacza systematyczną likwidację. Jeśli ktoś ma dziecko na trzecim roku i ma posłać kolejne na pierwszy, to będzie miał problem, żeby dowozić dzieci do dwóch miejsc. To może doprowadzić do tego, że w przyszłym roku będzie 15-20 dzieci i wtedy podniesiony zostanie argument o braku chętnych – wyjaśniał Roman Lis.
Przedstawiciele rodziców w sieci zbierają podpisy pod petycją „W obronie Przedszkola Samorządowego nr 3 w Myślenicach”. W chwili publikacji tego artykułu widniało na niej 185 podpisów. W dniu oddania obecnego wydania magazynu MiastoInfo do druku, zaplanowane było 61. posiedzenie rady miejskiej. Sytuację, pełne wypowiedzi każdej ze stron oraz przedstawiane przez nie dokumenty, w ramach cyklu artykułów, na bieżąco opisujemy na miasto-info.pl.
Artykuł swoją premierę miał w papierowym wydaniu magazynu MiastoInfo:
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.