logo-web9
Alarmujecie

Zadzwonili do nas "bankowi" naciągacze. Tak krok po kroku robi się ludzi w balona

Niejednokrotnie zdarza się tak, że policja wysyła komunikat o mieszkańcach powiatu myślenickiego, którzy po rozmowie telefonicznej z rzekomym przedstawicielem banku, stracili oszczędności życia. Dzisiaj taki telefon zadzwonił do nas…

Brzmią wiarygodnie, przekaz opierają na strachu, wprowadzają niepewność jednocześnie zapewniając, że jako przedstawiciele twojego banku dzwonią, aby ci pomóc.

Wszystko dzieje się błyskawicznie, jak w filmie sensacyjnym, a zegar tyka, bowiem jak się dowiadujesz od fałszywego konsultanta, "ktoś wziął kredyt na twoje konto i musimy błyskawicznie współpracować, aby zablokować przepływ pieniędzy".

Do tego szachują cię przepisami z kodeksu karnego. Krótko mówiąc; akcja jest tajna, a jeśli kogoś powiadomisz, to poniesiesz odpowiedzialność karną. Tym bardziej nie idź do banku - mówią, ani na policję, ale… weź kredyt i przelej nam pieniądze na specjalne subkonto operacyjne.

Jak się okazuje, wszystko to ukartowane kłamstwa i techniki, na które niejednokrotnie nabierali się mieszkańcy naszego regionu.

„Dzień dobry, dzwonię z departamentu ochrony banku”

Rozmowa zaczyna się standardowo. W słuchawce głos kobiety, która przedstawia się jako pracownica twojego banku, reprezentująca departament ochrony.

Brzmi poważnie, bo jak mówi; sprawa jest poważna. „Ale proszę się nie martwić, dzwonię po to, aby pomóc” - zapewnia. Swoją osobę stara się uwiarygodnić, poprzez podanie imienia z nazwiskiem i numerem pracownika. Rozmowa jest nagrywana. Oczywiście dla naszego bezpieczeństwa. Tak zaczyna się legenda, bo jak się okazuje, wszystko jest w niej zmyślone.

Opowieść jest o tym, że poprzedniego dnia, wieczorem wydano upoważnienie na dostęp do twojego konta na określone imię i nazwisko. Pani zapewnia, że wychwycili to oszustwo i po upewnieniu się, że nie mamy z tym nic wspólnego, musimy przeciwdziałać przestępstwu. Jak się okazuje, fikcyjna pani zaciągnęła kredyt na nasze konto i jedynym ratunkiem, aby zatrzymać przepływ gotówki, jest zaciągnięcie kolejnego kredytu.

Tylko nikomu nie mów... 

Oczywiście według dzwoniącej do nas fałszywej konsultantki, o sprawie i działaniu poinformowana została policja i prokuratura. Z tą informacją wiąże się ciekawy fakt, bowiem jesteśmy pouczeni, że zgodnie z paragrafem 22 kodeksu karnego, nie możemy z nikim rozmawiać na temat toczącego się postępowania.

Co więcej, straszeni jesteśmy konsekwencjami, bo za „rozpowszechnienie publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlegamy grzywnie, karze ograniczenia wolności, albo pozbawienia wolności do lat 2”.

Na linii czeka też fałszywy prokurator, z którym pani połączy nas w razie potrzeby i kolejna konsultantka. Ta odpowiedzialna jest za pomoc w zaciągnięciu przez nas kredytu i transferu pieniędzy na wskazane przez nich konto.

Co ciekawe wszyscy mają wschodni akcent, ale nazwiska brzmią bardzo polsko. Aby uwiarygodnić swoją historię, jesteśmy przekonywani o tym, że prawdopodobnie to pracownicy banku są w zmowie z przestępcami, a kiedy zjawimy się w stacjonarnej placówce naszego banku to nie dość, że poniesiemy odpowiedzialność karną, to jeszcze wszystko się wyda. Bo przecież to spisek. 

Kiedy zdecydowaliśmy się zweryfikować prawdziwość telefonicznych konsultantów w siedzibie banku i przekazaliśmy informację o chęci zgłoszenia sprawy na policję, połączenie się urwało, a numer, z którego dzwonili przestał odpowiadać.

"Przestępcy doskonale znają aplikację mobilną i stronę internetową banku. Udzielają też merytorycznych odpowiedzi na wszystkie zadawane pytania, a wręcz przewidują kolejne kroki, jakie należy zrobić. Wiarygodności dodaje fakt, że w telefonie często słychać rozmowy innych konsultantów na tematy bankowe. Dzwoniący mówią płynnie w języku polskim, ale często ze wschodnim akcentem" - po bliźniaczej sytuacji opisywanej przez nas w styczniu, mówił Dawid Wietrzyk - rzecznik myślenickiej policji.

Wtedy „zrobiona na pracownika banku” została 36-latka, która zaciągnęła kredyt, a pożyczone pieniądze przekazała oszustom. - Nie dajcie się nabrać - zwracała uwagę myślenicka policja. Dzisiaj my również dołączamy się do tego apelu. 

Tego pracownik banku nigdy nie robi

W stacjonarnej placówce banku dowiedzieliśmy się, że tego typu naciągacze się zdarzają, a pracownicy banku  * nigdy nie proszą o podanie loginu i hasła do konta, a tym bardziej kodu autoryzacyjnego SMS lub BLIK; * nie polecają też instalowania aplikacji, z której mogą wykonywać ruchy na koncie klienta, a wykonując jakiekolwiek operacje finansowe, należy to robić w placówce bankowej, albo z własnej inicjatywy! NIGDY ZA NAMOWĄ osób kontaktujących się telefonicznie.

Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie. 

Zobacz więcej
Czytaj komentarze!