Z południa na północ: Krzysztof Wylegała pokona 700 km dla chorego Kacperka
- 27 czerwca 2014
Wyjechał. Przed nim 700 kilometrów z Myślenic do Łeby. Podczas podróży z południa na północ kraju, Krzysztof Wylegała będzie zbierał pieniądze na rehabilitację chorego Kacperka
Krzysztof Wylegała na co dzień pracuje w Państwowej Straży Pożarnej w Myślenicach. To jego drugi wyjazd rowerem nad morze. - W tamtym roku jechałem bez celu, chciałem się sprawdzić. Podróż zajęła mi 5 dni. W tym roku obrałem sobie cel! Swoim wyjazdem mam zamiar zachęcić ludzi do wsparcia leczenia synka mojego kolegi z pracy - mówi.
Z Adamem Ścisłowiczem pracuje na jednej zmianie. Kiedy strażacy dowiedzieli się o chorobie jego czteroletniego syna, zorganizowali zbiórkę, a także na rehabilitację Kacperka oddali 1% podatku podczas rozliczania z fiskusem.
Czteroletni Kacperek cierpi na chorobę Kugleberga-Welandera polegającą na zaniku mięśni. Z każdym miesiącem chłopiec ma coraz większe problemy z poruszaniem się. Jedynym sposobem na spowolnienie postępu zaniku mięśni, jest ciągła rehabilitacja. To właśnie na nią Krzysztof Wylegała postanowił zebrać pieniądze.
Cała wyprawa potrwa 4 dni, a strażak z Myślenic musi pokonać ponad 700 km. Pieniądze zbierane będą w komendach straży, gdzie zaplanowano nocleg: tj. w Bełchatowie, Radziejowie i Chojnicach.
Pomagać można wysyłając pieniądze na konto Fundacji Rozwoju Regionu Myślenickiego: 32-400 Myślenice, Rynek 20, NR KRS: 0000212209, NR KONTA: 56 1240 5051 1111 0000 5234 4983, tytułem "Dla Kacperka Ścisłowicza".
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.
szacunek człowieku! trzymam za ciebie kciuki. SZEROKIEJ DROGI
Krzysztof jesteś wielki !!!!!!!!!!!!!!!!
Brawo Krzysiek! Oby więcej takich ludzi i tego typu inicjatyw! :)
Powodzenia!
W Polsce mamy taki rząd ,który wszystko spycha na barki obywateli,łupiąc podatkami i obciążeniami fiskalnymi nie dając nic w zamian.Gdyby ludzie sami się nie organizowali i nie porawdzili akcji charytatywnych i zbiórek pienieżnych to takie dzeci czekając aż im pomoże NFZ to by dawno umarły.50 % pieniędzy z NFZ zjada biurokracja. Dyrektor,zastępca dyrektora,10 sekretarek ,samochody łużbowe itd a na lecznie pieniążków brak.NFZ to jest państwo w państwie,robią co chcą ,a rozwalić to wszystko w diabły i pogonić razem z tym Tuskiem na czele.