Okolice

Rozalia Oliwa: Jeśli PiS zlikwiduje gimnazja poradzimy sobie

Rozalia Oliwa: Jeśli PiS zlikwiduje gimnazja poradzimy sobie

Planowaną reformę edukacji i powrót do ośmioklasowej podstawówki komentuje wiceburmistrz Sułkowic Rozalia Oliwa 

Jest Pani zwolenniczką likwidacji gimnazjów?

Jestem zwolenniczką solidnego kształcenia dzieci i młodzieży na wysokim poziomie. A także intensywnej pracy wychowawczej szkoły. W naszym kraju system powszechnego kształcenia dwustopniowego w podstawówkach i szkołach średnich lub zawodówkach się sprawdził. Proszę spojrzeć wstecz - każda próba reformy tego układu spełzała na niczym. Nie sprawdziły się szkoły zbiorcze, pomysły na dziesięciolatki, wożenie dzieci miedzy szkołami. Solidna edukacja wymaga czasu i dojrzewania bez wiecznego szarpania oświatą z powodu jakichś eksperymentów.

Jak sobie poradzicie w gminie Sułkowice, jeśli PiS wprowadzi reformę i zlikwiduje gimnazja?

U nas nie będzie to stanowiło dużego problemu. Nie widzę powodu do niepokoju. I rodzice i nauczyciele mogą spać spokojnie.

Mają już Państwo pomysł na reorganizację?

Stworzyliśmy zespoły placówek oświatowych pod wspólnym zarządem, które spokojnie mogłyby przejść przez okres przejściowy i uczyć dzieci oraz młodzież bez jakiś szokowych zmian. Przypominam też, że w naszej gminie nie zlikwidowaliśmy żadnej szkoły.

A Sułkowice? Tutaj zostało wybudowane wielooddziałowe gimnazjum.

W Sułkowicach mielibyśmy w tym układzie dwie szkoły podstawowe. W obecnej szkole podstawowej jest ciasno, cały rocznik uczy się na popołudniową zmianę. Przy 8 klasach mielibyśmy w Sułkowicach ok. 40 oddziałów, a jeśliby sześciolatki nie poszły do szkoły, to również pełniutkie przedszkola. Nie ma takiej możliwości, by sułkowicka szkoła podstawowa pomieściła wszystkie te roczniki. Przecież zanim powstały gimnazja, część klas uczyło się w Starej Szkole, albo na plebanii. Dobrze, że powstał budynek gimnazjum, bo dzięki temu istnieje możliwość stworzenia dwóch szkół podstawowych w Sułkowicach.

Mamy jeszcze kwestię nauczycieli. Mówi się o tym, że z gminy ubędą dwa roczniki.

Po pierwsze nie dwa, tylko jeden - ostatnia klasa gimnazjum. Sześciolatki albo pójdą do szkoły, albo do przedszkola. Ale te dzieci zostaną w naszych gminnych placówkach i będą potrzebowały nauczycieli. Nauczanie przedszkolne i wczesnoszkolne to wciąż jest na szczęście ten sam kierunek studiów i to samo wykształcenie. Zagospodarujemy tych nauczycieli, a nawet może się nie zmienić ich pracodawca, bo we wszystkich wsiach naszej gminy nauczyciele zatrudniani są przez zespoły placówek oświatowych.

Poza tym u nas nie ma prognoz wielkiego spadku liczebności roczników z powodu niżu demograficznego. W ciągu ostatnich 6 lat odnotowujemy tylko nieznaczny spadek urodzeń. Mamy też większą liczbę dzieci z rodzin, które sprowadzają się na nasz teren i dodatni wskaźnik migracji.

Kiedy wyjdzie z gminy ostatnia klasa gimnazjum, ilu nauczycieli straciłoby pracę?

Nie widzę powodu do denerwowania ludzi i opowiadania o zwolnieniach. Jeśli z czymś trzeba się ewentualnie liczyć, to zapewne ze zmniejszeniem ilości godzin nadliczbowych. Co roku jacyś nauczyciele odchodzą też na emeryturę. Poza tym cała ta reforma - o ile w ogóle do niej dojdzie - nie zostanie wprowadzona z 31 sierpnia na 1 września we wszystkich rocznikach. Uczniowie, którzy są w gimnazjum, spokojnie je skończą. Plusem jest też to, że zdecydowana większość naszych nauczycieli ma kwalifikacje do uczenia więcej niż jednego przedmiotu.

Innym argumentem przeciw likwidacji gimnazjów są koszty nowych podręczników. Miały być niezmieniane przez trzy lata.

Te podręczniki z programu rządowego są wykonane w tak lichej jakości wydawniczej, że nie wiem, czy przy normalnym użytkowaniu przetrwają nawet te trzy lata. Dobre podręczniki do dobrego programu nauczania powinny się sprawdzać przez wiele lat, nie przez trzy. Tymczasem odkąd funkcjonują gimnazja, mieliśmy zmiany programowe przynajmniej trzy razy. 

Powiem tak - jeśli system jest dobry, to się go co chwilę nie zmienia, bo nie ma takiej potrzeby. Słucham tych wszystkich argumentów za gimnazjami i zastanawiam się: Jeśli było tak dobrze, to dlaczego wciąż coś przy tym systemie majstrowano? Jeśli było tak dobrze, to dlaczego generalnie mamy w społeczeństwie przeświadczenie, że spada poziom wykształcenia ogólnego Polaków?

Czy próbowali Państwo szacować koszty zmian? 

- Jakieś na pewno będą. Każde zmiany pociągają koszty. Trudno to na razie oszacować, zwłaszcza że jeszcze nie ma nawet nowego rządu, a co dopiero mówić o nowych rozwiązaniach, terminarzach itd. Jeśli w ogóle zostałyby wprowadzone takie zmiany, to ich koszty na pewno będą mniejsze, niż te z okresu wprowadzenia gimnazjów w 1999 r. przez ekipę premiera Buzka i ministra Handkego.

U nas będą to zwłaszcza koszty pracy organizacyjnej. Ale za to znikną koszty dowożenia uczniów, a te nie są przecież w żaden sposób refundowane. To są koszty własne gminy.

A poza tym, czy ktoś oszacował, czy da się w ogóle oszacować koszty społeczne tego majstrowania przy oświacie  przez ostatnie 15 lat? Nie zarzucam nikomu złej woli. Ale jeśli coś się nie sprawdza to, trzeba umieć się z tego wycofać.

 

Rozmawiała Anna Witalis-Zdrzenicka.
Pełna wersja rozmowy

 

 

 

 

Komentarze (7)

  • 9 lis 2015

    Spójrzmy na to z innej strony. Dobczyce np. wybudowały gigantyczną szkołę dla gimnazjalistów i co zrobią z tym budynkiem, nie mówiąc juz o przesiedlaniu do Dobczyc uczniów ze wsi. Należy też wziąć pod uwagę licea i technika. Bo wtedy licea będa 4letnie? Czy licea będą miały miejsce dla wszystkich ucznów? Nie wspominając juz o zmianie podręczników i tak dalej. Z jakimi to się wiąże kosztami. Zastanawia mnie jeszcze jedno. Jak dla mnnie ten pomysł to strata pieniędzy. Powinno się zająć jakąś sensowniejszą zmianą techników i zawodówek. Bo umówmy się szczerze duża ilośc osob źle kojarzy technika i zawodówki tylko ze względu na niski poziom nauczania. Ludzie w zawodówce maja problem z ułamkami i ja tu nie żartuję.

    7 15 Odpowiedz
    • jeden język a dwoje uszu 10 lis 2015

      Nie wiem po jakiej szkole był młody barman który mnie obsługiwał w drodze na wakacje, ale to już nie była kwestia ułamków, tylko liczb naturalnych. Na kalkulatorze obliczał ile jest 50-9.

      1 2 Odpowiedz
  • 9 lis 2015

    Wg mnie największy problem to spadek jakości i ilości wiedzy jaką ma młodzież idąca na studia. Spadek ten był widoczny już przy pierwszy roku wprowadzenia reformy z gimnazjami (przez co np na moim wydziale dodatkowo były robione zajęcia wyrównawcze z matmy i fizyki). Mimo wszystko poziom w różnych podstawówkach nie jest identyczny. To samo na kolejnym szczeblu edukacji. Chcąc sensownie prowadzić zajęcia poziom między uczniami trzeba wyrównać więc traci się na to sporo czasu. Sam program też jest chyba niezbyt dobrze skonstruowany. Być może wystarczyła by zmiana samego programu nauczania. Z drugiej strony patrząc - liceum/technikum zostało skrócone o rok, a w tych szkołach najwięcej młodzi się uczą przed pójściem na studia - chodzi mi o przedmioty kierunkowe.

    13 1 Odpowiedz
  • 9 lis 2015

    Jakby na to nie patrzeć , zawsze zostaną poniesione jakieś koszty. Ja jestem jak najbardziej za powrotem ośmioklasowej podstawówki i czteroletniego liceum. Przy obecnym systemie edukacji, poziom nauczania spadł do żenująco niskiego. Ba, tu w ogóle nie ma czasu na nauczanie , tu jest wyścig z czasem i realizowanie programu. W każdej ostatniej klasie nie ma już nowego materiału , tylko przygotowywanie pod egzaminy. W ten sposób umykają co najmniej dwa lata : szósta klasa podstawówki i trzecia gimnazjum. W starym systemie nie słyszało się : na to nie mamy czasu , na tamto nie mamy czasu.

    14 2 Odpowiedz
  • jeden język a dwoje uszu 10 lis 2015

    To prawda ze po wprowadzeniu gimnazjów spadł poziom nauczania. To jest dla mnie jasne. Nie jest natomiast dla mnie jasne,
    na ile do tego przyczynił się sam fakt wprowadzenia gimnazjów,
    na ile szczegóły dotyczące tego jak to zrobiono,
    a na ile czynniki inne (np. niż demograficzny)

    Pragnę tylko przypomnieć, że co innego mówiono na temat tego jak będą funkcjonować gimnazja przed referendum w tej sprawie, a co innego wyszło w praktyce.

    Pragnę również zauważyć, że czasem można było odnieść wrażenie że jakimś ludziom wysoko postawionym zależy na tym, aby poziom nauczania i samodzielnego myślenia w szkole spadał.

    8 1 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    12 lis 2015

    Ktoś kto dba o interes Ojczyzny chce aby poziom nauczania wzrastał a ktoś komu zależy na przyszłości kraju dziadka woli aby szkoły nasze kształciły silnych i głupich?

    Odpowiedz
  • jeden język a dwoje uszu 13 lis 2015

    Dodam jeszcze do mojego ostatniego postu następującą uwagę: Ważne jest aby w miarę możliwości wiarygodnie ocenić jakie czynniki z tych wymienionych przeze mnie i innych wpłynęły w znacznym stopniu na obniżenie poziomu nauczania. Jeżeli przykładowo na obniżenie poziomu nauczania wyraźnie większy wpływ ma niż demograficzny niż wprowadzenie gimnazjów, to ich likwidacja nie podniesie poziomu nauczania, a co najwyżej w najlepszym razie zahamuje jego dalszy spadek.

    Odpowiedz

Zobacz więcej