Agnieszka Lehman-Dybała: Czas zakończyć karierę
- 17 grudnia 2010
Zakończenie mojej kariery nastąpiło, kiedy w Myślenicach przestała istnieć LSK. To co działo się potem działo się już tylko siłą rozpędu. Jeszcze dwa sezony grałam w drugoligowej drużynie. Wystarczyło, aby oswoić się z myślą o definitywnym odejściu – w rozmowie z Sednem mówi Agnieszka Lehman-Dybała - siatkarka Dalinu Myślenice
Najnowszy numer Sedna w kioskach od 10 grudnia
SEDNO: Nie trzeba być bystrym obserwatorem, aby stwierdzić, że w tegorocznym składzie drużyny siatkarskiej Dalinu walczącej w II lidze nie ma Agnieszki Lehman – Dybały. Czy Twoja absencja oznacza, że zakończyłaś karierę siatkarską?
AGNIESZKA LEHMAN – DYBAŁA: Tak. Uważam, że dawno powinnam ją zakończyć. Teraz ostatecznie przekonałam się, że przyszedł na to czas.
Zapytam raz jeszcze: czy decyzja o zakończeniu kariery jest definitywna?
Tak.
Może zatem wytłumaczysz się z niej, podasz główne motywy tej decyzji?
Pierwszym z motywów jest wiek …
Pozwól, że wejdę Ci w słowo. Wiek? Według mojej opinii i opinii sporej rzeszy kibiców nie odstajesz na parkiecie pod żadnym względem od swoich młodszych koleżanek, ba w wielu przypadkach przewyższasz je motorycznie i … emocjonalnie
Może zatem drugi motyw tłumaczący moją decyzję. Otóż od pewnego czasu wiedziałam, że trzeba zakończyć przygodę z siatkówką i przygotowywałam się do tej decyzji. Niezwykle ważnym elementem przy jej podejmowaniu okazał się wybór pomiędzy pracą zawodową, a sportem. Sytuacja życiowa zmusiła mnie do tego, aby podjąć pracę w większym wymiarze godzin. Pracuję jako nauczyciel wf-u w dwóch myślenickich szkołach. Niestety praca absorbuje tak dużo czasu, że na kontynuowanie siatkarskiej przygody nie ma już w moim życiu miejsca.
Gdybyś zatem dysponowała większą ilością wolnego czasu trenerzy: Jerzy Bicz i Paweł Wojtan mogliby wciąż liczyć na Ciebie?
Pewnie tak. Gdybym miała więcej czasu nie wykluczone, że bawiłabym się w siatkówkę jeszcze jeden czy dwa sezony. Na pewno zżymałabym się dzisiaj sama ze sobą jaką decyzję podjąć, tym bardziej, że drużyna przeżywa trudne chwile i chciałabym jej pomóc.
Zapytam zatem w kontekście odpowiedzi na poprzednie pytanie: czy uważasz, że wybrałaś dobry moment do tego, aby zakończyć karierę i opuścić zespół? Czy nie byłoby dobrze, gdyby Agnieszka Lehman – Dybała była teraz z drużyną na parkiecie i pomagała jej swoimi umiejętnościami i doświadczeniem?
Dla mnie jest to dobry czas na podjęcie takiej decyzji. Trudno, aby zespół budowany był pode mnie. Poza tym miałam nadzieję, że coś się w kwestii siatkówki ruszy, zmieni …
Na co liczyłaś mówiąc, że coś się ruszy, zmieni?
Na to, że ktoś zadba o kwestie organizacyjne, że znajdzie sponsora i że pójdą za tym wzmocnienia zespołu młodymi, perspektywicznymi zawodniczkami. Moja rola miała ograniczyć się tylko do pomocy zespołowi. Miałam pomóc młodym zawodniczkom wejść do drużyny, zdobyć doświadczenie, odbudować zespół. Ale jak długo można?
Z tego co wiem trener Jerzy Bicz wciąż namawia Cię do powrotu …
Tak. Twierdzi, że nastąpiły zmiany organizacyjne, że zespół pozyskał sponsora zaś słabsza postawa drużyny wynika z faktu, że wszystkie te poczynania zostały opóźnione w czasie. Myślę, że gdyby podjęto pewne kroki zmierzające do poprawy sytuacji jeszcze pod koniec ubiegłego roku, gdyby przeprowadzono rozmowy z zawodniczkami, gdyby było widać chęć zbudowania mocnego zespołu, to wówczas gra sprawiałaby mi, tak jak powinna, wielką przyjemność. Natomiast kiedy wie się, że z drużyny odchodzą dwie kluczowe zawodniczki, że nie będzie żadnych wzmocnień, że organizacyjnie też nie jest najlepiej, to człowiek czuje się niepotrzebny i ma świadomość tego, że jego misja dobiegła końca.
Na dodatek stwierdziłam, że nikomu, poza trenerami, nie zależy na wynikach, na awansie, więc doszłam do wniosku, że nie warto się prężyć. Ostatecznie nie chodzi tutaj o to, aby zależało na czymś tylko trenerom. Jesteśmy klubem, stanowimy jedność i wszyscy powinniśmy dążyć do tego samego celu. Tymczasem pojawiały się problemy natury organizacyjnej, problemy z dostępnością hali. To sytuacja, którą nie do końca nazwałabym normalną.
To co mówisz jest nawet przekonywujące, ale …
Dodam jeszcze coś. Czerpałam z gry przyjemność. Nie grałam dla pieniędzy. Idąc na trening cieszyłam się z tego, że będą mogła pograć, poruszać się. Niestety moje młodsze koleżanki podchodziły do tego zagadnienia nieco inaczej. Bywało tak, że podczas meczu musiałam się nieźle nadenerwować widząc brak zaangażowania z ich strony. Kiedy nie widać po zawodniczkach emocji spowodowanych udanym zagraniem czy wygraniem seta, kiedy nie widać że smucą się bo coś im akurat nie wyszło, słowem kiedy brak spontanicznych, zdrowych reakcji, ręce same opadają.
Czy znajdujesz jakieś wytłumaczenie takiej postawy? Czy ów brak entuzjazmu nie wynika z natury samych zawodniczek?
Myślę, że w dużej mierze tak. Gdyby większa część zespołu prezentowała odmienną postawę być może reszta dostosowałaby się do niej. Reasumując: gra w tak zachowującej się drużynie nie byłaby dla mnie już przyjemnością.
Czy odchodzisz z siatkówki z żalem czy może myślałaś o tym momencie na tyle długo, że teraz jest dla Ciebie wydarzeniem nie mającym większego znaczenia?
Tak naprawdę zakończenie mojej kariery nastąpiło wówczas, kiedy w Myślenicach przestała istnieć LSK. To co działo się potem działo się już tylko siłą rozpędu. Po dwóch latach przerwy w grze poproszono mnie o występy w drugoligowej drużynie. Grałam w niej dwa sezony. Na tyle długo, aby oswoić się z myślą o definitywnym odejściu z czynnego uprawiania sportu.
Jak Twoją decyzję o zakończeniu kariery przyjęła rodzina, mąż, dzieci, rodzice? Przecież tyle lat byli Twoimi najwierniejszymi kibicami?
Myślę, że się ucieszyli. Wreszcie żona, mama i córka mieć będzie dla nich więcej czasu.
Nie odczuwasz braku siatkówki? Przecież była do tej pory dużą częścią Twojego życia?
No cóż, pracuję, chodzę na mecze, na aerobik, ruszam się, bo ruszać się muszę, taki nawyk. Gram także z przyjaciółmi w kosza. Natomiast to czego mi brakuje …
A jednak!
Tak, to czego mi brakuje to meczów. Tej, związanej z nimi dawki adrenaliny, tego niepowtarzalnego uczucia, nieomal święta, które towarzyszy ci, kiedy wychodzisz na parkiet i grasz przed własną publicznością. Z drugiej jednak strony tyle już przeżyłam, że …
Czy rzeczywiście tak dużo przeżyłaś? Jak długo grałaś w siatkówkę?
25 lat.
Który z okresów swojej długoletniej kariery wspominasz dzisiaj najchętniej i z największym sentymentem?
Zdecydowanie grę w Dalinie w drużynie juniorskiej. Kiedy wspominam tamten okres łza kręci mi się w oku. Były to czasy, kiedy nie mieliśmy strojów, dresów, butów, wszystko co robiłyśmy podyktowane było miłością do siatkówki, wielką pasją. Była to fajna drużyna, w której grały fajne dziewczyny.
Czy z tymi fajnymi dziewczynami masz kontakt do dziś?
Tak.
Z którymi?
Między innymi z Bożeną Róg, Teresą Sikorą, Elą Smatras, dzisiaj Gablankowską, Gosią Golonką, dzisiaj Wójcik …
Przez okres 25 lat musiało się w Twojej karierze nagromadzić sporo sukcesów, który z nich uważasz z perspektywy czasu na największy?
Myślę, że było nim przebicie się do pierwszego składu Wisły Kraków po trzyletnim okresie grzania ławy.
Powiedz, czego nauczyła Cię siatkówka?
Innego podejścia do życia i sposobu na życie. Dzisiaj, kiedy moja kariera już się zakończyła, wciąż odczuwam potrzebę ruchu, potrzebę wysiłku, prawdziwego zmęczenia. Kiedy jestem dobrze zmęczona wiem, że żyję. Kto uprawiał sport wyczynowo wie o czym mówię. Moi rodzice nie potrafią zrozumieć, dlaczego kiedy wracam do domu po dziesięciu godzinach spędzonych w szkole mam jeszcze ochotę na aerobik.
Zmieńmy kierunek naszej rozmowy. Przez 25 lat czynnego uprawiania siatkówki miałaś kontakt z kilkoma trenerami. Jak ich dzisiaj oceniasz?
Tak naprawdę nie było ich wielu …
Wiem, że między innymi trenował Cię Jerzy Matlak, szkoleniowiec prowadzący aktualnie kadrę narodową. Jak oceniasz dokonania tego trenera podczas zakończonych niedawno MŚ w Japonii?
Liczyłam na więcej. Uważam, że trochę zabrakło drużynie i trenerowi szczęścia, ale też zaskoczyła mnie decyzja Matlaka o nie powołaniu do kadry Skowrońskiej i Skorupy. Zawodniczki te nawet w słabszej formie zaprezentowały by się pewnie lepiej niż ich zmienniczki. Moim zdaniem Jerzy Matlak doskonale sprawdza się na treningach, ale nie najlepiej radzi sobie z prowadzeniem drużyny podczas meczu, nie umie wskazać błędów i zaproponować szybkich działań naprawczych.
Wróćmy z dalekich podróży po Azji na nasze, myślenickie podwórko. Powiedziałaś, że regularnie kibicujesz swoim koleżankom? Jak oceniasz obecna drużynę i jej osiągi w lidze?
No cóż, dobrze nie jest …
W czym upatrujesz przyczyn tego faktu?
Myślę, że to głównie kwestia braku odpowiedniego przygotowania i działań na zasadzie przypadku … Ale tak naprawdę wolałabym, abyś zwolnił mnie od odpowiedzi na to pytanie
Dobrze, zapytam zatem inaczej. Jakie widzisz możliwości poprawy niekorzystnej sytuacji, w jakiej znalazła się drużyna siatkarek Dalinu? Kiedyś rozmawialiśmy przez chwilę podczas jednego z meczów i kiedy powiedziałem, że drużyna w takiej formie może mieć problemy z utrzymaniem się w II lidze, Ty stwierdziłaś, że taka możliwość nie wchodzi w ogóle w grę. Czy nadal tak uważasz?
Po tym co zobaczyłam ostatnio mam pewne wątpliwości. Z utrzymaniem się w II lidze mogą jednak być pewne problemy. Nie wiem czy nie byłoby dobrym wyjściem zaryzykowanie i desygnowanie do gry młodej, uzdolnionej i zadziornej Izy Gablankowskiej?
Brzmi to jak podpowiedź dla trenera Bicza. Czy nie myślałaś o tym, aby sama wziąć się za trenerkę? Z Twoim doświadczeniem i umiejętnościami nie byłby to zły pomysł?
Nie mówię, że nie myślałam o takim rozwiązaniu, ale ten cholerny brak czasu …
Czy Twoim zdaniem istnieje szansa na to, aby siatkówka w Myślenicach odrodziła się na poziomie ekstraklasy?
Raczej nie, choć tak naprawdę wszystko jest kwestią … budżetu i jego wielkości. Mając pieniądze można stosunkowo szybko zbudować potęgę siatkarską, choć należy czynić to stopniowo.
Reasumując to wszystko co do tej pory powiedziałaś: postawiłaś zdecydowanie na rodzinę i pracę zawodową. Czy nadal będziesz kibicować drużynie Dalinu i przychodzić na jej mecze nawet wówczas, jeśli, tfu, tfu, grać będzie w III lidze?
Zawsze kibicowałam tej drużynie i nic się w tym względzie nie zmieni, nawet jeśli będzie musiała grać w III lidze. Wierzę jednak, że tak się nie stanie. Mam nadzieję, że drużyna przetrzyma kryzys i wzniesie się na taki poziom, aby jeszcze powalczyć kiedyś o wyższe cele.
AGNIESZKA LEHMAN – DYBAŁA: urodzona 30.08.1970 roku w Myślenicach, wychowanka Dalinu. W barwach tej drużyny od 1985 roku. Pierwsi trenerzy: Elza Wojtan, Jerzy Bicz. W 1989 roku zdobyła z juniorkami Dalinu brązowy medal w MP. Od 1986 do 1990 członkini kadry narodowej juniorek, od 1990 do 2003 reprezentantka Wisły Kraków. W 1993 roku z tą właśnie drużyną wywalczyła wicemistrzostwo Polski w ekstraklasie. W sezonie 1998/99 najlepsza blokująca w rankingu PZPS. W 2003 roku powróciła do Dalinu, z którym przez dwa sezony występowała w LSK. Potem po dwóch latach przerwy przez dwa sezony grała w zespole II-ligowym. Hobby: gotowanie (specjalizacja dania jednogarnkowe i sałatki). Mąż Grzegorz, były koszykarz, dzieci: Maciek (8) i Paulina 16.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.
"Między innymi z Bożeną Róg, Teresą Sikorą, Elą Smatras, dzisiaj Gablankowską, Gosią Golonką, dzisiaj Wójcik … pamiętam ten skład, kibicowałem Wam już wtedy. Mecze były w hali "Medyka" a trenerem niezapomniany Jasiu Bałuk :)
Moim zdaniem prawda jest taka przez klub przewinelo sie bardzo duzo naprawde zdolnych i ambitnych siatkarek ktore wiazaly z nia przyszlosc .Poswiecaly wszystko ,nie otrzymywaly zadnych sprzetow,czy zapytal ktos jaka maja sytuacje rodzinna? Czesc zawodniczek rezygnowalo bo wiedzialo ze nie morze na klup liczyc i dla tego nie ma doswiadczonych i starszych zawodniczek teraz.Dlaczego trenerzy nie walczyli o nie ,Wiec niech sie nikt nie dziwi ze kazdy odchodzi bo mlode dziewczyny musza teraz ciezko pracowac na siebie a z kariery nici.A faworyzowanie bliskich znajomych curek przyjaciolek przez trenerow to tez powod do rezygnacji.jest wiele dziewczyn ktore chcialyby nalezec do klubu ale jak sa w nim takie gwiazdy to nie maja szans sie zaadoptowac .wiec dalin potrzebuje zmian.Niech nikt nie odbierze tego zle ale taka jest prawda i trzeba cos z tym zrobic bo Dalin musi byc najlepszy.
Nie umniejszając dokonaniom Agnieszki, które są niepodważalne, nie do końca można się zgodzić z tym co powiedziała w Sednie. Po pierwsze Agnieszka zrezygnowała z jednego powodu (G) i już dawno było to problemem.
Po drugie duch walki w zespole faktycznie jest mizerny lecz nigdy nie odważyłbym się na stwierdzenie, iż żadna z siatkarek Dalinu nie angażuje się w pełni i nie poświęca. Myślę że tym stwierdzeniem Agnieszka uraziła kilka koleżanek ze swojego byłego II-ligowego zespołu, które dla sportu poświęcają bardzo wiele i jedynie te 3 dziewczyny naprawdę walczą na boisku-co widać.
Po trzecie jakie kluczowe zawodniczki odeszły z klubu poza nią samą? Ania Wojtan czy Kasia Krasińska?
Agnieszko do znajomych mówisz co innego, dziennikarzowi powiedziałaś co innego. Czyżby aż tak przeinaczono Twoje słowa na potrzeby mediów...?
Agnieszko, do boju !
Zajmij się drużyną a świat stanie się piękniejszy...
Z tego co widzę, najwyższy czas zmienić trenerów. Oni się wypalili, jak trenowali 10 lat temu, tak samo robią to dzisiaj.Świat idzie do przodu, oni stoją w miejscu.