Majowa Zbiórka Ksiązek dla bibliotek
- 26 maja 2012
Do końca IV Majowej Zbiórki Książek dla bibliotek zostało kilka dni. W sobotę na myślenickim Rynku członkowie Stowarzyszenia Młodzi Demokraci zebrali ich prawie 200
- Wiele osób wykorzystało naszą akcję do zrobienia wiosennych porządków w domowych bibliotekach. Często gdy zbieramy książki przez wiele lat, po jakimś czasie okazuje się, że część z tego zbioru raczej nie przyda właścicielowi, w takiej sytuacji najlepiej jest podzielić się z innymi - mówi Piotr Kania.
Akcja odbywa się po raz czwarty i rozpoczęła się 8 maja podczas Tygodnia Bibliotek. Na terenie powiatu myślenickiego zbierane są książki dla placówek w Myślenicach, Wiśniowej, Raciechowicach, Dobczycach i Lubniu. Organizatorami akcji jest Róża Thun oraz Młodzi Demokraci. Książki można oddawać do 31 maja w bibliotekach, w biurze Róży Thun lub Młodych Demokratów.
Szczegóły dotyczące akcji na bieżąco są publikowane na stronach internetowych bibliotek i profilu akcji na portalu facebook.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.
200 używanych książek to max 2000zł.
Ciekawe jakie są koszty zorganizowania całej tej akcji - wydruk plakatów, paliwa na dowiezienie stolików, przewiezienie książek, (pracy?) itd.
Jaki jest bilans ekonomiczny tej zbiórki, poza oczywistą reklamą pani Róży-Thun i całej partii hiPOkrytów?
Są tacy którzy bez fanfar przekazali 50 książek a przewiezione też zostały za darmo!
Tzw. młodzi demokraci lepiej by zrobili gdyby książki odbierali u darczyńcy. Największe biblioteki i to nie z bublami! maja leciwi, stara inteligencja czyli Ci którzy głównie bywają w Domu Greckim, na wystawach a i w bibliotekach. Są przecież prywatne biblioteki liczące 4000-6000 książek.
mam wiele ciekawych pozycji, ale coś odpycha mnie od przekazywania ich w ręce polityków... wolę zanieść je osobiście lub podarować osobie, która naprawdę ich potrzebuje. Zawsze gdy na taką trafiam obdarowuję ją jakimś tytułem.
[quote=gość: plawat] 200 używanych książek to max 2000zł.
Ciekawe jakie są koszty zorganizowania całej tej akcji - wydruk plakatów, paliwa na dowiezienie stolików, przewiezienie książek, (pracy?) itd.
Jaki jest bilans ekonomiczny tej zbiórki, poza oczywistą reklamą pani Róży-Thun i całej partii hiPOkrytów? [/quote]
Koszty są w zasadzie żadne (i do tego w całości pokrywane przez europejskiego podatnika ;)). Materiały przywieziono przy okazji, stolik jest na co dzień w biurze, wszystko jest organizowane na zasadzie wolontariatu. W akcji ni chodzi tylko o to żeby zebrać odpowiednią liczbę książek ale także o to aby ludziom uzmysłowić że lepiej niż na makulaturę oddać książki do biblioteki.
[quote=lukasz] gość: plawat napisał/a: 200 używanych książek to max 2000zł.
Ciekawe jakie są koszty zorganizowania całej tej akcji - wydruk plakatów, paliwa na dowiezienie stolików, przewiezienie książek, (pracy?) itd.
Jaki jest bilans ekonomiczny tej zbiórki, poza oczywistą reklamą pani Róży-Thun i całej partii hiPOkrytów?
Koszty są w zasadzie żadne (i do tego w całości pokrywane przez europejskiego podatnika ;)). Materiały przywieziono przy okazji, stolik jest na co dzień w biurze, wszystko jest organizowane na zasadzie wolontariatu. W akcji ni chodzi tylko o to żeby zebrać odpowiednią liczbę książek ale także o to aby ludziom uzmysłowić że lepiej niż na makulaturę oddać książki do biblioteki. [/quote]
Dobrze, że my nie jesteśmy europejskim podatnikiem i możemy zbierać używane książki, w zasadzie przy żadnych kosztach;)
No nie ma to jak pseudo-liberał :)
Łukaszu Tabaszewski, kim jestem ja i Ty? No kim? Kochany pseudoliberale, europodatnikami jesteśmy my wszyscy.
Za akcję waszej autopromocji zapłaciliśmy więc my wszyscy.
Pozdrawia, były członek Młodych Demokratów, który zmądrzał i działa w KASE :)
A.
[quote=gość: przyszły Jaś] lukasz napisał/a: gość: plawat napisał/a: 200 używanych książek to max 2000zł.
Ciekawe jakie są koszty zorganizowania całej tej akcji - wydruk plakatów, paliwa na dowiezienie stolików, przewiezienie książek, (pracy?) itd.
Jaki jest bilans ekonomiczny tej zbiórki, poza oczywistą reklamą pani Róży-Thun i całej partii hiPOkrytów?
Koszty są w zasadzie żadne (i do tego w całości pokrywane przez europejskiego podatnika ;)). Materiały przywieziono przy okazji, stolik jest na co dzień w biurze, wszystko jest organizowane na zasadzie wolontariatu. W akcji ni chodzi tylko o to żeby zebrać odpowiednią liczbę książek ale także o to aby ludziom uzmysłowić że lepiej niż na makulaturę oddać książki do biblioteki.
Dobrze, że my nie jesteśmy europejskim podatnikiem i możemy zbierać używane książki, w zasadzie przy żadnych kosztach;) [/quote]
No jak by nie patrzeć w dalszym ciągu jesteśmy beneficjentem netto. Więc jeśli mowa o europejskich pieniążkach to w zdecydowanej mierze pochodzą one od niemieckiego i francuskiego podatnika.