Woda opada szybko. Jeszcze szybciej niszczy to, co buduje człowiek
Wielka woda opada szybko. Jeszcze szybciej niszczy to, co buduje człowiek, ale wyrządzone przez nią straty liczone są w milionach złotych. Całkowite usuwanie skutków ulewy w niektórych miejscowościach może potrwać nawet kilka miesięcy
"To była ściana deszczu". Tak ulewę, jaka przeszła nad regionem w nocy z 21 na 22 czerwca opisywali ci, którym woda wdarła się do domów i nie pozwoliła spać. W przeciągu kilku godzin w Węglówce spadły 132 litry wody na metr kwadratowy, a w Lubniu 101,5 l na m.kw. Od godz. 1 do 4 nad ranem poziom Raby w Stróży wzrósł ze 100 do 400 cm, w konsekwencji w Myślenicach rzeka wystąpiła z brzegów na Górnym Jazie. W okolicach lokali gastronomicznych płynęła drogą zalewając parkingi, ścieżki spacerowe, plażę trawiastą, boiska, porywając mostki na ścieżkach i plażę piaszczystą stworzoną przez UMiG w ubiegłym roku.
W jednej chwili wezbrały wszystkie rzeki i mniejsze cieki wodne na terenie powiatu. Te w wielu miejscach występowały z koryt niszcząc drogi, przyczółki mostów, powodując osuwiska namokniętej ziemi i przewracając drzewa. Do Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Myślenicach od godziny 22.30 w sobotę zaczęły wpływać pierwsze zgłoszenia o zalewanych posesjach i niedrożnych przepustach. Dyżurny odbierał jeden telefon za drugim, a tylko w przeciągu pierwszej doby 780 strażaków brało udział w 140 interwencjach.
Niedzielny poranek odsłonił skalę zniszczeń, kiedy okazało się, że 150 domów było całkowicie odciętych od świata. Kilka godzin później liczba wzrosła do 200. Największe straty odnotowano w gminach Raciechowice, Wiśniowa i Pcim.
- W pierwszy dzień po ulewie nieustannie trwały intensywne działania strażaków, służb samorządu powiatowego i gminnych, które pracowały nad zabezpieczeniem uszkodzeń i przywróceniem dostępu do domów – mówi bryg. Roman Ajchler, rzecznik prasowy PSP Myślenice.
„Nie poradzimy sobie sami”
Gmina Wiśniowa znajduje się w czołówce obszarów w województwie małopolskim, gdzie czerwcowa nawałnica wyrządziła największe szkody. Woda podmyła drogi, częściowo zabrała jej fragmenty sprawiając, że na wielu odcinkach przestały być przejezdne, podtapiała domy a nawet zanieczyściła ujęcie wody pitnej. Mieszkańcy Lipnika, Wiśniowej, Kobielnika i Glichowa jeszcze dwa tygodnie po ulewie musieli pobierać wodę z beczkowozów.
W Węglówce wezbrany potok „Niedźwiadek” podmył i zerwał drogę powiatową prowadzącą do Kasinki Małej i Mszany Dolnej. Wójt gminy podkreśla, że zniszczone zostały drogi, które w roku 2018 i 2019 były remontowane właśnie… z funduszu powodziowego.
Na terenie gminy do dzisiaj trwa usuwanie szkód. - Wszystkie miejscowości w gminie ucierpiały, a zniszczenia są bardzo duże. (…) Nie ukrywam, że liczę na pomoc władz samorządowych, wojewódzkich, rządowych. Mówią, że powódź, która przyszła do nas teraz, była większa niż ta w 2014 roku. Na pewno nie poradzimy sobie sami. Mam nadzieję, że wizyta prezydenta w pewien sposób zmobilizuje Wody Polskie do tego, aby zajęły się rzekami i strumieniami na terenie gminy. Tutaj jest ogromne pole do nadrobienia - kilka godzin po przejściu nawałnicy sytuację w gminie komentował wójt Bogumił Pawlak.
Z kolei w gminie Raciechowice największe zniszczenia wystąpiły w rejonie ujęcia wody pitnej, a także w systemie dróg i przepustów. Poważnie uszkodzona została droga powiatowa w Krzesławicach, podmyta przez Stradomkę oraz znajdujący się na tej samej rzece most w Gruszowie. Rzeka nie oszczędziła też wspomnianej miejscowości, Zegartowic i miejscowości Dąbie zalewając łącznie 36 domów, siedziby 2 firm, ośrodek zdrowia i 90 hektarów upraw rolnych.
- Dwie godziny intensywnej ulewy spowodowały dużych rozmiarów straty w mieniu gminnym i prywatnym. Pierwsza ocena skali zniszczeń była porażająca; zalane domy, oberwane drogi, uszkodzony most dopełniały obraz kataklizmu. Do usuwania skutków powodzi przystąpiliśmy niezwłocznie, ale sądzę, że większość prac będzie trwała co najmniej do końca września – mówi Wacław Żarski, wójt gminy Raciechowice.
Natomiast wśród największych szkód w gminie Pcim wymienia się rozlewisko o powierzchni pół hektara, które powstało przy "starej" Zakopiance. Woda zagrażała jednemu z domów weselnych, który ratowali strażacy. Jak się okazuje, zagrożenie stworzyła nie tylko woda, ale i namoknięta ziemia tworząc osuwiska. Na terenie gminy powstawały miejsca, gdzie nie dało się dojechać wozem strażackim. Na Suchej i Świątkach osuwisko odcięło od świata kilka domów i dopiero koparki pracowały nad tym, aby udrożnić dojazd.
Miliony potrzebne na pomoc
W kolejnych dniach po ulewie o pomoc do wojewody wnioskowali samorządowcy niemal z całego województwa; w tym 10 gmin oraz 3 powiaty. Łączna szacunkowa wartość strat zgłoszona przez wszystkie gminy przekracza 76 mln. zł. Łączne straty w Małopolsce obejmują ponad 190 km dróg, 38 mostów, ponad 100 przepustów. Szkody pojawiły się też w obiektach i urządzeniach sieci kanalizacyjnej, stacjach uzdatniania wody, szkołach oraz obiektach sportowych.
Jak wynika z informacji przedstawionych przez biuro wojewody; tylko z terenu powiatu myślenickiego o pomoc do wojewody wnioskowało 5 gmin oraz powiat zgłaszając uszkodzenia na 48,5 km dróg, 15 mostach i 37 przepustach. Łączna szacunkowa ich wartość wynosi: 31,8 mln zł. Straty zgłoszone przez jednostki samorządowe wyceniane zostały kolejno: powiat myślenicki (8,9 mln zł), gmina Pcim (5,8 mln zł), gmina Myślenice (5,9 mln zł), gmina Wiśniowa (4,6 mln zł), gmina Raciechowice (3,3 mln zł), gmina Dobczyce (3 mln zł).
- Protokoły przedstawione przez gminy są aktualnie weryfikowane przez komisję wojewódzką do spraw weryfikacji strat określonych przez komisje powołane przez jednostki samorządu terytorialnego, powstałych w wyniku zdarzeń noszących znamiona klęski żywiołowej w infrastrukturze komunalnej tych jednostek. Taka weryfikacja została już przeprowadzona w odniesieniu do powiatu myślenickiego, a zweryfikowana wysokość strat wyniosła 3 503 400 zł – informuje Joanna Paździo, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego.
Gminy w imieniu mieszkańców wnioskowały również o zasiłki celowe na pomoc doraźną w wysokości do 6 tys. zł. - Ze wstępnych szacunków gmin wynika, że potrzeby dotyczą 111 budynków w 5 gminach: Łapanów, Jodłownik, Raciechowice, Wiśniowa, Gdów - dodaje rzecznik. Największa pomoc do gmin z powiatu myślenickiego trafiła do Raciechowic (300 tys. zł dla 50 gospodarstw) i kolejno do gmin Wiśniowa (174 tys. zł dla 29 gospodarstw), Pcim (30 tys. zł dla 5 gospodarstw), Dobczyce (25 tys. zł dla 6 gospodarstw), Tokarnia (24 tys. zł dla 4 gospodarstw) i Lubień (18 tys. zł dla 4 gospodarstw).
Na początku lipca sejmik województwa małopolskiego podjął uchwałę w sprawie udzielenia pomocy finansowej dla jednostek samorządu terytorialnego najbardziej poszkodowanych przez powódź. Jak informuje starostwo; powiat myślenicki otrzyma z tej puli 150 tys. złotych, przeznaczonych na doraźne usuwanie szkód i odbudowę zniszczonych dróg i mostów. Jak podkreśla starosta Józef Tomal; „Najważniejsze jest, że komisja wojewódzka potwierdziła zniszczenia na najbardziej istotnych odcinkach dróg powiatowych, bo dzięki temu powiat myślenicki będzie mógł się ubiegać o promesy na ich odbudowę. Pierwsze mają być wypłacone w tym roku”.
Jak zapobiegać?
Jakie działania należałoby podjąć, aby w przyszłości nie powtarzał się czerwcowy scenariusz? Gospodarze gmin przyznają, że niezbędna może być regulacja rzek z podwyższeniem elementów oporowych. Burmistrz Sułkowic Artur Grabczyk przekonuje, że ryzyko podtopień i zniszczeń potęguje betonowanie działek i posesji oraz utrzymywanie w złej kondycji rowów melioracyjnych.
- W takich przypadkach woda nie ma możliwości akumulowania się i przenikania w głąb ziemi. To potęguje ryzyko występowania podtopień i zniszczeń, a pojawiające się w ostatnich latach intensywne opady deszczu przekraczają możliwości odprowadzenia jej przez infrastrukturę wodno-kanalizacyjną na terenie naszej gminy – mówi.
Artykuł miał swoją premierę w papierowym magazynie Miasto-info.pl:
Na rolę w tych działaniach i aktywne uczestnictwo Wód Polskich podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w zniszczonych miejscowościach zwracał uwagę wójt Wiśniowej Bogumił Pawlak. - Tutaj jest ogromne pole do nadrobienia – podkreślał, mówiąc o rzekach i strumieniach, którymi zarządza ta instytucja.
-Środki z budżetu państwa na zabezpieczenie rzek, strumyków i cieków to dzisiaj kluczowa sprawa - dodaje Tomasz Suś, burmistrz Dobczyc. - Po co budować drogę, jeśli za moment będzie zniszczona przez rzekę? Tylko takie działania poprawią znacznie bezpieczeństwo – przekonuje.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.