Historia

Wspólnie obchodzili 80. rocznicę „wywózki” żydowskich mieszkańców Myślenic. „O to walczyliśmy od 20 lat. Nie róbmy polityki, to część historii miasta”

Wspólnie obchodzili 80. rocznicę „wywózki” żydowskich mieszkańców Myślenic. „O to walczyliśmy od 20 lat. Nie róbmy polityki, to część historii miasta”
Fot. Piotr Jagniewski

„O to walczyliśmy przez 20 lat. Nie róbmy polityki, to jest część historii miasta i róbmy to od tej pory wszyscy razem, zawsze. Obojętne z jakiej opcji politycznej będzie burmistrz ten czy przyszły, czy jeszcze kiedyś następny, po prostu pamiętajmy o tych ludziach, razem milczmy nad grobami”

- w 80. rocznicę „wywózki” żydowskich mieszkańców Myślenic, pod tablicą pamięci na Rynku mówiła Agnieszka Cahn, jedna z założycielek Stowarzyszenia Wspólnota Myślenice.

 

O wydarzeniach z 22 sierpnia 1942 roku na myślenickim Rynku przypomina tablica upamiętniające ten dzień, ale pamięć o nim od lat kultywuje grupa mieszkańców oraz Stowarzyszenie Wspólnota Myślenice. 

W jednej z kamienicy znajdującej się na Rynku znajduje się tablica upamiętniająca te wydarzenia. Od 17 lat spotykają się pod nią mieszkańcy Myślenic, aby uczcić pamięć jednego z najtragiczniejszych wydarzeń w wojennej historii miasta. Dokładnie 79 lat temu, 22 sierpnia 1942 roku z płyty myślenickiego Rynku wywiezionych, a następnie zamordowanych zostało około 1300 żydowskich mieszkańców.

Zagłada myślenickich Żydów, która dokonała się prawie osiemdziesiąt lat temu, to tragiczna karta historii miasta o której trudno zapomnieć. Dlatego każdego roku pod tablicą pamięci spotykają się ci, którzy kultywują pamięć; potomkowie ofiar, współmieszkańców, sąsiadów, wszyscy nie-obojętni wobec wydarzeń przeszłości. W tym roku po raz pierwszy pamięć o tych wydarzeniach została oficjalnie uczczona przez władze miasta.

- O to walczyliśmy przez 20 lat. Nie róbmy polityki, to jest część historii miasta i zróbmy to wszyscy razem od tej pory, zawsze. Obojętne z jakiej opcji politycznej będzie burmistrz ten czy przyszły, czy jeszcze kiedyś następny, po prostu pamiętajmy o tych ludziach, razem milczmy nad grobami – przed uroczystością do członków stowarzyszenia i zebranych mieszkańców mówiła Agnieszka Cahn.

Rok temu zwracała uwagę na podziały między mieszkańcami. "Znowu spotykam myśleniczan nienawidzących myśleniczan. Słyszę wiele słów pełnych lekceważenia, nienawiści, pogardy. Znowu, tak jak kiedyś "swój do swego, po swoje". Tym razem nie po chleb, nie po religię, ale po światopogląd, opcję polityczną, społeczne zaangażowanie lub jego brak. Pomiędzy nami wyrastają coraz wyższe i grubsze mury, spoza których przestajemy się widzieć, słyszeć i rozumieć” - mówiła. 

Agnieszka Cahn, jedna z założycielek Stowarzyszenia Wspólnota Myślenice: Wczoraj (21 sierpnia – przyp. red.) Muzeum Niepodległości organizowało spacer śladami myślenickich Żydów, który prowadziła Agnieszka Turska. Byłam tam, ale niestety nie spotkałam nikogo z tych ludzi, którzy przychodzą pod tablicę od 20 lat. Muzeum powstało po to, aby zajmować się historią miasta.

Po dwóch dekadach byłam szczęśliwa, że otrzymałam informację, że to urząd i muzeum organizuje te uroczystości. O to walczyliśmy przez 20 lat. Nie róbmy polityki, to jest część historii miasta i róbmy to od tej pory wszyscy razem, zawsze. Obojętne z jakiej opcji politycznej będzie burmistrz ten czy przyszły, czy jeszcze kiedyś następny, po prostu razem milczmy nad grobami.

Była czarna niedziela i czarna sobota i nareszcie po 20 latach, stało się to oficjalnie historią miasta upamiętnianą przez muzeum, przez urząd, tak jak powinno być i tak jak to jest we wszystkich innych miejscowościach.

- przed oficjalną uroczystością do zebranych pod tablicą mówiła Agnieszka Cahn.

Ci, którzy zostali, mogli wziąć udział w oficjalnej uroczystości upamiętniającej historyczne wydarzenia z 1942 roku. Pod pamiątkową tablicą zebranych witał dyrektor Muzeum Niepodległości, a w uroczystości udział wzięli m.in. poseł na sejm Władysław Kurowski (PiS), radny województwa małopolskiego Robert Bylica (PiS), burmistrz Jarosław Szlachetka (PiS) wraz z zastępcą i sekretarzem gminy, przedstawiciele rady miasta i Instytutu Pamięci Narodowej oraz mieszkańcy i osoby związane ze Stowarzyszeniem Wspólnota Myślenicka.

Łukasz Malinowski, dyrektor Muzeum Niepodległości: Oddajemy hołd, cześć myśleniczanom, którzy kiedyś tutaj żyli, ale byli troszkę innego pochodzenia, wyglądu czy kultury niż my. Historia obecności ludności żydowskiej w Polsce sięga jeszcze Średniowiecza, jednak na obszarze Myślenic pod koniec XIX w. pojawiła się tutaj zwarta społeczność żydowska, która bardzo prężnie się rozwijała. Pojawiły się tutaj budynki związane z kulturą żydowską jak synagoga, łaźnia, szkoła. Bardzo wielu Żydów mieszkało w obrębie Rynku, wielu z nich tworzyło krajobraz gospodarczy, były tu sklepy wielobranżowe, restauracja, wyszynki, różne karczmy.

Wśród tej ludności żydowskiej byli też mieszkańcy, którzy w okresie XX-lecia międzywojennego byli bardzo wpływowy. To lekarze, prawnicy, ale też radni miasta. Ze spisu z 1921 r. na 3636 mieszkańców Myślenic, 21% z nich czyli dokładnie 761 było wyznania mojżeszowego.

Wkroczenie Niemców do Myślenic 5 września 1939 r. to było preludium do tragicznego końca tej grupy myśleniczan. W okresie okupacji byli szkalowani, często bici, pod wpływem impulsu okupanta ich mienie było rabowane. Wiosną 1944 r. w ramach odgórnej akcji organizowanej przez niemieckiego okupanta, przystąpiono do akcji ostatecznej likwidacji Żydów Generalnego Gubernatorstwa i areną tej akcji były również Myślenice. 22 sierpnia 1942 r. na myślenickim Rynku wyznaczono zbiórkę ludności żydowskiej, w dzień Szabatu co miało być kolejną szykaną w stosunku do religii żydowskiej. Było tutaj szacuje się ok 1300 osób, to nie tylko wieloletni mieszkańcy Myślenic, ale również Żydzi z okolicznych miejscowości, którzy podczas wojny znaleźli się w tym miejscu podczas okupacji. Powiedziano im, że zostaną czeka ich przesiedlenie na wschód, gdzie czeka ich nowy dom, tymczasem dojechali do Skawiny, gdzie w obozie przejściowym byli segregowani. Część z nich zginęła od razu, część była oddelegowana do niemieckich obozów pracy, a większość została wysłana do obozów zagłady, gdzie znaleźli swój tragiczny koniec w komorach gazowych.

Przyszliśmy tutaj, aby uczcić pamięć myśleniczan, którzy może czasem wyglądali trochę inaczej, ubierali się troszkę inaczej, mieli inną kulturę, inne obyczaje, ale byli myśleniczaninami. Jedną z tragedii drugiej wojny światowej jest to, że niemiecki reżim faszystowski, reżim zbrodniczy doprowadził do tego, że również Myślenice zostały okradzione z tego dziedzictwa kulturowego i dzisiaj po tej społeczności żydowskiej, po tej prężnie działającej kulturze nic się praktycznie nie zachowało poza miejscami pamięci, niektórymi budynkami o których pamiętają tylko najstarsi mieszkańcy.

 

"Wywózka" reprezentantów społeczności żydowskiej miała miejsce w czasie trwania okupacji niemieckiej. Jak czytamy w "Myślenice. Monografia Miasta" w tym okresie ludność żydowska stanowiła szóstą część myślenickiej społeczności. Podczas konferencji w Wannsee, Niemcy podjęli decyzję o eksterminacji 11 mln Żydów mieszkających na europejskim obszarze wpływów niemieckich.

Zarządzenie dotarło również do Myślenic, gdzie przewidziano jednorazową akcję, w ramach której zaplanowano wywózkę wszystkich reprezentantów tej nacji. Podczas organizowania transportu zapewniano ich, że zostaną przesiedleni na tereny wschodnie. Tak się jednak nie stało, a w zdecydowanej większość zostali rozstrzelani lub trafili do niemieckich obozów śmierci.

Tak ten dzień w „Monografii Myślenice” opisuje Paweł Lemaniak:

„Wywózka zaplanowana została na dzień 22 sierpnia 1942 r. Kilka dni wcześniej Żydzi z gminy Myślenice (…) otrzymali z Arbetsamtu polecenie stawienia się na rynku w Myślenicach. W piśmie zapewniano ich, że celem wywózki jest przesiedlenie na tereny wschodnie. Nie zdawano sobie w tym czasie sprawy z prawdziwego celu niemieckich działań. Wydarzenia, które rozegrały się w ciągu tych kilku dni poprzedzających wywózkę, były dramatyczne zarówno dla Żydów, jak i pozostałej części mieszkańców. Myśleniczanie bezradnie przyglądali się rozpaczy, popłochowi i przygnębieniu, jakie ogarnęło Żydów (…), którzy nie wiedzieli jak zareagować, głośno dyskutowali, zasięgając rady osób posiadających w tym środowisku największy autorytet. Pakowali dobytek, szybko sprzedawali rzeczy, których nie można było zabrać, wykupywali leki i żywność, żegnali się z przyjaciółki i sąsiadami.

 (…) „Żydzi w oczach okupanta stanowili najgorszą kategorię ludzi, których należało wyeliminować ze społeczeństwa. (…)22 sierpnia senny myślenicki rynek ożył. Od wczesnych godzin rannych zapełniał się furmankami transportującymi rodziny żydowskie i ich dobytek. Żydom wolno było zabierać tylko rzeczy osobiste i wartościowe.

Na pięciuset furmankach przewożono około 1200 ludzi, w tym 400 mężczyzn, 500 kobiet i 300 dzieci. Wśród nich były także rodziny przybyłe do Myślenic w trakcie okupacji. (…) Całość akcji odbywała się spokojnie, funkcjonariusze niemieccy ubrani byli w cywilne ubrania, tak aby nie potęgować nastroju nerwowości (…) Kiedy kolumna opuściła miasto, na rynku urządzono wyprzedaż mienia pożydowskiego, a w zasadzie tego, co z niego zostało po rozgrabieniu przez Niemców. Przygotowani do długiej wędrówki Żydzi dotarli jedynie do Skawiny koło Krakowa, gdzie zamknięto ich w obozie przejściowym do którego jeszcze przez kilkanaście dni przywożono pojedyncze osoby z Myślenic.

Kiedy transport dotarł na miejsce, Niemcy rozpoczęli selekcję ludzi, traktując ich gorzej niż zwierzęta. Dzielono ich na dwie kategorie - zdolnych i niezdolnych do pracy (…) odrzuconych rozstrzeliwano na miejscu, a ciała ładowane były na ciężarówki i wywożone w lasy, gdzie spoczęły w masowych, nieoznaczonych mogiłach. (…) Ludzi zdolnych do pracy skierowano do niemieckich obozów pracy, w tym głównie do obozu w Płaszowie.

Część egzekucji myślenickich Żydów miała miejsce w lasach nad przygotowanymi wcześniej grobami. Trwały one do pierwszej połowy 1942 r”.

Powiązane tematy

Furmanką lub busem
Archiwalne Myślenice 1

Furmanką lub busem

Trzemeśnia. Lata 20. ubiegłego wieku. Dzięki staraniom ówczesnego proboszcza ks. Aleksandra Brożka, bagnisty plac przykościelny odwodniono i stał się on małym...

Komentarze (30)

Zobacz więcej