Okolice

Dobczyce: Prokuratura zbada sposób spuszczania wody

Dobczyce: Prokuratura zbada sposób spuszczania wody
Prokuratura zbada czy spuszczenie wody ze zbiornika dobczyckiego było zasadne oraz  sposób informowania o zrzucie –  podaje portal polskalokalna.pl

fot. UGiM Dobczyce

Zawiadomienie do prokuratury wysłał wójt gminy Bochnia Jerzy Lysy. Uważa, że znaczna część jego gminy została zalana przez zaniedbania pracowników zapory w Dobczycach. Wystąpił do prokuratury o zbadanie zasadności spustów wody, które spowodowały, że Raba wyszła z koryta oraz zbadanie kwestii systemu informowania o zrzutach. Burmistrz twierdzi, że straty mogły być o wiele mniejsze, gdyby gmina została na czas poinformowana o planowanym zrzucie wody.

Powiedział mediom, że ma wątpliwości, czy zbiornik w Dobczycach był odpowiednio przygotowany na przyjęcie wody powodziowej. Według samorządu w wyniku powodzi na terenie gminy wstępne straty w mieniu komunalnym i prywatnym wyniosły około 30 mln zł. Zalanych i podtopionych zostało około 1,5 tysiąca gospodarstw.

Przypomnijmy, że podczas powodzi 18 maja premier Donald Tusk odwiedzając Pcim i Proszówek zapowiedział, że będzie chciał wiedzieć dlaczego tak późno spuszczono wodę w Dobczycach oraz, że sprawdzi dlaczego nie poinformowano o tym mieszkańców pobliskich miejscowości. - Będę chciał wiedzieć co do sekundy, w jaki sposób odpowiedzialni za pracę zbiornika w Dobczycach i dlaczego tak późno i w tym momencie zdecydowali się na spuszczenie wody i jak wyglądała informacja - mówił.

Powiązane tematy

Dobczyce: Prokuratura wszczęła śledztwo ws. zrzutu wody
Okolice 5

Dobczyce: Prokuratura wszczęła śledztwo ws. zrzutu wody

Prokuratura zbada, czy spuszczenie wody ze zbiornika dobczyckiego podczas majowej powodzi było zasadne. Doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby odpowiedzialne za zrzuty wody na zaporze w Dobczycach złożył wójt gminy Bochnia

Komentarze (15)

  • 27 maj 2010

    Odpowiedź Sztabu Kryzysowego na pytanie gdzie usuwać zniszczone przez powódź rzeczy: "Jakieś kontenery chyba będą". Bardzo wyczerpująca i szczegółowa informacja...

    Odpowiedz
  • 27 maj 2010

    I dziwić się że tak wszystko u nas zalalo i podmyło? Przecież Sztab Kryzysowy jest jak widać od "lania wody".

    1 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    27 maj 2010

    Dla zobrazowanie skali powodzi podam że maksymalny dopływ do zbiornika wynosił bagatela 1400 m3/s!!! wody, a maksymalny odpływ 600. 1400 m to tyle ile szło Dunajcem w 1997, gdzie gdyby nie zapora Czorsztyńska woda w przełomie sięgałaby białej plamki wysoko nan skale którą pokazują flisacy. To była powódź stulecia. Bo Raba w 1997 roku niosłą 400 m3/sek

    Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    26 maj 2010

    Therion - prosze bardzo, Tygodnik Myslenicki z dnia 22 maja 2010, rozmowa z Tadeuszem Rabskim, kierownikiem Wydzialu Zarzadzania Kryzysowego przy Starostwie Powiatowym w Myslenicach (jeden z czlonkow sztabu kryzysowego podczas powodzi)

    "Wszyscy mowie tu o sztabie kryzysowym, przezylismy szok, kiedy zdalismy sobie sprawe, jakie moglyby byc skutki pekniecia przeciekajacego walu. Przy takiej ilosci wody, jaka byla w zbiorniku i tempie, w jakim jej przybywalo, podejrzewam, ze w miejscu gdzie lezy Droginia powstaloby drugie jezioro, zatoka podobna do Zatoki Zakliczynskiej. Dlatego sztab zdecydowal, zeby wiekszosc sil skierowac do uszczelnienia przecieku workami z piaskiem. NASZ STRACH BYL O TYLE WIEKSZY, DO CZASU AZ WAL PRZYJECHALI ZOBACZYC I OCENIC ZAGROZENIE PRZEDSTAWICIELE RZGW I WYJASNILI NAM (!!!) ZE WAL OD STRONY WODY ZABEZPIECZONY JEST PLYTAMI BETONOWYMI, MYSLELISMY, ZE WAL USYPANY ZOSTAL TYLKO Z SAMEJ ZIEMI (!!!)"

    Musieli przyjechac specjalisci zeby stwierdzic ze wal jest betonowy, co widac golym okiem, wystarczylo tylko podejsc do walow i popatrzec jak wygladaja z drugiej strony, jednak dla Naszych specjalistow to zbyt trudne, musieli przyjechac inni SPECJALISCI z RZGW i im to powiedziec:) BRAWO SZTAB KRYZYSOWY!

    Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    26 maj 2010

    Czesiek wiedział, nie powiedział... Neonówko, może najpierw pomoc dla domków całorocznych a potem na działki??? a co do brzegu, to najpierw działkowicze nie godzą się na roboty umocnieniowe (bo ucierpiałyby tzw. uprawy), a potem larum, że woda wylała. I kto winny??? INNI!!!

    Odpowiedz

Zobacz więcej