Gaz do dechy! Młodzi driftują na parkingach
- 17 lipca 2020
Młodzi driftują na parkingach. Policja zapowiada „zero tolerancji”. Posypały się pierwsze mandaty, ale czy to powstrzyma zapał kierowców?
Duże parkingi dla wielu młodych kierowców są jak tory do driftu. Jazda bokiem i palenie gumy zyskuje na popularności na terenie całego powiatu. Myślenicka policja zapowiada „zero tolerancji” dla takich praktyk i wystawia pierwsze mandaty.
Środek tygodnia, późny wieczór na jednym z myślenickich parkingów. Kierowcy audi, bmw i chevroleta rywalizują w jeździe bokiem. Pisk opon i wycie silników w okolicach ul. Mostowej drażnią jednego z mieszkańców, który nie wytrzymuje i dzwoni na policję. Jak się okazuje liczba tego typu zgłoszeń wzrasta, a statystyki pokazują, że przoduje w zgłoszeniach na policyjnej mapie zagrożeń.
„Zero tolerancji”
Wizyta funkcjonariuszy na miejscu zakończyła się wystawieniem trzech mandatów. Przyjęli je kolejno dwaj 24-latkowie i 25-latek, którzy wieczorne „drifty” zakończyli z blankietami na 500 zł każdy; „za spowodowanie zagrożenia poza drogą publiczną”. Ponadto zapłacili dodatkowo po 100 i 200 zł za brak obowiązkowego wyposażenia w samochodach. - Wobec nieodpowiedzialnych kierowców stosowana będzie zasada ,,zero tolerancji” – zapowiada Dawid Wietrzyk, rzecznik prasowy myślenickiej policji. - Oprócz zagrożenia, jakie tacy kierowcy stwarzają dla siebie oraz innych użytkowników ruchu drogowego, zakłócają spokój dla okolicznych mieszkańców – argumentuje.
Jak przyznaje; dyżurny myślenickiej policji często otrzymuje zgłoszenia dotyczące szalejących na parkingach „drifterów”, którzy wykorzystują swoje samochody do jazdy w kontrolowanym poślizgu. Na rozległych asfaltowych powierzchniach jeżdżą bokiem lub przy wyciu silników palą gumy i kręcą tzw. „bączki”, powodując przy tym ogromny hałas. Mundurowi z drogówki często sprawdzają popularne wśród motomaniaków rejony i surowo reagują na tego rodzaju jazdę. - Ich zdecydowana reakcja nie wynika ze złośliwości, ale z obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa samym ,,drifterom” , a także osobom postronnym – tłumaczy Dawid Wietrzyk.
Problem narasta od lat
Dawniej młodzież spotykała się w tzw. „plenerze” lub w pubach, jednak z biegiem czasu zmienił się sposób spędzania wolnego czasu, w cenie jest mobilność, a zmotoryzowani coraz częściej wybierają tzw. „spoty”, gdzie przyjeżdżają samochodami, motocyklami i skuterami. Prawie każde miasteczko i wieś ma takie miejsca. Najczęściej są to parkingi lub duże, wybrukowane, albo pokryte asfaltem place, ulokowane z dala od centrum. Tu rozpoczyna się wiele weekendowych imprez i tu spędza się wieczory. To nie tylko miejsca spotkań, ale często rozgrzewka przed wypadem do dyskoteki, choć te podczas tegorocznego lata są zamknięte ze względu na zagrożenie koronawirusem.
Między innymi dlatego młodzi kierowcy wybierają „spoty”, gdzie prezentują swoje samochody i umiejętności, o czym świadczą ślady spalonych opon. Każdego wieczora, często do późnych godzin nocnych robi się tu tłoczno. W Myślenicach taką rolę pełni parking na Zarabiu, na który potocznie mówi się „Małpi Gaj”, kolejny przy hali widowiskowo-sportowej, przez bywalców nazywany „dużym” oraz kolejny w sąsiedztwie skateparku i odkrytego basenu.
Artykuł swoją premierę miał w papierowym wydaniu magazynu Miasto-info.pl
W Dobczycach miłośnicy motoryzacyjnego stylu życia upodobali sobie parking przy ul. Podgórskiej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wielu spośród przyjeżdżających tam amatorów szybkiej jazdy, swoje umiejętności szlifuje na odnowionej nawierzchni, na której w każdym tygodniu można znaleźć świeże ślady po tzw. „paleniu gumy”.
Z identycznym zjawiskiem jak to odnotowane przez policję w Myślenicach, w ubiegłym roku zmagali się samorządowcy z Dobczyc. Tomasz Suś jako pierwszy gospodarz w powiecie poruszył temat próbując oswoić motomanię poprzez organizację pikniku motoryzacyjnego. W tym roku z powodu koronawirusa może nie być to takie łatwe. W komentarzach zamieszczanych przez czytelników na miasto-info.pl wiele osób jako rozwiązanie wskazuje tory, jednak takich nie ma w pobliżu. Jak się okazuje w Polsce to rzadkość, a takie obiekty nie są mile widziane ponieważ generują hałas. Poza tym są daleko od Myślenic, wymagają opłat, a jak piszą młodzi mieszkańcy powiatu, problem nie dotyczy samej jazdy, a braku alternatywy. Poza tym jak podkreślają, tory to zupełnie inna bajka, bo przebywanie na spotach „to styl życia, bo tak po prostu spędzamy wolny czas”.
Czy „rajdowców” kusi Parkowa?
Podczas ostatniej sesji powiatowej radny Jan Bylica (PiS) zastanawiał się, czy „rajdowców” nie będzie kusić odremontowana w czerwcu ul. Parkowa na Zarabiu. Długa prosta z gładkim asfaltem wydaje się idealnym miejscem do sprawdzania osiągów swoich maszych i rozwijania dużych prędkości. Radny proponował, aby w tym miejscu postawić fotoradar, jednak okazuje się to niemożliwe, ponieważ to droga powiatowa, a takie urządzenia stawia się co najmniej na ciągach wojewódzkich.
Komendant Powiatowy Policji w Myślenicach inspektor Maciej Kubiak przekonuje, że myślenickie Zarabie to jedna z najczęściej patrolowanych dzielnic na terenie powiatu. - Nie mam jednoznacznej wiedzy, aby zgodzić się z twierdzeniem, że mamy tam do czynienia z patologicznym przekraczaniem prędkości. Mogę zapewnić, że największa liczba wysyłanych patroli kierowana jest w tę część miasta – mówił.
Czy obecność policji i zapowiadane „zero tolerancji” okaże się wystarczające do tego, aby wyhamować zapał młodych kierowców? Na wasze opinie w tej kwestii czekamy na www.miasto-info.pl.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.
Co to zrestartowany został post? ??
„za spowodowanie zagrożenia poza drogą publiczną”. Dobra. Tylko teraz niech mi jakiś madry prawnik wyjasni. Komu oni sprawiali zagrozenie, i pod jaki podpunkt zostal zakwalifikowany mandat??. No cheba nie facetowi, który zadzwonil po policje że pisk opon mu przeszkadzal, ponieważ jemu to zaklocili jedynie cisze nocna, a nie spowodowali zagrozenia?. Nie rozumiem mandatu, to powinno się skonczyc na pouczeniu to raz, a dwa jeżeli stworzyli zagrozenie to wylacznie sobie, bo skoro nie bylo tam ludzi, najwyzej sami by sobie krzywde zrobili. Bez sensu. Czemu artykulu kodeksu karnego?, można nie raz naginac i interpretowac w taki sposob jaki ma się ochote?
Przepraszam to jest cheba kodeks wykroczeń. Nie znam sie.