DEBATA. Łukasz Malinowski: W duchu najnowszych wzorców polskiego muzealnictwa postawiliśmy przede wszystkim na opowieść. To ona jest najważniejsza
- 24 lutego 2021
W duchu najnowszych wzorców polskiego muzealnictwa postawiliśmy przede wszystkim na opowieść. Według mnie, to właśnie ona jest najważniejsza (...).
Opowiemy o Myślenicach od czasów najdawniejszych, pokażemy życie codzienne mieszkańców małego, galicyjskiego miasta, wskażemy, jaki udział mieli myśleniczanie w walce o polską niepodległość, a w końcu pochylimy się nad losem wyklętych bohaterów Myślenic i zmaganiach Polaków w ich dążeniu ku demokracji.
- głos w dyskusji na temat funkcji i roli muzeum w kształtowaniu wiedzy i świadomości historycznej mieszkańców regionu zabiera Łukasz Malinowski, dyrektor Muzeum Niepodległości w Myślenicach.
Po tym jak jedna z mieszkanek zamieściła w sieci recenzję wystawy znajdującej się w Muzeum Niepodległości w Myślenicach, w mediach społecznościowych wywołała nie lada poruszenie, angażując w dyskusję samego dyrektora placówki.
Postanowiliśmy ją przedrukować w artykule "DEBATA. Po co nam muzeum? A jeśli już jest, to w jaki sposób je prowadzić i jaką rolę powinno odgrywać w codziennym życiu mieszkańców?", przedstawiając kilkuletnią, ale burzliwą historię muzeum, zapraszając tym samym przedstawicieli lokalnej społeczności, kultury, historii i sztuki do debaty na temat roli muzeum w naszym codziennym życiu.
Jako pierwszy głos w tej sprawie zabiera Łukasz Malinowski, pełniący funkcję dyrektora Muzeum Niepodległości od kwietnia 2019 roku.
"Małe miasto i wielka historia"
Łukasz Malinowski: Recenzje, opinie, pochwały, a czasem krytyka są nieodzowne przy każdej działalności podejmowanej w obszarze kultury. Doskonale to rozumiem, szanuję też każdą opinię, nawet jeśli jest dla mnie niesprawiedliwa i krzywdząca. Równocześnie jako dyrektor Muzeum Niepodległości w Myślenicach nie czuję się w obowiązku podejmować publicznej debaty z zamieszczanymi w mediach społecznościowych komentarzami i opiniami studentów, choćby i te pisane były na zajęcia zaliczeniowe najlepszych uczelni świata. Korzystając z zaproszenia portalu chętnie zabiorę natomiast głos na temat roli i znaczenia muzeum w naszym regionie.
Na początek wyjaśnię sprawę podstawową. To, jaką obecnie muzeum ma nazwę i jaki ma program działania, nie jest moją inwencją twórczą, ale wynika wprost ze statutu naszej instytucji, który został uchwalony przez radę miejską poprzedniej kadencji. Samo powstanie muzeum jest zatem wynikiem pewnego społecznego konsensusu, który mnie bardzo cieszy, pozwala mi bowiem sądzić, że historia i tradycja myślenickiego regionu jest ważna dla mieszkańców Myślenic. Obejmując stanowisko dyrektora, zgodziłem się pracować w nakreślonych mi ramach programowych i staram się budować muzeum dokładnie takie, jakie według mojej wiedzy oczekują sami myśleniczanie.
„Budować” – zatrzymajmy się przy tym. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że zastałem muzeum niedokończone i postawiono przede mną zadanie stworzenia nowych ekspozycji. Było to dla wszystkich pracowników naszej placówki niemałym wyzwaniem, lecz całe nasze zasoby intelektualne i większość finansowych włożyliśmy właśnie w ten cel. I jesteśmy na finiszu. Urząd miasta podpisał już umowę z firmą zewnętrzną, która dostarczy nam sprzęt multimedialny, gabloty, scenografie i powierzchnie graficzne, dzięki czemu w maju lub czerwcu (zależnie od wytycznych związanych z pandemią) oddamy do użytku zwiedzających w pełni gotowe, nowoczesne muzeum, istną kulturalną perełkę na południu od Krakowa.
W duchu najnowszych wzorców polskiego muzealnictwa postawiliśmy przede wszystkim na opowieść. Według mnie, to właśnie ona jest najważniejsza, dlatego wraz z moim zespołem nie tworzyliśmy dziewiętnastowiecznej placówki kolekcjonerskiej, z wrzuconymi do gablot przypadkowymi eksponatami, ale muzeum narracyjne, w którym każda pamiątka, zdjęcie, film, aplikacja multimedialna czy grafika na ścianie tworzą spójną historię. A o czym ona będzie? Opowiemy o Myślenicach od czasów najdawniejszych, pokażemy życie codzienne mieszkańców małego, galicyjskiego miasta, wskażemy, jaki udział mieli myśleniczanie w walce o polską niepodległość, a w końcu pochylimy się nad losem wyklętych bohaterów Myślenic i zmaganiach Polaków w ich dążeniu ku demokracji. W tym miejscu nie mogę powiedzieć więcej. Szczegóły budowanych ekspozycji są objęte tajemnicą, zapewniam jednak, że jest na co czekać. Kiedy nasza placówka w końcu zostanie w pełni oddana do użytku, a sytuacja epidemiologiczna w kraju ulegnie poprawie, przejdziemy do kolejnego etapu naszej działalności, czyli do aktywnej promocji jednostki i starań, aby muzeum stało się ważnym punktem na mapie turystycznej Polski. Wcześniej, nie mając atrakcyjnej oferty w postaci wystaw stałych, było o to bardzo trudno, a nie muszę chyba dodawać, że pandemia okazała się frekwencyjną katastrofą dla każdego muzeum w kraju.
„Wystawy stałe” – jeszcze o nich chwilka. Wszystkie muzea na świecie opierają działalność właśnie na nich. Co więc w sytuacji, jeśli ich nie ma? Pozostają wystawy czasowe i przez ostatnie miesiące to właśnie na nich się skupiliśmy, niejako z konieczności stawiając na wystawy planszowe realizowane wewnątrz naszej placówki, lub na zewnątrz, dzięki wiatrakom ekspozycyjnym. Chciałbym tu jeszcze raz podkreślić, że większość naszych środków finansowych pochłaniała budowa ekspozycji stałych, a nasz budżet na wystawy czasowe był naprawdę minimalny. Wystarczy dodać, że na wystawę o myśleniczanach walczących w wojnie polsko-bolszewickiej mieliśmy tylko 1500 zł, co w całości zostało przeznaczone na koszt jej opracowania graficznego i wydruku. Zdaję sobie sprawę, że takie muzea narodowe robią atrakcyjniejsze „czasówki”, ściągają z zagranicy dzieła sztuki, złote kielichy i sznury pereł, potrafią też jednak przeznaczyć na jedną wystawę milion złotych i zatrudnić do jej realizacji kilkudziesięciu ludzi. W naszych myślenickich realiach, żeby zrobić atrakcyjniejszą wystawę czasową, trzeba pozyskać zewnętrzne źródła finansowania i to właśnie robimy. Dużym sukcesem okazał się dofinansowany ze środków programu „Niepodległa” nasz projekt „Myśleniccy legioniści” z szeroko skierowaną ofertą do różnych grup wiekowych. Był film, wystawa fotograficzna, wystawa zewnętrzna, piknik dla dzieci, wykłady dla dorosłych. Na rok 2021 złożyliśmy kolejne wnioski o dofinansowania, jeśli uda nam się je pozyskać, to przygotujemy dla myśleniczan kolejne kulturowe atrakcje. W nadchodzących miesiącach będziemy też powoli odchodzić od wystaw planszowych, co nie znaczy, że całkiem z nich zrezygnujemy. Takie edukacyjne wystawy uzupełniające robią przecież nawet tak ogromne instytucje, jak IPN czy Muzeum Armii Krajowej. Plansze mają swoich wielbicieli, bo przecież ludzie różnie pojmują atrakcyjność.
„Atrakcyjność” – przejdźmy zatem do niej. W ostatnich miesiącach swojej działalności bardzo skutecznie udało nam się ściągać do muzeum dzieci. Nasze wakacyjne i feryjne „Zabawy z historią” cieszyły się wielkim zainteresowaniem, a bywało, że nasi przewodnicy nie nadążali z prowadzeniem lekcji muzealnych. Również starsi chętnie nas odwiedzali, zainteresowani naszymi wykładami, kolekcją regionalną, czy wystawami planszowymi poświęconymi różnej tematyce. Dla młodzieży i młodych dorosłych otworzyliśmy kanał na YouTube, gdzie publikujemy cykl „Z kamerą w muzeum”, organizowaliśmy również spotkania z popularnymi pisarzami, takimi jak Marta Krajewska czy Radek Rak (który niedawno dostał literacką nagrodę Nike). Jest jednak prawdą, że do grupy wiekowej 20+ jest nam najtrudniej dotrzeć, co jest bolączką wszystkich muzeów, bibliotek i domów kultury. Dzieje się tak z tego powodu, że o tę grupę wiekową zabiega cały przemysł rozrywkowy, z wielkimi serwisami streamingowi typu Netflix i producentami gier, z którymi trudno nam rywalizować. My nie mamy żadnych szans prześcignąć ich w „fajności”, musimy więc stawiać na coś innego, na pogłębione treści przedstawiane w atrakcyjnej formie i liczyć na to, że młody człowiek podejmie choć tyle wysiłku, aby polubić nasz fanpage na Facebooku i dowiedzieć się, co się u nas dzieje, zamiast marudzić, że rycerz spod Grunwaldu sam po niego nie przyjechał na białym koniu. Nie może być też jednak tak, że atrakcyjność dla młodego pokolenia będzie dla nas jedynym kryterium działania. Muzeum musi również podejmować tematy trudne i mało popularne. Czy mamy milczeć o Zbrodni Katyńskiej, o wypędzeniu Żydów z Myślenic i o niemieckich represjach tylko dlatego, że to jest zbyt smutne i nie da się tych treści pochłaniać przy chipsach i piwie? A może lepiej w ogóle dać sobie spokój i zrobić u nas park rozrywki? Chyba jednak nie o to chodzi. Muzea odgrywają bowiem bardzo ważną rolę i to nie tylko w dużych miastach, ale może i przede wszystkim w mniejszych miejscowościach, gdzie dostęp do kultury jest mniejszy.
„Muzeum w małym mieście” – na tym skupmy się na finiszu. Historia to nie tylko „wielkie tematy”, przełomowe wydarzenia i sztandarowe postacie, ale również życie codzienne chłopów w Galicji, dawne rzemiosło i przemiany społeczne zachodzące na prowincji. Bardzo istotną składową polskiej historii są dzieje poszczególnych regionów, w tym myślenickiego, dlatego właśnie, rozwijają ponad dziewięćdziesięcioletnią tradycję myślenickiego muzealnictwa, chcemy opowiadać o historii Polski oczami mieszkańca małego miasta i odwrotnie, wskazywać, jak ogólnopolskie procesy historyczne wpływały na myśleniczan na przestrzeni wieków. Nie ma to nic wspólnego z megalomanią, nie chcemy wcale przeceniać dokonań naszych przodków, ale raczej podkreślać, że ta wielka historia nie toczyła się obok nas, tylko z naszym udziałem. Takie podejście ma niebagatelne znaczenie w budowaniu polskiej tożsamości narodowej i poczucia wspólnotowości. To właśnie na muzeach, również tych lokalnych, spoczywa obowiązek dbania o polską historię i kulturę, co równocześnie wyznacza nam kierunki działalności. Obok popularyzowania historii dla dzieci i młodzieży, staramy się więc również rozwinąć działalność badawczą i dbać o pamięć historyczną (stąd projekt Myśleniccy legioniści wraz z książką, wystawa o Zbrodni Katyńskiej, czy o myśleniczanach walczących w wojnie polsko-bolszewickiej).
W kolejnych latach planujemy mocniej postawić na wydawanie pozycji naukowych dotyczących historii naszego regionu. Cały czas staramy się prowadzić jednostkę w duchu muzeum rozszerzonego, które stara się wychodzić ze swoją ofertą poza mury naszego budynku. Pandemia pokrzyżowała nam wiele, ale w dalszym ciągu myślimy nad organizowaniem rekonstrukcji historycznych, konferencji naukowych, czy nawet imprez literackich. Będziemy kontynuować świetnie przyjęty przez mieszkańców cykl „spotkań z historią” z udziałem naukowców i pisarzy z całej Polski oraz produkować różnorakie treści audiowizualne czy publicystyczne, które dotrą do naszych odbiorców z tym co najważniejsze - z naszą opowieścią.
dr Łukasz Malinowski – mediewista, pisarz i publicysta, który naukowo, zawodowo i hobbistycznie zajmuje się opowieścią. Doktor historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, studiował również na Uniwersytecie w Oslo. Autor monografii naukowych „Berserkir i ulfhednar w historii mitach i legendach” oraz „Heros i łotr. Pogański wojownik w średniowiecznej literaturze skandynawskiej”. Twórca poczytnych powieści awanturniczych z cyklu „Skald”, powieści historycznej „Piastowskie wahadło” oraz scenariusza serialu audio „Słomiany świat”. Publikował w „Wiedzy i Życie”, „Mówią Wieki”, „Focus Historia”, „wSieci Historii” i „Nowej Fantastyce”. Nauczyciel akademicki związany w przeszłości z Wyższą Szkołą Europejską im. Józefa Tischnera w Krakowie. Od 2019 roku dyrektor Muzeum Niepodległości w Myślenicach.
Do dyskusji dotyczącej placówki oraz sposobu w jaki powinna działać na co dzień, zapraszamy nie tylko mieszkańców naszego regionu, ale i reprezentantów świata kultury, historii i sztuki. Na Państwa opinie i listy w tej sprawie czekamy pod adresem redakcja@miasto-info.pl.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.
Brałem udział w akcjach które organizował Pan Lemaniak, przyniosłem też eksponat do muzeum. Ten pan miał wizję na rozwój placówki, słuchając go odnosiłem wrażenie że czuję to muzeum że jest jego dobrym duchem, to po zmianie władz został zwolniony. Czekałem aż głos zabierze nowy dyrektor ale wyjaśnienia mnie nie przekonują, a muzeum przypomina twierdzę do której trudno się dostać a jeśli już się komuś uda to i tak niewiele tam można zobaczyć. Według mnie to zmarnowane pieniądze a wydaliśmy na to miliony.
tak tak postawiliscie na opowiesc, partia postawila na opowiesc i ciagle opowiada jak bedzie pieknie i czego nie zrobi, dyrektor muzueum opowiada ze bedzie piekne i ambitnie, burmistrz ze pojedziemy koleja do krakowa i tak dalej. piekne te wszystkie opowiesci, a jak sie maja do codziennosci to kazdy widzi najlepiej. dwa lata pracy w muzeum a ono ciagle puste. co prawda to prawda ze oceniac to trzeba po czynach bo w mowieniu w myslenicach to mamy samych speców. jak dla mnie za mało konkretów w tej wizji rozwoju
Tu masz kolejna
"Urząd miasta podpisał już umowę z firmą zewnętrzną, która dostarczy nam sprzęt multimedialny, gabloty, scenografie i powierzchnie graficzne, dzięki czemu w maju lub czerwcu (zależnie od wytycznych związanych z pandemią) oddamy do użytku zwiedzających w pełni gotowe, nowoczesne muzeum, istną kulturalną perełkę na południu od Krakowa."
Czyli od maja w Muzeum eksplozja wrażeń, zobaczymy. Dlaczego mam wrażenie że będzie jak z pociągiem albo autobusem do Krk?
A ja mam pytanie do Pana doktora; Czy wie, że niecałe trzy tygodnie temu także doktor Tomasz Greniuch został mianowany szefem wrocławskiego oddziału IPN - u ?
Parę lat temu hajlował w Myślenicach. Wiadomo z jakiej okazji.Jeżeli Muzeum dla potomnych powinno dbać o pamięć różnych zdarzeń, czy o tym zdarzeniu w Muzeum czegoś się dowiem ?
Pan doktor Greniuch na razie nie jest szefem IPN-u we Wrocławiu. Na razie.
Nie kocham tzw. żołnierzy wyklętych. Moja prababcia cudem uniknęła śmierci z powodu ich nadmiernego patriotyzmu.
Wywracacie kota ogonem Lula. Ja tu nikoge nie bronie, Zauważyłam ino niespujnosci w Waszym uogulniającym , nienawistnym wpisie.