The Bastard: Od Garażu do Jarocina?
- 13 listopada 2008
Powstali w 2007 roku, siłą napędzającą ich do założenia zespołu było urzeczywistnienie marzenia, które jest chyba marzeniem każdego nastoletniego chłopaka słuchającego gitarowego grania. Mieć swoją kapele... oj tak to było też moje marzenie, dopóki po raz pierwszy nie wziąłem do ręki pożyczonego od kumpla basu
The Bastard podczas koncertu na Dniach Myślenic fot. archiwum zespołu |
Przemek i Piotrek mieli takie samo marzenie, a ich problem tkwił jedynie w tym, że nie każdy potrafi i jest w stanie zagrać dla publiczności, która przychodzi na koncert. Oni postanowili jednak spróbować swoich sił. Chłopaki opracowali parę swoich kawałków, do tego kilka coverów i już mieli materiał na krótki koncercik, a grunt to odwaga, masa dobrych chęci i wytrwałość w ćwiczeniu. No i jeszcze trochę talentu by się przydało.
Na początku pomysł utworzenia The Bastard zrodził się tylko w głowie Przemka Cienkosza i Piotrka Kaczmarczyka. Szybko nim zarazili swoich kolegów i kuzyna Piotrka, Grześka. Na pierwszym koncercie na Powiatowym Przeglądzie Zespołów Muzycznych w Myślenicach, po dwóch miesiącach prób pojawiła się oficjalnie kapela THE BASTARD. Miejsca żadnego nie było i na tamten czas nic nie zapowiadało dalszych sukcesów.
- Początki były ciężkie, nie mogliśmy się zgrać ze sobą, zresztą przez zespół przewinęło się kilka składów osobowych, wszyscy byliśmy zieloni w tworzeniu kapeli, do tego rodzice i sąsiedzi dręczeni codziennym tłuczeniem w gary i rzępoleniem na gitarach mieli nas już serdecznie dość, dodatkowo ksiądz parafii miał do nas pretensje że zakłócamy spokój porządnym ludziom - wspomina teraz ze śmiechem wokalista Przemek Cienkosz. - Ale wiedzieliśmy czego chcemy, że chcemy grać to, co mamy w duszy i to popychało nas do przodu, do doskonalenia się i tak po kilku miesiącach ustalił się skład kapeli – dodaje.
Przegląd wszystko zmienił
Od ich pierwszego przeglądu upłynął rok. Był koniec maja i na scenę wyskoczyła piątka chłopaków, którzy już nie byli debiutantami i przez ten czas trochę się nauczyli. Przed wejściem na salę nikt nie spodziewał się, że The Bastard wyjdzie z tarczą z pojedynku z wieloma zespołami zapewne prezentującymi lepszy technicznie poziom niż mieszkańcy Łęk. I to właśnie za „... energię i moc płynącą z ich serc i gardeł” wygrali i dostali swoją szansę. Dostali swój czas na Dniach Myślenic i mogli zagrać na dużej scenie, przed dużo szerszą niż do tej pory publicznością.
- Od tego przeglądu wszystko się zmieniło, zaczęliśmy dostawać oferty z różnych miejsc z propozycjami zagrania. Zgłosił się do nas m.in. „Czarny Kot” w Mszanie, „El Cortem” w Libiążu, czy znany wszystkim Dobczycki „Zbój”, gdzie zagraliśmy świetny koncert z chłopakami z „Kontrkultury”. W wakacje, w tak ważnym dla nas momencie, kiedy mieliśmy sporo koncertów do zagrania, opuszcza nas na krótko gitarzysta, ale cóż, takie życie. Przez chwile gra z nami, Darek „Jabuuu”, ale na szczęście „Mrówa” szybko wraca i już dalej mamy tego samego powera do grania, już bez żadnych problemów, tylko granie - wspomina, przepijając łykiem ulubionego browarka Przemek.
Koncertowa jesień
Jesień dla The Bastard zapowiada się bardzo owocnie i pracowicie. Sporo prób i szlifowanie materiału, bo już 23 listopada zagrają w Krakowskim klubie IMBIR jako support przed Psami Wojny
Kolejne duże wydarzenie w karierze Bastardów to Punkowe Andrzejki w Vedze nad którymi patronat sprawuje m.in. portal Miasto-info.pl. Wówczas na scenie oprócz Bastardów pojawią się tak zasłużone kapele jak The Tox , Yersinis Pestis oraz Warhead z Łętowni. Będzie to jedno z większych wydarzeń muzycznych w Myślenicach.
Zapytani o czym tak naprawdę śpiewają i grają, mówią - To jest nasz punk rock nieograniczony schematami, słuchamy całego polskiego punka i to duże źródło natchnienia, ale gramy to co mamy w duszy, a teksty mają raczej reporterski charakter i są odzwierciedleniem tego, co nas otacza, tego co boli, cieszy i śmieszy. To jest nasza muzyka, jest taka jacy my jesteśmy, czy się to komuś podoba czy nie.
"Nie jesteśmy gwiazdorami i nie chcemy uchodzić za takich"
- mówią członkowie zespołu The Bastard
Bastardzi podczas tegorocznego Przeglądu Zespołów Amatorskich fot. Mariusz Drzyzga |
Therion: Jest taki tekst KSU „Nasze słowa to tylko tyle ile w duszy jest bólu i radości” podpiszecie się pod tym stwierdzeniem?
Bastardzi: Tak zdecydowanie rękami i nogami... i jeszcze... (śmiech). Widzisz, wybraliśmy punka, albo to raczej punk wybrał nas i jesteśmy mu wierni, a że to trzy akordy darcie mordy, to wybór nie był skomplikowany (śmiech).
No dobra, ten rok był niezły. Wygrany przegląd, kilka zaproszeń na większe koncerty. A co planujecie w dalszej perspektywie, powiedzmy dwóch lat? Dalsze granie i podbijanie świata czy krawat, żona, dzieci i miłe grzeczne życie?
Słuchaj, nie jesteśmy gwiazdorami i nie chcemy uchodzić za takich. Owszem w tym roku los nas hojnie wynagrodził za ciężką pracę, ale jak będzie później, kto to wie. Po listopadowych koncertach odchodzi od nas pałkarz Tomek Lesiński, który jest z nami od pierwszego koncertu, niestety z przyczyn osobistych musi odejść, za niego przychodzi Paweł Jamka. Nie wiadomo jak będzie się układać, ale chcemy się jak najdłużej bawić tym, co nam dają wspólne koncerty i imprezy. Za każdym razem jest inaczej i z każdym kolejnym wyjazdem sporo się uczymy, niemniej nie ukrywam, że chcielibyśmy mieć jakąś pamiątkę na starość z tego co się wyprawiało za młodu. Na wiosnę planujemy nagrać płytkę lub singiel w krakowskim Rapidfire Studio. Czas pokaże jak będzie, może się rozpadniemy i nie będzie o czym gadać, a może wypłyniemy na szersze wody i jeszcze nie raz o nas usłyszysz.
Największe marzenie jako zespół na teraz?
Jarocin w przyszłym roku, najszybciej jak się da (śmiech), ale to nie jest tylko moje marzenie - śmieje się Przemek
The Bastard to Przemek Cienkosz (frontman), Grzegorz „Gogv” Kaczmarczyk (solo), Rafał „Mrówa” Cienkusz (gitara elektryczna), Szymon „Timmie” Kaczmarczyk (bas), Tomasz „Lesiu” Lesiński (perkusja).
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.
zawistnych antyfanow maja nawet najmniejsze zespoly
Tak trzymać Przemo.
Dzięki za wsparcie Anonimus i Kruszyna, pozdrawiamy serdecznie i zapraszamy na koncerty.
Anonimus my chcemy się bawić a nie ścigać. Do zobaczenia i usłyszenia, pozdrawiamy.
Tekst z gwiazdorami mnie rozbawił. Nie znam Was osobiście, ale rozumiem, że był ironiczny ;). Grunt to dystans do siebie i tego co się robi, którego Wam, z tego co widzę nie brakuje. Muzyka nie w moim guście, ale popieram takie niezależne granie i skromność, której zdecydowanie brakuje innym zespołom sceny myślenickiej. Samych sukcesów życzę!
Przemo dlaczego nie wspomnieli nic że Ty jesteś z Zasani??Pozdro dla Was i punk rulez. Tułacz