Miasto

Henryk Migacz: Rzeczą ludzką jest się spierać

Henryk Migacz: Rzeczą ludzką jest się spierać
Będę zwolennikiem ronda, kiedy przekonam się jednoznacznie do tego, że jest ono potrzebne ze względu na bezpieczeństwo i usprawnienie ruchu oraz że jest akceptowane przez władze samorządowe miasta i jego mieszkańców - w wywiadzie dla Sedna mówi Henryk Migacz, przewodniczący rady powiatu w Myślenicach

Myślenicki Miesięcznik Powiatowy SEDNO w kioskach od 10 stycznia


SEDNO: Idąc na spotkanie z panem musieliśmy przedzierać się przez nie odśnieżone chodniki miasta. Rozumiemy, że część ulic należy do gminy, ale w Myślenicach są także ulice i chodniki należące do powiatu?

Uważam, że dzielenie dróg na terenie miasta na powiatowe i miejskie jest nieporozumieniem. Prawie zawsze dochodzi z tego powodu do sporów. Sami użytkownicy chodników, czyli przechodnie, najczęściej nie wiedzą pod czyim, tak naprawdę, pozostają one zarządem. Moim zdaniem wszystkie drogi w mieście powinny być zarządzane przez miasto czyli gminę, tak jak jest to na terenie innych gmin.

W Lubniu, gdzie mieszkam ta kwestia jest całkowicie jasna. Często bywa tak, że widząc nie odśnieżone chodniki i drogi powiatowe mieszkańcy miasta i tak dzwonią z pretensjami do wójta, nie do powiatu. Wiem coś na ten temat bowiem przez trzy kadencje pełniłem funkcję wójta Lubnia. Ludzie zawsze mają pretensje do gospodarza, który jest na miejscu, bowiem mają do niego lepszy dostęp i lepiej go znają.

Wspomniał Pan o swojej przeszłości samorządowej. Czy mógłby Pan w kilku zdaniach przypomnieć Czytelnikom swoją karierę samorządowca oraz podać przyczyny, dla których zrezygnował Pan z czwartej reelekcji na stanowisko wójta Lubnia mając je prawdopodobnie w kieszeni?

Co do szans na czwartą kadencję w roli wójta to jest to temat pozostający w sferze „gdybań”. Dlaczego nie kandydowałem? Z bardzo prostych przyczyn. Uważałem, że trzy kadencje w roli wójta pozwoliły mi zrealizować wszystkie założone wcześniej plany, poza tym z biegiem lat człowiek ulega pewnym przyzwyczajeniom i traci ostrość widzenia. Dlatego uznałem, że czas najwyższy, aby schedę po mnie przejął ktoś młodszy, ktoś dobrze do tego zadania przygotowany. Obecny wójt pełnił rolę przewodniczącego Rady Gminy przez cztery kadencje, sprawy samorządowe znał zatem nie gorzej niż ja, wyborcy uznali jego kandydaturę za odpowiednią. Wydawało mi się wówczas, że moje doświadczenie wyniesione z okresu pracy samorządowej w gminie, potrafię spożytkować na szczeblu powiatu. Dlatego zostałem radnym powiatowym.

Z tego co nam wiadomo po śmierci starosty Stanisława Chorobika był Pan brany pod uwagę jako ten, który miałby przejąć schedę po nim. Czy potwierdza Pan tę informację, jeśli tak to dlaczego nie doszło do wyboru pańskiej osoby na starostę?

Tego, że „byłem brany pod uwagę” mogę się tylko domyślać. Owszem zagadywano mnie na ten temat składając nawet propozycję objęcia stanowiska wicestarosty. Nie przyjąłem jej jednak, ponieważ jestem, jako emeryt, człowiekiem wolnym i nie chciałem brać na siebie, co by nie mówić, ważnych i wymagających poświęcenia mnóstwa czasu obowiązków.

Podkreśla Pan swój status emeryta, mimo to wciąż nazwisko Henryka Migacza obecne jest we władzach samorządowych. Czy funkcja Przewodniczącego Rady Powiatu jest dla Pana przepustką do wyższych stanowisk, np. w sejmiku wojewódzkim?

Nie, nigdy nie miałem takich zamiarów. W moim wieku myśli się raczej o spokoju i domowym zaciszu oraz o realizacji prywatnych celów. Ponieważ je posiadam, nie zakładam rozwoju kariery politycznej czy samorządowej.

Czy może Pan porównać pracę wójta z pracą Przewodniczącego Rady Powiatowej?

Są to dwa różne stanowiska, choć tak naprawdę leżą blisko siebie w strukturach samorządowych. Pomimo, że samorząd gminy funkcjonuje samodzielnie, to jednak gminy stanowią integralną część powiatu, tak więc wzajemne współdziałanie, korelacje i uzupełnianie się muszą mieć miejsce. Dobrze jest, jeśli powiat może pomóc, a przynajmniej nie przeszkadzać gminie i dobrze jest, jeśli takie same wsparcie powiat uzyskuje od gmin. Myślę, że tylko wtedy powiat stanowi pewien konglomerat, pewną całość i może planowo się rozwijać. Nie jest mi łatwo porównywać doświadczenia wyniesione z pracy w gminie z pracą w powiecie.

W gminie Lubień, w której mieszkam i w której pracowałem nie istniała polityka, natomiast na szczeblu powiatowym funkcjonuje ona w związku z działalnością klubów partyjnych. Będąc radnym warto należeć do jakiejś partii. Nie jestem członkiem żadnej z nich. Stworzyliśmy ponadpartyjny komitet wyborczy bowiem uważaliśmy, że daje to radnym komfort braku zobowiązań wobec partii. Nie mając takich zobowiązań tworzymy w Radzie grupę sześciu radnych, którzy chcą działać zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców oczekujących lepszych dróg czy też rozwiązywania problemów, takich choćby jak ten dotyczący szpitala.

Jak już powiedziałem w Radzie funkcjonują kluby partyjne i nie zawsze ich zdania są zgodne, powiedziałbym, że częściej przeciwstawne, dogadywanie się na tym szczeblu jest możliwe i wręcz konieczne, ale nie zawsze łatwe.

Prawda jest taka, że przeciętny mieszkaniec niewiele wie o Powiecie i strukturach jego działania. Poza tak sztandarowymi sprawami jak szpital czy drogi powiatowe mieszkańcy nie wiedzą czym starostwo tak naprawdę się zajmuje?

Od momentu, w którym powstał pomysł utworzenia kolejnego szczebla samorządowego jakim jest powiat moja negatywna opinia na ten temat nie zmienia się. Krótko mówiąc: w moim głębokim przekonaniu powiaty są dzisiaj w Polsce … niepotrzebne. Takie jest moje zdanie, pomimo że pełnię funkcję Przewodniczącego Rady Powiatu. Odnoszę wrażenie, że w pamięci mieszkańców ciągle funkcjonuje wzór powiatu znanego z lat 70-tych, kiedy w Polsce obowiązywał system nakazowo – rozdzielczy.

Powiat rozdzielał: materiały budowlane, maszyny rolnicze, nawozy sztuczne itd. Dzisiaj powiat nic już nie dzieli, dzisiaj powiat nie jest w stanie w niczym pomóc gminie. Starostwo jest dodatkową administracją, a co za tym idzie, dodatkowymi kosztami dla budżetu państwa. Z tych właśnie powodów, w moim osobistym przekonaniu, powiat nie jest dzisiaj potrzebny. Na potwierdzenie tych słów powiem tak: w 1998 roku, jeszcze jako członek sejmiku nowosądeckiego miałem okazję przebywać w Danii. Byliśmy w duńskim urzędzie gminy w duńskim urzędzie marszałkowskim i wreszcie w duńskim sejmie. Duńczycy nie mogli zrozumieć dlaczego w Polsce tworzymy kolejny, czwarty szczebel samorządowy, kiedy oni zlikwidowali właśnie trzeci.

Przez 15 lat dyskutowano w Danii nad tym, czy są potrzebne trzy szczeble samorządowe czy może wystarczą tylko dwa. W urzędzie gminy w Lubniu zatrudnionych było w tym czasie 28 pracowników, zaś w duńskim urzędzie gminy liczącej tyle samo mieszkańców co gmina Lubień 72. Ale w Danii w urzędzie gminy, w przeciwieństwie do naszego, mieszkaniec mógł załatwić praktycznie wszystko.

Rozwińmy może ten temat, gdyż jest on zapewne ciekawy dla Czytelników i pomoże Im lepiej zrozumieć polską samorządność. Jako mieszkańcy gminy i powiatu spotkaliśmy się z wieloma absurdalnymi sytuacjami n.p. dublowaniem kompetencji, podwójnego pozwolenia w kwestiach prawa budowlanego itp. Czy jest Pan zwolennikiem ograniczania biurokracji w naszym kraju zaś istnienie powiatu uznaje za jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy?

Jestem zwolennikiem wzmacniania kompetencji gmin, tymczasem proces ten jest całkowicie odwrotny. Przecież w latach 90 gminy wydawały pozwolenia na budowę, dowody osobiste i prawa jazdy, gminy zajmowały się geodezją. Zdaję sobie sprawę z tego, że pewne procesy są nieodwracalne i że niektórymi sprawami muszą zajmować się większe jednostki samorządowe, choćby z takich powodów jak utajnienie danych osobowych czy też kwestii odpowiednich zabezpieczeń, i być może same gminy nie były by w stanie wypełnić wszystkich tych warunków, nie mniej jednak to spowodowało taką sytuację, w której władza oddala się od mieszkańca, zamiast być coraz bliżej niego, czyli spełniać główne założenia i ideę samorządności.

Powołanie powiatów zmniejszyło, choć może nie we wszystkich przypadkach, kompetencje gminy. Mówiąc kolokwialnie czymś powiaty musiały się zająć. Zadajmy sobie proste pytanie: czy wójt lub burmistrz nie poradził by sobie z prowadzeniem szkoły średniej? Czy musi to robić starosta? Skoro wójt radzi sobie z prowadzeniem przedszkoli, szkół podstawowych i gimnazjów to nie dał by sobie rady ze szkoła średnią? Idąc dalej. Istnieją w Polsce szpitale zarządzane przez miasta, choćby ten w Rabce, gdzie niedawno burmistrz przejął szpital i z powodzeniem go prowadzi. Skoro potrafi on, to dlaczego nie miałby potrafić burmistrz w Myślenicach?

Podkreślił Pan, że opinia o braku potrzeby istnienia powiatu jest Pana prywatnym zdaniem. Jak zatem ocenia Pan nastrój polityczny dla bytności powiatu, czy inni politycy powiatowi podzielają Pańskie zdanie i czy wróży to jakieś zmiany w ustawodawstwie samorządowym?

Czy wróży zmiany, tego nie wiem. Zdania w tym temacie są podzielone. Zdarzają się opinie zgodne z moją i opinie zupełnie moim przeciwne. W geografii samorządowej i politycznej, kiedy rozmawiam prywatnie z parlamentarzystami czy radnymi różnych szczebli, opinie są podobne do moich. Wielu uważa, że tak naprawdę, powiat jest bo jest, ale gdyby go nie było to nic wielkiego by się nie stało.

Słyszałem już kilkakrotnie, że świadomość zbędności powiatu funkcjonuje również na samej górze polskich władz, ale umówmy się że jest to już kwestia polityczna, a ja nie chcę wypowiadać się za parlamentarzystów, ponieważ nie mam do tego żadnych praw. Wypowiadam tylko własne zdanie. Niewykluczone, że sprawa w dyskusji politycznej będzie wracać co jakiś czas, nie ręczę jednak za jej finał. Kto wie, może kiedyś ktoś taką decyzję, aby zlikwidować powiaty, jednak podejmie?

Proszę nam powiedzieć jak wygląda praca Przewodniczącego Rady Powiatu w Myślenicach. Sam Pan zauważył przed chwilą, że w Radzie działają kluby polityczne. Często podczas sesji musi Pan zmagać się z rozdźwiękami jakie dzielą koalicję i opozycję. Jak radzi Pan sobie z tym problemem? Jak ocenia Pan dzisiejszą strukturę Rady??

W radzie znajdują się radni reprezentujący: PiS, PO, LPR, PSL i lewicę. Są też radni bezpartyjni. Kwestia koalicji czy opozycji to kwestia porozumienia się co do programu i co do tego co chcemy zrobić. Takie porozumienie w tej radzie funkcjonuje. Myślę że potencjał intelektualny i ludzki jest na tyle dobry, że Rada jest w stanie wypracować decyzje, które będę temu powiatowi służyć, teraz oraz w najbliższej przyszłości. Natomiast w każdej radzie nawet tej gminnej, apolitycznej dochodzi do sporów. Jest to normalne, bo rzeczą ludzką jest się spierać, rzecz w tym, aby spierać się nie o swoje prywatne sprawy, ale o sprawy związane z oczekiwaniami mieszkańców.

Jak wygląda wymiar społeczny Pańskiej pracy? Czy spotyka się Pan z wieloma obywatelami, którzy przychodzą do Pana ze swoimi problemami i prośbami?

Z przykrością stwierdzam że zainteresowanie ze strony obywateli jest mizerne. Pełnię funkcję Przewodniczącego Rady od kilku miesięcy i w tym czasie zdołałem przyjąć może dwóch, trzech petentów. Wygląda na to, że obywatele wciąż obawiają się kontaktu z władzą. Dla przeciętnego Kowalskiego wizyta w urzędzie jest przeżyciem i wiąże się ze stresem. Idzie do niego tylko wtedy, kiedy naprawdę musi.

Miesiąc temu odbyła się debata poświęcona budowie ronda w centrum Myślenic. Jest to zagadnienie bezpośrednio związane z powiatem gdyż jest on inwestorem. W czasie debaty ujawnił się związek pomiędzy budową ronda, a budową drogi zachodniej czyli inwestycją gminną. Z obliczeń przeprowadzonych przez fachowców wynika, że koszty budowy ronda są dość duże. Czy radni powiatowi zajmowali się tym problemem? Czy mają świadomość tego, że można usprawnić ruch w tym miejscu choćby przez odpowiednie ustawienie znaków drogowych?

Każda decyzja dotycząca budowy ronda czy jakiejkolwiek innej zmiany związanej z infrastrukturą drogową powinna przede wszystkim dążyć do poprawy płynności ruchu i bezpieczeństwa. Myślę, że pomysłodawcom budowy ronda w tym miejscu o to właśnie chodziło, natomiast zdania jak w każdej innej kwestii są podzielone. W moim przekonaniu o budowie ronda decydować powinny dwa ważne elementy - poprawa bezpieczeństwa oraz usprawnienie ruchu.

W Myślenicach istnieje problem z ciężkim transportem kołowym. „Zakopianka” rozwiązuje go tylko w połowie w kierunku z południa na północ, natomiast nie jest on rozwiązany na osi wschód zachód. Wydaje mi się, że główny głos należy tutaj do gminy, która reprezentuje mieszkańców Myślenic. Kiedy pełniłem funkcję wójta Lubnia dyskutowaliśmy nad tematem obwodnicy wsi.

Słychać było wówczas wiele głosów przeciwnych. Dzisiaj obwodnica jest faktem i nie słyszałem, aby ktoś składał skargi czy zażalenia. Wtedy decyzja należała do samorządu gminy, odbyliśmy wiele spotkań z mieszkańcami, z kilku koncepcji wybraliśmy jedną. Uważam że w przypadku Myślenic i obejścia zachodniego decydujący głos powinien należeć do mieszkańców gminy.

Podczas debaty padło kilka ważnych postulatów, m.in. ten, że zanim władze rozpoczną prace nad projektem ronda, powinny poszukać alternatywnych rozwiązań, choćby takich jak to, wspomniane przez nas. Należało by może także zmienić zasadę podporządkowania dróg, co zmniejszyłoby natężenie ruchu. Dlaczego nie sprawdzono tych koncepcji wcześniej, zanim jeszcze przystąpiono do tworzenia kosztownego projektu?

W budżecie powiatu na rok 2010 nie ma przewidzianych środków finansowych na budowę ronda, w związku z czym, mogę domniemywać że to zadanie znajduje się w sferze opracowywania, natomiast, Rada Powiatu decyzji w sprawie budowy ronda jeszcze nie podjęła. Być może spotkania, które się odbywają są spotkaniami pilotażowymi. Nie potrafię sobie wyobrazić, aby decyzje zapadły bez odpowiednich badań i ekspertyz oraz sprawdzenia innych, tańszych rozwiązań. Myślę że warto na ten temat porozmawiać z dyrektorem ZDP Jerzym Grabowskim, który odpowiada za funkcjonowanie dróg powiatowych.

Wymienił Pan wszystkie czynniki, które powinny decydować o tym czy rondo powstanie czy nie. Nie wspomniał Pan jednak nic o konsultacjach społecznych. Czy widzi Pan potrzebę zorganizowania spotkania z mieszkańcami? Czy powinna być to inicjatywa starostwa?

Pewnie tak, samorząd przecież na tym właśnie polega, ale powiat znajduje się w dość niezręcznej sytuacji. Jeżeli mielibyśmy zorganizować takie spotkanie, to przede wszystkim z mieszkańcami Myślenic, a tutaj główną rolę i decyzyjność powinno pozostawić się samorządowi miasta.

A co, jeśli włodarz tego miasta na zaproszenie do udziału w debacie odpowiada: nie jest to moja sprawa, to sprawa powiatu i ja na taką debatę nie przyjdę?

Uważam że jest to jakieś nieporozumienie ponieważ wszystko co dzieje się w mieście powinno interesować na równi burmistrza jak i Radę Gminy. Nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej. Tego typu sprawy leżą w gestii wszystkich szczebli władzy samorządowej, tym bardziej że interesy powiatu i gminy stykają się. Starostwo ma siedzibę w Myślenicach, ale przecież gospodarzem miasta jest burmistrz.

Jako jedni z uczestników tej debaty mogliśmy zauważyć, że zarówno starosta jak i dyrektor ZDP byli zdecydowanymi zwolennikami budowy ronda, nie potrafili jednak przytoczyć argumentów, które do końca rozwiewałyby wątpliwości mieszkańców. Starosta powiedział wyraźnie, że na budowę ronda nie ma na razie pieniędzy, ale jak tylko się znajdą rondo powstanie.

Starosta ma prawo do własnego zdania, ja będę jednak zwolennikiem ronda dopiero wówczas, kiedy przekonam się jednoznacznie do tego, że jest ono potrzebne ze względu na bezpieczeństwo i usprawnienie ruchu oraz że jest akceptowane przez władze samorządowe miasta i jego mieszkańców.

Przejdźmy teraz do zagadnień związanych ze szpitalem, jaką widzi Pan możliwość wyjścia z impasu który trwa już ponad dwa lata, za którym wariantem restrukturyzacji szpitala będzie Pan głosował?

Szpital to temat niezwykle trudny. Nam członkom Zarządu Powiatu wydawało się, że potrafimy zaproponować Radzie i środowisku szpitalnemu takie rozwiązanie, które będzie przez nich akceptowalne. Po wielu wyliczeniach i dyskusjach proponowaliśmy wydzierżawienie szpitala podmiotowi, który będzie prowadził usługi medyczne w co najmniej takim zakresie jak obecnie, ale nie ukrywaliśmy również tego, że oczekujemy rozszerzenia tej oferty. Proponowaliśmy to rozwiązanie przede wszystkim z takiego powodu że majątek szpitala pozostałby we władzy powiatu, który miałby wpływ na to co będzie się w tym szpitalu działo.

Są tacy, którzy mówią dzisiaj, że postawiliśmy przed potencjalnym dzierżawcą zbyt ostre warunki, ale ja odbieram to w kategoriach sukcesu ponieważ chcieliśmy w ten sposób zabezpieczyć interesy powiatu i prawie 120 tysięcy mieszkańców, potencjalnych pacjentów tego szpitala. Do wydzierżawienia nie doszło, dzisiaj nadal dyskutujemy nad tym, co dalej ze szpitalem. Po dwóch latach zmagania się z problemem wiemy jedno, i jest to dość powszechna świadomość wśród radnych, że przekształcenia w tym szpitalu są konieczne. Dzisiaj już nikt, włącznie ze związkami zawodowymi, nie kwestionuje potrzeby restrukturyzacji szpitala. Po raz pierwszy na ostatniej sesji rady powiatu związki zawodowe wyraziły wolę współdziałania przy naprawie szpitala. Jest to ważne gdyż udało nam się wypracować konsensus co do konieczności zmian w szpitalu

Czy może Pan na koniec naszej rozmowy powiedzieć czego jako Przewodniczący Rady Powiatu myślenickiego spodziewa się po 2010 roku?

Pyta Pan o moje marzenia (śmiech). Ktoś kto ich nie ma nie żyje. Jeśli chodzi o moje marzenia dotyczące powiatu, oczekuję że wykonamy, w 100 procentach program modernizacji dróg, co może się udać bowiem w budżecie zapisano sporo środków na ten cel, mam również nadzieję że Rada wybierze wariant dotyczący restrukturyzacji szpitala, a Zarząd go zrealizuje oraz, że zostanie rozwiązana sprawa obejścia północnego które jest Myślenicom tak bardzo potrzebne.

29 grudnia, tuż po sesji Rady Powiatu, podczas której radni przegłosowali wariant numer 2 restrukturyzacji myślenickiego szpitala zadaliśmy Henrykowi Migaczowi jeszcze jedno pytanie prosząc Go, aby ocenił głosowanie i wybór wariantu. Oto co nam powiedział:

Wyobrażałem sobie to głosowanie nieco inaczej, sądząc, że Rada wybierze wariant oparty na spółce prawa handlowego. Według mnie ten wariant dawał większe możliwości restrukturyzacji szpitala. Rada postanowiła jednak inaczej zaś ja sam po głębszej analizie zagłosowałem za wariantem numer 2 bowiem nie pozbawia nas on możliwości wykonania dalszych kroków na drodze poprawy kondycji myślenickiego szpitala.

Henryk Migacz, urodzony w 1947 roku w Niskowej koło Nowego Sącza. Absolwent Liceum Pedagogicznego w Starym Sączu, Uniwersytetu Jagiellońskiego (Wydział Filozoficzno – Historyczny). Ukończył studia podyplomowe na kierunkach: socjologia oraz zarządzanie oświatą. W latach 1966 – 1989 nauczyciel, działacz społeczno – polityczny. W latach 1994 – 2006 wójt gminy Lubień. Od 1976 roku działacz OSP, obecnie prezes Zarządu Gminnego Związku OSP RP w Lubniu, wiceprezes Zarządu Powiatu w Myślenicach, członek Głównej Komisji Rewizyjnej OSP w Warszawie. Od 2006 roku radny Rady Powiatu w Myślenicach oraz członek Zarządu Powiatu. Obecnie Przewodniczący Rady Powiatu. Właściciel 50-pniowej pasieki. Ojciec trojga dorosłych, samodzielnych dzieci. Mieszka w Lubniu.

Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie. 

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Powiązane tematy

Zbigniew Papierz: Kadencja burmistrza dwa razy po pięć lat
Miasto 58

Zbigniew Papierz: Kadencja burmistrza dwa razy po pięć lat

W niektórych gminach umiejętność oceny sytuacji i przygotowanie niektórych radnych są katastrofalne. Dominuje wstrętne lizusostwo wobec burmistrza, wójta, czy partii – mówi Zbigniew Papierz, radny i przewodniczący RGM w latach 1990-94 oraz radny powiatowy I kadencji w latach 1998-2002

Komentarze (32)

  • Brak zdjęcia
    19 sty 2010

    Czy czasem niejaki H. Migacz nie pobierał nauk w Kujbyszewie i w Marlenie? Dla niewiedzących marlena to uniwersytet marksistowsko-leninowski. Ciekawe nad czym sie pracowało w takim domu pracy partyjnej i jak to doświadczenie można teraz wykorzystac.

    1 Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    20 sty 2010

    "ale ja z innej kultury- przepraszam/ mówi Pan językiem nienawiści, z kąd tyle jadu. Infektywy .." istotnie z innej kultury jestes Józiu i daleko mi do Ciebie...pan Łatas , pan Pajka i pani Długopolska to wyjątkowo niekompetentni ludzie . I nie trzeba jadu , by to powiedzieć. O tym wiedzą prawie wszyscy.To takie typy " społecznikow " nowej generacji po 90 roku.
    Poziom - żenada. nie radzę poznawać osobiście.

    Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    20 sty 2010

    Panie Komuch /wiem, że Pan się przyzwyczaił TOWARZYSZ- ale ja z innej kultury- przepraszam/ mówi Pan językiem nienawiści, z kąd tyle jadu. Infektywy zamiast rzeczowych argumentów. Co ma do tematu pan Łatas, Długopolska, Pajka- to nie ten Temat= piernik do wiatraka. Panie "Politruk" poznaje Pana po gadce, i sposobie myślenia. Mniej nienawiści, która zatruwa Panu UMYSŁ. Z wiekszym szacunkiem do ludzi którzy mają odmienne poglądy. Komunizm upadł 20 lat temu, a pan zachowujesz sie jak na odprawie w KC PZPR

    Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    20 sty 2010

    [quote]komuch napisał: [br]Ani marlena ani Kujbyszew nie są w stanie przebić pisowskiego posła i jego świty , jeżeli chodzi o pracę partyjną. Żadnych zasad , a wszystko pod płaszczykiem Kościoła...HIPOKRYZJA!!!!! nie do pobicia.A Migacz ma prawo do ewoluowania ...przynajmniej do zasad się obłudnie nie odwołuje.[/quote]

    Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    19 sty 2010

    Ani marlena ani Kujbyszew nie są w stanie przebić pisowskiego posła i jego świty , jeżeli chodzi o pracę partyjną. Żadnych zasad , a wszystko pod płaszczykiem Kościoła...HIPOKRYZJA!!!!! nie do pobicia.A Migacz ma prawo do ewoluowania ...przynajmniej do zasad się obłudnie nie odwołuje.

    Odpowiedz

Zobacz więcej