Miasto

Wybory 2010: Otwarte spotkanie z Wiktorem Kielanem

Wybory 2010: Otwarte spotkanie z Wiktorem Kielanem
Między innymi o zmianie stosunku urzędnika do człowieka, zarządzaniu gminą, zamknięciu fabryki BAT w Jaworniku, sensowności organizowania Dni Myślenic, promocji miasta, wykorzystywaniu funduszy unijnych i zadłużeniu gminy - podczas spotkania otwartego mówił Wiktor Kielan, kandydat na burmistrza

fot. Mariusz Drzyzga

Otwarte spotkanie z kandydatem na burmistrza, Wiktorem Kielanem odbyło się w czwartek 7 października w Music Clubie Black&White. Na sali pojawiło się około 40 osób. Oprócz prezentacji kandydata, spotkanie dawało możliwość zadawania pytań.

- Obecnie problemem Myślenic jest sposób myślenia o zarządzaniu gminą. Moja wizja jest taka, że bez ludzi nie da się długo rządzić. To się zdarza w systemach autorytarnych, gdzie nie pyta się nikogo o zdanie w przypadku realizowania inwestycji. Głęboko wierzę w to, że Myślenice mogą być zarządzane w imieniu społeczeństwa – mówił Wiktor Kielan.  

Uczestnicy spotkania pytali m.in. o przyszłość Zarabia i pomysł na jego rozwój. - Najpierw na Zarabiu należy wybudować wał. Myślę, że można zrobić Dni Myślenic raz w roku. Widziałbym to w taki sposób, że kiedy mamy już to 400 tys. na promocję miasta, to można podzielić je na tygodnie przypadające w sezonie i pewną sumę przeznaczyć na każdy weekend. W urzędzie miasta jest wydział promocji, który promuje sam siebie, zamiast promować rzeczy, które się dzieją lub powinny się dziać w mieście – mówił.

W kwestii funduszy unijnych, finansów gminy i sposobów zarządzania, Wiktor Kielan stwierdził, że jedynym rozsądnym pomysłem na poradzenie sobie z długiem i powstrzymaniem rosnących podatków jest rozwój polegający na tworzeniu nowych miejsc pracy i wspieraniu inicjatyw mieszkańców. - To obowiązek burmistrza – stwierdził. – To on ma wpływ na budowanie przyjaznego środowiska dla przedsiębiorców. Przedsiębiorcę trzeba hołubić, trzeba go szanować, trzeba mu pomagać we wszystkim jak można. Jeśli ktoś buduje, inwestuje to trzeba go szanować – mówił.  

Zobacz więcej: Otwarte spotkanie z Wiktorem Kielanem, 7 października 2010, Music Club Black&White





Powiązane tematy

Wiktor Kielan: Rację mają zawsze wyborcy
Miasto 58

Wiktor Kielan: Rację mają zawsze wyborcy

Przegrałem w wyborach na stanowisko burmistrza. Jednocześnie odnieśliśmy sukces w wyborach do rady miasta i gminy. KWW Wiktora Kielana uzyskał 4 mandaty. Ja również zostałem radnym, więc to polityczny początek Kielana niż jego koniec - mówi Wiktor Kielan

Komentarze (108)

  • Brak zdjęcia
    19 paź 2010

    No to może inaczej- luno. Ogłośmy,że minimalna dieta dla radnego to 3000 zł a dla burmistrza pobory 30 000zł. Ogłośmy to w prasie ogólnopolskiej a zjadą nam ludzie z całej Polski, nawet się tu zameldują i będziemy przebierać i wybierać specjalistów z każdej dziedziny. Za mało? no to zaproponuj wyższe kwoty wtedy ja też stanę do wyborów. Nie wiem czy będę dobrym samorządowcem ale mi się to opłaci. Z samorządowcem jest jak z lekarzem jeżeli jest marny to przy największej kwocie może zaszkodzić. A jeżeli jest dobry to nawet za darmo nie zaszkodzi a może pomóc.

    Odpowiedz
  • 18 paź 2010

    Taki Tam Matołku
    najlepiej zróbmy tak:
    sprawdźmy, czy ci, co już byli/są burmistrzami/radnymi/starostami są też społecznikami. Nakażmy im zwrócić przykładowo 50% dochodów z powyższych stanowisk. Jeśli oddadzą, to znaczy, że to społecznicy. Jeśli nie, już nigdy więcej ich nie wybierzemy:)

    Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    18 paź 2010

    - gościu - Bycie burmistrzem to powołanie nie zawód. Tu się zgadzamy.
    Bezrobotny wykształcony na to stanowisko to najgorszy wybór, bo dawałby szanse dorobienia się.
    Idealnym kandydatem jest osoba niezależna finansowo tzn. ma dochody godziwe z dotychczasowej działalności. Nawet gdy zawiesi pracę w firmie, ta firma działa i przynosi dochody i to jest dobre. Wobec powyższego taki kandydat starając się o urząd burmistrza, czy starosty / ten też powinien być wybierany w wyborach bezpośrednich a nie organizować komitet wyborczy w prowadzając radnych którzy następnie go wybierają/, nie dba o wysokość zarobków, bo to nie jedyne żródło jego dochodu. Robi to z powołania aby zostawić jakiś ślad po sobie i być dobrze zapamiętanym.
    Regulacja uposażenia dla radnych i burmistrza odbywa się tradycyjnie na pierwszym posiedzeniu nowej rady, która to rada ustala wysokość diet dla radnych i burmistrza /tak samo w starostwie/. Tradycja wieloletnia pokazuje,że nowi radni ochoczo podnoszą sobie diety i wypłatę dla burmistrza głosując za tym jednogłośnie /tu jest wyjątkowa zgodność bez względu na opcję polityczną/. Co dowodzi że funkcje te traktowane są jako sposób na życie czyli zawód i ze społecznictwem nie mają nic wspólnego.

    Więc moje pytanie na co liczy kandydat na burmistrza jest zasadne. I wcale nie mówię że jeżeli dotychczasowy burmistrz po odejściu z tego zawodu pójdzie do pracy która mu da mniej dochodu to dobrze, bo przyzwyczajony do dużych dochodów będzie się trzymał rękami i nogami przy obecnym zawodzie.

    Podsumowując musimy mówić o płacy dla naszych władz jako podstawie w kampanii wyborczej. Wszyscy kandydaci od tego uciekają. A wystarczy deklaracja - jak wygram i będę burmistrzem zadowolę się np. 5 tyś zł.łącznie z nagrodami miesięcznie a radnym nie dam więcej niż np. 300 zł miesięcznie /w końcu nikt ich nie zmusza aby byli radnymi. Bo podatki od nieruchomości mamy największe w województwie wyższe niż w Krakowie i by było na podwyżki dla radnych oni będą te podatki podnosić w nieskończoność.

    Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    18 paź 2010

    - gościu - Bycie burmistrzem to powołanie nie zawód. Tu się zgadzamy. Bezrobotny wykształcony na to stanowisko to najgorszy wybór, bo dawałby szanse dorobienia się. Idealnym kandydatem jest osoba niezależna finansowo tzn. ma dochody godziwe z dotychczasowej działalności. Nawet gdy zawiesi pracę w firmie, ta firma działa i przynosi dochody i to jest dobre. Wobec powyższego taki kandydat starając się o urząd burmistrza, czy starosty / ten też powinien być wybierany w wyborach bezpośrednich a nie organizować komitet wyborczy w prowadzając radnych którzy następnie go wybierają/, nie dba o wysokość zarobków, bo to nie jedyne żródło jego dochodu. Robi to z powołania aby zostawić jakiś ślad po sobie i być dobrze zapamiętanym. Regulacja uposażenia dla radnych i burmistrza odbywa się tradycyjnie na pierwszym posiedzeniu nowej rady, która to rada ustala wysokość diet dla radnych i burmistrza /tak samo w starostwie/. Tradycja wieloletnia pokazuje,że nowi radni ochoczo podnoszą sobie diety i wypłatę dla burmistrza głosując za tym jednogłośnie /tu jest wyjątkowa zgodność bez względu na opcję polityczną/. Co dowodzi że funkcje te traktowane są jako sposób na życie czyli zawód i ze społecznictwem nie mają nic wspólnego. Więc moje pytanie na co liczy kandydat na burmistrza jest zasadne. I wcale nie mówię że jeżeli dotychczasowy burmistrz po odejściu z tego zawodu pójdzie do pracy która mu da mniej dochodu to dobrze, bo przyzwyczajony do dużych dochodów będzie się trzymał rękami i nogami przy obecnym zawodzie. Podsumowując musimy mówić o płacy dla naszych władz jako podstawie w kampanii wyborczej. Wszyscy kandydaci od tego uciekają. A wystarczy deklaracja - jak wygram i będę burmistrzem zadowolę się np. 5 tyś zł.łącznie z nagrodami miesięcznie a radnym nie dam więcej niż np. 300 zł miesięcznie /w końcu nikt ich nie zmusza aby byli radnymi. Bo podatki od nieruchomości mamy największe w województwie wyższe niż w Krakowie i by było na podwyżki dla radnych oni będą te podatki podnosić w nieskończoność.

    Odpowiedz
  • Brak zdjęcia
    17 paź 2010

    taki tam i inni nauczyciele ..

    Odpowiedz

Zobacz więcej