Arcybiskup Marek Jędraszewski: Pojawiają się ideologie, które w imię wolności chcą zawładnąć naszymi sercami i umysłami
- 24 sierpnia 2019
"Pojawiają się ideologie, które w imię wolności chcą zawładnąć naszymi sercami i umysłami, ideologie ateistyczne, odrzucające prawdę o Bogu, który stworzył człowieka jako kobietę i mężczyznę na swój obraz i swoje podobieństwo i nie dziwmy się temu, że jeżeli odrzuca się Boga -za tym idą także groźne konsekwencje odnoszące się do człowieka"
- podczas kazania w trakcie mszy z okazji 50-lecia Koronacji Obrazu Matki Boskiej Myślenickiej mówił Arcybiskup Marek Jędraszewski
Kazanie podczas głównej mszy związanej z 50-leciem Koronacji Obrazu Matki Boskiej Myślenickiej wygłosił Arcybiskup Marek Jędraszewski, Metropolita Krakowski. Nawiązał w nim do historii Polski oraz walki z systemem komunistycznym jaki prowadził nie tylko naród, ale również kościół. Mówił o oddaniu i miłości przedstawicieli kościoła do Matki Boskiej oraz wymiaru i znaczeniu jaki w tamtych latach miały koronacje Matki Boskiej.
Zwracał uwagę, że tak jak Polacy i kościół zmagali się z ateistycznym systemem komunistycznym, kościół polski uciekał się pod obronę Matki Bożej. To jednak nie koniec zmagań, bo jak mówił; Dzisiaj spotykamy się tutaj po 50 latach i odkrywamy, że czas zmagań bynajmniej się nie skończył. Czas zmagań o to, aby w naszych sercach królował Pan Bóg. Wyzwaniem dla wiernych w dzisiejszych czasach, zdaniem Metropolity Krakowskiego są "Pojawiają się ideologie, które w imię wolności chcą zawładnąć naszymi sercami i umysłami, ideologie ateistyczne, odrzucające prawdę o Bogu, który stworzył człowieka jako Kobietę i Mężczyznę na swój obraz i swoje podobieństwo i nie dziwmy się temu, że jeżeli odrzuca się Boga za tym idą także groźne konsekwencje odnoszące się do człowieka".
Kazanie Arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, Metropolity Krakowskiego wygłoszone w Myśleniach, 24 sierpnia:
Arcybiskup Marek Jędraszewski, Metropolita Krakowski: Cóż pozostało drogie siostry i bracia pierwszym ludziom, którzy odwrócili się od Boga i na skutek buntu zostali wygnani z Raju, skazani na konieczność umierania i ogromne trudy codziennego życia? Pozostało im tylko jedno… oczekiwać na nadejście niewiasty, która wężowi zmiażdży głowę. Tą nadzieją żyli ludzie z pokolenia na pokolenie, przekazywali ją sobie w chwilach najbardziej dramatycznych i trudnych. To ta nadzieja wyrażała sposób w jaki myśleli o przyszłości. Trzeba było upływu wielkiego czasu, aby ta nowina mówiąca o niewieście miażdżącej głowę węża, odwiecznego wroga Boga i człowieka, aby ta protoewangelia przyjęła postać dzieci Maryi, która mocą ducha św. poczęła i porodziła Bożego Syna.
Maryja, córka Anny i Joachima, oblubienica Józefa, Matka Jezusa Chrystusa, najpiękniejszy kwiat jaki wydała ziemia, od samego początku była bardzo bliska ludzkich spraw. Taka była w Kanie Galilejskiej, taka była na Golgocie, taka była w Wieczerniku. Nie dziwmy się zatem, że podczas trwania trzeciej sesji Soboru Watykańskiego II, biskupi polscy złożyli na ręce ojca św. Pawła VI prośbę, aby zechciał on ogłosić Maryję Matką Kościoła i tak też się stało. Papież powierzył jej cały rodzaj ludzki. Natomiast cztery lata później, pod koniec czerwca 1968 roku na zakończenie Roku Wiary, Ojciec Święty potwierdził to orzeczenie w wyznaniu wiary.
W dniu 14 lutego 1953 roku, podczas największych mroków stalinowskiej nocy, kardynał Wyszyński wypowiedział słowa: „Wszystko postawiłem na Maryję”, a biskupim zawołaniem Karola Wojtyły było "Totus Tuus" – „cały Twój Maryjo”.
Kościół zmagał się wtedy z ateistycznym systemem komunistycznym, kościół polski uciekał się pod obronę Matki Bożej i miał przeświadczenie, że kiedy jesteśmy z Maryją Matką Kościoła to zwyciężamy, czujemy się szczególnie chronieni.
Wydarzenie sprzed 50 lat, koronacja Matki Bożej Myślenickiej wpisywała się bardzo głęboko w to doświadczenie zmagań. Bo wytoczono chrześcijaństwu śmiertelną walkę w myśl komunistycznego dogmatu, że religia to opium ludu, że to narkotyk przed którym ludzi trzeba strzec dla ich dobra duchowego.
W imię nowej rzeczywistości, którą możemy nazwać antykulturą odrzucano to wszystko, co związane jest z transcendencją, z wiarą w Boga z przywiązaniem do kościoła, z ukochaniem Matki Najświętszej. Wraz z tym totalnym odrzuceniem Boga, szła także podstępna walka z człowiekiem i jego godnością osobową. Słynny wiersz, który stawał się komunistycznym sloganem "jednostka zerem, jednostka bzdurą, sama nie ruszy pięciotonowej kłody", a kościół głosił godność człowieka, godność każdego człowieka, którego nie da się sprowadzić do elementu masy robotniczo-chłopskiej. Kościół bronił człowieka przeciwstawiając się propagandzie.
Walczono nie tylko z człowiekiem, ale także z małżeństwem i rodziną. To w 1956 roku na fali październikowej odwilży wprowadzono ustawę o powszechnej dostępności do aborcji. To wtedy także walczono z instytucją rodziny, umożliwiając dostęp do bardzo łatwo osiągającego rozwodu.
Na koniec wytoczono walkę z narodem, zwłaszcza z jej inteligencją i trwało to jak wiemy od od jesieni 1939 roku, kiedy obydwa totalitaryzmy zawarły układ o tym, że trzeba polski naród sprowadzić do roli niewolników, likwidując jego inteligencję. Symbolem tego co się działo jeśli chodzi o system komunistyczny był jak wiemy Katyń.
Walczono również z polską historią. Pamiętam z podręczników, że historia Polski zaczyna się w 1944 roku, a nie w 966, kiedy książę Mieszko I - władca Polan przyjął chrzest. Jaka była na to odpowiedź kościoła? Było ogromne zmaganie z system ateistycznym i komunistycznym, ale jednocześnie nie walka z ludźmi, którzy do tego systemu przynależeli, ale nawet byli jego równymi reprezentantami. Jakże wymownie brzmią słowa kardynała Wyszyńskiego z 1956 r., kiedy doszła do niego wiadomość, że w Moskwie zmarł ówczesny przywódca PRL Bolesław Bierut. W swoich zapiskach kardynał zanotował: „Tym więcej pragnę modlić się o miłosierdzie boże dla człowieka, który tak bardzo mnie ukrzywdził. Jutro odprawię mszę św. za zmarłego. Już teraz odpuszczam mojemu winowajcy. Tyle razy w ciągu więzienia modliłem się za Bolesława Bieruta. Może wszyscy zapomną go rychło. może się go wyrzekną jak Stalina, ale ja tego nie uczynię, tego wymaga ode mnie moje chrześcijaństwo. To nie walka z Człowiekiem, a modlitwa za człowieka także błądzącego, prześladowcy, ale zmaganie z systemem, który chciał nas wtedy zniewolić.
Stąd walka o polską kulturę, o przypominanie tego że pierwszy polski wiersz to Bogurodzica, to przywoływanie Matki Najświętszej jako matki właśnie, która daje poczucie bezpieczeństwa, ciepła, która przez to, że kocha - mówi do każdego: "Jesteś dla mnie kimś, jesteś dla mnie ważny. Nie jesteś elementem masy robotniczo-chłopskiej, jesteś moim dzieckiem". To także przywracanie godności polskiej kobiecie. I nie dlatego, jak śpiewano wówczas w propagandowej piosence "na traktorze orze", ale dlatego że jest powołana do tego, aby być matką, a jej wzór i godność kobiety wynika z tego, że ma swój ideał w Matce Najświętszej. I na koniec przypominanie narodowi kim jesteśmy, kim byliśmy przez całe wieki jako naród związany z Matką Najświętszą, naszą Panią i Królową i stąd ta pieśń, która była śpiewana:
Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo!
Ty za nami przemów słowo, Maryjo!
Miej w opiece naród cały,
Który żyje dla Twej chwały,
Niech rozwija się wspaniały, Maryjo!
Prośby do niej i tym samym odpowiedź na to kim jesteśmy - "Maryjo Królowo Polski jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam". To właśnie tak należy rozumieć przez zmaganie się z systemem, który chciał nas zniewolić. Tak należy rozumieć te liczne koronacje obrazów Matki Najświętszej rozsiane po sanktuariach w całym kraju. Tak należy rozumieć zamysł Kard. Karola Wojtyły, aby także w Myślenicach Pani została ukoronowana wraz ze swoim synem. Stąd ta uroczystość sprzed 50 lat, z 24 sierpnia 1969 i ta msza św., której przewodniczył arb. Antoni Baraniak metropolita Poznański, biskup który najbardziej wycierpiał w trudnych, komunistycznych czasach, który wziął na siebie ciężar prymasa polski, udźwignął nie załamał się i uchronił Polskę.
Walczy się dzisiaj z człowiekiem, wmawiając mu, że jest wolny, walczy się z jego osobową godnością ukazując ją, jako istotę, która żyje tylko i wyłącznie seksem i to w najprzeróżniejszej odbiegającej od ludzkiej natury konfiguracjach. Walczy się także z małżeństwem i rodziną.
Dzisiaj spotykamy się tutaj po 50 latach i odkrywamy, że czas zmagań bynajmniej się nie skończył. Czas zmagań o to, aby w naszych sercach królował Pan Bóg. Pojawiają się ideologie, które w imię wolności chcą zawładnąć naszymi sercami i umysłami, ideologie ateistyczne, odrzucające prawdę o Bogu, który stworzył człowieka jako Kobietę i Mężczyznę na swój obraz i swoje podobieństwo i nie dziwmy się temu, że jeżeli odrzuca się Boga za tym idą także groźne konsekwencje odnoszące się do człowieka. Walczy się dzisiaj z człowiekiem, wmawiając mu, że jest wolny, walczy się z jego osobową godnością ukazując ją, jako istotę, która żyje tylko i wyłącznie seksem i to w najprzeróżniejszej odbiegającej od ludzkiej natury konfiguracjach. Walczy się także z małżeństwem i rodziną. Zwłaszcza z małżeństwem, które traktowane jest jako przejaw walki ucisku kobiety przez mężczyznę - nowa forma walki klas. Walczy się z polskim narodem i jego kulturą, mającą tak wspaniała tradycję, kulturą która nas ocaliła jako naród i dała powód do poczucia suwerenności o czym tak głęboko i przekonująco mówił w siedzibie UNESCO w 1980 r. św Jan Paweł II Wielki. Taki nasz czas obecny, ale tym bardziej kiedy uświadamiamy sobie wyjątkowość tego czasu i odpowiedzialność za to co teraz uczynimy z sobą z narodem z państwem z przyszłością Polski i kościoła w Polsce z największą czcią wpatrujemy się w cudowny obraz Matki Bożej Myślenickiej.
Historycy powiedzą, że jest to ikona przedstawiająca Matkę Boską, która pochyla swoją głowę, aby przytulić swój policzek do policzka syna, z kolei syn obejmuj ją jedną ręką za szyję, a drugą zbliża do Matki. Jakbyśmy chcieli, aby ta scena stała się z naszym udziałem, aby Matka Najświętsza zechciała nachylić się nad nami i skierować policzek w naszą stronę, aby wrócił moment naszego dzieciństwa, kiedy matki przytulały się do nas, a my obejmowaliśmy je za szyję.
Nie o same wspomnienie tutaj chodzi, chodzi o to, abyśmy na wzór Jezusa z ufnością przedstawiali Matce Boskiej nasze sprawy i aby ona z największą wagą wsłuchiwała się w każde nasze słowo, aby je chłonęła i przyjmowała całą swoją istotą. Odważmy się przełamać nasze pierwsze onieśmielenie, przytulmy się do naszej przenajświętszej Matki, poczujmy ciepło jej oblicza i z ufnością mówmy do niej. Ukoronowana przed 50 laty przez św. Jana Pawła II Wielkiego.
Najczcigodniejsza z Myślenic Pani spójrz łaskawie na nas, na Twe dzieci, które z tak wielką ufnością zbliżamy się do Ciebie, wysłuchaj naszych próśb i błagań, przypominaj nam o tym, że wszyscy wywodzimy się z decyzji Mieszka I, który w 966 roku przyjął chrzest, że wtedy też zaczęły się dzieje polskiego narodu, który jako pierwszy hymn stworzył pieśń właśnie ciebie wychwalającą Bogurodzico.
Wspomagaj nas, o Królowo Nasza i Pani naszych sumień, abyśmy na skutek lekceważenia powagi wyzwań obecnego czasu i letności naszych serc i na skutek konformizmu i braku odwagi nie utracili nic z tego szlachetnego, chrześcijańskiego prawdziwie humanistycznego dziedzictwa, które otrzymaliśmy od naszych ojców. Niech Twoje matczyne spojrzenie mówi nam nieustannie, że jesteśmy dla Ciebie bardzo ważni, że nas kochasz i że bardzo Ci zależy na naszym zbawieniu o czym bez przerwy świadczysz jako stojąca pod krzyżem Matka Bolesna. Niech Twoja miłość do nas będzie fundamentem przeżywania naszej człowieczej godności, jako istot stworzonych na boży obraz i podobieństwo, a więc powołanych do odpowiedzialnej miłości w całym naszym życiu.
Jako Matka Miłosierdzia Zachęcaj nas do tego, abyśmy się modlili za tych, którzy potrzebują bożego miłosierdzia, bo nie wierzą co czynią. Za zagubionych duchowo, za uwiedzionych przez błędne ideologie, za szydzących i wyśmiewających najświętsze dla nas ludzi wierzących sprawy. Pozwól nam na koniec budować w ojczyźnie naszej królestwo Twojego Syna, królestwo miłości i sprawiedliwości, solidarności i pokoju. O Pani nasza orędowniczko nasza, pośredniczko nasza, pocieszycielko nasza - Ciebie, którą Twój Boski Syn tak czule obejmuje rączką za szyję, wielką żarliwością serc naszych prosimy. Z Synem swoim nas pojednaj, Synowi swojemu nas polecaj, swojemu Synowi nas oddawaj.
Amen.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.
Mam pytanie czy arcybiskup robi sobie codziennie śniadanie, obiad i kolację? Niech przestanie bredzić.Zwyczajnie jest oderwany od rzeczywistości.Ci którzy wierzycie temu oszustowi macie problem.
Nikt nie poświęca tak wiele uwagi seksualności, i tak często nie mówi o seksie jak księża obecnie.
Jako dziecko i nastolatek pamiętam, że katechezy i kazania, czy to w szkole czy w Kościele np. przed bierzmowaniem nie poświęcały tyle uwagi aborcji, eutanazji, in-vitro, homoseksualizmowi. Ostatnio się to zintensyfikowało. Szczerze mówiąc, rzygam już tymi tematami. Idąc do Kościoła chciałbym dostać coś dla ducha, coś więcej niż to samo od kilku lat (odkąd PiS wygrał wybory).
Na scenie brakowało tylko pani Kaji Godek i pana Terlikowskiego + Cejrowskiego. I czułbym się jak bym oglądał TVP Info, lub Pośpieszalskiego.
Nie tędy droga.
Ponieważ ich serwisy społecznościowe mówiły co innego. Skąd wiesz, że nie po drodze? Po czym wnosisz? Które słowo o tym świadczy?
Być może zauważam, że obecnie kościół - hierarchowie - a nie ludzie wierzący, zbyt wiele czasu poświęcają seksualności (szeroko rozumianej). To już jakaś obsesja. Doskonale pamiętam jak uczono jak byłem młody, z resztą byłem ministrantem. Wcześniej nie było tyle zupełnie niepotrzebnej dyskusji o stosunkach seksualnych. Nie było to tak nachalne i napastliwe. Nie wiem jak ciebie, ale mnie już po prostu do wymiotów doprowadza wszędzie to lgbt i szukanie wrogów.
Mi to kazanie przypomina kazanie mojej ciotki- starej bezdzietnej panny która nie była ani przedszkolanką , ani nauczycielką. Ciotka owa zarzuciła nas (mnie z żoną) tysiącem dobrych rad pt. "jak wychowywać dzieci". Tutaj biskup wypowiada się w podobnym tonie. Tak mnie zastanawia w jaki to niezwykły sposób Kościół był prześladowany przez PRL. Więcej kościołów niż dzisiaj to zbudowano chyba za komuny, księża zdobywali wykształcenie na państwowych uczelniach, pielgrzymki Jana Pawła II ochraniała milicja , Próba łagodzenia czy wyciszania strajków ,o współpracy niektórych z SB nie wspomnąc. O współpracy z III Rzeszą nie trzeba wspominać. O udziale biskupów w Targowicy nie wspominając a w mroki historii dalej nie sięgając. Kościół zawsze trzymał się władzy .
Szkoda, że Arcybiskup Marek Jędraszewski nie nawiązała do tęczowej zarazy, bo we wszystkich stacjach TV ogólnopolskich reklama Myślenic, jako kazanie -Z MYŚLENIC-, byłoby na czołówkach codziennych faktów, informacji i wiadomości.