Wróble smażone
- 23 października 2019
Skoro znalazły miejsce w książce kucharskiej, musiały często gościć na polskich stołach. I faktycznie tak było. Pozostaje zadać pytanie - dlaczego? Dlaczego poświęcano tak wiele wysiłku, aby pozyskać symboliczną ilość mięsa? Odpowiedź jest prosta i dość typowa dla XIX i początku XX wieku… przez głód!
Historia lekkostrawna to najzwięźlej rzecz ujmując cykl przeznaczony dla osób, które potrafią się historią cieszyć – a niekoniecznie dla tych, którzy się nią katują. Na dobry początek nawiążę do tytułowego trawienia.
Książka kucharska mojej prababci Marii Góralik przeszła przez cztery domy i cztery pokolenia. Teraz cierpliwie czeka, aż zainteresuje się nią pokolenie piąte. Sfatygowana, wyplamiona, poszarpana - generalnie mocno zmęczona kuchennym życiem. Okładka gdzieś wsiąkła, pierwsze osiemnaście stron gdzieś przepadło, a wraz z nimi dwadzieścia dwa przepisy. Szkoda. Przejdźmy od razu do przepisu 256. i wrzućmy do rozgrzanego masła tytułowe wróble.
Skoro znalazły miejsce w książce kucharskiej, musiały często gościć na polskich stołach. I faktycznie tak było. Pozostaje zadać pytanie - dlaczego? Dlaczego poświęcano tak wiele wysiłku, aby pozyskać symboliczną ilość mięsa. Odpowiedź jest prosta i dość typowa dla XIX i początku XX wieku – głód! To on motywował do pozyskania każdej ilości białka czy tłuszczu. To on wyganiał wiejskie dzieci na szczyty drzew w poszukiwaniu ptasich jaj lub młodych srok, które również jedzono. Głód był zjawiskiem powszechnym, szczególnie dotkliwie dawał się we znaki na przednówku, czyli w okresie pomiędzy wyczerpaniem zapasów żywności a pierwszymi zbiorami. Długość trwania przednówka zależała od urodzajów, jak i od zaradności oraz majętności gospodarza, w praktyce mógł on trwać nawet od końca grudnia do czerwca. W tym czasie jedzono praktycznie wszystko, co zjeść się dało, z chlebem z perzu, korą drzew i żołędziami włącznie. By oszczędzić siły, dłużej niż zwykle spano oraz unikano nadmiernego ruchu. Pomimo to nie wszystkim udawało się dożyć do pierwszych zbiorów. Śmierć zabierała najsłabszych - najczęściej starców i dzieci. Cierpieli nie tylko ludzie; wiosną krowy były tak wychudzone, że nie mogły stać o własnych siłach. W skrajnych przypadkach wynoszono je na pastwiska.
W sytuacji takiej smażone wróble uznać musimy za rarytas. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak odnalezienie analogii potwierdzającej powszechność wróblożerstwa. Znajduję ją w innej książce kucharskiej - wydanej w Warszawie w 1850 r. Tym razem jednak przepis wskazuje na to, że wróble cenione były również na stołach bogatych domów. Przepis na „pasztet z młodych wróbli” poprzedzono tu następującym wstępem: „szkodliwe to dla stodół, pola i ogrodów ptastwo, dla szczęścia gospodarzy i ogrodników, znalazło na koniec zasłużoną zgubę w żołądkach gastronomów, jeżeli następnym sposobem będzie przyrządzone”…
… tu następuje ciąg dalszy, który pomijam, życząc wszystkim, aby wróble, które w dzisiejszych czasach i bez tego mają sporo zmartwień, już nigdy nie wróciły na nasze stoły.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.
Właśnie Paweł podsunołeś mi super pomysł na zakąske na sobotnią impreze.Jak sie goście będą żle zachowywać to sie ich poinformuje co źarli ...I zwrócą wszystko.
Raz podczas łowów zbłądził król
W niezwykle gęstym borze,
Szuka znajomych dróg i pól,
Lecz znaleźć ich nie może.
Błąkał się długo. Przez trzy dni
Głód skręcał mu wnętrzności.
Wtem ujrzał chatę, nad nią dym.
- Tam się wybiorę w gości !
Podjeżdża, patrzy - biedny drwal
Przed chatą siedzi biedną.
Król krzyknął : - Prędzej, jeść mi daj !
Cokolwiek, wszystko jedno !
A na to drwal : - Na miły Bóg!
Tu jadła jest niewiele.
Chcesz, to ziemniaków parę sztuk
Upiekę ci w popiele.
Król odparł : - Dobrze, pal cię sześć,
Z twoimi ziemniakami !
Zgłodniałem tak, że mógłbym zjeść
I konia z kopytami. -
Lecz gdy mu drwal ziemniaki dał,
Wyjęte wprost z popiołu,
Król z łupinami wszystko zjadł
I nie chciał wstać od stołu.
A kiedy wstał, zawołał : - Ha !
Wnet wszystkim cud obwieszczę.
Potrawy pysznej tak jak ta
Nie jadłem nigdy jeszcze.
Pojedziesz na królewski dwór,
Do pochwał jam nieskory,
Lecz każę, by mój kucharz wzór
Brał z ciebie od tej pory.
Albo po prostu zrobię tak :
Drzwi kucharzowi wskażę,
Tyś mi wspaniały odkrył smak,
Ty będziesz mym kucharzem.
A gdy na ucztę przyjdzie czas,
Opinii swej nie splamisz
I co dzień będziesz raczył nas
Takimi ziemniakami. -
I zrobił król, jak zrobić chciał,
Dotrzymał swego słowa,
Na zamek drwala z sobą wziął,
Kucharzem go mianował.
I oto uczta. Gnie się stół -
Delicje i przysmaki,
A król objąwszy chłopa wpół
Wygłasza toast taki :
- Za twoje zdrowie piję miód,
Wypijcie i wy goście,
Niech żyje wzór kucharskich cnót !
Służba ! Ziemniaki wnoście ! -
Są i ziemniaki - tysiąc sztuk
Już dymi się w łupinach,
Lecz nikt jeść nie chce, dalibóg
Krztusi się, kto zaczyna.
Wtedy ziemniaki wziął do ust,
Sam władca - zjadł kawałek
I krzywiąc się, rzekł : - Na mój gust
To świństwo niebywałe.
Zawiodłeś mnie, to wstrętne, tfu !
A ja przed chwilą przecie
Kucharzem cię nazwałem tu
I to najlepszym w świecie ! -
A drwal : - Pozbawić ciebie złud
Ja, królu, się odważę :
Po prostu głód i tylko głód
Najlepszym jest kucharzem.
Najlepszy Kucharz
Autor : Igor Sikirycki
Wróble to i tak szwajcarskim kotom nie dostastają ;)
*nie dorastają