Święty Mikołaj z Rajbrotu
- 21 grudnia 2019
Sina szarość przełomu listopada i grudnia 1914 roku objęła w mroźnym uścisku dolinę Raby. Już dawno zapomniano tu o lecie, podczas którego zaczęła się ta wojna. Tuż za pierwszym szronem maszeruje ze wschodu Carska Armia. Oddziały rosyjskie zajęły Dobczyce, Osieczany i Droginię.
Nie wkroczyły jednak do Myślenic. W kalendarzu mariańskim z roku 1926 zapisano, że „ gdy pierwszy patrol kozacki wjechał na most w Osieczanach (1), nad miastem ukazała się w świetlistym obłoku postać Matki Boskiej Myślenickiej, który to widok odebrał Rosjanom ducha walki”. Co stało się naprawdę?
Dlaczego Moskale nie tylko wycofali się, ale już do końca wojny nie udało się im dotrzeć tak blisko miasteczka? Przyczyniła się do tego zapomniana dziś operacja limanowsko - łapanowska, rozegrana w dniach 2-12 grudnia. W jej trakcie, w skutek niezwykle odważnego manewru wojsk austrowęgierskich i pruskich, zmuszono Moskali do wycofania się za linię Dunajca. Pamiętajmy jednak, że za wielkimi operacjami, podręcznikową historią i medalami głównodowodzących, stoją szarzy piechurzy, a ci bez wyjątków wychodzą na wojnę z rodzinnych domów.
We wnętrzu skromnej, rosyjskiej chaty zawisł niepokojem ciężki zapach topionego wosku. Sine smużki dymu unoszą się z cieniutkich jak patyczki świec. Nie zapala się ich tu często. Drgający nerwowo anemiczny płomyk wydobywa z półmroku żywe kolory popękanej farby, pokrywającej lico drewnianej ikony. Jest to jeden z niewielu luksusowych przedmiotów znajdujących się w tym miejscu. Kapiące barwą wyobrażenie Matki Bożej wyraźnie kontrastuje ze stojącą w cieniu sylwetką niemłodej już kobiety.
To również Matka. Jej ścięta troską twarz zszarzała od ogromu zmartwień. Patrzy na syna i jest jej wszystko jedno ilugłowy jest orzeł na sztandarze, pod którym idzie walczyć. Liczy się tylko jedno – żeby wrócił. Nie odrywając wzroku od twarzy syna, bezwiednie odwija z lnianej szmatki jedwabne zawiniątko. Zniszczone pracą dłonie odsłaniają z nabożną czcią mosiężną płytkę z wyobrażeniem świętego Mikołaja. W tym domu to świętość, która zgodnie z prawosławną tradycją zapewnia szczęśliwy powrót z podróży. Tryptyk nie jest kompletny. Pozostałe, odłamane od niego części są przeznaczone dla trzech braci, którzy już odebrali karty powołania. Dłonie matki i syna spotykają się na ułamek sekundy. Ciężko coś powiedzieć w takiej chwili. Z ust matki wydobywa się tylko jedno słowo:
- Fiodor…
Smukła sylwetka zapakowana regulaminowo w szary szynel i wysokie wojskowe buty nie odwróci się w naszym kierunku. W nikłym świetle nie dojrzymy jego twarzy. Fiodor - z zawodu cieśla, który jak dotąd nikogo nie zabił, wychodzi z domu, by nigdy już do niego nie wrócić.
Wojna jest zawsze i wszędzie taka sama. Kiedy pokaże swoją prawdziwą twarz, zostają tylko towarzysze broni, kawałek domu w kieszeni i walka o przetrwanie. A ta nie ma w sobie nic z romantyzmu. Wszystkim rządzi przypadek. Przypadkowe są też miejsca, jak Rajbrot, miejscowość, o której w Myślenicach nikt nie słyszał. Tuż obok las jakich wiele, a w nim piaszczysty okop, którego strategiczne istnienie nie ma większego znaczenia dla żadnej z walczących stron. Na dnie okopu Fiodor, którego życie w tej chwili i w tej wojnie nie znaczy nic. Przerażony i zmarznięty stara się przylgnąć do ściany okopu.
Wokół trwa odwieczny ludzki spektakl – wojna. Rajbrocki las zaległ pod ciężkim ogniem pruskich haubic. Piekło otwarło się na ziemi. Szesnastokilogramowe pociski ścinają drzewa, grzebią ludzi żywcem, gryzą piaszczystą ziemię, pozostawiając po sobie ogromne leje. Wokół śmierć, zniszczenie i smród detonacji. Wyrzucone w powietrze kamienie sypią się na głowę. Przez las z nieludzkim wyciem biegnie oszalały z przerażenia żołnierz. Dłoń Fiodora zaciska się na zawiniątku z Mikołajem - świętym niosącym pomoc w każdej potrzebie. Gwizd, huk, ciemność. W rozwartych palcach stygnącej dłoni tkwi zawiniątko pełne niespełnionej nadziei. Płatki śniegu upadające na twarz Fiodora przestają topnieć. Moskale nie wejdą do Myślenic.
(1) Chodzi o nieistniejący dziś most na północno-wschodnim skraju Dolnego Przedmieścia.
Tekst swoją premierę miał w grudniowym, papierowym wydaniu magazynu Miasto Info:
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.
Lektura dająca coś do refleksji. Dziękuję.