Historia Lekkostrawna

„Na Ręce Pana Prezydenta Rzeczy Pospolitej Polskiej”

„Na Ręce Pana Prezydenta Rzeczy Pospolitej Polskiej”

Jest 13 września 1937 roku, Polska wychodzi z Wielkiego Kryzysu. W przedpokoju małego domku, w przysiółku Targoszyna, we wsi Brzezowa nad zmęczonym codziennością blatem kuchennego stołu, pochyla się skupiona na czymś postać mężczyzny. Zastygł w zamyśleniu, przyglądając się częściowo zapisanej kartce w kratkę.

Nic tu nie należy do niego - ani stół, ani domek, ani nawet kartka. Stalówka pożyczonego pióra skrzypi po tafli papieru. „ … padam na kolana z prośbą na ustach jako Ojca Ojczyzny oraz biorąc Pana Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej za Ojca mojego o wysłuchanie mej prośby, która tu następuje …” – pisze w liście do prezydenta Ignacego Mościckiego pan Piotr.

Jest 22 czerwca 2020 r., przygotowuję ten tekst w przeddzień wyborów prezydenckich. Uderzając w klawiaturę zastanawiam się czyim „Ojcem” będzie prezydent, który wygra nadchodzące wybory. Gdy rozcięta zostanie pierwsza paczka pachnącego farbą magazynu „MiastoInfo”, wyniki będą już znane. Piszę zatem z lekkością, zapętlając czas i czerpiąc radość z nieświadomości dnia dzisiejszego. Nikogo nie zachęcam, nie przekonuję, nie namawiam – po co ? Przecież prezydent będzie już wybrany.

Wróćmy do stołu – pan Piotr ma trzydzieści siedem lat, pracował w kopalni w Mysłowicach – został zredukowany, następnie przeniósł się do kopalni węgla w Łaziskach Średnich – stamtąd również został zwolniony. Kolejną pracę podjął przy budowie drogi pnącej się na Morskie Oko, zarabiając tam 2 złote i 20 gr dziennie – tę pracę również stracił.

„Teraz” – to znaczy 13 września 1937 roku – nie ma dachu nad głową i jak pisze sam o sobie: „borykam się z losem, nasuwają mi się myśli złe do kradzieży lub samobójstwa, gdyż nie mogę głodu wytrzymać i zimna”. Czytając, zastanawiam się, co od tego czasu zmieniło się w życiu trzydziestosiedmiolatków?

Do sedna - słowo klucz otwierające list to „Prośba” – musi zatem czegoś dotyczyć. Stalówka tonie na chwilę w kałamarzu, pijąc atrament, by znów móc ubierać słowa w znaki: „Dlatego, odejmując kawałek chleba od ust, pozostaję głodny i pod gołem niebem zmuszony jestem te parę groszy nałożyć na opłatę listu. W którem to proszę o jakąkolwiek radę lub pomoc, lub wskazanie mi drogi do pracy uczciwej. Gdyż nie liczę na nikogo, jak tylko na ciebie, Ojcze, który mi może podać rękę i odciągnąć od myśli szalonych”.

Chodzi zatem o pracę - ani słowa o zasiłku. Zebranie 55 groszy potrzebnych do zakupu znaczków zajęło panu Piotrowi ponad miesiąc. Piętnastego października list został wysłany na poczcie w Droginii. Stamtąd trafił do Kancelarii Cywilnej Prezydenta Rzeczypospolitej, a następnie cierpliwie przyjmował kolejne czerwone pieczęcie, wracając powoli po szczeblach administracji w kierunku Myślenic, by ostatecznie osiągnąć jej najniższy szczebel. A ten, jak pisze pan Piotr, odpowiedział mu drwiąco – „co my ci poradzimy”.

Kończąc tę zapętloną historię sam przyznać muszę, że pełnienie funkcji prezydenta z pewnością nie jest łatwe. Każdy ma wobec niego jakieś oczekiwania i czasem kieruje do niego jakąś prośbę. Ja w zasadzie mam tylko jedną – niech będzie mój, a nie czyjś.

Artykuł miał swoją premierę w papierowym magazynie Miasto-info.pl:

Powiązane tematy

Wielki martwy dom
Historia Lekkostrawna 0

Wielki martwy dom

Ograniczona miłością rodzina nie rozumie, że życie po dobrze przeżytym życiu pozostaje bez znaczenia. Zresztą po co oddychać, jeśli nie można pić kawy?   Ma...

Świąteczna pomarańcza
Historia Lekkostrawna 7

Świąteczna pomarańcza

Świat podlega wpływom czasu, wraz z którym zmienia się znaczenie pojęcia dobrobytu. Można nie mieć nic i być bogatym lub posiadając wszystko, pozostać biednym...

Kryształowa kula
Historia Lekkostrawna 2

Kryształowa kula

Małe mieszkanko w bloku na Osiedlu Tysiąclecia zmieniło właściciela. Młodzi ludzie z charakterystyczną dla siebie energią sprzątają stare, by zacząć nowe. Rz...

Komentarze

Zobacz więcej

Nerwica frontowa
Historia Lekkostrawna 0

Nerwica frontowa

Problem niezrozumienia to wartość ponadczasowa. Mały pokoik oklejony brudną tapetą w paski przecięto wpół blatem urzędowego stołu. Wybiła godzina dziesiąta, s...