Historia

Jak to było jak Niemcy szli? Do Myślenic dotarli piątego dnia września

Fot. Zdjęcie z archiwum Józefa Stanisława Błachuta

Dokładnie 82 lata temu, wieczorem we wtorek 5 września 1939 roku wojska niemieckie zajęły Myślenice.

„Niemieckie czołgi kilkakrotnie wdzierały się do Myślenic, jednak działa III dywizjonu 6. Pułku Artylerii Lekkiej skutecznym ogniem zmuszały je do wycofania się z miasta. (…) Niemcom udało się opanować je dopiero późnym wieczorem…” 

- w Monografii Myślenic pisze Paweł Lemaniak.

 

Sytuację, zachowania i nastroje panujące w Myślenicach przed wybuchem wojny oraz w trakcie okupacji niemieckiej w Monografii Myślenic opisuje historyk Paweł Lemaniak. Autor skupia się na ludzkich losach, zachowaniach, decyzjach i wyzwaniach z jakimi musieli się zmierzyć mieszkańcy w chwili, kiedy na ulicach ich miasta pojawiły się czołgi i niemieccy żołnierze z bronią. Żołnierze państwa, które kilka dni temu zaatakowało nasz kraj. Jak w takiej sytuacji zmienia się codzienność w małym miasteczku?

Przede wszystkim żołnierze niemieccy nie znaleźli się w Myślenicach znikąd. Jak pisze Paweł Lemaniak w rozdziale „Myślenice w latach II wojny światowej 1939-1945”; praktycznie cały rok 1939, aż do momentu rozpoczęcia wojny, minął w oczekiwaniu na jej wybuch. Dyskutowano o niej w domach, w kawiarniach, podczas zakupów i mijając się na ulicach. Mieszkańcy wyczuwali zagrożenie, które narastało wraz z tym jak coraz głośniej mówiło się o nadciągającym konflikcie.

„Symptomem nadciągającej wojny była również aktywność i zaangażowanie państwa oraz społeczeństwa polskiego w akcji dozbrajania i modernizowania armii. (…) w powiecie myślenickim na potrzeby Funduszu Obrony Narodowej zorganizowano wielką zbiórkę zboża. (…) W Myślenicach ufundowano dwa ciężkie karabiny maszynowe Browning Wz. 1939, które zostały ofiarowane w dniu 13 listopada 1938 r. 12 Pułkowi Ziemi Wadowickiej. W razie wybuchu wojny zmobilizowanie myśleniczanie w większości przypadków trafiali do tej właśnie jednostki”.

Chodząc po mieście myśleniczanie mijali plakaty z napisami „Nie oddamy nawet guzika od munduru” i „Silni, zwarci gotowi”, które tonowały nastroje i zapewniały o sile naszej armii. Podobne treści dobiegały do nich z radia. Niepokój wśród mieszkańców dodatkowo wzmagały częste wezwania do armii.

(…) Wczesnym rankiem 1 września 1939 armia niemiecka zaatakowała Polskę, przekraczając jej granice. W tym czasie Myślenice spokojnie spały, mieszkańcy mieli dowiedzieć się o wojnie za kilka godzin. 

„Mieszkańcy Myślenic przygotowywali paski papieru, którymi później zabezpieczano okna domów. Na każdą szybkę naklejano dwa takie paski, umieszczając je po przekątnej, tak że krzyżowały się one ze sobą. Chroniło to okna przed wybiciem na skutek podmuchów powietrza pochodzących z wybuchów bomb lotniczych i pocisków artyleryjskich. Oczywiście zabezpieczenie takie nie było wystarczające, więc już po 1 września niektórzy ściągali kwatery okienne z zawiasów i wynosili je do piwnic lub ogrodów. Okna zabijano deskami, co dodatkowo utrudniało rabunek mieszkania. Przygotowywano się również do zaciemnienia Myślenic, gromadząc arkusze czarnego kartonu lub rzadziej koce, którymi później szczelnie zakrywano okna, tak by lotnictwo nie mogło w nocy dostrzec świateł miasta. Utrudniano w ten sposób przelatującym samolotom bombardowanie, ale również orientację w terenie i nawigację. Zagrożenie ze strony lotnictwa było czymś zupełnie nowym, nieznanym w praktyce. (…) Ludność kupowała w sklepach maski przeciwgazowe (…) Biedniejsi na własną rękę szyli tampony przeciwgazowe, które zaopatrzone w tasiemkę wiązano z tyłu głowy, mocując je na twarzy. (…) Zaopatrywano domu w materiały opatrunkowe i zapasy lekarstw. Kopano schrony w lasach i blisko domów. Wykonywano wąskie rowy przeciwlotnicze, dające schronienie podczas bombardowania i ostrzału artyleryjskiego. Podejmowano także inne działania zaradcze. Jednym z nich była przeprowadzona w lipcu rozbiórka ozdobnej wieżyczki, zwieńczającej dach kamienicy znajdującej się na północnej pierzei rynku. Demontażu dokonano w obawie, iż Niemcy wezmą ją za punkt, w którym znajduje się obserwator artyleryjski i zniszczą budynek.

(...) Kończył się słoneczny sierpień, większość gospodarzy z Myślenic zakończyła żniwa i sianokosy. Wykonywano podorywki pod zboża ozime i przygotowywano się do wykopków ziemniaków. Letnicy odpoczywający na Zarabiu opuszczali miasto, a myślenicka młodzież przygotowywała się do rozpoczęcia nowego roku szkolnego. (…) Wczesnym rankiem 1 września 1939 armia niemiecka zaatakowała Polskę, przekraczając jej granice. W tym czasie Myślenice spokojnie spały, mieszkańcy mieli dowiedzieć się o wojnie za kilka godzin”.

Przed tym jak Niemcy zajęli miasto, jego mieszkańcy od kilku dni żyli wojną, śledząc jej losy poprzez audycje radiowe a informacja o niej rozeszła się błyskawicznie. W ciągu pierwszych pięciu dni września ze sklepów wykupione zostały wszystkie zapasy jedzenia. Przybycie wroga poprzedziło rozrzucenie nad Myślenicami ulotek propagandowych w których zawierała się wiadomość do żołnierzy, aby przestali walki, „a mieszkańców zachęcając do dalszej pracy na roli i spokojnego oczekiwania na nadchodzącą armię niemiecką”. Najwięcej osób zdecydowało się uciekać na wschód, gdzie szukali schronienia przed Niemcami.

„Do Myślenic z kierunku południowego i zachodniego z każdą godziną zbliżała się wojna. Część mieszkańców pozostała w swoich domach i biernie oczekiwała na rozwój wypadków. Panowało przy tym przekonanie, że puch z pierzyn zatrzymuje odłamki i pociski, w związku z czym wielu oczekiwało na nadejście frontu w łóżkach lub pod nimi. Niektórzy zapłacili za to przekonanie życiem. Inni lokowali się w piwnicach murowanych domów lub w schronach ziemnych wykopanych i zamaskowanych w ogrodach blisko domów. (…) Znacznie większe grupa myśleniczan skryła się w lasach otaczających miasto. Zwykle wybierano las znajdujący się blisko domu. Mieszkańcy centrum Myślenic, Górnego Przedmieścia na „Skale” i w lasach Borzęty. Wielu mieszkańców terenu całego miasta i pobliskich Osieczan schroniło się w rozległych lasach góry Uklejny i Chełmu. (…) Na miejsca schronienia wybierano głębokie jary i potoki, Ich zaletą była dostępność wody, a także stosunkowo dobra możliwość ukrycia w porastające je roślinności. (…) W lasach ludzie gromadzili się w grupach po kilka rodzin, co dawało im poczucie bezpieczeństwa. Mieszkali w szałasach z gałęzi lub w jamach i ziemiankach wykopanych w ścianach jarów. (…) Żołnierze niemieccy niechętnie wchodzili do lasów, zdarzał się jednak przypadki, że trafiali na obozowiska, pomimo ich maskowania. Scenariusze takich spotkań były różne, od zupełnie nieszkodliwych po zakończone pojedynczymi lub zbiorowymi egzekucjami”.

Zanim Niemcy dotarli do Myślenic przeszli przez Stróżę, gdzie krwawo obeszli się z cywilami, którzy chowali się w lasach. Również 5 września doszło do tzw. „pacyfikacji Rudnika” podczas której hitlerowcy rozstrzelali 21 mężczyzn. Informacje z pobliskich miejscowości docierały do Myślenic, a wojna była tuż za progiem. Bliżej niż mogłoby się wydawać.

(…) Myślenice jako małe miasteczko bez dostępu do linii kolejowej, nieposiadające obiektów wojskowych i zakładów przemysłowych o znaczeniu strategicznym nie było mocno zagrożone nalotami. Najistotniejszym z punktu widzenia wojskowego był znajdujący się w mieście węzeł drogowy.

„Panowało też ogólnie przekonanie, że w Myślenicach zatrzyma się front i miasto zostanie zrównane z ziemią. (…) Myślenice jako małe miasteczko bez dostępu do linii kolejowej, nieposiadające obiektów wojskowych i zakładów przemysłowych o znaczeniu strategicznym nie było mocno zagrożone nalotami. Najistotniejszym z punktu widzenia wojskowego był znajdujący się w mieście węzeł drogowy. Przez rynek przechodziła jena z najnowocześniejszych w ówczesnej Polsce, zmodernizowana w latach trzydziestych, droga z Krakowa do Zakopanego. Druga droga, łącząca się z „zakopianką” w rynku, prowadziła do Wieliczki, Bochni i dalej na wschód Polski. Pod tym względem znaczenie Myślenic było duże. W przypadku natarcia nieprzyjaciele z kierunku południowego, miasto stanowiło swoistą bramę terenową pozwalająca na rozwinięcie stłoczonych na górskich drogach jednostek i wyjście w kierunku na Kraków. (…) To drogi były kluczem dla niemieckiej taktyki „Blitzkriegu” – wojny błyskawicznej.

 (...) Obrona miasta powierzona została 12. Pułkowi Piechoty dowodzonemu przez ppłka Mariana Strażyca. Dwa bataliony tego pułku dotarł do miasta rankiem 4 września, organizując obronę na kierunkach zachodnim i południowo-zachodnim. Wzgórza Szubiennej Góry na północ od miasta obsadził I batalion 12 Pułku Piechoty, dowodzony przez majora Władysława Sieńczaka, drugi batalion, dowodzony przez kapitana Mieczysława Barysa, wkroczył do Myślenic, ustawiając się frontem w kierunku zachodnim i południowo-zachodnim. Wsparcie obrony miasta stanowił III dywizjon 6. Pułku Artylerii Lekkiej majora Maksymiliana Chojeckiego oraz II batalion Korpusu Obrony Pogranicza „Wilejka”, dowodzony przez mjra Wacława Kuferskiego. Batalion ten dotarł do Myślenic 4 września o godz. 9 rano.

(…) 5 września w godzinach porannych niemiecka 2. Dywizja Pancerna i 3. Dywizja Górska przeszły do decydującego uderzenia z kierunku południowego na Myślenice. Równocześnie od zachodu, drogami przez Jasienicę i Rudnik, uderzyła 7. Bawarska Dywizja Piechoty, a z kierunku południowo-wschodniego wzrósł nacisk 4. Dywizji Lekkiej i części 3. Dywizji Górskiej. Aby nie dopuścić do okrążenia i zniszczenia sił polskich, koniecznym stało się wycofanie ich z Myślenic w kierunku na Bochnię. Punkt artyleryjski osłaniający odwrót zorganizowano w Borzęcie i przez tę miejscowość systematycznie wycofywano poszczególne jednostki. Równocześnie wysadzano lub spalono sześć mostów na rzekach Rabie i Bysince. W wyniku wysadzenia betonowego mostu na Bysince uszkodzone zostały pobliskie zabudowania, w tym budynek strażnicy pożarnej. Niemieckie czołgi kilkakrotnie wdzierały się do Myślenic, jednak działa III dywizjonu 6. Pułku Artylerii Lekkiej skutecznym ogniem zmuszały je do wycofania się z miasta. (…) Niemcom udało się opanować miasto dopiero wieczorem. Walki na terenie powiatu myślenickiego trwały od 1 do 6 września, biorącym w nich udział żołnierz polscy wyczerpali w tym czasie zapasy sił i wytrzymałości fizycznej.

(…) Po zajęciu miasta drogi prowadzące do niego zabezpieczone zostały przez niemieckie posterunki uzbrojone w broń maszynową. Wkraczający do Myślenic żołnierze niemieccy żądali od ludności jedzenia i napojów, przy czym mieszkańcy musieli najpierw sami ich spróbować, gdyż obawiano się zatrucia. (…) W poszukiwaniu żywności oraz paszy dla koni żołnierze wchodzili do domów, stodół i obór, rekwirując ją bez pokwitowania. Wszystkie budynki musiały być otwarte, w przeciwnym razie podpalono je. Rekwirowano środki transportu z przeznaczeniem dla niemieckiej armii. Napotkanych mężczyzn rewidowano w poszukiwaniu broni. (…) Przestronny myślenicki rynek stał się miejscem przegrupowania, odpoczynku u postoju niemieckich oddziałów.

Drogą przecinającą rynek maszerowały na wschód zwarte kolumny wojska niemieckiego, gęsto przetykane tysiącami pojazdów wojskowych, artylerią i równie licznym taborem konnym. Obraz ten dla myśleniczan oznaczał zmianę codziennej egzystencji i nadejście nowych okupacyjnych porządków. 


(…) Opuszczającej schronienia ludności ukazał się widok zrujnowanych domów i zabudowań gospodarczych rozbitych ogniem artylerii niemieckiej, Ulice zalegał gruz i szkło rozbitych okien, z dymiących pogorzelisk sterczały kikuty kominów. Drogą przecinającą rynek maszerowały na wschód zwarte kolumny wojska niemieckiego, gęsto przetykane tysiącami pojazdów wojskowych, artylerią i równie licznym taborem konnym. Obraz ten dla myśleniczan oznaczał zmianę codziennej egzystencji i nadejście nowych okupacyjnych porządków”

Tak w rozdziale „Myślenice w latach II wojny światowej (1939-1945)” będącym częścią Monografii Myślenic wydanej przez Urząd Miasta i Gminy Myślenice w 2012 roku pisze Paweł Lemaniak. O tym jak wyglądało życie pod okupacją niemiecką i do czego zdolni byli mieszkańcy, aby przetrwać przeczytacie w jej dalszej części. Książkę można zdobyć w Muzeum Niepodległości, a także w Miejskiej Bibliotece Publicznej.

Artykuł został przedrukowany w papierowym wydaniu magazynu MiastoInfo:

Powiązane tematy

Furmanką lub busem
Archiwalne Myślenice 1

Furmanką lub busem

Trzemeśnia. Lata 20. ubiegłego wieku. Dzięki staraniom ówczesnego proboszcza ks. Aleksandra Brożka, bagnisty plac przykościelny odwodniono i stał się on małym...

Komentarze (25)

  • 5 wrz 2021

    Paweł- historyk z krwi i kości. Mądry człowiek...

    42 6 Odpowiedz
  • Paweł Lemaniak 5 wrz 2021

    Pokłon dla "Miasto Info" za zasady i metodę przyjętą podczas wykorzystywania informacji zawartych w "Monografii Myślenic". Dziękuję za uczciwość i i profesjonalizm.

    34 5 Odpowiedz
  • Paweł Lemaniak 5 wrz 2021

    Władze i część archiwów ewakuowano na wschód, rekwirując do tego celu pojazdy mieszkańców. Burmistrz Myślenic Jan Dunin Brzeziński zgłosił się na ochotnika do wojska. Wziął udział w wojnie obronnej. Został zamordowany w Miednoje. Więcej szczegółów dotyczących zachowań mieszkańców można znaleźć w Monografii.
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Dunin-Brzezi%C5%84ski

    28 4 Odpowiedz
  • mirek@ 5 wrz 2021

    Warto bylo to przeczytac ?Ciekawe jakby sie zachowywali mysleniczanie dzisiaj... Gdyby byla podobna sytuacja

    27 1 Odpowiedz
  • burzumsquat666@wp.pl 5 wrz 2021

    Oby to się już nigdy nie powtórzyło...

    Niestety ludzie nie wyciągają wniosków z naszej przeszłości. Kiedy wyrzucą nas z UE i do reszty zniszczymy nasze dobre (niegdyś) stosunki z USA, znowu zostaniemy sami, pomiędzy Niemcami a Rosją. Do tego prowadzi niestety polityka pis, cieszącego się w Myślenicach wysokim popraciem.

    Wtedy wszystkie obietnice o 500+, 13. i 14. emeryturze, myślenickiej kolei i aneksji do aglomeracji krakowskiej będzie można sobie włożyć między bajki. Aneksja to nas będzie czekała, ale inna...

    38 23 Odpowiedz

Zobacz więcej