Waszym zdaniem: Reklamy w centrum szpecą miasto
- 22 maja 2014
Niewiele ponad miesiąc czasu zostało przedsiębiorcom z centrum na dostosowanie swoich reklam do zapisów prawnych. Zdecydowana większość z was twierdzi, że reklamy w Myślenicach szpecą miasto
Temat estetyki reklam w Myślenicach nasi czytelnicy poruszali już w 2012 roku. Sprawą zajęli się urzędnicy, którzy w kwietniu informowali o tym, że właściciele budynków w centrum muszą dostosować wiszące na nich reklamy do obowiązujących przepisów.
Dotyczy to właścicieli budynków zlokalizowanych w centrum miasta, w tzw. strefie ochrony konserwatorskiej „A”, która obejmuje obszar rynku wraz przyległymi ulicami. Mają na to czas do 30 czerwca, bowiem po upływie tego terminu Inspektorzy Nadzoru Budowlanego dokonają kontroli.
Połowa przedsiębiorców niezainteresowana
Z zaproszenia na spotkanie konsultacyjne dotyczące reklam, jakie do 50 przedsiębiorców wysłała gmina, skorzystała połowa z nich. Dyskusje dotyczyły sposobów zmian reklam oraz możliwości dostosowania ich do zapisów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, narzuconych przez Konserwatora Zabytków oraz uzyskania zezwoleń na zawieszenie reklamy wynikających z ustawy Prawa Budowlanego.
W ścisłej strefie ochrony konserwatorskiej (Rynek oraz przyległe ulice), górna krawędź reklamy nie może przekroczyć górnej krawędzi otworów okiennych pierwszej kondygnacji, powierzchnia jednostkowej reklamy nie może przekroczyć powierzchni 2m2. Szyld może reklamować wyłącznie działalność prowadzoną w obrębie działki lub terenu inwestycji.
Instalacje reklam wymagają zgłoszenia realizacji robót, a zamontowanie szyldu na obiekcie zabytkowym (wpisanym do rejestru zabytków woj. małopolskiego) pozwolenia na budowę, poprzedzonego uzyskaniem pozwolenia konserwatorskiego. Więcej na ten temat
Waszym zdaniem: Reklamy szpecą miasto
W jednym z naszych sondaży pytamy was o reklamy znajdujące się na terenie Myślenic. Zdecydowana większość (82%) uważa, że szpecą miasto, co dziesiąty z was (11%) twierdzi, że są neutralną częścią architektury, a 7% twierdzi, że reklamy nadają miastu kolorytu.
Podobają Ci się nasze artykuły?
Dzięki Twojemu wsparciu możemy poruszać tematy, które są istotne dla Ciebie i Twoich sąsiadów. Zabierz nas na wirtualną kawę – nawet najmniejszy gest ma znaczenie.
Bardzo dobrze! centrum przez taką SZLACHTĘ jak ty wygląda jak stragany podczas odpustu albo smietnik... no chyba ze sprzedajesz smieci
W Polsce jest wszechobecna bieda. Po czym to widać ? Jadąc po Małopolsce coraz częściej na mniejszych i większych działkach widać napis "wynajmę pod reklamę". Wynajmę słupy, maszty, ogrodzenia, elewacje budynków... ogólnie wszystko, na czym można prosto i szybko zarobić. Powiedzmy sobie szczerze - gdyby ludzie mieli wystarczająco dużo pieniędzy na zaspokojenie podstawowych potrzeb, nikt (znaczna większość) nie decydowałby się na szpecenie swojego domu/działki/ogródka. Ludzie szukają możliwości zarobku gdzie popadnie. Przykłady można mnożyć. W piramidzie potrzeb chęć życia w estetycznym otoczeniu jest naturalnie wyżej niż dostęp do podstawowych źródeł stabilnego bytowania (niech Was nie zmyli słowo "wyżej"). Żeby ludzie zmieniali okolicę wg gustu estetycznego muszą mieć najpierw zaspokojone wszystko to, co znajduje się poniżej tego poziomu - czyli wystarczająco dobry poziom życia. Kończy się tym, że zamiast pięknej Małopolski mamy śmietnik reklamowy. Reklamy stały się przeważającą częścią architektury miasta, radia, telewizji, gazet, internetu... Zdesperowani właściciele firm reklamują się wszędzie, nie bacząc na sumienie oraz fakt, że szkodzą wizerunkowi okolicy. Rozlepiają swoje ogłoszenia po budynkach, barierkach, na sygnalizacji świetlnej, nawet na znakach. Spowodowane jest to prostą zasadą tłumu - "jak mój konkurent tak zrobił, to ja nie mogę być gorszy, bo wykosi mi klientów !". Niekończąca się, samo nakręcająca spirala. Im biedniejsi obywatele i przedsiębiorcy, tym więcej reklam.
Miną dekady, zanim Polacy nauczą się estetycznej reklamy. W nas ciągle jest przeświadczenie, że "moje musi być największe, najjaśniejsze i najbardziej kolorowe".
A teraz przykłady:
Oto Polska "zeszmaciała" na jednym obrazku:
A oto przebłysk nadziei na witryny sklepowe i dobry smak w reklamie:
I teraz pytanie - który sklep tak na prawdę bardziej przyciąga ? Odpowiedź jest zaskakująco prosta !
Właśnie przez takie myślenie mamy Polskę taką a nie inną. Bałem się, że ktoś wyskoczy z takim tematem, ale żeby już w pierwszym komentarzu ? Szkoda. Myśląc tak jak ty, wysmaruje sobie dom odchodami i będę się cieszył, że swojej "wolności". Będę taki wolny, taki niezależny, taki waleczny...
A co złego byłoby w tym, aby każdy przedsiębiorca, który chce wywalić szyld na zewnątrz dostał paletę barw z której może skorzystać i wielkość, której nie może przekraczać ? Tyle. Ja nie widzę w tym żadnej ingerencji w wolność. Ja widzę tutaj ogólnospołeczne dbanie o wygląd naszego własnego domu (czyt. miasta).
Szukacie wolności nie tam gdzie trzeba... Szukajcie jej w podatkach, w tym, przez co musi przejść przedsiębiorca, aby firmę założyć, a nie tam, gdzie kogoś widzimisię wpływa na życie wszystkich dookoła. Tu chodzi o przestrzeń PUBLICZNĄ a nie prywatną.
mi byłoby wstyd godzić się na coś takiego w samym sercu Myślenic.
Ja jestem właścicielką kamienicy w rynku i BARDZO jestem zadowolona że będzie uporządkowana sprawa reklam. Uważam że większość z nich w rynku jest zupełnie w porządku z wyjątkami tych na balkonach oraz sporej świecącej jak w las vegas. Wytyczne z urzędu są do przejścia. Wiadomo że to uciążliwe bo trzeba trochę zmienić wypełnić dokumenty złożyć ale będzie napewno bardziej estetycznie.W końcu rynek to wizytówka miasta.
def Ibrylator - masz rację porównując stan majętności społeczeństwa z paskudztwem w reklamie, oraz że miną może nie dekady ale sporo czasu, zanim Polacy nauczą się estetycznej reklamy. Na powyższych Twoja racja się jednak kończy.
Nie możesz narzucać komuś wytycznych jaką reklamę może a jakiej nie może postawić na swej posesji! i tak władza trzyma nas krótko.
Odnośnie rynków/dzielnic tzw. obszarów zabytkowych popieram surowy zakaz reklamowych badziewi.